fbpx
Logo światowego dnia roweru 2020

Trzecia rewolucja rowerowa dzieje się teraz.

W obliczu pandemii koronawirusa ludzie na całym świecie masowo przesiadają się na rowery. Kolejne miasta wprowadzają rozwiązania ułatwiające przemieszczanie się przy pomocy tego nie tylko ekologicznego, ale też zdrowego środka transportu. O tym, że Światowy Dzień Roweru 3. czerwca ma szansę stać się naszą codziennością, rozmawiałem z jego pomysłodawcą, profesorem Leszkiem Sibilskim. 

Logo Światowego Dnia Roweru zaprojektował Isaac Feld

Zbliża się Międzynarodowy Dzień Roweru, którego jest Pan inicjatorem. A równocześnie, w związku z pandemią dzieją się w kontekście jazdy na rowerze bardzo ciekawe rzeczy i o tym chciałem dzisiaj porozmawiać. Zatem pierwsze moje pytanie jest takie, czy te wszystkie działania prorowerowe, które obserwujemy Pana zaskoczyły?

Właściwie nie. Kiedykolwiek na świecie wydarza się jakiś kryzys, ekonomiczny lub związany ze środowiskiem czy z klimatem albo z innymi zjawiskami, których człowiek nie może kontrolować, rower pojawia się jako pierwszy środek lokomocji. Zwycięzcami są wtedy ci, którzy mają rower w garażu czy na balkonie lub w piwnicy. Ten, kto go ma, jest zabezpieczony na te najtrudniejsze chwile. 

W tym momencie musimy wszyscy przestrzegać dystansu społecznego. I okazuje się, że rower jest idealnym sposobem, żeby przemieszczając się zachowywać ten wymagany dystans około dwóch metrów. 

Np. w Mediolanie (i w wielu innych miastach na całym świecie) wyznaczane są tymczasowe drogi dla rowerów, tzw. “Pop-up lanes”, które prowadzą równolegle do linii metra. Dzięki temu ludzie mogą przemieszczać się po swoich trasach zamiast komunikacją zbiorową – rowerem.

Transport publiczny jest teraz jednym z nośników koronawirusa a rower staje się sposobem podróżowania, także rodzinnie, np. rowerami cargo. 

Rower stał się środkiem lokomocji, który jest wszędzie. A ostatnie dodatki w postaci silnika elektrycznego pozwoliły uruchomić ludzi, którzy np. już mieli mniej siły do jazdy lub mieszkają w warunkach, gdy jest ona mocno utrudniona ze względu na ukształtowanie terenu czy klimat. 

W czasie pandemii ta przesiadka na rower wydarzyła się bardzo szybko. W sklepach rowerowych sprzęt został wykupiony, ludzie stoją w kolejkach do serwisów. 

Tutaj w Waszyngtonie, gdzie jest piękna trasa wzdłuż Potomaku, pojawiło się bardzo dużo ludzi na rowerach. Według mnie przeżywamy teraz trzecią światową rewolucję rowerową. 

Pierwsza była w XIXw, gdy rower został zaprezentowany światu. Zwyciężczyniami wówczas były kobiety, które wykorzystały rower w ruchach emancypacyjnych. Następnie bardzo długo nic się nie działo aż do 1973r, gdy wydarzył się kryzys paliwowy i wówczas rowery znowu wróciły do łask. 

W tej chwili obserwujemy trzecią “rewolucję” czy też renesans. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że ludzie pamiętają, co działo się poprzednio, gdy dla rowerzystów brakowało przestrzeni. 

Teraz mam nadzieję, że te “pop-up lanes” zostaną przekształcona w stałą infrastrukturę, która jest kluczowa. Jest takie powiedzenie, “gdy zbuduje się drogę, to oni się pojawią” i według tego trzeba zacząć funkcjonować. 

Natomiast trzeba do tych tymczasowych linii podejść ostrożnie, ponieważ one zwiększą ruch rowerowy, co z kolei spowoduje brak miejsc do parkowania i to może niektóre osoby zniechęcić. A potem najważniejsze będzie przekształcenie dróg tymczasowych w stałe, które będą bezpieczniejsze. 

“Dzień bez samochodu” wnosi negatywne myślenie. “Światowy Dzień Roweru” jest promocją a nie negacją. 

Ten trend możemy obserwować na całym świecie. Pan mówi o Mediolanie, mieszka w Waszyngtonie, u mnie w Krakowie czy także w innych polskich miastach też powstają takie tymczasowe drogi dla rowerów. Na wiele z nich musieliśmy czekać latami a tymczasem wystarczyło kilka tygodni epidemii, by te procesy bardzo przyspieszyły i to jest rzecz niezwykła. 

Natomiast mam pytanie, czy poza tym, że doświadczamy kryzysu a kryzysy często wymuszają zmiany, czy jedną z przyczyn tej rewolucji rowerowej może być fakt, że zachód już się nasycił konsumpcją związaną z samochodami czy innymi rodzajami atrakcyjnych dóbr i może się teraz zwrócić w stronę szeroko pojętego bycia lepszym: bardziej ekologicznym, wrażliwszym, z większą ilością czasu dla siebie i bliskich, ponieważ rower bardzo skraca czas dojazdu? Bo zanim to się wydarzyło, kojarzył się z tym, że jest środkiem lokomocji albo biednych, albo już tych na tyle bogatych, że mogą wybierać.

To jest bardzo ciekawe pytanie i faktycznie to jest jeden z argumentów, który wywołał tę kolejną rewolucję rowerową. Koronawirus tylko przyspiesza pewne procesy. Ciekawostką jest to, że spadły ceny paliw, w Stanach benzyna jest tańsza o prawie 40% a ludzie mimo to wybierają rower. 

Jeśli chodzi o pewną stygmę, w krajach rozwijających się rower jest faktycznie kojarzony jako środek transportu ludzi biednych. I to przeszkadza rozwojowi roweru w tych krajach. Natomiast w krajach rozwiniętych jest drugi typ stygmy, ponieważ kojarzony jest ze sportem wyczynowym, z Tour de France. I to są takie dwa elementy, które nie pomagają zarówno na tzw. “globalnym południu” jak i na “globalnej północy”.

Czy świat sam dochodzi do tego, że rower jest najlepszym środkiem transportu? 

Niewątpliwie tak a przyczynami jest automatyzacja, związanie nas z internetem, praca zdalna, biurowa, brak ruchu. To są pierwsze elementy, które wyzwalają w ludziach potrzebę aktywności. Zaczynają biegać, spacerować, jeździć na rowerze. 

Dla ludzi, którzy są zainteresowani szybkością, rower jest bardzo dobrym rozwiązaniem, pomaga na w miarę sprawną komunikację a równocześnie chroni nas przed tym, by nasze ciała po prostu nie zwiędły. 

Duże znaczenie będą miały rowery cargo, ułatwiające dowóz towarów na tzw. “ostatniej mili”. 

Bardzo wiele dzieje w tym temacie, świat niewątpliwie dojrzewa, chociaż nierównomiernie. 

Obserwuję ciekawą tendencję, jeśli chodzi o zainteresowanie rowerami. Wiadomo, że liderami są oczywiście Holandia i Dania. Oni są jednak tak daleko z przodu, że podczas konferencji ich opinie i doświadczenia często są trudne do wdrożenia w innych krajach. 

W tym roku w wyniku pandemii Brytyjczycy i Francuzi wychodzą na czoło, jeśli chodzi o implementację nowych rozwiązań, następnie ciekawie działają też Niemcy i Belgowie. Rower staje się też bardzo popularny również w krajach takich jak Kolumbia czy Peru. W Bogocie w niedziele główne ulice są zamykane dla samochodów i ludzie tam biegają, spacerują i jeżdżą na rowerach. 

Gdy tworzyłem Światowy Dzień Roweru miałem nieco wątpliwości, ale koledzy ze środowiska naukowego zajmującego się aktywnym transportem zwrócili uwagę na pewien fakt. “Dzień bez samochodu” wnosi negatywne myślenie. “Światowy Dzień Roweru” jest promocją a nie negacją. 

Rower wraca i nawet Chińczycy znów zwracają się ku rowerom. Gdy byłem tam po raz pierwszy 30 lat temu, na ulicach poruszały się fale rowerów. Teraz tam stoją fale samochodów. W powrocie roweru mają im pomóc rowery elektryczne.

Musimy mieć świadomość tego, że mamy 2 miliardy rowerów na świecie a ponad połowa ludzkości potrafi jeździć. Jest to więc nieprawdopodobna siła wyborcza, która może bardzo wiele zmienić. 

Czy w takim razie jesteśmy skazani na rower?

Jesteśmy skazani na rowery, bo na samochody zwyczajnie nie mamy już miejsca. Szczególnie w starych miastach Europy czy Ameryki południowej, gdzie architektura nie daje miejsca na budowę nowych dróg. 

Świat bardzo przytył. Rower pozwoli nam się wyzwolić i z tego.

Obserwujemy ruch klimatyczny, gdzie wytyczone są określone cele do zrealizowania i zmiana środków komunikacji własnie na rower będzie w tym niezbędna 

Stała się jedna niedobra rzecz, że wśród 17 celów zrównoważonego rozwoju ONZ transport został pominięty. Co za tym idzie nie ma tam roweru. Natomiast jeśli przyjrzymy się tym celom uważnie, rower można zaadaptować do każdego z nich. 

Zastanawiam się, dlaczego, choć rower z nami, w sensie ludzkości, jest już tak długo, wielokrotnie jest pomijany przy powstawaniu nowych rozwiązań urbanistycznych. 

Być może dlatego, że w naturze roweru jest pewna wolność. Jeśli mamy ochotę skręcić w lewo, skręcamy w lewo, jeśli w prawo, skręcamy w prawo. I większość ludzi wraca po jeździe do domu nie tylko zmęczona, ale przede wszystkim zrealizowana. Odstawiają rower i przechodzą do dalszych czynności. 

Potrzebujemy więc aktywistów, którzy dodatkowo coś zrobią, napiszą, zagłosują. 

Musimy mieć świadomość tego, że mamy 2 miliardy rowerów na świecie a ponad połowa ludzkości potrafi jeździć. Jest to więc nieprawdopodobna siła wyborcza, która może bardzo wiele zmienić. 

Wydaje się, że powinno być do tej pory zrobione więcej, ale takie wstrząsy jak koronawirus przyspieszają pewne decyzje, które powinny być podjęte znacznie wcześniej. 

A ta obecna rewolucja, jak długo ona potrwa?

Wielu ludzi wciąż pamięta kryzys paliwowy z lat ‘70. Myślę, że to wszystko będzie się rozwijało w dobrym kierunku. Zwłaszcza w obliczu globalnej dyskusji na temat klimatu i zdrowia. 

Ze względu na swoją przeszłość w sporcie wyczynowym i obecną działalność społeczną i naukową jest Pan dobrą osobą do odpowiedzi na kolejne pytanie. Mam wrażenie, że w dyskursie publicznym jest duży rozdźwięk między rowerem jako środkiem transportu, formą rekreacji i sportem, co powoduje wiele konfliktów czy złych skojarzeń. Są konflikty z kierowcami, jest obawa przed wysiłkiem lub zmęczeniem. Jak zatem powinno się mówić o czymś tak różnorodnych, by takich sytuacji uniknąć?

Po pierwsze trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem. Musimy się nauczyć dzielić przestrzenią. Kierowcy z rowerzystami, rowerzyści z ludźmi na rolkach i innych urządzeniach. Mamy coraz mniej przestrzeni, jesteśmy wszyscy uzależnieni od istniejących reguł. 

Jeśli chodzi o sport wyczynowy, najmniej problemów mają oczywiście kolarze torowi, ale też kolarze górscy czy bmx, którzy korzystają ze swoich, niezależnych tras. Statystycznie w najgorszej sytuacji są kolarze szosowi, którzy nie tylko poruszają się po drogach publicznych, ale spędzają tam bardzo wiele czasu, więc ryzyko kolizji rośnie. 

Trening na szosie jest coraz trudniejszy przez zwiększający się ruch samochodowy, problem jest skomplikowany. Jeśli ktoś jeździ lata bez wypadku, musi niestety wziąć pod uwagę, że po prostu ma wiele szczęścia. 

Pewnym nieszczęściem jest, że przeciętny rower wytrzymuje bardzo długo, więc producenci niekoniecznie zarabiają bardzo duże pieniądze. To jest doskonała maszyna, która została wymyślona ponad 200 lat temu i ciągle nam służy w stosunkowo niezmienionej formie. 

Wracając do samego Światowego Dnia Roweru, całość zaczęła się od artykułu i projektu dla studentów a teraz przez sytuację, której doświadczamy, ten “dzień roweru” faktycznie mamy nie tylko trzeciego czerwca, ale codziennie. Czy w związku z tym czuje się Pan prekursorem?

Ja to ujmę inaczej. W pewnym momencie znalazłem się we właściwym momencie otoczony właściwymi ludźmi i podjąłem właściwą decyzję. Z perspektywy czasu wygląda na to, że nie miałem innego wyjścia. 

Napisałem artykuł dla Banku Światowego, który był zatytułowany “Kolarstwo to interes nas wszystkich”. Zostałem zaproszony na konferencję do Seulu, gdzie wygłosiłem wykład, co pozwoliło mi uczestniczyć w kolejnej tym razem w Taipei. 

Uznałem, że brakuje jednego elementu, który by spajał wszystkich tych, których łączy rower. Choćby producentów z użytkownikami rowerów. Każdy działa w swojej wąskiej przestrzeni a światowy dzień roweru ma nam pomóc lepiej wspólnie funkcjonować. 

Głównym celem Światowego Dnia Roweru jest, by każdy na świecie potrafił jeździć na rowerze. Druga rzecz, chcielibyśmy, by ten symboliczny trzeci czerwca faktycznie dział się codziennie. Czy przez dojazdy do pracy, do szkoły, czy przez weekendową jazdę rekreacyjną. To przecież jest znakomita forma utrzymywania nie tylko kondycji fizycznej, ale też psychicznej, emocjonalnej dla całych rodzin. 

Rower jednoczy. I to należy bardzo wykorzystywać. Ma to do siebie, że jest bardzo prosty w obsłudze. 

Pewnym nieszczęściem jest, że przeciętny rower wytrzymuje bardzo długo, więc producenci niekoniecznie zarabiają bardzo duże pieniądze. To jest doskonała maszyna, która została wymyślona ponad 200 lat temu i ciągle nam służy w stosunkowo niezmienionej formie. 

Jest niewiele takich urządzeń wymyślonych przez człowieka, które służą nam tak długo a równocześnie pozwalają na tak wiele, w tym na kontakt z naturą. 

Ta maszyna staje się coraz lepsza. Jeśli chodzi o sport wyczynowy wygląda na to, że rower prześcignął człowieka, który jest już na granicy swoich możliwości. 

Mam też wrażenie, że coraz więcej ludzi będzie jeździło na rowerze. Tych którzy będa zmęczeni czy wręcz zniszczeni siedzeniem przy komputerze a będą szukali aby szybko i tanio doświadczyć czegoś przyjemnego, spotkać się z innymi. 

Niewątpliwie infrastruktura jest tu kluczem, chociaż trzeba pamiętać, że można też pojechać do lasu. 

Nasz Peter Sagan, mówię “nasz”, bo robi to po raz trzeci,  promuje Światowy Dzień Roweru. UCI z tej okazji przygotowuje na Zwifcie zawody, w których wezmą udział Chris Foome, Victor Campenaerts, Chloe Dygert i Jolanda Neff. 

Krajem, który wiedzie prym w światowym dniu roweru są niespodziewanie Indie, gdzie rower bardzo zyskuje na popularności. Zaangażowane są też Australia i Japonia. Czekamy tylko na naukowców z Antarktyki, którzy wsiądą na rower stacjonarny. 

Chodzi przecież o wspólną zabawę, spędzanie wolnego czasu i promowanie roweru. Filozofia tego święta pokazuje nam, co można robić na rowerze. 

Pomaga nam Światowa Organizacja Zdrowia, która wydała oświadczenie, że rower jest najlepszym środkiem transportu, który pozwala dbać o zdrowie. A firma konsultingowa Deloitte wskazuje, że już wkrótce bez roweru nie będzie można się obyć. Na samym końcu wsparł nas też premier Wiekiej Brytanii, Boris Johnson, który zrobił wiele dla ruchu rowerowego będąc burmistrzem Londynu zapowiedział, że nadchodzi złote stulecie roweru. Ministrowie z Danii i Holandii są też oczywiście z nami, podobnie jak pani burmistrz Bogoty, Claudia López Hernández czy Anne Hidalgo z Paryża. 

Nie wiem, czy w najbliższych latach będziemy operowali w głównie obrębie rowerów elektrycznych. Z pewnością pomagają one producentom rowerów, zachęcając ludzi do wymiany sprzętu. Są też bardzo użyteczne dla osób starszych, do tej pory często wykluczonych z jazdy na rowerze. 

Ze strony sportowej powinniśmy też pamiętać, że kolarstwo od samego początku było wśród założycieli współczesnego ruchu olimpijskiego. 

Z kolei dla Polaków rower jest jedną z najchętniej uprawianych dyscyplin. 

Ja jestem optymistą. Nie ma w tym momencie rozwiązań urbanistycznych bez roweru. Kto się w tym najlepiej odnajdzie, będzie wielkim zwycięzcą. 

Leszek Sibilski jest profesorem socjologii na Montgomery College w Rockville, w stanie Maryland, USA. W latach ‘70 wyczynowo uprawiał kolarstwo torowe na poziomie reprezentacji Polski. Po zakończeniu kariery sportowej zajął się działalnością społeczną i naukową. Jest konsultantem Banku Światowego oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych. Z jego inicjatywy ONZ w 2018r. ustanowiła 3. czerwca “Światowym Dniem Roweru”. 

Wykorzystane zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum prof. Sibilskiego.


Opublikowano

w

,

przez

Komentarze

Jedna odpowiedź do „Trzecia rewolucja rowerowa dzieje się teraz.”

  1. Awatar Jakub Jagusiak

    To prawda, coraz więcej osób decyduje się na chociaż jeden sprzęt w domostwie – najważniejsze jednak to po prostu to lubić ;) U mnie rower był dostępny od dzieciństwa, ułatwiał przemieszczanie się w dowolne miejsce ze znajomymi :)