fbpx

Czysty, więc się odczepcie

Joaquim „Purito” Rodriguez zajął piąte miejsce w przepięknym Giro di Italia. Nie wygrał etapu, nie wszedł na podium. Podobno pojechał słabo. Więc zawiódł. Jego pseudonim co prawda nie wziął się od „czystości” organizmu a od cygara, które wypalił przy swoim dyrektorze sportowym, ale faktycznie próżno szukać „Purito” wśród zamieszanych w afery dopingowe. Może więc warto nieco spuścić z tonu, by potem nie dziwić się, gdy kolejny zawodnik zostanie przyłapany na ordynarnym oszustwie?

Powiedzmy sobie szczerze, pamiętamy tylko zwycięzców. W przypadku Tour de France jeszcze zawodników z podium. Kto pamięta trzeciego kolarza Vuelty 2009? Giro 2008? Brązowego medalistę biegu na 100m z Igrzysk w Pekinie? (w skokach narciarskich z Salt Lake City pewnie tak, bo był to Adam Małysz, ale to inna historia). Piątą lokatę Rodrigueza z tegorocznego włoskiego touru zapamiętam jednak wyraźne. Dlaczego? Bo wywalczył ją wielkim wysiłkiem i faktycznie wygrał piąte miejsce a nie przegrał drugie (jak Vicenzo Nibali).

Etap do Sestrierre, ostatni górski sprawdzian tegorocznego Wyścigu Dookoła Włoch został oceniony jako nieciekawy. Scarponi nie pogrążył Nibalego (za to zyskał potrzebną do zapewnienie drugiego miejsca przewagę). Kreuziger pojechał defensywnie i choć rywale zawiedli, nie awansował w klasyfikacji (po prostu osłabł, młodemu kolarzowi pod koniec wielkiego touru może się zdarzyć), ale obronił miejsce w top10 i białą koszulkę Rodriguez? Cóż, Rodriguez zaatakował („no ale tak niemrawo i bez dynamiki”) dzięki czemu awansował z ósmego na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej.. Co zrobiło na mnie wrażenie, to niezwykłe poświęcenie, z jakim „Purito” owo piąte miejsce rywalom wydarł. Podczas finałowego podjazdu, gdy kolarz ekipy Katiusza zdobywał sekundy przewagi nad najgroźniejszymi rywalami, realizator sekund zmienił ustawienia dźwięku i można było usłyszeć Hiszpana. Grymas bólu uzupełniany był przez urywane wdechy przechodzące w agonalne rzężenie. Szkoda, że jazdę na absolutnym limicie komentatorzy nazywali pozbawioną dynamiki…

Czy można było się po nim spodziewać więcej? Chyba nie. Do tej pory, a ma już 31 lat, nie odgrywał kluczowej roli w wielkich tourach. Piąte miejsce w tak trudnym i tak silnie obsadzonym Giro di Italia (na starcie stanęło wielu zwycięzców najważniejszych wyścigów na świecie: Contador jak wiadomo wygrał Tour de France, Giro i Vueltę, Menchov Vueltę i Giro, Sastre cieszył z wygranej Wielkiej Pętli a Nibali we Vuelcie, w Giro triumfowali di Luca i Garzelli. Imprezy z taką obsadą nie było dawno!) to jego największe osiągnięcie, wielokrotnie przewyższające wartością czwartą lokatę z ubiegłorocznej, marniutkiej hiszpańskiej Vuelty.

Ciśnie się więc na usta wezwanie: chcecie większego spektaklu? Dajcie im EPO. Więcej EPO. Wiadra CERA’y, Kontenery testosteronu i cysterny hormonu wzrostu. Ataki będą soczyste, tempo jazdy zawrotne a ucieczki pełne dynamiki. Zwłaszcza te po dwustu kilometrach i pięciu tysiącach metrów przewyższenia. Bo przecież ci, którzy tegoroczne Giro ukończyli w pierwszej dziesiątce byli bez formy (taka uwaga padła o Denisie Mienszowie podczas tego samego nudnego etapu). Ale potem nie chcę słyszeć słowa krytyki za stosowane przed będących pod presją zawodników praktyki.

Na koniec przypomnienie pochodzenia pseudonimu tytułowego bohatera. Gdy Joaquim Rodriguez miał 22 lata i zdobywał pierwsze szlify jako zawodowiec w grupie ONCE podczas jednego z treningów zdystansował na podjeździe swoich bardziej utytułowanych kolegów. Czekając na szczycie oparty o rower wykonywał gest, jakby palił cygaro (po hiszpańsku „purito” właśnie). W ramach rewanżu za taką „zniewagę” koledzy zmusili go, by wszedł na kolację paląc cygaro. Ówczesny dyrektor sportowy Rodrigueza, Manolo Saiz był podobno bardzo restrykcyjny jeśli chodzi o przestrzeganie zdrowego trybu życia przez swoich zawodników, ale jego reakcja nie jest znana. „Purito” w każdym razie przeżył konfrontację, ksywka pozostała, za to Saiza w peletonie nie ma.


Opublikowano

w

, ,

przez