Największe gwiazdy rozpoczynają sezon na Półwyspie Arabskim, w Australii czy w Ameryce Południowej, tymczasem tradycyjne imprezy w Europie mają problemy finansowe. Krótko mówiąc, kolarstwo zmaga się z problemami globalizacji.
Znakomicie, jak zawsze, do tematu podszedł The Inner Ring, ale nie byłbym sobą, gdybym nie dodał czegoś do sprawy. Faktem jest, że Tour Méditerranéen, impreza organizowana od 1974r wypadła z kalendarza. Nazywając rzecz po imieniu, wyścig zbankrutował. Inne zasłużone zawody, które przez wiele lat rozpoczynały ściganie w Europie, Etoile de Besseges nie interesują nikogo, poza garstką francuskich kolarzy. Co więcej, w okolicach starego kontynentu wcześniej rozgrywane są wyścigi na Majorce.
Profesjonalne zespoły chętniej wybierają imprezy w ciepłych krajach nie tylko ze względu na ciepły klimat, choć z pewnością samym zawodnikom łatwiej jest wejść w rytm w bardziej sprzyjających okolicznościach niż zimny wiatr i mżawka. Wysokie ?startowe? być może było argumentem, gdy kraje półwyspu arabskiego rozpoczynały swoją przygodę z kolarstwem, jednak obecnie liczy się szeroko pojęta ?wartość dodana?, jaką te imprezy oferują.
Wysokie budżety wyścigów w Omanie, Katarze czy Dubaju sprawiają, że zawodowcy przyjeżdżają tam nie tylko po kasę. Media rowerowe dość szybko podchwyciły temat i skorzystały z okazji, by wypełnić zimową pustkę czymś więcej niż poradami i publicystyką. Pełnowymiarowe relacje zrównały egzotyczne imprezy z mającymi wieloletnią tradycję wyścigami w Europie. Te z kolei, borykając się z ograniczonymi finansami nie są w stanie zapewnić trasmisji telewizyjnej czy zachęcić dziennikarzy do zainteresowania się ich ofertą.
http://instagram.com/p/yo0k4mthVw/
Podzwrotnikowe słońce i nietypowy, pustynny krajobraz oraz nowoczesna architektura są też świetną scenerią, by prezentować nowe stroje i sprzęt, pobudzać wyobraźnię marznących w Europie i USA fanów. Perfekcyjnie zrobiła to w tym roku drużyna Astana, która zapewne w kooperacji ze Specializedem wpuściła swoich zawodników na pustynię, dając im do dyspozycji nie szosówki a modne fat bike?i. Po takiej prezentacji kibice wirusowo rozsyłają materiały w internecie, media branżowe chętnie to podchwytują, kilka dni później kolarze nabijają wyścigowe kilometry, zdobywają punkty a wszystko to transmituje telewizja. Trzeba też wspomnieć o zakwaterowaniu w luksusowych hotelach i wielu innych atrakcjach, które swoim gościom oferują szejkowie. Trudno się więc dziwić, że w porównaniu z taką ofertą ściganie w Europie przestaje być dla kogokolwiek atrakcyjne.
Pytanie, jakie będą długofalowe konsekwencje takiego obrotu spraw? Wcześniej rozpoczynający się sezon powoduje, że część kolarzy również wcześniej go kończy. W ten sposób problem mają kolejne imprezy w Europie, te we wrześniu i październiku. Z drugiej strony, ile pieniędzy nie wydali by szejkowie, na ich, znakomitych imprezach brakuje niezbędnego dla kolarstwa elementu: kibiców przy trasach i bezpośredniego kontaktu fanów z zawodnikami. Sytuacja rozwija się ciekawie a konserwatywne środowisko kolarskie poddawane nowym bodźcom z pewnością zacznie się zmieniać.
Zdjęcie okładkowe: wieżowce w Dubaju, fot. Hafsteinn Robertsson, flickr, CC BY 2.0
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zagłosuj na mnie w konkursie Blog Roku 2014:
Dzięki!
PS Dochód z SMSów organizator plebiscytu przekazuje fundacji „Dzieci Niczyje”.