W tym roku Vuelta a Espana awansuje z pozycji dodatkowego wyścigu, który interesuje głownie kolarzy niespełnionych w sezonie zasadniczym do miana kontynuacji Tour de France. To imponująca przemiana, ciekawe, czy stanie się stałą praktyką?
Od kiedy śledzę kolarstwo zawodowe, hiszpański wyścig przeżywał wzloty i upadki. Tak naprawdę, poza kilkoma fajerwerkami, były to głównie upadki. Trzeci z wielkich tourów faktycznie przyjął pozycję ?tego trzeciego?. Trochę na doczepkę, trochę na pocieszenie, w przeciwieństwie do Giro d?Italia i Wielkiej Pętli traktowany często jako trening przed mistrzostwami świata.
Organizatorzy eksperymentowali z wieloma elementami. Zmieniał się kolor koszulki lidera (obecnie jest czerwona, niedawno jeszcze była złota, wcześniej żółta, pomarańczowa czy biała), zmieniała się koncepcja wyścigu. To właśnie podczas Vuelty przetestowano krótsze, bardziej dynamiczne, ale za to najeżone trudnościami etapy, które na wzór wprowadza się w innych imprezach.
To również Hiszpanie nie ustają w poszukiwaniu nowych dróg, często wynajdując ekstremalnie strome ?ścianki?, którymi męczą kolarzy dzień po dniu. Angliru, Bola del Mundo czy Pena Cabarga były sceną emocjonujących wydarzeń. Kto wie, jak wyglądaliby teraz ?starsi bracia? z Francji i Włoch, gdyby nie hiszpańskie innowacje?
Mimo rozlicznych prób Vuelta a Espana zmagała się z problemem niewielkiego zainteresowania, zarówno gwiazd peletonu jak i kibiców. W połączeniu z kryzysem gospodarczym zaowocowało to utratą niezależnośći. Dziś Vuelta należy do A.S.O. właściciela i organizatora Tour de France.
Korporacyjny porządek uregulował kwestie koszulek: lider wyścigu jedzie w ciemnoczerwonej ?maillot rojo?, sprinter w zielonej a góral w grochach (tyle, że niebieskich). Nowa formuła: dynamiczna, ale nie tak mordercza sprawia, że coraz chętniej do hiszpanii kolarze przyjeżdżają z większą ochotą do ścigania. Sezon transferowy i polowanie na punkty UCI sprawiają, że wielu zawodników ma dodatkową motywację. Ponieważ impreza nie zatraciła swojego nieprzewidywalnego charakteru, można liczyć na zdobycie prestiżowego zwycięstwa: czy to na etapie czy w jednej z klasyfikacji czy wreszcie na dobry rezultat w ?generalce?.
W tym roku obsada Vuelty zaskakuje. W szranki o zwycięstwo stanie czterech pierwszych kolarzy tegorocznego Tour de France: Chris Froome, Nairo Quintana, Alejandro Valverde i Vincenzo Nibali. Wtórować im będą drugi oraz trzeci kolarz Giro d?Italia, czyli Fabio Aru i Mikel Landa. Tejay Van Garderen i Andrew Talansky chcą się zrewanżować za nieudany Tour, z dobrej strony spróbuje się pokazać się Joe Dombrowsky, aspiracje wyraża też Domenico Pozzovivo a polscy kibice wesprą jadącego na swoje konto Rafała Majkę.
Co więcej, w Hiszpanii etapowych sukcesów poszuka Peter Sagan a do walki na dynamicznych końcówkach chętnie pewnie włączy się Joaquim Rodriguez.
Nawet, jeśli część z wymienionych kolarzy nie będzie w pełnej dyspozycji: Froome może nie wytrzymać trzech tygodni w równej formie, Nibali może jechać treningowo a Amerykanie mogą zawieść oczekiwania, i tak obsada jest rewelacyjna. Dziewięć finiszy na mniejszych lub większych podjazdach, nienajłatwijesza, 39km czasówka oraz liczne, często zaskakujące, górskie trudności sprawiają, że zapowiada się nie lada widowisko.
Tegoroczny Tour de France anonsowany był jako starcie gigantów. Czy tak jak w filmowych sequelach dostaniemy więcej wybuchów, pościgów i efektów specjalnych czy może ?Tour 2? z hiszpańskim dubbingiem okaże się artystyczną klapą? Premiera, czyli start trzeciego wielkiego touru tego sezonu już w najbliższą sobotę, 22.08.