Chris Froome przechodzi szereg badań wydolnościowych. Wkrótce mamy poznać parametry dwukrotnego zwycięzcy Tour de France. Czy ?kenijski Brytyjczyk? czymś nas zaskoczy? Dlaczego chce udostępniać swoje dane? Czego się z nich dowiemy?
Od momentu eksplozji formy podczas Vuelta a Espana 2011r Chris Froome znalazł się na liście zawodników, którzy są regularnie podejrzewani o stosowanie dopingu. Do tego momentu (miał wówczas dwadzieścia sześć lat) de facto nie mógł pochwalić się żadnym dobrym rezultatem. A tu nagle na trasie hiszpańskiego touru, ?człowiek znikąd? (choć wyjątkowo wychudzony) zaczął hasać po górach niczym rasowa kozica.
Mocniejszy od swojego lidera, Bradleya Wigginsa, dorównujący tempem jazdy innej niespodziance tamtego wyścigu: Juanowi Jose Cobo, Froome przebojem wszedł do ścisłej czołówki kolarzy etapowych. Rok później doholował ?Sir Wiggo? do zwycięstwa w Tour de France a w 2013r samodzielnie przywdział żółtą koszulkę na podium w Paryżu, co powtórzył dwa lata później.
Po drodze kilkukrotnie zadziwił świat, atakując na Ax3 Domaines, Mont Ventoux i w La Pierre-Saint Martin w tempie, które było porównywalne do tego, jakie osiągali Lance Armstrong czy Jan Ullrich dekadę wcześniej: w czasach, gdy powszechne było stosowanie EPO, hormonów i transfuzji krwi.
https://twitter.com/Info__Ciclismo/status/631187695801376768
W latach 2010-2011 kolarstwo doświadczyło wstrząsu. System paszportów biologicznych sprawił, że doping został ograniczony, czego efektem stało się wyraźne zwolnienie tempa jazdy.
Pięć lat w sporcie wyczynowym to sporo, zwłaszcza jeśli przeżywa on fazę dynamicznego rozwoju technologicznego. Kolarstwo AD 2015 nie jest już tym samym, czym było w 2010r. Zmieniło się tak wiele elementów, że trudno jednoznacznie określić, dlaczego kolarze jeżdżą szybciej.
O tym, że tak jest wiemy dzięki pracy kilkunastu entuzjastów, którzy śledzą rezultaty uzyskiwane przez czołówkę niemal na każdym metrze najważniejszych wyścigów. Mierzona jest średnia prędkość etapów a także, co najważniejsze w tym miejscu, tempo jazdy na kluczowych podjazdach.
Na tej podstawie obliczane jest średnie tempo podjeżdżania (parametr ?VAM?, wyrażany w metrach w pionie na godzinę) a także szacowana moc generowana przez kolarzy oraz jej stosunek do masy zawodnika.
Tour de France 2015 — 23 climbs | #TDF2015
Gesink & Kruijswijk — actual power vs. estimated power [CPL] pic.twitter.com/eP4QBdDorj— ammattipyöräily (@ammattipyoraily) August 4, 2015
Okazuje się, że estymacje twitterowych specjalistów, choć obarczone pewnym błędem, są bardzo bliskie rzeczywistości. Wiemy to dzięki kolarzom, którzy udostępniają całość swoich danych np. na popularnej Stravie. Porównanie szacunków z realnymi wartościami pokazuje, że możemy opierać się na pozyskiwanych w ten sposób informacji.
W ten sposób dochodzimy do momentu, w którym okazuje się, że by wygrać wielki tour trzeba móc na kluczowych podjazdach utrzymać między 5,8 a 6,3W/kg i wspinać się w tempie powyżej 1600m/h. W ?erze EPO? o podium można było myśleć zaczynając od 6,5W/kg i VAM 1700m/h. Zatem jesteśmy blisko tej granicy, ale nie poza nią a jeśli ktoś na niej staje, to zaledwie na kilka chwil.
Istotnym tematem rozważań jest również VO2max, czyli maksymalna zdolność pochłaniania tlenu przez organizm. Zbyt wysokie tempo jazdy sugeruje, że zawodnik by je osiągnąć musi stosować niedozwolone wspomaganie, które podnosi jego VO2max powyżej własnych a często i ?ogólnoludzkich? możliwości. Ten argument często był podnoszony w rozważaniach na temat ?czystości? Alberto Contadora. Koronnym argumentem miała być jego jazda na wzniesieniu Verbier podczas Tour de France 2009, gdzie według teorii m.in. Grega Lemonda Hiszpan owe granice przyzwoitości przekroczył.
https://twitter.com/chrisfroome/status/633314083727634432
Chris Froome oraz Team Sky, za sprawą nagłego wejścia na szczyt i dominacji, z jaką na nim panują muszą się więc zmagać z ciągłymi oskarżeniami o doping. Porównania z ekipą US Postal, która rozgrywała wyścigi w podobnym stylu cisną się na usta i klawiatury, czego efektem są m.in. incydenty takie jak oblanie Froome?a moczem na jednym z etapów tegorocznego Touru.
Tyle tylko, że Froome i Sky nie są jedyni. Takim samym tempem co Brytyjczycy poruszali się Vincenco Nibali, Alberto Contador czy Nairo Quintana a w pojedynczych przypadkach także inni kolarze.
Sky od US Postal różni się jednak tym, że ich komunikacja jasno zakłada ?jazdę na czysto?. Nie mówią, jak Armstrong ?nigdy nie mieliśmy pozytywnego testu?. Froome wprost głosi ?nigdy nie stracę żółtej koszulki, ponieważ nie stosuję dopingu?.
Pewnym paradoksem jest natomiast, że zawodnik na tym poziomie wyczynu nigdy wcześniej nie przechodził testów na VO2max. Nie wiem, czy z powodu wewnętrznych procedur (przygotowania i odwzorowanie warunków na przyszłorocznych Igrzyskach w Rio) czy faktycznie ze względu na chęć wyjaśnienia sytuacji, brytyjski kolarz takie badania właśnie odbył.
Kiedy ich wyniki zostaną opublikowane, tego nie wiemy. Wiem natomiast, że jakie by nie były (należy spodziewać się unikatowych wartości, jakimi mogą pochwalić się jedynie najbardziej wybitne jednostki), wzbudzą wiele dyskusji, kontrowersji i dalszych pytań.
This is the London 2012 Women's 1500m. It's a borderline Drugs Anonymous meeting in the pre-race call-room. https://t.co/Lc68HHKTjT
— Ross Tucker (@Scienceofsport) August 17, 2015
Czego by nie mówić, trudno wskazać drugą dyscyplinę, która miałaby tak silne lobby optujące za transparentnością i ?czystością? jak kolarstwo. ?Królowa sportu? (lekkoatletyka) czy pływanie są w tych kwestiach nadal w głębokich latach ?90 XXw. Nie mówię, że kolarstwo jest pozbawione problemu dopingu, wiele przesłanek wskazuje, że niedozwolone wspomaganie, choć na mniejszą skalę a raczej z gorszymi skutkami, nadal jest stosowane. Ważne jest jednak, że panuje klimat skłaniający do refleksji, w przeciwieństwie do sytuacji, gdy np. wśród faworytów biegu na 100m większość czołówki to byli dopingowicze lub zawodnicy wobec których istnieją poważne podejrzenia, że swoich rezultatów nie osiągali na węglowodanach, bcaa i odżywkach białkowych.