Król jest jeden. Tour de France to najważniejszy wyścig w sezonie, czy tego chcecie, czy nie. Wielka Pętla 2021 zapowiada się imponująco ze względu na mnogość historii, które ma dla nas przygotowane.
Embed from Getty ImagesMoc Tour de France
Giro jest piękne, Vuelta nieprzewidywalna, wiosenne klasyki ekscytujące. Ale tylko Tour de France gromadzi na starcie wszystkich. I wszyscy są tam w najwyższej dyspozycji.
Teoretycznie lista startowa Tour de France co roku jest imponująca, jednak tym razem skład peletonu, który 26.06 wyruszy z Brestu przerasta najśmielsze oczekiwania.
I nie chodzi tylko o faworytów klasyfikacji generalnej. W każdej ze specjalności, na każdym typie etapu, na każdej premii i w każdej ucieczce będzie nie kilku, nie kilkunastu a kilkudziesięciu chętnych by zabłysnąć, zdobyć punkty, wygrać po prostu cokolwiek.
Jeśli przygotowując się do innych wyścigów wybieramy faworytów z perspektywy dni lub tygodni, Wielka Pętla jest imprezą, której narracja pisana jest latami.
Embed from Getty ImagesCały świat kontra Słowenia
Patrząc na pretendentów do żółtej koszulki, Tadej Pogacar jest obrońcą tytułu, natomiast jeśli wygra po raz drugi, będzie to zupełnie inny triumf niż w sezonie 2020. Drużyna UAE i sam Pogacar startuje z innej pozycji a jako faworyci będą pod ciągłą obserwacją rywali, którzy będą oczekiwali, że pomocnicy młodego Słoweńca wezmą na siebie odpowiedzialność za kontrolowanie peletonu i nadawanie tempa.
Z kolei rodak Pogacara, Primoz Roglic pomny doświadczeń z zeszłego roku ewidentnie inaczej rozkłada siły. Od Liege-Bastogne-Liege nie ścigał się ani raz, chcąc prawdopodobnie być najmocniejszym w ostatniej części Tour de France.
Dotychczasowe Próby zdominowania peletonu w stylu drużyny Ineos przyniosły ekipie Jumbo-Visma tyle samo zwycięstw co porażek. Spektakularna jazda w pandemicznym sezonie 2020 na Criterium du Dauphine, Tour de France czy już w 2021 na Paryż-Nicea, eksploatująca zarówno samego Roglica jak i jego pomocników owocowała bolesnymi przegranymi. Czego zatem spróbują tym razem by doprowadzić swojego lidera to wymarzonego triumfu w Tour de France?
O ile niemal wszyscy eksperci stawiają na któregoś ze Słoweńców, zespół Ineos-Grenadiers to prawdopodobnie najsilniejszy zespół bez najsilniejszego lidera. Jeśli pomysł “trójzębu” ekipy Movistar wydawał się komuś karkołomny, to “kwadrat” Ineosu brzmi jak czyste szaleństwo.
Geraint Thomas, mający na swoim koncie nie tylko zwycięstwo i drugie miejsce w TdF ale też znakomity sezon 2021 oraz dwie długie czasówki, będący w znakomitej dyspozycji Carapaz, oddany i doświadczony Porte oraz mający wielki potencjał Geoghegan Hart będą mieli jednak do dyspozycji zaledwie czterech pomocników.
Tymczasem Pogacarowi oddanych będzie siedmiu a Roglicowi, zależnie od etapu, siedmiu lub sześciu ludzi (swoje ambicje w pierwszych dniach realizować ma Wout van Aert).
Jeśli wspomniałem Movistar, to mamy Enrica Masa, doświadczonego Valverde, ale też błyskotliwego Miguela Angela Lopeza. A do tego wiele napięć, konfliktów i rywalizacji ego.
Julian Alaphilippe zrezygnował z Tokio, być może po to, by spróbować powalczyć w klasyfikacji generalnej Touru (są tylko trzy górskie finisze), jednak Deceunink – Quick Step jak zawsze będzie łapać wiele srok za ogon, zatem mistrz świata w kluczowych momentach pojedzie sam.
Rigoberto Uran, David Gaudu, Wilco Kelderman, Emmanuel Buchmann, Patrick Konrad, Guillaume Martin, Bauke Mollema, Lucas Hamilton, Louis Meintjens, Michael Woods, Jakob Fuglsang, Wout Poels, Jack Haig, Simon Yates czy Nairo Quintana to tylko największe gwiazdy, które będą próbowały zmieścić się w top10 klasyfikacji generalnej.
A to nie jest “wyliczanka” potencjalnych pretendentów o znanych nazwiskach, tylko uznanych kolarzy będących w wysokiej dyspozycji, z których każdy ma jakąś historię, karierę a dobry występ w Tourze jest dla nich najważniejszym celem.
Stąd też ci z ekspertów i fanów, którzy chcą przyznawać tradycyjne “gwiazdki” kolarzom, którzy mogą coś ugrać w tegorocznej Wielkiej Pętli musieliby rzeczonych gwiazdek przyznać ze trzydzieści.
A pamiętajmy, że na Tourze “generalka” to tylko część narracji.
Embed from Getty ImagesKto przetrwa pierwszy tydzień?
Pierwsze dwa a realnie trzy dni w Bretanii to teren dla kolarzy klasycznych. I wielkiej konfrontacji Van de Poela, van Aerta, Alaphilippe’a i Sagana. Gdy faworyci “generalki” będą w wielkim napięciu pokonywać kolejne zakręty i wzgórza uważając, by nie leżeć w kraksie, zwycięzcy monumentów zaprezentują nam zwierzęcą moc, dynamikę i agresję.
Jeśli regularnie wspominam, że obecnie obserwujemy “złoty wiek kolarstwa”, to rywalizacja czterech mistrzów świata (z szosy i przełajów) o zwycięstwa etapowe i żółtą koszulkę w pierwszej fazie Tour de France zapowiada się jako jeden z najjaśniejszych punktów sezonu. A nie zapominajmy, że w świetnej formie jest ostatnio choćby Sonny Colbrelli, plus z niektórymi górkami dobrze potrafią sobie radzić również Demare, Bouhanni, Laporte, Stuyven i Caleb Ewan.
Co ważne, to pierwszy Tour od lat, gdy Peter Sagan będzie występował w nieco innej roli.
Wszystkie oczy będą bowiem skierowane na Matieu van der Poela, który po pierwsze wprost zadeklarował, że chce w otwierających dniach Touru zdobyć żółtą koszulkę by uhonorować swojego dziadka, Raymonda Poulidora.
Po drugie, w tym sezonie wielokrotnie dominował na dynamicznych finiszach, jeździ odważnie i dzieli oraz rządzi w peletonie.
A po trzecie, prawdopodobnie wycofa się wcześniej, ponieważ musi przesiąść się na rower górski by powalczyć o medal Igrzysk w Tokio.
Z kolei Sagan myślami pewnie jest już u nowego pracodawcy, drużyna Bory ma bardzo mocny, ale nakierowany na wiele celów skład i nie wiadomo, czy bardziej marzy o wygranej etapowej czy o ósmej zielonej koszulce. By tę zdobyć, będzie musiał wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.
Bo choć jest w tym roku w dobrej dyspozycji (czwarte miejsce w Mediolan-Sanremo tuż po przechorowanym covidzie, do tego wygrane etapowe w Katalonii, Romandii i Giro d’Italia oraz mistrzostwo kraju), trasa tegorocznego Touru daje wiele szans bardziej klasycznym sprinterom, zatem by stawić czoła Ewanowi czy Demare w klasyfikacji punktowej niezbędna będzie walka na premiach i skuteczna jazda w górzystym terenie.
A to nie jedyni topowi specjaliści finiszowania z dużej grupy, bo wyżej wspomniałem już choćby Bouhanniego, a jest jeszcze przecież Greipel, Philipsen, Merlier, Pedersen, Coquard, Laporte oraz… Mark Cavendish, który niespodziewanie, acz w dobrej formie wraca do peletonu TdF.
Embed from Getty ImagesPowrót legend
Obecność Cavendisha to jedno z większych wzruszeń. Gdy wydawało się, że Brytyjczyk będzie już kończył karierę, wrócił do gry wygrywając etapy w Turcji i Belgii. I choć w Wielkiej Pętli jedzie, ponieważ ze startu zrezygnował Sam Bennett, determinacja, pasja i miłość do roweru, jaką pokazał Cav w ostatnich miesiącach sprawiają, że ten zaskakujący comeback jest jedną z piękniejszych historii jeszcze przed wyruszeniem karawany Touru na francuskie szosy.
W tym miejscu nie mogę oczywiście pominąć innego weterana po przejściach, czyli Chrisa Froome’a. Dla czterokrotnego zwycięzcy już sam start jest sukcesem. Po kontuzji dwa lata temu wciąż nie doszedł do dawnej dyspozycji. Może być też tak, że nawet w dobrej formie nie byłby w stanie nadążać za najlepszymi kolarzami AD 2021.
Natomiast trzeba pamiętać, że z wygranymi siedmioma wielkimi tourami jest żywą legendą kolarstwa a także jednym z tych zawodników, którzy sposobem jazdy mocno wpłynęli na obecny wygląd tego sportu. Bez względu na to, czy tegoroczny Tour de France to łabędzi śpiew, runda honorowa czy kolejny krok w powrocie do formy, jego obecność w peletonie jest ważnym wydarzeniem.
Teoretycznie, gdyby nie ciągłe kłopoty z utrzymaniem tempa, trasa Wielkiej Pętli 2021 mogłaby Froome’owi sprzyjać.
Embed from Getty ImagesTour jak za dawnych lat
Jak co roku Tour de France znajduje wielu krytyków, sugerujących, że runda wokół Francji zapowiada się nudno, natomiast uważam, że tegoroczna propozycja organizatorów wygląda interesująco.
Po pierwsze w końcu mamy większą liczbę kilometrów jazdy na czas. 27,2km piątego dnia ułoży klasyfikację generalną a 30,8km po przejechaniu wszystkich gór daje szansę na emocje do ostatnich chwil wyścigu.
Po drugie, pierwsze dni w Bretanii to będzie petarda. Spodziewajcie się, że przynajmniej kilku faworytów jeszcze przed pierwszą czasówką albo w ogóle wypadnie albo straci tyle czasu, by skupić się jedynie na wygranych etapowych.
Przyciągający pecha niczym piorunochron Thomas, nieościgany od kwartału Roglilc czy zwyczajowo narwany Lopez powinni podejść do otwarcia Touru ze szczególną uwagą. Tym bardziej, że w obliczu walczących jak wściekli o etapy klasykowców nikt nie będzie miał sentymentów by czekać czy zwalniać.
Po trzecie jak zawsze na Tourze znaczenie będzie miała siła drużyny. Nie tylko na górkach i wietrze, ale też na właściwych etapach górskich, w tym na dwukrotnym przejeździe przez Mont Ventoux.
Spora część najbardziej wymagających odcinków kończy się bowiem zjazdami, zatem dobrzy technicznie, superpomocnicy, którzy przeprowadzą faworytów z ostatnich szczytów do mety będą bezcenni.
Wreszcie finisze na podjazdach. Przez to że najmocniejsi górale będa mieli do dyspozycji tylko Tignes, ciężką Col du Portet i Luz Ardiden poprzedzone Tourmalet, muszą tam atakować. Kto będzie czekał, ten przegra, zatem spodziewajcie się fajerwerków.
W teorii nie ma hardcorowych odcinków znanych z Giro czy Vuelty. Jest za to balans między jazdą na czas, jazdą w górach, na wietrze i w bardziej skomplikowanym, “nerwowym” terenie.
Poniekąd tęskniłem za takim, właśnie zbalansowanym, wielkim tourem, nieco w starym stylu.
Czy brak finiszu na Mont Ventoux to rozmienianie legendy tej góry na drobne? Niekoniecznie. Na szczycie różnice często bywają znaczne a 22 kilometry zjazdu do mety wcale nie muszę ich zniwelować. Podobnie ma się sprawa z etapem w Andorze.
Ważne jest to, że układ trasy zakłada pewien brak nudy. Nigdy nie ma więcej niż dwóch płaskich etapów z rzędu, z drugiej strony rywalizacja sprinterów, uciekinierów i klasykowców o punkty i zwycięstwa etapowe będzie możliwa w każdym z trzech tygodni wyścigu.
Biorąc pod uwagę, że reprezentantów każdej ze specjalności jest tak wielu, można spodziewać się więc ostrego ścigania każdego dnia.
“Niezałatwione sprawy” z Tourem mają obecne na starcie gwiazdy wielkiego formatu, zapewne też jak co roku Wielka Pętla wykreuje nowych bohaterów, których kariera dopiero nabierze rozpędu jak choćby Marka Hirshiego rok temu.
Embed from Getty ImagesCzy padną rekordy?
Na koniec wreszcie zostawiam sprawę poziomu sportowego, który w kolejnych sezonach rośnie a ostatnio jest imponujący niemal w każdym rozgrywanym wyścigu. Podczas kolejnych imprez albo padają rekordy tempa podjeżdżania albo najszybsi zawodnicy zbliżają się do osiągnięć z początku XXIw.
Przyczyn jest wiele i jest to materiał do osobnej analizy, natomiast, co zasygnalizowałem już nieco wyżej, niewykluczone, że Chris Froome nawet bez problemów ze zdrowiem miałby problem z dotrzymaniem kroku najlepszym obecnie góralom. Potwierdza to poniekąd Vincenzo Nibali, deklarując że regularnie generuje moc lepszą niż w latach, gdy odnosił swoje największe sukcesy a i tak “puszcza koło” młodszym rywalom.
Pamiętajcie, że zawsze liczy się szerszy kontekst: umiejscowienie podjazdów na trasie, faza wyścigu, jego wcześniejszy przebieg i pogoda.
W tym roku będziemy jednak mieli kilka testów, które były rozgrywane wielokrotnie i są dobrze zmierzone: Mont Ventoux (choć wyjątkowo poprzedzony wspinaczką z innej strony), Tourmalet, Luz Ardiden, Colombiere, Portet d’Aspet, Peyresourde czy Saint Lary Soulan przyniosą wiele danych, których porównanie podpowie, czy np. Julian Alaphilippe będzie mógł się liczyć w grze o podium w Paryżu, w jakiej formie jest Geraint Thomas i czy Tadej Pogacar, wciąż bardzo młody, jeszcze się rozwinął. A także czy odpoczywający po Giro Egan Bernal mógłby liczyć się w tej stawce.
Dodajmy do tego jeszcze kolejne, ekscytujące premiery nowych modeli rowerów, kasków, projekty strojów i okazuje się, że Tour de France 2021 jest wydarzeniem totalnym, które przykrywa swoją wielkością nie tylko każdy inny wyścig kolarski, ale i wiele innych eventów nie tylko w świecie wyczynowego sportu, ale i rozrywki w ogóle.
To będą wspaniałe trzy tygodnie. Zapraszam Was do wspólnego śledzenia Tour de France. Zachęcam do obserwowania mojego konta na Twitterze, subskrybcji kanału na youtube, gdzie codziennie wieczorem będzie czekał komentarz do wydarzeń na kolejnych etapach, podcastów na popularnych platformach a także wciąż facebooka.