fbpx

5 powodów, dla których trudno brać kolarstwo na poważnie

Miliony Euro na szosie, sprzęt przy którym pracują specjaliści NASA i zespołów F1. Tłumy fanów przy szosach a do tego krew, pot i łzy sportowców. Cóż z tego, skoro co chwilę kolarstwo podkłada się z sytuacją, przez którą trudno brać je na poważnie.

 

1. Odnowa to ściema

To najświeższy news. Chris Froome, Alberto Contador i Vicnenzo Nibali pojechali trenować na Teneryfę. Położony na zboczach Teide hotel gwarantuje adaptację organizmu, możliwość przeprowadzenia właściwych ćwiczeń oraz cieszę i spokój. Przez dwa tygodnie trzech najważniejszych pretendentów do podium Tour de France nie zostało odwiedzonych przez kontrolerów antydopingowych. W obecnych czasach badania poza wyścigami i dane z paszportów biologicznych to klucz do skutecznej walki z dopingiem, który niemal zabił kolarstwo dla szerszej publiczności. Rok temu Chris Froome musiał podczas Touru udowadniać, że nie jest wielbłądem i bronić się przed oskarżeniami o niedozwolone wspomaganie. Nowy szef Międzynarodowej Unii Kolarskiej, Brian Cookson zapowiadał odnowę: moralną i proceduralną. I co? Kolarze pojechali na Teide i mogli brać, co chcieli. Nie mówię, że to robili, ale mogli, bo nikt się nimi nie zainteresował.

 

2. Wszystko zależy od jakiegoś gościa z flagą

Kontrowersje wokół wydarzeń na 16. etapie Giro d?Italia nie milkną. Patric Lefevre, szef jednej z najbogatszych i najważniejszych drużyn, Omega Pharma Quick Step jest rozgoryczony i ma rację. Co z tego, że zespół ma budżet sięgający 15 milionów Euro, kolarze i inżynierowie szukają pojedynczych watów zysków w najdrobniejszych szczegółach, skoro organizator wyścigu nie potrafi podjąć prostej decyzji i jej zrealizować. W związku z tym cierpi nie tylko widowisko i sportowe święto. Zainwestowane przez sponsorów pieniądze zwrócą się w mniejszym stopniu, jeśli wokół tak ważnego wyścigu gromadzą się pokłady negatywnej energii. Są sporty, gdzie wszyscy wiedzą, kiedy sędzia pokazuje którą flagę i co ona oznacza.

3. Brak jasnych reguł

Załóżmy, że Fernando Alosno naprawdę chce wyłożyć wiele milionów petrodolarów pozyskanych od arabskich szejków na prowadzenie drużyny kolarskiej. Wciąż nie wie, na jakich zasadach jego zespół będzie miał w najbliższych latach przyznawaną licencję, nie wie też, czy, dlaczego i kiedy może spaść do niższej dywizji i przestać otrzymywać zaproszenia na najbardziej medialne imprezy. Punktacja, zasady spadków i awansów, system licencjonowania oraz zaproszeń do wyścigów oparty jest na partykularnych decyzjach pojedynczych osób.

4. Zawodnicy na śmieciówkach

Teoretycznie zespoły wpłacają do UCI kaucję zabezpieczającą dochodzy kolarzy, w razie niewypłacalności pracodawcy, czyli drużyny. Tyle, że zawodnicy pozbawieni są większości praw, jakimi cieszą się dorośli ludzie w Unii Europejskiej. W razie jakichkolwiek wątpliwości okołodopingowych są zawieszani, sprawy ciągną się miesiącami lub latami a rozstrzygane są przez wiele podmiotów równolegle. Drużyna, federacja narodowa, federacja w innym kraju, federacja międzynarodowa, międzynarodowa czy narodowa agencja antydopingowa mogą zawiesić lub zdyskwalifikować zawodnika na czas postępowania na nieokreślonych zasadach. Dla przykładu Sergio Henao został odsunięty od startów przez ekipę Sky do czasu wyjaśnienia niepewnych parametrów krwi a następnie bez słowa przywrócony. Jonathan Tiernan-Locke nie ściga się od września, ponieważ jego paszport biologiczny wykazał nieprawidłowości, eksperci głowią się jakie, a kolarzowi mija kariera. Alberto Contador zdemolował rywali podczas Giro d?Italia 2011, ponieważ nikt nie zabronił mu startować, ale tytuł został mu odebrany z powodu wstecznej dyskwalifikacji za pozytywny test z sezonu 2010, o którego ważności zadecydował sąd? w sierpniu 2012. Na wielu wyścigach kolarze nie wiedzą też, po jakiej trasie będą się ścigać, jakie są warunki graniczne, w których mogą rywalizować oraz jak organizator zatroszczy się o ich bezpieczeństwo. Decyzje podjemowane są ad hoc, czego efektem może być sytuacja jak z 16. etapu Giro. Drużyny teoretycznie mają swój związek AIGCP, ale realnie nie ma on na nic wpływu.

5. Chaos w TV

Nastawiasz się na oglądanie etapu wielkiego touru, zasiadasz przed TV a tam zamiast kolarstwa tenis lub snooker. Rowery trafiają na inną antenę i do tego są retransmitowane. Rok później w pakiecie z żużlem i operą mydlaną twój ulubiony wyścig kupuje inna stacja, która przy mikrofonie sadza amatorów nieznających się na dyscplinie. Sami producenci sygnału też nie są lepsi: choć od lat realizują transmisje, nadal nie są w stanie rozpoznać ucieczki od grupy odpadającej z peletonu, mylą różnice czasu i dystanse. Jasne, synchronizacja kamer na motorach, w helikopterach i stacjonarnych nie jest prosta, ale kolarstwo żyje z obecności w mediach od zarania. Po tylu latach można by oczekiwać większego profesjonalizmu, bez względu na to, czy to Giro czy Tour (de Pologne). Jeśli się zastanowić, to nie dziwię się, że sponsorzy szerokim łukiem omijają ten sport. W sumie to jedna wielka prowizorka i amatorszczyzna. I co z tego, skoro nadludzki wysiłek bohaterów i niesamowita sceneria, w jakiej odbywają się zawody niwelują te wszystkie wady i sprawiają, że to najpiękniejsza dyscyplina, jaką znam. Zdjęcie okładkowe, czerwona flaga w F1, wikimedia commons CC BY 2.0 Joe Barbosa


Opublikowano

w

, ,

przez

Tagi: