Wiele niespodzianek, ale czy sensacji? Kto był największą gwiazdą a kto największym przegranym sezonu wiosennych klasyków? Kogo zapamiętamy najlepiej, a o kim wkrótce zapomnimy? Najważniejsze wydarzenia tegorocznych wyścigów jednodniowych w przystępnym podsumowaniu.
Klątwa? Jaka klątwa!
Pierwsze miejsce w Ronde Van Vlaanderen, pierwsze w Gandawa-Wevelgem, drugie w Omloop Het Nieuwsblad oraz E3 Harelbeke, czwarte w Strade Bianche, siódme w Kuurne-Bruksela-Kuurne, jedenaste w Paryż-Roubaix i dwunaste w Mediolan-Sanremo to bilans Petera Sagana jeżdżącego w tym roku w koszulce mistrza świata. Krótko mówiąc, choć Słowak nie przebił wiosny 2006 w wykonaniu Toma Boonena, zaliczył najbardziej udaną kampanię jednodniówek w swojej karierze. Wygrał upragniony monument, dołożył do tego wygraną w kolejnym wyścigu World Touru. Indywidualnie Peter Sagan jest zdecydowanie zwycięzcą wiosennych klasyków 2016.
Mooi mooi mooi! #Vanmarcke op kop! Hier, achter Sagan, vorige week nog 3e in de #RVV! #ParisRoubaix pic.twitter.com/QXLzoIbTvn
— Jochem van de Weg (@JochemvdWeg) April 10, 2016
Sky rządzi już nie tylko w etapówkach
Tak jak na wygraną w monumencie czekał Sagan, tak czekali fani oraz kierownictwo brytyjskiej ekipy Sky. Za sprawą Wouta Poelsa upolowali Liege-Bastogne-Liege. Z kolei Michał Kwiatkowski wygrał E3 Harelbeke a Elia Viviani był najlepszy na jednym z etapów 3 Dni de Panne. Tak, wiem, to etapówka, ale z racji terminu i nawierzchni (bruki) wpisuje się w sezon klasyków. Do tego Ben Swift stanął na drugim stopniu podium w Mediolan-Sanremo a Ian Stannard był trzeci w Paryż-Roubaix. Biorąc pod uwagę, że równolegle skład ?górali? ze Sky z powodzeniem walczył w najważniejszych tygodniówkach jak Dookoła Kraju Basków, Dookoła Katalonii, Paryż-Nicea, Giro del Trentino i Tirreno-Adriatico, trudno obecnie wskazać lepszą i bardziej kompletną drużynę.
https://twitter.com/EurosportAUS/status/720372772682092547
Weterani robią show
Fabian Cancellara zbudował tej wiosny wyśmienitą formę. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że był mocny jak za najlepszych lat swojej zawodowej kariery. Dyspozycji starczyło jednak ?tylko? na wygranie Strade Bianche, znakomity, choć przegrany pojedynek z Peterem Saganem we Flandrii, czwarte miejsce w E3 Harelbeke i Gandawa-Wevelgem oraz? upadki na brukach Paryż-Roubaix.
Inne emocje towarzyszyły powrotowi na szczyt przez Toma Boonena. Belg, odwieczny rywal Cancellary mógł po zeszłorocznej kontuzji pożegnać się z peletonem, ale kolejnymi startami odbudował nie tylko formę, ale też waleczność i charyzmę. Niewiele zabrakło, by wygrał Paryż-Roubaix, ale najważniejsze jest to, że znalazł w sobie dość entuzjazmu, by odłożyć plany zakończenia kariery przynajmniej o rok.
Równie doświadczony co Cancellara i Boonen, choć zupełnie nie tak utytułowany jest najbardziej niespodziewany bohater sezonu klasyków. Mathew Hayman z Orica-Greenedge przez lata dobrze radził sobie na brukach Paryż-Roubaix, ale na swój dzień czekał do trzydziestego ósmego roku życia. W ?Piekle Północy? pojechał jak mistrz, wytrzymał tempo, odcinki po kocich łbach i kolejne ataki faworyzowanych rywali. Na torze w Roubaix ograł Boonena niczym młodzika, na podium dostał słynną, granitową kostkę oraz miejsce w kronikach kolarstwa.
W rolę weterana zupełnie nie chce uwierzyć Alejandro Valverde. Hiszpan, tylko dwa lata młodszy od Haymana pobił rekord zwycięstw w Walońskiej Strzale i choć w Liege-Bastogne-Liege nie odegrał znaczącej roli, jego wiosna jest więcej niż rozliczona. Trudno wyobrazić sobie, by w nieodległej przyszłości ktokolwiek mógł wyrównać rekord Valverde, zatem przez wiele lat „Piti” aka „Bala” będzie wspominany przy okazji wyścigu kończącego się na słynnym Mur de Huy.
#Photography | Today Kuurne Brussel Kuurne ,Jasper Stuyven | #PhotoOfTheDay #Travel #Photo pic.twitter.com/W8kRljZwV6
— Randy•R (@Randallr75) February 28, 2016
Kolejne pokolenie na horyzoncie
Petr Vakoc (23 lata, wygrana Brabancka Strzała) i Jesper Stuyven (24, imponujące zwycięstwo w Kuurne-Bruksela-Kuurne) to być może przyszłe, wielkie gwiazdy odpowiednio Ardeńskiego Tryptyku i buków Flandrii. Obaj są młodzi, odważni, mocni i jeżdżą w znakomitych drużynach. Co ważne, w przeciwieństwie do wielu kolarzy uznawanych za ?nadzieje klasyków?, już teraz zaliczyli cenne zwycięstwa, co oznacza tyle, że są nie tylko utalentowani, ale potrafią być skuteczni. Jak rozwiną się ich kariery, pokaże oczywiście czas, ale póki co należy ich bacznie obserwować już nie w roli pretendentów czy ?czarnych koni?, ale faworytów.
Najlepsze wrażenie artystyczne
Sep Vanmarcke był najlepiej jeżdżącym po bruku kolarzem na trasie najbardziej brukowanego wyścigu sezonu, czyli Paryż-Roubaix. Mimo to nie zajął miejsca na podium, dlatego też należy mu się wyróżnienie za jazdą po kocich łbach i emocje, jakie dzięki niemu przeżywaliśmy na trasie ?Piekła Północy?. Na osłodę pozostaje mu trzecie miejsce na trasie Ronde Van Vlaanderen, ale bliżej wygranej był jednak w Paryż-Roubaix.
Podsumowując wiosnę należy wspomnieć również o Marcelu Kittelu, który wygrywając po raz czwarty wyścig Scheldeprijs został rekordzistą tego mniej znanego, ale prestiżowego klasyku. Niemiec zdecydowanie odnalazł się w ekipie Etixx-Quickstep: w tym sezonie ma już na koncie osiem zwycięstw. Co ważne, dzięki niemu i wspomnianemu już Vakocowi, podopieczni Patricka Lefevere?a kończą sezon klasyków z tarczą. Boonenowi w Paryż-Roubaix, oraz Danowi Martinowi i Julianowi Alaphilippe?owi w Walońskiej Strzale zabrakło skuteczności, zatem kolarze grupy-specjalisty jednodniówek muszą się zadowolić wygranymi w mniejszych imprezach.
Na koniec trzy słowa należą się Enrico Gasparotto. Włoch wygrał, uznawany za stosunkowo mało ciekawy, Amstel Gold Race, powtarzając swój wynik z sezonu 2012. W tym kontekście ważne są dwa elementy. Po pierwsze, Gasparotto jeździ w zespole ?drugiej dywizji? (Pro Continental): Wanty?Groupe Gobert, która w Amstel Gold Race startowała z dziką kartą a nieczęsto się zdarza, że kolarze spoza World Touru wygrywają najważniejsze wyścigi. Drugim, bardziej doniosłym faktem jest dedykacja zwycięstwa pamięci Antoine Demoitié, klubowego kolegi Gasparotto, który zmarł po tym, gdy najechał na niego motocykl podczas wyścigu Gandawa-Wevelgem.
Il prossimo anno cara @rcssport gp della cipressa, su #SkyF1 #msr #demare pic.twitter.com/NSqC2VRQpT
— Marco Andreoni (@altomarc84) March 20, 2016
Magik wiosny
Sposób, w jaki Arnaud Demare po upadku u podnóża Cipressy dogonił czołówkę pozostaje nieznany. Francuz z ekipy FDJ, uznany sprinter i specjalista klasyków, zdołał odrobić stratę, a na finiszu uniknąć kraksy Fernando Gavirii i dzięki swoim nadprzyrodzonym zdolnościom wygrał Mediolan-San Remo. Być może dzień z taką porcją szczęścia nie zdarzy mu się nigdy więcej w karierze. Mimo kontrowersji nie można odbierać Demare talentu czy szybkości, ale w jego wygranej w tegorocznej ?Primawerze? musiały maczać palce jakieś obce siły.
I tyle byłoby tegorocznych klasyków. Z zawrotną prędkością zmieniamy obiekt zainteresowania na wyścigi etapowe. Niby latem jest jeszcze kilka ciekawych jednodniówek, a jesienią czeka na kolarzy ostatni z ?monumentów? czyli Lombardia, ale to, co najważniejsze w tej dziedzinie już się wydarzyło.
A jakie są Wasze najlepsze wspomnienia z tegorocznej, kolarskiej wiosny?