Wybitny? Być może. Znakomity? Z pewnością! Andy Schleck, jedna z czołowych postaci kolarstwa ostatniej dekady postanowił zakończyć wyczynową karierę. Oficjalny powód to kontuzja kolana.
Trzy lata w wyczynowym sporcie to przepaść. To właśnie w 2011r Andy Schleck po raz ostatni był o włos od wygrania Tour de France. Od kolejnej wiosny jego kariera zaczęła pędzić w stronę przykrego zakończenia. W wieku 29 lat, z doświadczeniem kilku dotkliwych kontuzji, Luksemburczyk rezygnuje z zawodowstwa, choć jak sam zaznacza, chce zostać przy kolarstwie, ale już w innej roli.
Po zakończeniu dominacji Lance?a Armstronga i krótkim okresie burzliwego bezkrólewia, głównymi postaciami stali się bracia Schleck i Alberto Contador. Hiszpan wyraźnie lepiej jeździł na czas, Luksemburczycy starali się dorównać mu w górach. Andy?ego, Franka i Alberto, choć byli rywalami na szosie, łączy postać Bjarne Riisa. Słynny dyrektor sportowy był ojcem sukcesów najpierw Schlecków, później Contadora. Konkurujący ze sobą kolarze przez kilka lat obracali się w gronie tych samych drużyn, menadżerów i sponsorów. Dość powiedzieć, że najsłynniejszy pojedynek na zboczach Tourmalet w 2010r Contador i Schleck stoczyli na rowerach tej samej marki.
Tamten sezon był dla obu kolarzy znaczącym przełomem. Contador z trudem wygrał ?Wielką Pętlę?, by ostatecznie stracić zwycięstwo po długiej batalii dyscyplinarnej związanej z wykryciem w jego krwi śladów klenbuterolu. Tymczasem Andy i Frank Schleckowie postanowili rozstać się z Bjarne Riisem i stworzyć własny dream team finansowany przez ich rodaka-milionera, Flavio Beccę. Choć zabrali ze sobą nie tylko Fabiana Cancellarę, ale i ważną osobę z zarządu drużyny Riisa, czyli Kima Anderesena, zmiana otoczenia nie do końca wyszła im na dobre.
Trzeba pamiętać, że równocześnie z decyzją o wejściu na nową drogę sportowego życia przez Schlecków, zmieniło się samo kolarstwo. Kolejny sezon, 2011 był jednym z dziwniejszych w ostatnich latach. System paszportów biologicznych napędził stracha wielu zawodnikom a ?marginal gains? nie były jeszcze dominującą filozofią. Tour de France w tamtym sezonie był jednym z wolniejszych, ale i bardziej nieprzewidywalnych w ostatnim dwudziestoleciu. Zarówno Contador, Andy Schleck, jak i triumfator, Cadel Evans, wznieśli się na wyżyny heroizmu. Pokaz ścigania w stylu vintage, wczesne ataki na kultowych podjazdach i walka na wyniszczenie zakończyły się przegraną Luksemburskiego zawodnika.
Później pojawiły się kontuzje i wpadka dopingowa starszego brata. Powrót po urazie miednicy zakończył się niezłą, choć mało widoczną jazdą w Tour de France 2013. Rok 2014 był niestety kolejnym niezmiernie pechowym dla Andy?ego. Choć w mediach pojawiały się pogłoski o psychicznym wypaleniu kolarza, jego karierę przerwała kraksa z kibicem robiącym sobie ?selfie? na początku tegorocznego Touru. Zruinowana chrząstka kolana uniemożliwiła mu powrót do wysokiej dyspozycji, zatem młodszy ze Schlecków, będąc wciąż przed trzydziestką postanowił zakończyć karierę.
Peloton Twitter picture of the day: @andy_schleck retires from pro cycling immediately pic.twitter.com/q4mEUYBoc3
— Koersproat (@koersproat) October 9, 2014
Cyrille Guimard, odkrywca talentu Andy?ego, który wcześniej pracował z Gregiem Lemondem, Bernardem Hinault czy Laurentem Fignonem miał mieszane uczucia co do możliwości Schlecka. Oceniał go jako kolarza, który ma potencjał do odnoszenia znakomitych rezultatów, ale nie był pewny, czy ?silnik? zawodnika z Luksemburga jest wystarczająco wydajny, by być najszybszym na trasie Tour de France. Trzeba pamiętać, że mimo współpracy z dopingowo doświadczonymi dyrektorami sportowymi, Andy Schleck nigdy nie miał pozytywnego wyniku testu antydopingowego. Owszem, jego brat Frank współprcował z Eufemiano Fuentesem, ale nie został oskarżony o manipulacje krwwią a wpadł, nieco ?głupio?, na mało znaczącym diuretyku. Niewątpliwie jednak największy potencjał Andy Schleck objawiał pod skrzydłami Bjarne Riisa i w czasach przed wprowadzeniem paszportów biologicznych. To wtedy, jako młodzieżowiec pędził po zboczach Zoncolanu i Tre Cime di Lavaredo. To wtedy też miał pierwszą szansę na wygranie Tour de France, lecz przegrał wyścig przez nienajlepszą taktykę swojego dyrektora sportowego. Co więcej, o ile Contador odnalazł się w nowej rzeczywistości i po kilkunastu miesiącach borykania się potrafił nadrobić stracony dystans do nowych dominatorów kolarstwa, o tyle Schleck ewidentnie się pogubił.
Można by rzec, że kolejne upadki i związane z nimi kontuzje pojawiały się kompulsywnie. Andy Schleck, któremu największą radość sprawiło narodzenie syna i który chętniej niż na rowerze zaczął spędzać czas łowiąc ryby, być może faktycznie się wypalił. Bardzo wcześnie zaczął być gwiazdą światowego kolarstwa, która równocześnie nie odnosiła wielu sukcesów. Spory potencjał został w dużej mierze niezrealizowany, co musiało być mocno frustrujące dla samego zawodnika. Wspomniany Guimard, tak jak i brat Frank, oraz ojciec Johny, były kolarz, rozumieją i wspierają decyzję Andy?ego. Z pewnością będzie brakowało jego postaci w peletonie Tour de France, ale trzeba uczciwie przynać. To zawodnik, którego czas się skończył. Nieodwołalnie związany z pewną, dziwną i trudną epoką kolarstwa: przejściowym czasem po ?erze epo?.