Tag: Criterium International

  • Poniedziałkowy skrót #37 – siła cierpliwości

    Poniedziałkowy skrót #37 – siła cierpliwości

    Niezwykle intensywny w kolarskie wydarzenia weekend za nami. Zwycięzcami są zawodnicy, których charakteryzuje spokój i cierpliwość. W tak wytrzymałościowym sporcie to zdecydowanie jeden z kluczy do sukcesu.

    Odrodzony Porte

    Dwa lata temu Richie Porte, pochodzący z Tasmanii kolarz ekipy Sky był typowany do roli jednego z liderów swojej drużyny. Pojawiały się nawet głosy, że Chris Froome, który kilka chwil wcześniej obalił panowanie Bradleya Wigginsa, wkrótce sam stanie się celem kolejnego uzurpatora. Tymczasem Porte po świetnym sezonie 2013 i znakomicie przejechanym Tour de France zaliczył ewidentnie słabszy czas. Trapiony chorobami nie ukończył kolejno: Tirreno-Adriatico, Volta a Catalunya, Liege-Bastogne-Liege i Tour de Romandie a w Criterium du Dauphine był zaledwie 22. Musiało minąć ponad pół roku, by jego kariera wróciła na właściwe tory. Uporał się z problemami zdrowotnymi, zmodyfikował nieco przygotowania (jako były triathlonista zimą sporo pływał), co zaowocowało zwycięstwem w tegorocznym Paryż-Nicea a zaledwie trzy tygodnie później w Volta a Catalunya. Choć w Katalonii błyszczeli inni: trzy etapy wygrał Valverde, gwiazdką stał się Maciej Paterski a oczy fanów zwrócone były bardziej w stronę Alberto Contadora, to Porte był zawsze tam, gdzie trzeba, jechał równo, zawsze z najlepszymi, co dało mu kolejną, prestiżową wygraną w tym sezonie. Dzięki temu Tasmańczyk może ze sporą pewnością siebie patrzeć w stronę Giro d?Italia, gdzie będzie numerem jeden w drużynie Sky.

    Niestrudzony Paolini

    Luca Paolini ma 38 lat, na koncie niewiele zwycięstw, kilka cennych wyników w monumentach oraz udział w kilku spektakularnych wygranych swoich kolegów. W niedzielnym klasyku Gandawa-Wevelgem, który stał pod znakiem ciężkich warunków atmosferycznych i niezwykle silnego wiatru, Paolini jechał tak, jak przystało na weterana. Potrafił przetrzymać chwile słabości czy też nieuwagi, złapać koło tego, kogo trzeba i zaatakować w odpowiednim momencie. 6km przed metą rywale nie zdecydowali od razu ruszyć w pogoń, kilkanaście metrów różnicy wystarczyło, by zyskać stabilną przewagę. Paolini, który w ostatnich latach znany był głównie z roli ?super-pomocnika? oraz imponującej brody pokazał, że jest rewelacyjnym kolarzem: bardzo mocnym, walecznym i niezmiernie wytrwałym. Prawdopodobnie w peletonie Gandawa-Wevelgem byli w tym roku zawodnicy silniejsi, szybsi a może nawet lepiej przygotowani od Włocha z teamu Katiusza, jednak to on jako pierwszy minął linię mety.

    Pewną ciekawostką jest fakt, że wyścig o którego przebiegu w dużej mierze zadecydowała pogoda, ukończyło zaledwie 39 kolarzy.

    Solidny Peraud

    Kolejnym trzydziestoośmiolatkiem, który w ten weekend stanął na najwyższym stopniu podium jest Jean-Christophe Peraud. Były kolarz górski (jest srebrnym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Pekinie) dość późno na stałe związał się z kolarstwem szosowym. Uznawany jest za solidnego czasowca i bardzo dobrego ?górala?. W zawodowym peletonie na najwyższym poziomie regularnie ściga się jednak od zaledwie pięciu lat i w tym czasie uzyskał wiele cennych rezultatów, z których najważniejszym jest ubiegłoroczne, drugie miejsce w Tour de France. Criterium International to ?Tour w miniaturze?. W dwa dni rozgrywane są trzy etapy: sprinterski, czasówka i górski. W 2010r zawody zostały przeniesione z Ardenów na Korsykę, w ostatnich sezonach notuje się spadek zainteresowania tą imprezą, choć ciągle pozostaje jednym ze sprawdzianów dla kolarzy przygotowujących się do ?Wielkiej Pętli?. Tym razem głównymi bohaterami byli francuscy pretendenci do żółtej koszulki: Peraud i Thibaut Pinot. Co ciekawe, siedmiokiloetrową czasówkę lepiej pojechał właśnie Pinot, uznawany raczej za ?górala?. Peraud nie było nawet w pierwszej dziesiątce, ale ostatni odcinek wyścigu z metą na podjeździe Col de l’Ospédale padł łupem jednego z najstarszych kolarzy w peletonie a nie młodej gwiazdy francuskiego kolarstwa. W ten sposób Peraud zaliczył drugie z rzędu zwycięstwo w Criterium International i jego funkcja współlidera zespołu Ag2r (wraz z młodym Romainem Bardetem) pozostaje niepodważalna.

    https://www.youtube.com/watch?v=6g-oQROalmo

    Czas Thomasa

    Zespół Sky sukcesywnie buduje swoją siłę w brukowanych klasykach. Najwięcej zamieszania będzie wokół nich zapewne  podczas Paryż-Roubaix, który to wyścig za cel obrał sobie Bradley Wiggins. Tymczasem, nieco za plecami ?Sir Wiggo?, w cieniu rywalizacji Toma Boonena z Fabianem Cancellarą i z dala od spekulacji wokół ciągle niespełnionych nadziei Petera Sagana, Grega Van Avermaeta i Sepa Vanmarcke urósł wybitny specjalista jazdy po kocich łbach. Walijczyk Geraint Thomas, zdobył już stosowne doświadczenie: jako trzydziestolatek swoje kilometry ma już wyjeżdżone. Tak jak wielu innych Brytyjczyków, swoją przygodę z zawodowym kolarstwem zaczynał na torze. W 2007r był, wraz z Bradleyem Wigginsem byłczęścią drużyny, która zdobyła mistrzostwo świata w wyścigu na dochodzenie, co powtórzył jeszcze dwa razy. Jest również dwukrotnym mistrzem olimpijskim w tej specjalności. Choć wywodzi się z toru, potrafi również całkiem nieźle jeździć w górach, ale chyba najlepiej spisuje się na bruku. Siódme miejsce w Paryż-Roubaix i ósme w Ronde Van Vlaanderen rok temu to wystarczający argument, by zaliczyć go do ścisłej czołówki specjalistów klasyków północy. Tę wiosnę ma póki co rewelacyjną a miniony weekend był jednym z najlepszych w jego całej karierze szosowca. W piątek w świetnym stylu wygrał prestiżowy klasyk E3 Harelbeke, atakując w końcówce z niewielkiej grupki. W niedzielę również w decydujących momentach jechał w szpicy wyścigu Gandawa-Wevelgem, ale nie pogonił za Lucą Paolinim, przez co musiał zadowolić się ?tylko? trzecim miejscem. W ten sposób dopisał do swojego portfolio dwa piękne rezultaty. Jak więc widać, nawet w tak naszpikowanej gwiazdami drużynie jak Team Sky, można cierpliwie rozwiać się i doczekać się swojej szansy.

    Zdjęcie okładkowe: Luca Paolini na trasie Gandawa-Wevelgem. fot. Ciclismo Italia, flickr CC BY 2.0

  • Poniedziałkowy skrót#7

    Rafał Majka czwarty w Criterium Internationl, to główny polski akcent weekendu. Peter Sagan pokonany w Gandawa – Wevelgem, to główne wydarzenie międzynarodowe.

    Zacznę właśnie od Criterium International – relację z tego wyścigu wybrałem do oglądania w niedzielne popołudnie. Po sobotniej czasówce sytuacja w klasyfikacji generalnej była otwarta – różnice czasu w czołówce pozostawały niewielkie, natomiast faworytem wydawał się być J.C. Peraud. Były kolarz górski dobrze radzi sobie w próbach indywidualnych a przy tym potrafi zaatakować na finałowych podjazdach. Col de l’Ospedale, którym kończył się cały wyścig to długi i wymagający finisz pod górę, zatem liczyłem, ze Rafał Majka, który do Peraud tracił niewiele pokaże się z dobrej strony i ugra cenny wynik. Tak też było. Kolarze Tinkoff – Saxo nadawali tempo u podnóża podjazdu, grupa liderów topniała w gdy na około 5km przed metą na czele zostało zaledwie kilku kolarzy rozpoczęły się ataki.

    Polak ruszał w pogoń za Frankiem Schleckiem i Tiago Machado, sam jednak nie zaryzykował ani razu. Szkoda, jak sam wspomniał w wywiadzie był to błąd taktyczny. Na wypłaszczeniu w końcówce odjechali Mathias Frank i Peraud: Frank po etap, Peraud po wyścig. Rafał Majka dojechał piąty a w klasyfikacji generalnej zajął czwarte miejsce. Mimo niedawnej kontuzji na Paryż-Nicea (nadal jechał z taśmami na łokciu) pokazał dobrą formę. Czwarte miejsce w Criterium International, wyścigu bardzo prestiżowym i cenionym jako sprawdzian formy dla kolarzy etapowych, to świetny wynik i znakomita prognoza przed Giro d?Italia. Błędy taktyczne to cenna nauka – lepiej teraz niż w maju!

    W Katalonii zakończyła się tamtejsza ?Volta?, jeden z najstarszych, nadal organizowanych wyścigów kolarskich. Przez cały tydzień zawodnicy zmagali się ze złą pogodą, z pewnością nie pozostało to bez wpływu na wyniki i przebieg rywalizacji. Całość wygrał Joaquim ?Purito? Rodriguez, potencjał w wyścigach etapowych potwierdził Tejay van Garderen (trzecie miejsce), jak zawsze ambicją popisał się Contador (druga lokata) a Chris Froome i Nairo Quintana nie prezenentują jeszcze równej formy. Ten drugi ma ewidentnie problem z jazdą w trudniejszych warunkach atmosferycznych, biorąc pod uwagę, że na Giro, które ma być jego głównym celem, często zdarzają się zimne i deszczowe dni, wyścig dookoła Włoch będzie dla niego wyjątkowym wyzwaniem. W Katalonii startowali też kolarze CCC Polsat Pokolwice. W klasyfikacji generalnej zajęli niskie lokaty, natomiast zabierali się do ucieczek na niemal każdym etapie. Tomasz Marczyński uzbierał nieco punktów w klasyfikacji górskiej a w sobotę i niedzielę Marek Rutkiewicz i Maciej Paterski finiszowali odpowiednio na piątej i czwartej pozycji. Można sarkać, że słabo, z drugiej strony, skoro nie jechali na ?generalkę?, walka w ucieczkach z niezłym wynikiem na wyścigu klasy World Tour jest cenną sprawą i tego będę się trzymał.

    Na północy Europy na dobre rozpoczął się sezon zawodów w jeździe po bruku. Peter Sagan, wciąż młoda, wschodząca gwiazda klasyków w piątek rozbił rywali na wyścigu E3 Harelbeke. Ze względu na podobieństwo trasy, to ważny sprawdzian przed Ronde Van Vlaanderen. Triumf tym cenniejszy, że w końcówce Słowak jechał przeciwko dwóm rywalom z drużyny Omega Pharma Quick Step i obu ograł na finiszu! Zaledwie dwa dni później na trasie z Gandawy do Wevelgem Sagan musiał uznać wyższość Johna Dagenkolba i Arnauda Demare. Spora grupa znakomitych sprinterów przetrwała Kemmelberg, Sagan zdołał więc zająć ?tylko? trzecie miejsce. Trzeba pamiętać, że wciąż jest bardzo młodym kolarzem (24 lata). Liczne zwycięstwa przyzywczaiły nas do stawiania go w roli faworyta. Wielu zawodników, nawet świetnie się zapowiadających, musiało jednak czekać na sukcesy w najważniejszych klasykach do bardziej dojrzałego wieku.

    A propos młodych kolarzy, Łukasz Wiśniowski, jeżdżący w ?młodzieżówce? Omega Pharma Quick Step, czyli Ettix narobił nam apetytu na wygranie Tour de Normandie. To wyścig niższej kategorii, ale w przeszłości triumfowali tam m.in tacy kolarze jak Thor Hushovd czy Thomas Dekker. Wiśniowski wygrał etap, do niedzielnego odcinka przystąpił w koszulce lidera, ale ani on, ani jego koledzy z drużyny nie byli w stanie przeciwstawić się licznej ucieczce. Polak ostatecznie zajął 15 miejsce w klasyfikacji generalnej, ale pokazał spory potencjał.

     

    Swoje pięć minut w miniony weekend miały także kobiety. Do Pucharu Świata zaliczany był włoski wyścig Trofeo Alfredo Binda. Szwedka Emma Johansson była najszybsza na finiszu, z licznej (10!) grupy Polek, Eugenia Bujak była najlepsza, zajmując dobre, dwunaste miejsce.

    Gdyby tego było mało, do Austrii na pierwszy ważny wyścig MTB w Europie Środkowej, Kamptal Klassic pojechał cały autokar naszych ?górali?. To wyścig pierwszej kategorii w klasyfikacji UCI, tradycyjnie wybierany jako rozpoczęcie sezonu przez Niemców, Austriaków, Czechów a także Polaków. Dobrze pojechały zawodniczki Krossa: Anna Szafraniec była druga (za Blazą Klemencic) a Katarzyna Solus-Miśkowiec czwarta (za Terezą Hurikovą), a Aleksandra Dawidowicz (SGR) ósma. W elicie mężczyzn Marek Konwa był ósmy. W zawodach, poza zawodnikami Krossa i SGR Srebrna Góra startowali także kolarze i kolarki Sante BSA Whistle, KS Luboń Skomielna Biała, JBG2, Integral Collections i kilku innych. Słowem, większość polskiej czołówki. Z jednej strony to dobrze, że startują za granicą, z drugiej pojawia się pytanie, czy np. za tydzień wyścig podobnej klasy, gdzie z ?naszymi? ścigałaby się czołówka sąsiadów nie mógłby a nawet nie powinien cyklicznie odbywać się w Polsce? Na koniec, by ?poniedziałkowy skrót? był kompletny kilka słów o Cape Epic. Ten znakomity wyścig etapowy padł łupem niemiecko-czeskiego zespołu Robert Mennen-Kristian Hynek. Sauser, Schurter i inne wielkie gwiazdy światowego mtb nie dały rady ekipie Topeak Ergon. Marcin Piecuch i Dariusz Mirosław (Vimar Martombike Eska) ostatecznie na 53. miejscu open i 42. w swojej kategorii