Michał Kwiatkowski zakończył ardeński tryptyk podium w monumencie Liege-Bastogne-Liege. Simon Gerrans zwyciężył w tym wyścigu notując drugi wielki wynik swojej kariery: dwa lata temu wygrał Mediolan-Sanremo. Australijczyk to jeden z bardziej niedocenianych specjalistów klasyków ostatnich lat!
Kolarze z podium ?staruszki?: Gerrans, Alejandro Valverde i Kwiatkowski to bohaterowie ostatniego tygodnia. Australijczyk wygrał najbardziej prestiżowy z tych wyścigów a w Amstel Gold Race tydzień wcześniej był trzeci. Valverde był trzeci w AGR, wygrał Walońską strzałę, w Liege finiszował drugi. ?Kwiato? również ani razu nie wypadł z top5 będąc kolejno: 5. w AGR, trzeci w Walońskiej Strzale i zajmując to samo miejsce w L-B-L. Skupiając się na liczbach, ważna jest jeszcze jedna: Polak jest 14 (czternaście!) 10 (dziesięć!) lat młodszy od obu rywali.
Trzeba przyznać, że w niedzielę okoliczności były sprzyjające i dla niego i dla Gerransa. Nie przypominam sobie, by w ostatnich sezonach w końcówce Liege-Bastogne-Liege jechała tak duża grupa kolarzy, co więcej, bez zdecydyowanych ataków faworytów. Szybcy zawodnicy, jak Polak i Australijczyk mogli więc popisać się swoimi umiejętnościami sprinterskimi, choć trzeba pamiętać, że mając w nogach ponad 4500m w pionie trzeba być po prostu świetnym i kompletnym kolarzem, by dynamicznie pojechać finisz. O ile Kwiatkowski to przyszłość kolarstwa, Gerransowi bliżej do końca kariery. Kolarz ekipy Orica nieco ?po cichu? zgromadził na swoim koncie dwa zwycięstwa w wiosennych monumentach, notując przy tym jeszcze kilka innych, wartościowych rezultatów. Jego wygrane nie były spektakularne, ale w takich wyścigach wyniki mówią za siebie. Za kilka lat stastycy sportu będą wymieniali go w gronie najlepszych kolarzy drugiej dekady XXIw. Historię pisze też Julien Absalon. Francuski kolarz górski po raz dwudziesty ósmy w karierze zwyciężył w zawodach Pucharu Świata. W ten sposób zrównał się z Julie Furtado - gwiazdą początków mtb - i stoi przed szansą objęcia samotnego prowadzenia w statystykach. Tego osiągnięcia nie umniejsza fakt nieobecności kilku ważnych rywali, w tym Nino Schurtera, który szykuje się do startu w szosowym Tour de Romandie. Wśród kobiet najszybsza była Eva Lechner a Mai Włoszczowskiej tym razem wyścig się nie udał: defekt sprzętu połączony z niedyspozycją zaowocował dalszą lokatą i spadkiem na szóste miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu. Trzymając się statystyk, w miniony weekend w różnych imprezach rowerowych w Polsce startowało, szacując tylko, przynajmniej 3500 osób. Sporym sukcesem zarówno frekwencyjnym (ok 800 osób) jak i sportowym (wiele uznanych nazwisk w wynikach) zakończył się maraton serii Kaczmarek Electric w Olejnicy. Ta regionalna seria wygrała z liderem medialnej promocji, warszawską Skandią. Ja za to wybrałem lokalną serię cross country, czyli Puchar Tarnowa. Kilka zdjęć znajdziecie na moim facebookowym fanpage. Zawody były ?takie jak zawsze?, co biorąc pod uwagę 20-letnią tradycję tego cyklu traktuję jako wyraz uznania dla solidnej jakości oferowanego uczestnikom produktu. Martwi jedynie fakt, że najliczniejsze na starcie były kategorie Masters, wśród juniorów i juniorów młodszych bieda. Biorąc dodatkowo pod uwagę popularność maratonów, teoria o tym, że sport staje się rozrywką klasy średniej w tym wypadku niestety się potwierdza.