Tag: XCO

  • Pod znakiem cross country

    Pod znakiem cross country

    Patrząc na frekwencję można by rzec ?szału nie ma?. Jeśli jednak w jednym województwie w ciągu sezonu rozgrywanych jest 11 imprez cross country, to znaczy, że ta odmiana mtb, przynajmniej lokalnie, jest daleka od wieszczonego przez lata upadku.

    Rzut oka

    Cztery eliminacje Pucharu Szlaku Solnego. Trzy Małopolskiej Ligi Kolarskiej i trzy Pucharu Tarnowa. Do tego niezależny ?Puchar Chochołowskich Term?. Od połowy kwietnia do końca września w Małopolsce rozegrano 11 oficjalnych wyścigów cross country. W dziesięciu z nich wziąłem udział i mam nadzieję, że sezon 2018 będzie pod tym względem równie owocny.

    ?Oficjalne? oznacza tyle, że każde z tych wydarzeń było wpisane do kalendarza, albo PZKol albo MZKol, zatem docelowo były one adresowane do zawodników z licencjami. W przypadku Pucharu Szlaku Solnego w kategoriach ?nieamatorskich? taki dokument był wymagany, mastersi mogą się ścigać bez konieczności wykupienia członkostwa w Związku. Puchar Tarnowa i Małopolska Liga Kolarska dopuszczały zawodników bez licencji. Charakterystycznym i nieodłącznym elementem wszystkich tych wyścigów jest organizowanie wyścigów dla dzieci, które mogą uczestniczyć po podpisaniu przez rodziców stosownych oświadczeń.

    W Pucharze Szlaku Solnego startowały 343 osoby, reprezentujące 54 kluby. W Małopolskiej Lidze Kolarskiej sklasyfikowano 73 zawodników i zawodniczek z 37 zespołów (ale do ?generalki? liczono tylko tych, którzy startowali we wszystkich eliminacjach), na pojedynczych wyścigach frekwencja wynosiła, podobnie jak na PSS ok. 150 osób, łączna liczba startujących była zbliżona do tej na PSS. W Pucharze Tarnowa, najstarszej serii imprez mtb w kraju wzięło udział w sumie 166 kolarzy. Puchar Chochołowskich Term to 105 uczestników.

    To dość typowe liczby dla wyścigów XC w kraju. Mimo wszystko cross country to spore wyzwanie, ta bardziej kwalifikowana odmiana wytrzymałościowego kolarstwa górskiego. Stąd też nie przyciąga na start tłumów.

    Ciekawostką jest, że na MLK nie było opłaty startowej dla wszystkich kategorii wiekowych, oprócz regulaminowych nagród finansowych ?kasę? na podium dostawali także mastersi a na koniec rozlosowano dwie nagrody specjalne: 2000zł dla zawodnika indywidualnego oraz 3000zł dla jednego z klubów, które regularnie brały udział w tej serii (zastrzyk gotówki dotarł do UKS ?Four Bike?). ?Kasa? zgodna z przepisami była również na PSS, natomiast na Pucharze Tarnowa od lat są przyzwoite nagrody rzeczowe.

    https://www.instagram.com/p/BYblzPeAJOE/

    Naturalnie, nie znaczy łatwo

    Na małopolskich XC tras nie buduje się koparkami, wywrotkami z gruzem i nie wozi się drewna do lasu. Co najwyżej tu i ówdzie autorzy rund dokonują niewielkiej korekty istniejących ścieżek lub prowadzą nową przecinkę przez las.

    Najciekawsze, klasyczne orkążenia można odnaleźć na Pucharze Szlaku Solnego. To typowe ?xc w stylu vintage?, wykorzystujące ukształtowanie terenu, który na Podhalu oferuje spore trudności. Dodany w tym roku do menu PSS Tuchów, w poprzednich sezonach goszczący Puchar Polski XCO, również nie odbiega od tego standardu, choć akurat w tej lokalizacji organizatorzy chętnie sięgają po łopatę i deski, dodatkowo urozmaicając trasę. By poradzić sobie na PSS, trzeba mieć już pewne doświadczenie w jeździe na rowerze mtb a na korzeniach, kamieniach, zakrętach i stromiznach można wykazać się dobrą techniką i kondycją.

    Małopolska Liga Kolarska to z kolei rundy składające się z jednego, stromego podjazdu oraz naturalnego zjazdu. Momentami jest ciężko, ale okrążeń jest mniej niż na PSS a co za tym idzie w najmocniej obsadzonych kategoriach początkującym łatwiej utrzymać się bez ?dubla?.

    Najbardziej przyjazny dla początkujących i z najmniejszą barierą wejścia jest Puchar Tarnowa. Tam poradzi sobie właściwie każdy, nawet początkujący maratończyk, o stopniu trudności decyduje tempo jazdy. Wymiana jednej z eliminacji na klasycznej trasie na Górze Świętego Marcina na nową lokalizację w podtarnowskiej Zbylitowskiej Górze dała nowy oddech tej zasłużonej, choć nieco ?zużytej? serii wyścigów.

    https://www.instagram.com/p/BYVUo4CAmEs/

    Dobre miejsce na start?

    Dzieci, żacy, młodzicy i juniorzy młodsi to główny adresat małopolskich xc. To oni ?robią frekwencję?, to oni uczą się kolarstwa górskiego i to oni później idą w świat. Wielu kadrowiczów, zawodowców lub po prostu bardzo solidnych kolarzy zaczynało swoją przygodę z wyczynowym mtb właśnie tutaj. Lokalne kluby, gminne, powiatowe, UKSy oraz rodziny są zapleczem nie tylko wojewódzkiego, ale i krajowego kolarstwa górskiego.

    Nieco gorzej jest wśród juniorów i elity. Tam albo, w poszukiwaniu rozwoju i perspektyw zawodnicy podpisują kontrakty z grupami zawodowymi, albo zostają na poziomie regionalnym, z czasem wykruszają się i zostają tylko najwytrwalsi. Wracają po kilku latach przerwy w kategorii Masters, która od lat składa się z lojalnej grupy kilkudziesięciu uczestników regularnie jeżdżących z wyścigu na wyścig.

    Czy to jest dobre miejsce, żeby ?zacząć swoją przygodę z xc?? Cóż, i tak i nie. Jeśli jesteś nastolatkiem, z pewnością tak. Jeśli jesteś mastersem i dajesz sobie radę na maratonach, również. Jeśli masz 19-29 lat i na imprezach masowych, tracisz więcej niż 10-15% do zwycięzcy, na klasycznym, górskim maratonie, pojawiając się na xc solidnie dostaniesz po tyłku.

    Trzykilometrowa pętla, na której znajduje się tyle elementów ?pure mtb? co na pięćdziesięcio kilometrowym maratonie weryfikuje i formę i technikę jazdy. Jeśli się nie zniechęcisz, po jednym sezonie chcąc czy nie chcąc będziesz lepszym kolarzem.

    https://www.instagram.com/p/BYQ_hl4ARw2/

    W telewizji raczej cię nie zobaczą

    PSS, MLK i PT mają charakterystyczną atmosferę. Tu wszyscy się znają od lat: zawodnicy, sędziowie, organizatorzy, trenerzy klubów. Wspólnie spędzony na zawodach czas w każdym sezonie sumuje się do kilku, solidnych dniówek.

    Jest więc po prostu sympatycznie i miło każdej wiosny po kilkumiesięcznej przerwie spotkać swoich wyścigowych znajomych.
    Lokalne imprezy prowadzone przez lokalnych pasjonatów dla lokalnych pasjonatów, nawet, jeśli oferują całkiem wysoki poziom sportowy (o czym świadczą wyniki Mistrzostw Polski, gdzie w czołówce a nawet z ?koszulkami z orłem? znajdziemy spore grono reprezentantów małopolskich klubów) w pewnym sensie stoją w miejscu. Ani nie szukają rozgłosu, ani nie walczą o frekwencję.

    Skoro jednak wszystko działa: jest sprawnie, bezpiecznie, przewidywalnie i solidnie, trudno szukać argumentów ?przeciw? takiej postawie. Z drugiej strony, jeśli popatrzeć za południową granicę, czyli na Słowację, imprezy w zasadzie na takim samym poziomie co nasze mają międzynarodową kategorię UCI. Niską, bo niską, ale zawsze.

    Być może więc tu i ówdzie można by podziałać z trochę większym rozmachem, ale nie będę narzekał. Zamiast tego podziękuję organizatorom, lokalnym sponsorom, działaczom, sędziom, trenerom, zawodnikom i kolegom, z którymi kolejny rok się ścigałem na małopolskich wyścigach xc. Dobra robota. I do zobaczenia wkrótce, przynajmniej w takim samym lub trochę większym gronie!

    PS. Szczególne podziękowania dla klubu i ekipy UKS Zawojak Zawoja, w barwach którego startowaliśmy z żoną we wszystkich wymienionych w tekście wyścigach.

  • Małopolska Liga Kolarska – dobry pomysł na rozpoczęcie przygody z XC

    Małopolska Liga Kolarska – dobry pomysł na rozpoczęcie przygody z XC

    W sezonie 2017 powraca Małopolska Liga Kolarska. To seria trzech wyścigów w formule cross country. Uczestniczyć mogą zarówno zawodnicy licencjonowani jak i amatorzy. Start jest za darmo a na najlepszych czekają nagrody finansowe.

    XC w Małopolsce ma się dobrze. Są wyścigi, są też kluby, z których wywodzą się reprezentanci kraju i medaliści mistrzostw Polski. Są też, po prostu, dobre tereny do jazdy.

    Po rocznej przerwie do kalendarza wraca Małopolska Liga Kolarska, cykl zawodów, które umożliwiają ?pierwszy start? zainteresowanym ściganiem na rowerze górskim w formule XC a zawodnikom licencjonowanym dają możliwość zdobywania punktów do regionalnego rankingu.

    W 2015r wziąłem udział w połowie MLK, podczas eliminacji w Pcimiu i Myślenicach. I wspominam je dobrze.

    W tym roku do tych lokalizacji dołączają jeszcze Sułkowice. Do każdej z miejscowości z centrum Krakowa jest nie więcej niż 45km, zatem przedstawiciele lokalnej społeczności kolarskiej nie będą mogli tłumaczyć się tym, że mają za daleko.

    Na Małopolskiej Lidze Kolarskiej trasy są ?oldschoolowe?, nie wymagają od uczestników konieczności pokonywania modnych ?dropów? czy innych tego typu atrakcji. Jest za to trochę przewyższenia. Rundy, liczące 3-5km zbudowane są wokół miejsca dającego dostęp do infrastruktury (wyciąg narciarski, stadion).

    To fajne zawody, na których można sprawdzić formę w konfrontacji z lokalnymi zawodnikami lub zdobyć pierwsze doświadczenie w wyścigach tego typu. Jeśli nie próbowaliście wcześniej sił w XC, ?Liga? jest dobrym pomysłem na debiut. Tym bardziej, że dla ?amatorów?, czyli zawodników nielicencjonowanych będzie osobna kategoria.

    Więcej informacji znajdziecie na stronie http://www.ligarowerowa.malopolska.pl/ (regulamin i harmonogramy tutaj) oraz na facebooku imprezy.

    Jeśli jeszcze nie macie planów na 24.06, 26.08 i 23.09, to weźcie pod uwagę Małopolską Ligę Kolarską. A jeśli macie, to cóż, plany zawsze można zmienić ;)

    Zdjęcia: Grzegorz Ziaja, TS Wilga Golkowice.

  • Loverove 13.01.2017

    Loverove 13.01.2017

    Loverove na piątek, z dobrym zestawem newsów dla fanów kolarstwa:

    1. La Vuelta 2017

    Dziewięć etapów tegorocznej Vuelta a Espana będzie się kończyło podjazdami. Ma to być równoważone dwoma etapami jazdy na czas: krótkiej, drużynowej (13,8 km) i długiej, indywidualnej (42km).

    W programie znajdzie się (w ostatnim tygodniu), słynny podjazd Alto de l’Angliru, znany z ekstremalnym stromizn i uznawany za jedną z najcięższych, kolarskich wspinaczek na świecie. Do tego jeszcze Sierra Nevada z wjazdem na 2480m, La Pandera czy Calar Alto.

    Jeśli zdarza się, że Vuelta, choć piekielnie trudna, pozbawiona jest „miejsc kultowych”, tegoroczna trasa rozwiązuje oba problemy.

    Zawody zostaną rozegrane między 19.08 a 10.09. 

    2. Nowi trenerzy kadry MTB


    Po Michale Krawczyku (selekcjoner elity), Sebastianie Żabinskim (U23) i Rafale Hebiszu (juniorzy), trenerem całej kadry MTB XCO zostanie Kornel Osicki. Ma pracować razem z Bogdanem Czarnotą. Takie są wyniki konkursu ogłoszonego przez Polski Związek Kolarski i sugestii Komisji MTB przy tymże. No to co? Nowy sezon, więc do pracy, rodacy!

    3. Mistrzostwa Polski XC w… Warszawie


    Logo mówi wszystko (swoją drogą, pierwszy raz od bardzo dawna impreza xc z kalendarza PZKol ma coś, co można nazwać logo). Termin jest przesunięty o tydzień wcześniej względem oficjalnych wytycznych UCI (na 14-16.07) a sama lokalizacja, cóż, wbrew pozorom może być całkiem niezła. Na „Kazurze” można spokojnie wytyczyć „trasę-kata” pod względem fizycznym a trend budowania sztucznych przeszkód we współczesnym XC rozwiązuje sprawę techniki. Jasne, szkoda, że od wielu lat MP nie gościły na prawdziwej, górskiej, naturalnej trasie z długimi podjazdami, ale warszawskie mistrzostwa mogą przynajmniej zgromadzić trochę kibiców przy trasie. No i media będą miały blisko. Zatem potraktujmy to jako szansę!

    4. Złote koła Sagana?

    Czy Peter Sagan wystartuje w Tour Down Under na złotych kołach przygotowanych przez Rovala? Zobaczymy. Jeśli tak, będzie to oznaczało, że lider Bora-Hansgrohe zmierza w stronę Mario Cipolliniego. Oby nie za bardzo…

  • Puchar Masters MTB XCO – Ankieta

    Puchar Masters MTB XCO – Ankieta

    W sezonie 2016 pilotażowo poprowadziłem klasyfikację dla Mastersów przy Pucharze Polski cross country. Przygotowania do sezonu 2017 trwają, mam nadzieję, że wspólnie uda nam się ten projekt rozwinąć.

    Ponieważ znamy już kalendarz Pucharu Polski XCO, chciałbym Was, szanowni Rywale i Koledzy zapytać o to, co sądzicie o Pucharze Masters, jakie są Wasze wrażenia z sezonu 2016 oraz o Wasze plany i pomysły na sezon 2017. Jest szansa, że razem zrobimy coś fajnego!

    Równocześnie mam też pytanie do kobiet. Czy byłybyście zainteresowane uczestnictwem w Pucharze Masters XCO, jeśli tak, to w jakiej formie (najlepiej będzie, jeśli wypowiedzcie się w komentarzach poniżej):

    Jeśli będzie Puchar Masters MTB XCO DLA KOBIET, to będę regularnie startowała w większości elimimacji

    View Results

    Loading ... Loading …

    Dzięki wielkie za zaangażowanie, podajcie informację o ankiecie znajomym i do usłyszenia wkrótce!

  • Loverove 08.11.2016

    Loverove 08.11.2016

    W loverove ważne informacje dla zawodników planujących sezon mtb a na koniec chwila relaksu z Peterem Saganem :)

    1. Puchar Polski XCO 2017

    Mamy początek listopada i już teraz możecie zacząć planować kolejny sezon. Znamy już terminy i lokalizacje Pucharu Polski XCO 2017:

    Będziemy się mogli pościgać w następujących miejscach:

    #1 – 29-30.04.2017 – Lublin – 10. Lubelski Festiwal Rowerowy – LKKG Lubelski Klub Kolarstwa Górskiego
    #2 – 06-07.05.2017 – Wałbrzych UCI C2- Górale na Start – KKW Superior Wałbrzych
    #3 – 03.06.2017 – Jelenia Góra Trophy UCI HC Maja Włoszczowska MTB Race – Grabek Promotion
    #4 – 10.06.2017 – Biała UCI C3 – Puchar Burmistrza Białej – White MTB Team Biała
    #5 – 16-17.09.2017 – Boguszów-Gorce – Górale na Start – KKW Superior Wałbrzych
    #6 – 30.09.2017 – Głuchołazy – VI ogólnopolski wyścig CykloOpawy XCO – Klub Turystyki Kolarskiej KTUKOL

    Więcej informacji znajdziecie tutaj a o tym, co się wykluje z Pucharu Masters będę Was informował na bieżąco.

    2. Jeśli nie XC, to może etapówka?

    Etapowy wyścig mtb w górach to pomysł na rowerowe wakacje, rodzaj zgrupowania treningowego lub po prostu ciekawą przygodę. Po tegorocznym pilotażu, Zamana Group zaprasza na drugą „Gwiazdę Południa” w termin ie 13-16 lipca 2017. Zawoja, Stryszawa i Maków Podhalański zapraszają. Zobaczcie zwiastun tej imprezy.

    3. Jest tylko jeden Peter Sagan

    Mistrzowi Świata w offseasonnie ewidentnie brakuje bodźców:

  • MTB 2016 – gdzie było najfajniej

    MTB 2016 – gdzie było najfajniej

    Spośród dwudziestu imprez rowerowych, w których startowaliśmy w sezonie 2016 wybrałem te najciekawsze. Nasycony rynek daje wiele możliwości wyboru, o tym, co zapada w pamięć i dobrze się kojarzy często decydują detale.

    Na wstępie mam dwie uwagi. Po pierwsze, kalendarz startów ułożyliśmy nieco chaotycznie, po drodze wprowadzając zmiany ?w locie?, zmieniając plany i spontanicznie reagując na pojawiające się możliwości. To niekoniecznie sprawdza się pod względem sportowym, ale daje więcej szans na nowe przygody.

    Sezon 2016 był też pierwszym, w którym oficjalnie współpracowałem z dwoma organizatorami imprez rowerowych: z Lang Teamem oraz z Zamana Group. Myślę jednak, że wystarczająco długo działam w tej branży, by potrafić wznieść się poza zobowiązania wynikające z tego typu umów i rzetelnie ocenić wybrane wyścigi.

    Od przełomu lutego i marca do przełomu września i października razem z moją szanowną małżonką pojawiliśmy się na: przełajach, cross country, maratonach oraz uphillach. To trochę zbyt wiele srok złapanych za ogon, co szczególnie odbiło się na mojej formie. Marianna poradziła sobie nieco lepiej. Ale nie w tym rzecz, ponieważ wrażenia związane z własną jazdą sobie a imprezy sobie.

    A photo posted by Marek Tyniec (@xouted) on

    Dlatego też, za najfajniejszy wyścig, w którym startowałem w sezonie 2016 uważam?

    Cyklokarpaty w Wierchomli

    Rozgrywana pod koniec sezonu na górskiej, klasycznie maratonowej trasie, finałowa eliminacja Cyklokarpat zdobyła moje serce na tyle, że jeśli znajdzie się w programie na sezon 2017, z miłą chęcią tam wrócę.

    Były to jedyne ?Cyklokarpaty?, na których startowałem w tym roku, wiem też, że poszczególne eliminacje różnią się między sobą poziomem. Atmosfera uzdrowiska, solidne przewyższenie, poziom sportowy i bardzo sprawna organizacja powodują, że mimo przeciętnej jazdy z Wierchomli wracałem z uśmiechem na ustach. Cieszy też rozwój tej serii, który obserwuję w każdym kolejnym sezonie. Jeśli miałbym wskazać maraton, któremu najbliżej jest do słowackich standardów, które stawiam wyżej niż nasze, byłby to właśnie ten.

    Drugie miejsce przyznaję

    Maratonowi Lang Teamu w Bukowinie Tatrzańskiej

    Szczerze mówiąc zapomniałem, jak bardzo profesjonalny potrafi być Czesław Lang i jego ekipa. Fakt, te imprezy są ?przywożone w ciężarówce? a nie organizowane przez lokalnych pasjonatów, ale doświadczenie World Touru przekładane jest na wyścig dla amatorów. Do tego w Bukowinie przygotowano wymagającą rundę, która dla wielu uczestników regularnie startujących ?u Langa? była niemałym szokiem.

    Mimo paskudnej pogody zawody przeprowadzono sprawnie a eliminacja Pucharu Polski sprawiła, że na starcie pojawiły się zacne nazwiska. I znów, jeśli Lang Team w przyszłym roku wpisze Bukowinę do swojego kalendarza, to chętnie się tam pojawię.

    A photo posted by Marek Tyniec (@xouted) on

    Trzecie miejsce, nieco sentymentalnie wędruje do

    Pucharu Szlaku Solnego

    Od mojego powrotu na rower co roku staram się startować we wszystkich eliminacjach tej małopolskiej serii wyścigów XC. Po pierwsze dlatego, że mam blisko, po drugie, że jest to ?cross country w starym stylu?: ciężkie fizycznie, na naturalnych trasach, organizowane według sprawdzonego regulaminu i harmonogramu. Niestety w tym sezonie ominąłem najciekawszą eliminację, będącą równocześnie Pucharem Polski w Skomielnej Białej, rozgrywaną na jednej z najbardziej wymagających tras w kraju. Sprawdzone Spytkowice, Orawka i Rabka wystarczyły mi do tego, by trochę się pościgać z mocnymi rywalami z regionu.

    Szlak Solny to stosunkowo kameralne imprezy, na które przyjeżdżają właściwie tylko zawodnicy zainteresowani ściganiem jako takim. Na Podhale przybywają jednak kluby z innych województw, bo mimo wszystko góry to góry, i to tu można zdobyć pierwsze doświadczenia w sensownym xc, solidnie potrenować czy sprawdzić formę przed ważniejszymi imprezami.

    Jasne, można się zżymać, że całość stoi w miejscu i się nie rozwija, z drugiej strony trzeba postawić pytanie, czy wszyscy muszą ulegać paradygmatowi ciągłego wzrostu.

    A photo posted by Marek Tyniec (@xouted) on

    A teraz przechodzimy do części najciekawszej, czyli

    Wyróżnienia

    Po pierwsze Cezary Zamana, który oswaja Warszawiaków z Górami. Weekend na przedmieściach Nowego Targu, z kilkukrotnym wjazdem na Turbacz: podczas uphillu oraz maratonu to ciekawa propozycja na początek wakacji. Nie jestem przekonany, jak można ogarnąć taką mnogość imprez w ciągu roku, jak to robi Zamana Group, ale jakoś im się udaje. Tak czy inaczej, pomysł, by zaprosić ścigantów z Mazowsza w Gorce wydaje mi się ciekawy, zatem Uphill na Turbacz oraz Mazovia MTB Marathon w Łopusznej lądują na mojej liście.

    Po drugie Uphill MTB Beskidy. W poprzednich sezonach zaglądaliśmy tam gościnnie, na jedne zawody, tym razem przejechaliśmy tę mikro serię w całości. Pięć wyścigów rozegranych w trzy tygodnie na Śląsku Cieszyńskim to ekspresowe wycieczki na Ostry, Czantorię, Wielki Połom, Tyniok i Równicę. Trochę czuć, że to zawody robione ?przez lokalesów dla lokalesów?, ale jak ci lokalesi cisną po znanych sobie ścieżkach, można dowiedzieć się tylko przyjeżdżając na beskidzkie uphille. A do tego docenić, czym jest Unia Europejska i Strefa Schengen.

    Na koniec i nieco poza kategorią zostawiłem temat, który powraca co roku, czyli

    Słowacja

    Tym razem odwiedziliśmy trzy maratony: w Udicy, Dolnym Kubinie oraz miejscowości Granc Petrovce. Trzy różne regiony Słowacji, trzej różni organizatorzy, ale dbałość o uczestnika jest wszędzie taka sama. Trochę mi smutno, że tak niewiele osób jest chętnych na nowe doznania i nie wychyla nosa poza znane ścieżki i schematy organizatorów, do których jeździ przez lata, ale cóż? Wasza strata.

    Co jeszcze mogę dodać? Pozytywne jest to, że w sezonie 2016 nie trafiliśmy na żadną imprezę, która byłaby ewidentną wtopą organizatora. Wiadomo, jakieś drobne potknięcia trafiają się każdemu, ale ogólnie mam wrażenie, że w kwestii jakości imprez rowerowych jest lepiej. Inna sprawa, że konsekwentnie wybieramy te starty, które mają w sobie spory potencjał ?fajności?. Taka już zaleta jazdy wyłącznie dla siebie i bez większych zobowiązań.

    A jakie były Wasze najlepsze doświadczenia z imprez kolarskich w sezonie 2016?

  • Maciej Jeziorski: Żeby iść w górę, trzeba się poświęcić nie mniej niż w 100%

    Maciej Jeziorski: Żeby iść w górę, trzeba się poświęcić nie mniej niż w 100%

    Zwycięzca Pucharu Polski XCO. Akademicki Mistrz Polski XCO. Po finale Pucharu Szlaku Solnego w Rabce znalazł chwilę, by porozmawiać o tym, jak wygląda ściganie na rowerze górskim z perspektywy jednego z najlepszych zawodników mtb w kraju.

    Marek Tyniec: Kto jest najlepszym kolarzem górskim w Polsce?

    Maciej Jeziorski: Ciekawe pytanie? myślę, że Marek Konwa lub Bartek Wawak

    Bo? ?

    Bo są najszybsi!

    A gdzie są najszybsi?

    Na zawodach w Polsce. Na mistrzostwach Polski. Tyle, że Marek miał teraz kontuzję, więc ciężko powiedzieć, kto jest mocniejszy. W tej chwili pewnie Bartek Wawak, ale w przyszłym sezonie może być różnie.

    A zwycięzca Pucharu Polski jest w porównaniu z nimi gdzie?

    Zwycięzca Pucharu Polski, czyli ja (śmiech). Nie czuję się najmocniejszym kolarzem mtb, bo w Pucharze liczy się generalka, chodzi o regularność startów w danym cyklu. Akurat faktycznie nastawiałem się na tę serię, tam jeździłem i wygrałem. Zresztą o jeden punkt z Filipem Heltą, czyli z młodzieżowcem i to właśnie przede wszystkim orlicy mi deptali po piętach, jak Marceli Bogusławski, Filip czy Kuba Zamroźniak. Marek Konwa miał kontuzję, Bartek Wawak raczej takich wyścigów w Polsce nie jeździł, bardziej Puchary Świata i inne zagraniczne, konkretniejsze ściganie.

    maciek-jeziorski-02

    Właśnie, mamy Puchar Polski i to jest jakaś decyzja, deklaracja zawodnika, chęć, że tam jeździ. Jaka była twoja motywacja, żeby wybrać PP jako jeden z celów sezonu?

    Jakby ten Puchar Polski nie wyglądał, to jest najważniejszy cykl imprez xc w kraju. Ściganie na każdej eliminacji było dobre i ciekawe. Oczywiście myśląc o przyszłym sezonie chciałbym więcej się ścigać za granicą, ale czy to się uda, to zobaczymy. Wiadomo, że do rozwoju, żeby iść dalej, a chciałbym, potrzeba konkretniejszego ścigania.

    Skoro już wspomniałeś o rozwoju, jak myślisz, gdzie jest limit twoich możliwości. Chciałbyś np. jeździć na mistrzostwa świata, startować w Pucharze Świata?

    Tak, moje ambicje sięgają wysoko. Chciałbym się rozwijać. Po tym sezonie widzę, że cały czas mogę robić progres. Ten sezon był dobry, miałem najlepszą formę i na wyścigach i na treningach w porównaniu do poprzednich lat.
    Motywacja jest i liczę na to, że w przyszłym sezonie będę miał takie warunki, aby częściej startować w międzynarodowych wyścigach z rangą UCI.

    maciek-jeziorski-06

    Mówiąc o ?warunkach?… Dla wielu osób bycie członkiem ?Factory Teamu? sugeruje wysoki poziom zaangażowania to na pewno, ale może oznaczać jakiś rodzaj zawodowstwa. Ty jesteś kolarzem ?zawodowym?, ?wyczynowym?? Jak byś siebie określił?

    Zależy jak zdefiniujemy kolarza zawodowego. Jeśli miałbym traktować kolarstwo jako swój zawód, utrzymywać się z tego w 100% i być samodzielnym, to jeszcze nie jest to mój zawód.

    A chciałbyś, żeby tak było?

    Oczywiście, chciałbym. Chociaż jestem świadomy, że ograniczanie się do jazdy na rowerze, to słaby pomysł, bo to się może w każdej chwili skończyć. Wystarczy jakaś kontuzja i po zabawie. Ale tak jak w tym sezonie z warunków, które dostałem w Romet Racing Team jestem zadowolony i jestem za nie wdzięczny.

    maciek-jeziorski-04

    W tym roku ostatni raz startowałeś jeszcze jako student?

    W trakcie sezonu nie znalazłem czasu na napisanie pracy magisterskiej, obecnie czekam na decyzję, czy mogę się bronić w grudniu, więc myślę, że wtedy skończę studia i? zobaczymy co dalej.

    Właśnie, bo bardzo często jest tak, zwłaszcza w Polsce, że zawodnicy mają 23 czy 25 lat i są bardzo zaangażowani w sport, póki są na studiach a potem to jest różnie. Jak planujesz to rozegrać w najbliższym czasie?

    Nie ukrywam, że chciałbym może pójść jeszcze na jakieś studia (śmiech). W sensie podyplomowe, może coś o żywieniu, co mnie interesuje. Oczywiście to jest wszystko związane z finansami. Od zawsze rodzice byli zaangażowani i mnie wspierali w uprawianiu kolarstwa i miałem dzięki temu warunki.

    Nie ma co ukrywać, często jazda się kończy, kiedy trzeba wybrać między trenowaniem i sytuacją, kiedy trzeba zacząć pracować, bo rodzice mówią, że ile możesz sobie pedałować i nic nie robić innego. Na razie nikt mi tak nie mówi, więc jeżdżę na rowerze. Zwłaszcza, że z pomocą firmy Romet jestem w stanie sfinansować taki sezon.

    Zobaczę co będzie, ale plany mam takie, że zamierzam dalej się ścigać i zbytnio się nie przejmować przyszłością. A nawet, jeśli nie takie w 100% profesjonalne ściganie, na zasadzie tylko trenowanie i ściganie, żeby z tego żyć, to na pewno myślę, że coś wokół, związanego ze sportem. Nie wyobrażam sobie, żebym poszedł w jakąś inną stronę i siedział osiem godzin przed komputerem.

    maciek-jeziorski-05

    Czyli można powiedzieć, że jesteś ?kolarzem wyczynowym??

    Nie wiem, jaka jest definicja kolarza wyczynowego, ale jeśli byśmy definiowali to poprzez zaangażowanie i nastawienie, to jak najbardziej staram się podchodzić do wszystkiego w 100% profesjonalnie i przygotowywać się jak najlepiej potrafię. Studiując mogłem to pogodzić, miałem indywidualny tok studiów na Akademii Wychowania Fizycznego, więc w miarę to było ?do ugadania? i do pogodzenia.

    Takie profesjonalne podejście angażuje w 100%. Dużo osób się mnie pyta ?Jezior, co ty innego robisz. Co ty w ogóle robisz w domu poza tym, że pójdziesz na trening?. Ale wiele osób też nie do końca rozumie, że gdy trenujesz i masz zrobić np. dwa treningi dziennie, to pomiędzy nie można za wiele rzeczy zrobić, bo trzeba odpocząć między treningami, coś zjeść, napisać coś na bloga, wstawić coś na fejsa i tak dalej. I ten czas leci. O, komentarz postartowy napisać. Także to wszystko jest dosyć angażujące.

    Jesteś jednym z nielicznych zawodników, którzy od dość długiego czasu i, co ważne, regularnie, dzielą się tym, co robią. Budujesz swój wizerunek prowadząc bloga, dostarczając komentarze a nie wszyscy tak robią. Rozumiem, że traktujesz to jako istotny element całego tego? bałaganu.

    Zdecydowanie tak. Tutaj jestem wdzięczny, gdy z Adamem Starzyńskim, z moim trenerem zacząłem współpracę i w zeszłym sezonie jeździłem w barwach jego firmy trenerskiej, Adam starał się mi wytłumaczyć, że to też jest ważna kwestia.

    W tym całym ?bałaganie? nie chodzi tylko o zrobienie wyniku. Ten wynik trzeba też jakoś pokazać, sprzedać, bo sam suchy wynik nic tak naprawdę nie wnosi. I rzeczywiście z czasem to zrozumiałem, niedawno, od maja, prowadzę też fanpage na facebooku i nawet mi się to podoba. Tu przy okazji chciałem podziękować koleżance ? Agnieszce Torbie, która mnie wręcz trochę zmusiła do założenia tego fp i pomoga w jego prowadzeniu.

    Jakby się nad tym zastanowić, sportowcy często mają jakiś żal, że na sporcie nie zarabiają, że nic o nich nikt nie pisze, że ciężko się z tego utrzymać. Tylko właśnie trzeba zrozumieć to, że same wyniki niewiele wnoszą. Trzeba to sprzedawać, pokazywać, jakoś się z tym promować. Oprócz trenowania i robienia wyników, trzeba jeszcze trochę popracować nad wizerunkiem. Choćby w internecie. Tyle, że to wszystko oczywiście wymaga czasu. Jest kwestia, czy ktoś chce na to poświęcać czas i czy mu zależy.

    Ja się staram to robić, w miarę regularnie i mnie to całkiem nawet bawi. Co prawda nienawidzę siedzieć przy komputerze, ale takie mamy teraz czasy, że trzeba trochę przed tym komputerem czasu spędzić i coś popisać.

    Zawsze możesz spróbować zrobić relację na snapchacie z wyścigu, tego chyba jeszcze nikt nie robił.

    No tak, instagrama i snapchata jeszcze nie mam, muszę zainwestować w lepszy telefon, bo w tym, który mam kończy się pamięć. Ale myślę, że to jeszcze przede mną. Tak jak mówię, to wszystko mi się podoba, zobaczymy co będzie dalej, ale myślę, że powinno być ok.

    maciek-jeziorski-07

    A wyścigi takie jak te, czyli Puchar Szlaku Solnego czy Puchar Mazowsza. To są ogórki? Czy to nie są ogórki? Bo w zasadzie was (elity) tutaj jeździ bardzo niewielu, ale z tymi, z którymi się ścigasz o zwycięstwo rywalizujesz też na Pucharze Polski.

    ?Ogórek? to może trochę obraźliwe określenie dla np. organiztora czy reszty uczestników. Taka lokalna impreza, gdzie rzeczywiście przyjeżdża mniej osób, ale tak jak dzisiaj na przykład… Ilu nas było? Siedmiu w elicie, ale był Kuba Zamroźniak, czyli człowiek z czołówki Polski. I ściganie było przez cały wyścig, ganialiśmy się i wreszcie przyjechałem drugi.

    Patrząc na wyniki, na sześć osób drugi, szału nie ma, prawda? Ale ściganie jest fajne. I akurat też różne, inne czynniki wpłynęły, że przyjechałem na Puchar Szlaku Solnego. A jeszcze inna sprawa, że lubię po prostu być w górach. A tutaj też jest zawsze coś do wygrania, tak się też złożyło, że mogłem powalczyć w generalce.

    Oczywiście to jest koniec sezonu, więc takie wyścigi mają nieco mniejsze znaczenie, ale też takie starty są ważne pod kątem treningowym, można je pojechać na większym zmęczeniu, nie przejmując się wynikiem.

    Wiadomo, że chciałbym się więcej ścigać za granicą, ale do tego też się trzeba odpowiednio przygotować i nastawić.

    A jak myślisz, co trzeba, żebyś np. na wyścigach UCI w krajach ościennych przyjeżdżał w pierwszej piątce, albo na Pucharze Świata w pierwszej trzydziestce? To jest w twoim zasięgu? Albo szerzej, czy w ogóle któryś z polskich zawodników może robić takie wyniki? Bo żeby być w top30 Pucharu Świata, oczywiście trzeba być prze koniem, ale są jeszcze inne czynniki, jak np. start niekoniecznie z samego końca.

    Na przykład? Tak, ta kwestia jeśli chodzi o punkty UCI, dobrze byłoby, gdyby więcej możliwości ich zdobywania było w Polsce. W tym sezonie mieliśmy dwa takie wyścigi XC, no to nie jest dużo, jeśli spojrzeć na inne kraje, choćby Czechy. Tam takich możliwości jest więcej.

    A jeżeli chodzi o moją osobę i o ?trzydziestkę? Pucharu Świata, co by trzeba było? Cóż…ciężko powiedzieć… Przy skupieniu się wyłącznie na trenowaniu, odpoczynku i startach, to może jest to do zrobienia.

    Ja jestem dobrej myśli, że mógłbym kiedyś jeździć jeszcze szybciej. Nie wiem, czy dużo szybciej, ale to trzeba potrenować i za dwa, trzy lata zobaczyć, czy dalej jeszcze mogę iść w górę. Oczywiście każdy organizm ma jakiś swój limit, którego się nie przeskoczy, gdzieś to jest zapisane w naszych genach. Gdzie ja mam ten limit? Ciężko powiedzieć. Szczerze mówiąc już dwa lata temu myślałem, gdy mniejsze były progresy, że coś już ?jest słabo?, ale od kiedy zacząłem trenować z Adamem (Starzyńskim), jeszcze bardziej staram się do tego wszystkiego przykładać. I widzę, że to jednak idzie do góry. Tylko, że faktycznie tu już trzeba się poświęcić w 100%. Nie mniej, tylko 100%, żeby iść w górę. I trzeba mieć do tego warunki.

    O kolejnych dokonaniach ?Jeziora? możecie czytać na jego blogu: http://maciekjeziorski.blogspot.com/
    Polubcie też jego facebookowy fanpage: https://www.facebook.com/maciejjeziorjeziorski/

    Zdjęcia z archiwum zawodnika, autorstwa Zbigniewa Świderskiego

  • Po co Saganowi Igrzyska?

    Po co Saganowi Igrzyska?

    Peter Sagan, szosowy mistrz świata ze startu wspólnego, na Igrzyskach Olimpisjkch w Rio de Janeiro wystartuje w konkurencji cross country na rowerze górskim. Zabiera jedyne miejsce w reprezentacji rodakom: Michalowi Lamiemu lub Martinowi Haringowi. Co oznacza start największej gwiazdy kolarstwa w XCO? Jakie są medalowe szanse Sagana?

    Pomysł Petera Sagana nie jest całkiem oderwany od rzeczywistości. U progu kariery Słowak startował w mtb, odnosił nawet spore sukcesy: w 2008r (czyli osiem lat temu) zdobył mistrzostwo świata i mistrzostwo Europy juniorów w XCO oraz srebro mistrzostw świata w przełajach. W kolejnych sezonach skupił się jednak na szosie, stając się jedną z najjaśniej świecących gwiazd tego sportu. Znany jest nie tylko ze znakomitych rezultatów (w wieku zaledwie 26 lat ma na swoim koncie mistrzostwo świata, Ronde van Vlaanderen, cztery wygrane ?zielone koszulki? najlepszego sprintera Tour de France oraz osiem etapów wielkich tourów), ale też z charyzmy i specyficznego poczucia humoru.

    Po udanej kampanii wiosennych klasyków w tym roku i po zapoznaniu się z charakterem trasy wyścigu szosowego w Rio, Peter Sagan stwierdził, że chce zaryzykować powrót do korzeni, czyli start w mtb. Runda szosowa jest dla niego za trudna, odbierając szanse na dobry wynik, na który Słowak liczy w XCO.

    https://www.youtube.com/watch?v=X7tCBZIokyg

    A conto startu na Igrzyskach Sagan spróbował swoich sił w dwóch wyścigach: w Austrii i Czechach w przerwie między klasykami a przygotowaniami do dalszej części sezonu. Poszło mu średnio, choć widać było potencjał, jaki drzemie w organizmie zawodnika.

    O technikę mistrza nie ma się co obawiać: mimo kilometrów spędzanych na szosie nadal potrafi znakomicie poradzić sobie z trudnościami terenu a i trasa w Rio, choć wymagająca, daleka jest od znanych z Pucharu Świata hardkorów.

    Jeśli Słowak w Rio zmieści się choćby w top10 wyścigu XCO, będzie to mimo wszystko spora niespodzianka. Nawet, jeśli na Igrzyskach paradoksalnie jest nieco łatwiej o dobry rezultat niż na np. Pucharze Świata (ze względu na ograniczoną liczbę startujących, by nie szukać daleko, zamiast sześciu niesamowicie mocnych Szwajcarów, będzie ich tylko trzech), słuszne są obawy, że Saganowi zabraknie specyficzności w przygotowaniach. W wyścigu mtb wystartuje zaledwie cztery tygodnie po Tour de France i choć z pewnością jego ?silnik? tlenowy będzie więcej niż wystarczający, może mu zabraknąć typowej dla współczesnego cross country dynamiki. O tym, że w stawce specjalistów XC nie jest łatwo przekonuje się w tym roku wybitny przełajowiec Mathieu van der Poel.

    Można powiedzieć, że w tej sytuacji cierpią ?właściwi? reprezentanci Słowacji w XC: Michal Lami i Martin Haring, zajmujący odpowiednio 32 i 95 miejsce w rankingu UCI, są przewidziani do rezerwy a Haring pojedzie na szosie. Kto wie, może przy sprzyjających wiatrach Lami mógłby się zakręcić w okolicach top15, czyli uzyskać wynik, który jest realny w przypadku Sagana.

    Tyle tylko, że już sam start szosowego mistrza świata w ?niszowej? odmianie kolarstwa jaką jest XCO nobilituje kolarstwo górskie i zwraca na nie większą uwagę niż rekordzista Julien Absalon czy jego wielki rywal Nino Schurter.

    Pomysł słowackiej super-gwiazdy, jakkolwiek kontrowersyjny a decyzja słowackiego związku kolarskiego jakkolwiek niesprawiedliwa dla ?etatowych? zawodników XC robi więcej dla mtb niż wiele lat promocji przez Red Bulla czy samą UCI. Dzięki swojemu kaprysowi, blask reflektorów skierowanych zazwyczaj na niego, spłynie na pozostałych ?górali? startujących w Rio. Znając Sagana, możemy się spodziewać kolejnych filmików, zdjęć, wywiadów i reportaży, zatem kolarstwo górskie zagości w mediach: kolarskich, szosowych, mtbike?owych a co najważniejsze, tych ?ogólnych?, mainstreamowych.

    Zarówno dla samego kolarza jak i dla dyscypliny, którą wybiera to zatem spore wydarzenie. Jeśli, jakimś cudem, Sagan zdobyłby w Rio medal w XCO, byłaby to wielka sprawa, potwierdzenie znanej już klasy zawodnika i nawiązanie do stylu dawnych mistrzów, którzy chętnie ścigali się w wielu odmianach kolarstwa. Pod tym względem wyścigi rowerowe w Rio będą szczególne, ponieważ na torze o medale chcą walczyć Bradley Wiggins i Mark Cavendish, inni wybitni przedstawiciele ?szosy?. Wygląda więc na to, że kolarstwo czeka dobry czas i choć dla specjalistów XCO czy toru decyzje gwiazd zawodowego peletonu są trudnym wyzwaniem, wygląda na to, że docelowo większość na nich skorzysta.

  • Poniedziałkowy skrót#48

    Poniedziałkowy skrót#48

    Holenderska inauguracja Giro d?Italia to dominacja Marcela Kittela, który wraca na pozycję gwiazdy sprintu nr 1. Różowy blask włoskiego touru nieco przyćmił inne wydarzenia, w tym mistrzostwa Europy Cross Country o których wspominam w kolejnym Poniedziałkowym Skrócie.

    Sprinter numer jeden

    Przewaga, jaką Marcel Kittel zyskał nad resztą sprinterów podczas dwóch końcówek płaskich etapów Giro d?Italia jest imponująca. Niemiecki lider ekipy Etixx-Quickstep jechał swój własny wyścig, zrywając z koła mocnych przecież rywali. Nie bez znaczenia jest oczywiście ?rozprowadzenie? przez kolegów z drużyny. Fabio Sabatini wyrasta na jednego z najlepszych pomocników w tej specjalności. Para Kittel-Sabatini na tę chwilę wygląda niczym Cavendish-Renshaw czy Cipollini-Lombardi za najlepszych lat.

    Co więcej, Kittel jest najskuteczniejszym kolarzem sezonu 2016. Dwie wygrane na Giro spowodowały, że wysunął się na czoło całorocznej tabeli z dziesięcioma zwycięstwami. Dla ekipy Etixx-Quickstep transfer Niemca z zespołu Giant-Alpecin był zdecydowanie najlepszym ruchem kadrowym od wielu lat, choć trzeba przyznać, że wiązał się ze sporym ryzykiem. Po kilku znakomitych latach, w 2015 Kittel zaliczył ewidentny ?dołek?. W belgijskiej ekipie odrodził się i choć nie minęło nawet pół roku, z nawiązką odpłacił za zaufanie, jakim obdarzyło go kierownictwo drużyny.

    Giro d'Italia 2016. ANSA/ALESSANDRO DI MEO
    Giro d’Italia 2016. ANSA/ALESSANDRO DI MEO

    Czujny Majka

    Rafał Majka i Vincenzo Nibali są wśród faworytów klasyfikacji generalnej, którzy w końcówkach płaskich etapów jadą najczujniej. To ważne w kontekście tradycyjnej nerwówki, z jaką wiąże się pierwszy tydzień każdego z wielkich tourów. Gdy peleton napędzany przez drużyny sprinterów rozpędza się na ostatnich kilometrach, i Polak i Włoch są z przodu, tuż za plecami pociągów Etixx-Quickstep czy FDJ.

    W niedzielę straty ponieśli już Geniez, Cunego i Niemiec a Peraud wycofał się z rywalizacji. Dobrze więc, że Majka potwierdza swoje aspiracje czujną jazdą.

    Z kolei Nibali, nie licząc Dumoulina, który wygrał piątkową czasówkę, najlepiej z grona faworytów spisał się w prologu i przynajmniej w teorii już teraz ma taktyczną przewagę nad rywalami.

    Dzień przerwy

    W Holandii peleton 99. Giro d?Italia wsiada do samolotów i przenosi się na ?podbicie? włoskiego ?buta?, czyli samo południe kraju. W różowej koszulce będzie spał Marcel Kittel, pytanie, czy sprinter poradzi sobie na dwóch kolejnych etapach, które są bardziej pagórkowate. Możliwe, że we wtorek do mety dojedzie przerzedzony peleton a o zwycięstwo powalczą specjaliści wyścigów klasycznych.

    Tak czy inaczej, najpóźniej we czwartek Kittel straci prowadzenie w ?generalce? a pierwszy test zaliczą ?górale? i to wtedy zobaczymy, kto będzie liczył się w walce o podium.

    Giro d'Italia 2016. ANSA/ALESSANDRO DI MEO
    Giro d’Italia 2016. ANSA/ALESSANDRO DI MEO

    ME XCO bez rewelacji, ale?

    Giro d?Italia skutecznie przyćmiło różowym blaskiem inne kolarskie wydarzenia, ale mimo wszystko w szwedzkiej Huskvarnie rozegrane zostały Mistrzostwa Europy XC. Część gwiazd (m.in. Nino Schurter) w sezonie olimpijskim zrezygnowała z walki o tytuł najlepszych na starym kontynencie, ale medale ME to zawsze medale ME, więc ci, którzy pojechali do Szwecji z pewnością zrobili to z myślą o dobrych rezultatach.

    W reprezentacji Polski bez zmian. Najlepszy wynik wywalczyła Maja Włoszczowska, która lecząc się z choroby zajęła czwarte miejsce. Powody do zadowolenia ma z pewnością jej sponsor i klub, czyli Kross Racing Team, ponieważ w elicie mężczyzn Szwajcar Fabian Giger był drugi. Trzeci z reprezentantów Krossa, czyli Bartek Wawak pojechał nieco gorzej, bo do mety dotarł 19. Wygrał niezawodny Julien Absalon a wśród pań bezkonkurencyjna była Jolanda Neff.

    Warto wspomnieć jeszcze 14. lokatę Katarzyny Solus-Miśkowicz w elicie kobiet, 11. miejsce Aleksandry Podgórskiej i 15. Rity Malinkiewicz w U23. W eliminatorze dziewiąta była Marta Turoboś. Pozostali reprezentanci i reprezentantki pojechali, cóż, ?bez błysku? (pełne zestawienie znajdziecie w mtb-xc).

    Jeszcze w czasie mistrzostw na twitterze rozgorzała dość nieprzyjemna dyskusja o zasadności wysłania licznej kadry na Mistrzostwa Europy. W tym miejscu warto zauważyć, że do Huskvarny pojechali de facto najlepsi kolarze górscy w kraju (poza Markiem Konwą i Marleną Droździok). Nawet, jeśli chwilowo materiał, jakim dysponujemy nie wystarcza na ?uszycie? z niego medali lub choćby mitycznych ?miejsc punktowanych?, to czy oznacza to, że najlepszych kolarzy w kraju mamy pozbawiać możliwości reprezentowania nas na imprezach mistrzowskich?

    W wielu dyscyplinach czekaliśmy długo, by pojawiła się kadra jakkolwiek nawiązująca do światowej czołówki. Wykonywana w mtb, pozytywistycznie rozumiana ?praca organiczna? wydaje się być wystarczającym argumentem za tym, by na imprezy takie jak mistrzostwa kontynentu w niedalekiej przecież Szwecji jeździć, nawet bez medalowych perspektyw. Bo jeśli nie w tym roku, to za trzy lata, na tej bazie wypracujemy lepsze wyniki. No chyba, że oficjalnie mówimy, że XCO nas, jako ?polskie kolarstwo? nie interesuje.

    skandia-krakow

    Horda amatorów

    Wydawałoby się, że energia związana z maratonami mtb gdzieś się ulotniła. Że amatorzy przesiadają się na szosę, że nastąpił przesyt masowych imprez kolarstwa terenowego. A tymczasem w drugi weekend maja tylko trzy imprezy: Skandia Maraton w Krakowie, Bike Maraton w Polanicy oraz Poland Bike w Radzyminie zgromadziły ponad 3500 uczestników (wraz z dziećmi będzie ok 4000) a wszystkie weekendowe maratony to 5000 ?osobostartów?.

    Z racji mojego patronatu oraz uczestnictwa z młodzieżą w Skandii przygotowuję osobny tekst o krakowskim maratonie, ale w tym miejscu trzeba podkreślić: Maratony MTB mają się więcej niż dobrze.

    Zdjęcia: materiały prasowe RCS, materiały prasowe Lang Team