Tour de France z punktu widzenia francuskich emerytów, którzy spędzają wakacje na jednym z zakrętów przełęczy Izoard. W tym nietypowym, kolarskim dokumencie samego kolarstwa jest jak na lekarstwo. Ale sam “Święty wyścig” jest obrazem po prostu uroczym.
Poznajemy kilkoro kibiców, którzy co roku parkują swoje kampery na jednym z podjazdów przy trasie Wielkiej Pętli. Nie przyjeżdżają tam dzień przed wyścigiem, o nie.
Ci sympatyczni starsi państwo w swoich mobilnych domach mieszkają na wysokości powyżej 2m n.p.m., kilka kilometrów przed metą 18. etapu Tour de France 2017, czyli tuż przed przełęczą Izoard niemal dwa tygodnie.
Twórcy dokumentu, Méryl Fortunat-Rossi i Valéry Rosier są z nimi przez cały ten czas, towarzyszą w codziennych czynnościach: poszukiwaniu sygnału tv, gotowaniu, spacerach i oczywiście niewielkich imprezach przy muzyce.
Sam wyścig jest bardzo odległym tłem. Nasi bohaterowie mają już swoje lata i swoje przeżyli, ale mimo lepszych i gorszych chwil, co roku przyjeżdżają na Tour by w ten sposób spędzić urlop.
I właściwie to tyle. Nic mniej, nic więcej a mimo to “Święty wyścig” jest na swój sposób uroczy i optymistyczny.
Tour de France to jedna z największych imprez sportowych na świecie i najchętniej oglądana na żywo. “Na arenie”, czyli po prostu przy francuskich szosach co roku walczących o sławę kolarzy dopingują miliony ludzi.
Ten skromny dokument nie komentuje patosu wyścigu, nie szuka też przyczyn kulturowego fenomenu, jakim jest. Za to pokazuje jego fragment: ludzi, którzy tak samo jak Froome czy Bardet tworzą to unikatowe święto.
“Święty wyścig”, La Grand-Messe
Belgia 2018
70 minut
W czerwcu 2020 film obejrzałem w HBO Go