fbpx

Lipiec 2014: kolarz roku

Pełnia lata to żółta gorączka Tour de France. W tym roku wyścig obfitował w liczne dramaty, ale i polskie emocje. Zwycięzca, Vincenzo Nibali zasługuje według mnie na tytuł najlepszego kolarze sezonu. Nie, nie dlatego, że wygrał Wielką Pętlę jako taką a za to, jak do tego doszło.

Dopiero-co zdobyte mistrzostwo Włoch nie zmieniło faktu, że Nibali pojechał do Leeds, gdzie zaczynał się wyścig, z przyklejoną etykietką outsidera. Owszem, na papierze mógł równać się z Froomem i Contadorem, ale postawienie na niego wiązało się ze sporym ryzykiem. Przebieg sezonu nie wskazywał na to, by ?Enzo? mógł równać się największym rywalom.

Mimo to, sam zainteresowany nie przejmował się zanadto takimi opiniami i konsekwentnie robił swoje. Jednym z kluczowych elementów przygotowań był obóz treningowy na Etnie, gdzie jego trener, Paolo Slongo na skuterze symulował przyspieszenia konkurentów. Na szalony ?młynek? Froome?a rok wcześniej nie było mocnych, imponujący ?taniec? Contadora to również broń, której należało się obawiać.

Największa presja, z którą Nibali musiał się mierzyć pochodziła nie z zewnątrz a z jego własnego obozu. Aleksander Winokurow oficjalnie wyrażał niezadowolenie z wyników swojego pracownika, wyraźnie udzieliła mu się atmosfera rywalizacji między Contadorem i Froomem, sprowadzająca, po raz kolejny w historii, walkę o wygraną w wyścigu do ekscytującego pojedynku. Mało kto pamiętał, że rok wcześniej, zanim jeszcze team Sky zdominował Tour de France, Nibali podczas Giro d?Italia zaprezentował moc równą tej, która dała Brytyjczykom wygraną w Wielkiej Pętli.

Edycja 2014 rozpoczęła się w Wielkiej Brytanii i tak jak Giro, startujące z Irlandii, spotkała się z wyjątkowym entuzjazmem lokalnej publiczności. Kolarze byli fetowani przez niezliczone tłumy na każdym metrze trasy, nowym zjawiskiem stało się ?selfie? robione z pędzącym peletonem w tle. Doprowadziło to do kilku groźnych kraks, upadek w takiej sytuacji zaliczył m.in Andy Schleck.

Już na ziemiach Królowej Nibali pokazał klasę. Jego doświadczenie (choć póki co nie zwieńczone sukcesem) w klasykach zaowocowało wygraną i objęciem prowadzenia w klasyfikacji generalnej już na drugim etapie. Tak wczesne przechwycenie żółtej koszulki można było interpretować na wiele sposobów, ale włoski kolarz szybko zamknął usta wszystkim, którzy podejrzewali, że może to być próba rozliczenia się ze startu wczesnym sukcesem. Piąty etap nie dość, że poprowadzono brukowanymi odcinkami znanymi z Paryż-Roubaix, to jeszcze tego dnia zadanie kolarzom utrudniła pogoda. Ulewny deszcz zmienił trasę w prawdziwe ?piekło północy? a Nibali, wspomagany przez Jakoba Fuglsanga i Lieuwe Westrę przemknął po zabłoconych kocich łbach niczym największy specjalista wiosennych klasyków. Umocnił się na prowadzeniu, pozbył się groźnego rywala (jadący nerwowo Froome po serii upadków wycofał się z grymasem bólu na twarzy) i właściwie rozstrzygnął wyścig na swoją korzyść jeszcze przed wjazdem w góry. Gdy podczas etapu w Wogezach odpadł Contador (złamał nogę na jednym ze zjazdów) stało się jasne, że Nibalemu wystarczy tylko kontrolowanie sytuacji i pilnowanie swojego prowadzenia. Wbrew temu, ?Enzo? pojechał tak, jakby miał na plecach próbujących dobrać się mu do skóry Froome?a i Contadora. Wygrał trzy górskie etapy, do tego podczas jazdy indywidualnej na czas zajął czwarte miejsce i był najlepszy wśród czołówki klasyfikacji generalnej. Nie dawał prezentów a moc, jaką zaprezentował zarówno w Alpach jak i w Pirenejach była równa najlepszym osiągnięciom od czasów wprowadzenia paszportów biologicznych.

Oleg Tinkow, właściciel drużyny, w której jeździ Contador, co prawda wspominał na twitterze, że mając dane z miernika mocy Rafała Majki, jednego z nielicznych kolarzy, którzy dorównywali Nibalemu w górach, jego lider wygrałby z Nibalim o dwie minuty, ale nie zapominajmy o przewadze, jaką Włoch uzyskał nad rywalami w pierwszej fazie wyścigu. Z resztą, w opozycji do twitterowej, słownej biegunki Tinkowa trudno sobie wyobrazić, by ktoś był w stanie pojechać lepiej niż tegoroczny zwycięzca wyścigu.

Oczywiście tegoroczny Tour de France to o wiele więcej aspektów, niż tylko wygrana Nibalego. Odpadnięcie dwójki faworytów, renesans francuskiego kolarstwa, brak wygranej etapowej Petera Sagana, rewelacyjna forma Alexandra Kristoffa i Marcela Kittela czy wreszcie dwa triumfy i koszulka najlepszego ?górala? dla Rafała Majki to tylko niektóre z nich. Z perspektywy czasu bledną jednak przed formą i treścią, którą uraczył nas Vincezno Nibali, który zanotował jedno z najbardziej przekonywających zwycięstw we współczesnym kolarstwie.

Wideo na okładce wpisu przedstawia najważniejsze wydarzenia decydującego, 5. etapu Tour de France 2014

 


Opublikowano

w

przez