Tag: Zajawka

  • Poczuj klimat, znajdź swój Mur

    Poczuj klimat, znajdź swój Mur

    Brukowe szaleństwo zakończone. Na emocje związane z jazdą po kostce przyjdzie czekać do piątego etapu Tour de France, który poprowadzi peleton przez najsłynniejsze odcinki Paryż-Roubaix a potem do wiosny przyszłego roku. Teraz czas zmienić nastawienie i w miejsce kocich łbów polubić procenty.

    Cauberg, Mur de Huy, Col de la Redoute i inne ?bergi? ?mury? oraz ?coty? to krótkie, ale bardzo strome podjazdy, które pokonywać będą kolarze World Touru w nadchodzących dniach. Holenderska Limburgia oraz środkowo-wschodnia część belgijskiej Walonii to teren, gdzie szosy o nastromieniu przekraczającym 20% nie należą do rzadkości.

    Nazywane ?Ardeńskim tryptykiem? wyścigi Amstel Gold Race, Walońska Strzała i Liege-Bastogne-Liege nie są tak ?wariackie? jak Paryż-Roubaix czy Dookoła Flandrii, ale również mają w sobie wiele uroku i przynoszą solidną porcję emocji. Wisienką na torcie jest obecność kolarzy, którzy celują z formą w podium jednego z wielkich tourów. Późniejsi triumfatorzy Giro i Wielkiej Pętli rywalizują z ?klasykowcami?, apogeum tej konfrontacji to najczęściej Liege-Bastogne-Liege.

     

     

    Znalezienie brukowanych odcinków zbliżonych do tych z Koppenbergu czy Carrefour de l?Arbre to spory problem a przejazd przez nie do wyzwanie dla sprzętu. O krótkie, strome podjazdy u nas nietrudno. Ba, polskie szosy pełne są wzniesień przypominających te z Ardenów.

    Treningi na podkrakowskich pagórkach są jednymi z moich ulubionych. Szybki przegląd segmentów na Stravie  ułatwia znalezienie górek, na których mięśnie będą krzyczały z bólu męczone nastromieniem szosy.

    Podkrakowskie Pagórski

    Jeśli jest się dobrze przygotowanym, dynamiczny wjazd, podobnie jak siłowe przepchnięcie przez nastoprocentowy odcinek daje sporą satysfakcję. Znając okolicę, można ułożyć sobie klimatyczną rundę nawiązującą poziomem trudności do fragmentów ardeńskich klasyków w wielu zakątkach naszego kraju.

    Na kilometrowym, piekielnie stromym podjeździe, nawet niezbyt wyjeżdżony amator może wykręcić VAM (średnia prędkość podjeżdżania) o wartości 1100 czy wyższej. Na ?świeżej nodze? da się zrobić więcej!

    Podkrakowskie Pagórski

    W ramach treningu przed kolejnymi zawodami oraz poczucia się choć przez chwilę jak moi idole, czasami wybieram się na swoją rundkę. KOMy na stravie padają rzadko, ale i tak jest fajnie! Tyle, że to tylko kilka pagórków. Gdy pomyślę sobie, że zawodowcy robią to samo, tylko przez sześć godzin, ze średnią prędkością 40km/h…

  • Poczuj klimat, pojedź po bruku

    Poczuj klimat, pojedź po bruku

    Kilkanaście razy w roku tradycja nakazuje kolarskim herosom zmierzyć się ze ściganiem w stylu vintage. Jazdą po kocich łbach pasjonujemy się wszyscy. Brutalny opór materii sprowadza gwiazdy na ziemię a my napawamy się ich cierpieniem.

    Aby choć trochę doznać tych samych wrażeń, postanowiłem poszukać brukowanego odcinka i sprawdzić, jak to jest. Nie było łatwo, w tym temacie zdecydowanie większy wybór mają kolarze z północnych rejonów kraju. Choćby na Warmii lub Mazurach zachowało się jeszcze sporo dróg wyłożonych ?kocimi łbami?. Co ciekawe, podobno niektóre odcinki kolarskich klasyków remontowano przy użyciu kostki wyjętej z naszych, traktów, które poddawano modernizacji. Ot, ironia.

    Zabawę w ?polskie Roubaix? od kilku lat urządzają sobie kolarze z lubuskiego. W tym roku po raz dziewiąty będą się ścigać w ?Piekle Przytoku?, amatorskich zawodach, których nadrzędną ideą jest właśnie jazda po bruku.

    W Krakowie najbliżej ?Flandrii? jest podjazdowi do Zoo. To ?kultowa? miejscówka lokalnych kolarzy, miejsce treningów oraz sprawdzianów formy. Kilkaset metrów kostki, choć z roku na rok coraz bardziej krzywej, nie robi jednak odpowiedniego wrażenia. Do niderlandzkiego ?kasseien? jest temu daleko. Ostatecznie znalazłem krótki, stumetrowy odcinek zaniedbanego bruku, który może zasymulować jazdę we Flandrii. Nie dość, że kamienie są większe, to jeszcze droga jest wyjeżdżona, z koleinami, a między kamieniami są spore szczeliny. Idealnie. Dopompowałem więc opony i postanowiłem spróbować swoich sił.

    Rowerem po Bruku
    Rowerem po Bruku

    Wszystko się telepało, łańcuch dzwonił a wpadające w drgania palce bolały. Kilka razy tam i z powrotem wystarczyło, by dojść do prostej konkluzji: im szybciej, tym lepiej i mocno trzymać kierownicę. Silniejsze uderzenia zmuszają sprzęt do jakiejkolwiek, amortyzującej pracy. Tyle, że ponoszony wydatek energetyczny rośnie. Łatwo o błąd, defekt, zrzucony łańcuch, przebitą gumę, poluzowane śruby. A to zaledwie kilkaset metrów. Jazda po bruku to prawdziwe wzywanie: trzeba mieć ogrom siły by utrzymać rower na właściwym kierunku, nadmiar mocy by rozpędzić się do pożądanej prędkości, świetnie przygotowany, by nie rzec poddany tunningowi sprzęt i nieco szczęścia.

    Rowerem po Bruku
    Rowerem po Bruku

    O ile jazda w górach jest dostępna dla każdego, limitem jest jedynie zakres przełożeń, jazda po bruku to nie zabawa dla wszystkich. Chętnie spróbowałbym więcej, takie odcinki z maratonów mtb wspominam z błyskiem w oku. Ekstremalne ściganie na rowerze szosowym rysuje się jako jeszcze bardziej ekscytująca perspektywa. W tym roku nie zdążę zorganizować sprzętu na wyjazd do Zielonej Góry, ale za rok, kto wie? Dla chętnych dostępne są też amatorskie wersje brukowanych klasyków we Flandrii, w tym oficjalna ?Piękność? dla nieprofesjonalnych kolarzy.