Tag: Tirreno – Adriatico

  • Europa w odwrocie

    Europa w odwrocie

    Globalizacja kolarstwa trwa. Po pierwszych, ważnych sprawdzianach sezonu 2017, honoru ?tradycyjnych? nacji zawodowego peletonu bronią jedynie Francuzi. W natarciu: Kolumbia i Australia.

    Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico wygrali odpowiednio Sergio Henao i Nairo Quintana. Cztery pierwsze miejsca rankingu World Tour zajmują Richie Porte, Rohan Dennis, Quintana i Henao.

    Patrząc na liczbę zwycięstw, prowadzi Francja przed Australią i Kolumbią, głównie dzięki wygranym lokalnych kolarzy w lokalnych wyścigach, choć trzeba im oddać, że Arnaud Demare i Julian Alaphilippe pokazali dobrą formę w Paryż-Nicea.

    Kolarze z Kolumbii, czy, szerzej, z Ameryki Południowej nie mogą już być traktowani jako egzotyka. Są obecni w peletonie od 30 lat a ostatnich pięć to eksplozja talentu i potencjału zawodników z kraju kawy, kondorów i kokainy.

    https://twitter.com/BMCProTeam/status/841691651173167104

    Podobną karierę robią wśród zawodowców Australijczycy. Mają nie tylko swoją grupę (Orica – Scott), ale i kilka gwiazd w innych ekipach, kolarzy zarówno dojrzałych jak i zdolną młodzież.

    Oczywiście, należy wziąć poprawkę na fakt, że zarówno Australijczycy jak i Kolumbijczycy mają nieco inaczej ułożony sezon, w związku z czym w rankingu narodowym w pierwszym kwartale roku mieli więcej szans na osiągnięcie dobrych wyników (podobnie jak Francuzi), ale tak naprawdę otwarcie 2017 potwierdza dobrze znaną i obserwowaną tendencję.

    Włosi, Hiszpanie, Belgowie są w odwrocie, kolarstwo się zglobalizowało, sukcesy odnoszą Amerykanie, Brytyjczycy, Australijczycy, Słowianie, Skandynawowie, nadchodzi czas Afrykańczyków. Francuzi na pokolenie mogące nawiązać do największych sukcesów musieli czekać trzy dekady, mimo kilku zawodników z potencjałem trudno jednoznacznie wskazać następców Contadora, Valverde i Rodrigueza a Włosi, cóż, Włosi mimo Nibalego czy Aru nie mają nawet grupy World Tour ze swoją, własną licencją.

  • Moc Sagana vs show Contadora

    Moc Sagana vs show Contadora

    Peter Sagan przed zbliżającym się Mediolan – Sanremo wydaje się być w wielkiej formie. Z kolei Alberto Contador nadrabia walecznością a rywali póki co skutecznie ucisza Nairo Quintana. Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico, czyli pierwsze, naprawdę ważne etapówki w telegraficznym skrócie.

    Możemy to uwielbiać, ale?

    Spektakularne szarże na wiele kilometrów przed metą to znak firmowy Alberto Contadora, przynajmniej w późniejszej części jego kariery. Problem w tym, że takie akcje wiążą się ze sporym ryzykiem i często wydatek energetyczny nie jest równoważony przez efekt. Z drugiej strony bywają jedynym sposobem na odrobienie wcześniej poniesionych strat.

    W ostatecznym rozrachunku Contadorowi zabrakło dwóch sekund, by trzeci raz w karierze wygrać Paryż-Nicea. Czy te sekundy zabrał mu David de la Cruz z Quick Stepu, który ubiegł lidera Trek – Segafredo na finiszu ostatniego etapu? I tak i nie. Stracone sekundy bonifikat to nic w porównaniu z niemal minutą, którą zwycięzca wyścigu, Sergio Henao zyskał już pierwszego dnia, zachowując czujność gdy peleton podzielił się na wietrze.

    Z kolei kolarzem najmocniejszym na podjazdach nie był ani Contador ani Henao, lecz Richie Porte, który w deszczu i na wietrze stracił jeszcze więcej niż Contador, za to zaimponował na finiszu Col de la Couillole.

    To miejsce pogrzebało szanse Juliana Alaphilippe?a. Młody Francuz, który sprawdzał się w terenie pagórkowatym oraz na stromych ściankach Mont Brouilly oraz Fayence, całkowicie poległ na większej górze.

    https://www.youtube.com/watch?v=TSJhNnxu2sM

    Sagan niczym zwierzę

    Tymczasem na trasie trwającego jeszcze Tirreno-Adriatico bryluje Peter Sagan. Słowak w koszulce mistrza świata zalicza rewelacyjne otwarcie sezonu. Najpierw wygrał Kuurne-Bruksela-Kuurne a teraz, na trasie etapówki sprawdzającej formę przed Mediolan-Sanremo pokazuje niebywałą moc i skuteczność.

    Biorąc pod uwagę, że na selektywnych finiszach ogrywa rywali niemal jak chce (nawet, jeśli deklaruje złe samopoczucie), może się okazać, że końcówka Mediolan-Sanremo będzie dla niego? zbyt łatwa i zbyt szybka.

    Konkurenci bowiem nie śpią. W Paryż-Nicea świetnie spisali się Arnaud Demare i Andre Greipel a szybkość i wytrzymałość w Tirreno-Adriatico pokazał też Fernando Gaviria. Zwłaszcza Demare i Gaviria mogą przetrwać selekcję na Cipressie i Poggio w podobnej formie co Sagan.

    Tak czy inaczej, siła Słowaka wydaje się być iście zwierzęca. Przy jego muskulaturze łatwość, z jaką zmienia tempo w końcówkach ciężkich etapów jest imponująca.

    Moc w wątłych kończynach

    Nie tylko mistrz świata prezentuje wielką moc. Testujący formę bohaterowie wielkich tourów również pokazali dobre przygotowanie do sezonu. Tempo jazdy Contadora czy Porte?a w Paryż-Nicea, ale przede wszystkim Nairo Quintany na decydującym o losach Tirreno-Adriatico podjeździe Terminillo było bardzo wysokie.

    Kolumbijczyk z ekipy Movistar wyraźnie pokonał tam rywali. Thibaut Pinot czy Geraint Thomas niby przyjechali w czołówce, ale powiedzmy sobie szczerze, nie mieli nic do powiedzenia. Quintana to w tym momencie zupełnie inna liga.

    Co ciekawe, o ile Pinot czy wspomniany Thomas są, tak czy inaczej, w niezłej dyspozycji, o tyle kompletnie zawodzi Vincenzo Nibali. Włoch jednak przyzwyczaił nas do tego, że buduje swoją formę powoli i mozolnie, czasami nie trafia ze szczytem formy i często przychodzi ona zbyt późno, ale jeśli wszystko idzie po jego myśli, potrafi jeździć i pod górę i na czas tak samo skutecznie co najgroźniejsi rywale.

    Póki co, najlepiej z kolarzy, którzy będą walczyć o zwycięstwo w Giro d?Italia czy później w Tour de France najlepiej prezentuje się Quintana (ważną informacją będzie również jego postawa we wtorkowej, 10km czasówce), na drugim miejscu postawiłbym Richiego Porte a na trzecim Alberto Contadora.

    W nadchodzących dniach ważniejszą sprawą jest jednak ta, kto wygra Mediolan Sanremo i czy będzie to Peter Sagan, czy może ktoś, kto do tej pory krył się w cieniu.

  • Poniedziałkowy skrót#35

    Poniedziałkowy skrót#35

    Richie Porte wygrał w Paryż Nicea, Michał Kwiatkowski zajął drugie miejsce. Z kolei w Tirreno-Adriatico Nairo Quintana zdystansował swoich rywali na zaśnieżonym podjeździe Terminillo. To tylko wyniki, ale co znaczą w kontekście dalszej części sezonu?

    Mocny Porte to zmęczony Contador?

    Oba wyścigi i ich bohaterowie mają wiele wspólnych kontekstów. Zacznijmy od Richiego Porte i jego świetnej jazdy w Paryż-Nicea. Pochodzący z Tasmanii kolarz ekipy Sky wygrał dwa etapy ?Wyścigu ku słońcu?. We czwartek, wraz z kolegami zdominował rywalizację na podjeździe Croix de Chaubouret, następnie obronił się przed Michałem Kwiatkowskim na sobotnim odcinku do Nicei by następnie potwierdzić, że jest najmocniejszym kolarzem podczas finałowej czasówki na Col d?Eze. W tym roku Porte ma dwa cele: pierwszy z nich to Giro d?Italia, gdzie pojedzie jako lider swojej drużyny a drugi to Tour de France, gdzie będzie wspierał Chrisa Froome?a. Zwycięzca Paryż-Nicea twierdzi, że jest w życiowej formie a wygrana w potwierdza, że po nieudanym sezonie 2014 wrócił do gry o najwyższe cele. To, że jest w stanie poradzić sobie w tygodniówce już wiedzieliśmy, czy jest jednak w stanie przejechać cały wielki tour w równie dobrej dyspozycji? Nawet, jeśli podczas Giro przytrafi mu się dzień kryzysu, jego obecność i rywalizacja na włoskich szosach z Alberto Contadorem może okazać się kluczowa dla wyniku Chrisa Froome?a w Tour de France. Contador chce bowiem ustrzelić dublet i wygrać dwa wielkie toury. Dobrze przygotowany Porte w peletonie Giro d?Italia spowoduje, że hiszpański kolarz walcząc o ?maglia rosa? zużyje więcej energii niż planował, co może się odbić na jego dyspozycji we Francji.

    Czy Quintana jest zbyt mocny?

    Królewski etap Tirreno-Adriatico stał pod znakiem walki ze śniegiem, nie był więc do końca obiektywną próbą, zwłaszcza w kontekście lipcowego Tour de France. Nairo Quintana po raz kolejny w karierze (po kontrowersyjnym etapie ze zjazdami z przełęczy Stelvio podczas zeszłorocznego Giro d?Italia) udowodnił, że znakomicie radzi sobie w tak trudnych warunkach. Zaatakował mocno i skutecznie, zdobywając wyraźną przewagę nad rywalami. Ścigać próbował go jedynie Bauke Mollema, któremu najwyraźniej przeprowadzka do zespołu Treka wyszła na dobre. Contador  czy ?Purito? Rodriguez jechali swoje – całkiem żwawo, ale zbyt wolno, by nawiązać walkę z Quintaną. Według twitterowych wyliczeń, mimo podłej pogody i zimna, podjazd został rozegrany w bardzo wysokim tempie (wyraźnie wyższym niż Croix de Chaubouret na Paryż-Nicea). O ile Contador może oszczędzać siły na majowe Giro, o tyle trzeba zadać pytanie, gdzie leżą granice możliwości Nairo Quintany i o ile mocniejszy będzie w lipcu na trasie Tour de France?

    Gwiazdy klasyków

    Michał Kwiatkowski rewelacyjnie spisał się na trasie Paryż-Nicea. Być może na sobotnim, deszczowym etapie nieco przeszarżował, ale po raz kolejny pokazał, że jest rewelacyjnym zjazdowcem i nie stroni od ryzyka. Dla odmiany dwa dni wcześniej na Croix de Chaubouret pojechał niczym profesor a na kończącej wyścig czasówce spisał się wprost znakomicie. To, że jego piąte miejsce (na równi z Tonym Martinem) nie starczyło na Richiego Porte nie zmienia faktu, że w takiej dyspozycji (a wierzę, że to nie jest jeszcze szczyt), mistrz świata będzie jedną z najważniejszych postaci wiosennych klasyków. W tym momencie automatycznie pojawia się pytanie o Mediolan-Sanremo: z niewielkimi pagórkami i zjazdem do mety, gdzie teoretycznie ?Kwiato? będzie współliderem Etixx-Quicksetep z Markiem Cavendishem.

    Podczas Paryż-Nicea Polakowi urósł poważny konkurent. Tony Gallopin to kolejny ?młody-zdolny?. Francuski kolarz jest dwa lata starszy od dwudziestoczteroletniego ?Kwiato? a na koncie wygrane w Classica San Sebastian oraz na etapie Tour de France a w tym roku mocno postraszył najgroźniejszych rywali na trasie Paryż-Nicea. Jest szybki, jest odważny i również całkiem nieźle radzi sobie w umiarkowanie górzystym terenie. Z pewnością Michał Kwiatkowski, Philippe Gilbert czy Alejandro Valverde będą musieli liczyć się z Gallopinem już za miesiąc, gdy będą ścigali się o wygrane w ardeńskich klasykach.

    Bohaterowie drugiego planu

    Przemysław Niemiec znakomicie pojechał podjazd Terminillo i wiele wskazuje na to, że Tirreno-Adriatico ukończy w pierwszej dziesiątce. Funkcję lidera ekipy Lampre wypełnia więc bardzo dobrze i widać, że i z niego będziemy mieli pociechę w nadchodzących tygodniach. Grupa świetnych kolarzy w dobrej formie jest jednak spora. Poza starymi wyjadaczami, na trasie Tirreno-Adriatico zaimponował młody Adam Yates. Z kolei w czołówce Paryż-Nicea było niezmiernie ciasno, Michał Kwiatkowski drugie miejsce zawdzięcza ułamkom sekund zyskanym nad Rui Costą i Simonem Spilakiem. Po pierwszym, tak emocjonującym weekendzie wiadomo tylko jedno: kolarska wiosna 2015 będzie świetna!

    Zdjęcie okładkowe: denismenchov08, flickr CC BY 2.o

  • Nie przegap w ten weekend: Eze i Terminillo

    Nie przegap w ten weekend: Eze i Terminillo

    Dwa znane podjazdy: pierwszy w Alpach Nadmorskich, drugi w Apeninach będąc kluczowymi punktami rozpoczynającego się, kolarskiego weekendu. Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico rozstrzygną się właśnie w tych miejscach.

    Ku Słońcu

    Losy Paryż-Nicea tradycyjnie decydują się na przełęczy Eze. W tym roku kolarze będą ją pokonywali dwukrotnie. W sobotę, podczas górzystego etapu wokół samej Nicei zjadą z La Turbie przez Eze do Nicei a w niedzielę podczas etapu jazdy indywidualnej na czas będą na nią wjeżdżać. Trudno mi jednoznacznie ocenić, który z tych etapów będzie bardziej emocjonujący. Sobotnia trasa przypomina rollercoaster. Na dystansie 180km kolarze będą ścigać się na sześciu premiach górskich pierwszej i drugiej kategorii. Szosy, choć nieprzesadnie strome, są kręte i wymagające. Dość powiedzieć, że w tej okolicy poprowadzonych jest wiele odcinków specjalnych legendy rajdów samochodowych, czyli Monte Carlo.

    Rozwój sytuacji w klasyfikacji generalnej jest nieco zaskakujący. Czwartkowy etap z metą na Croix de Chaubouret przyniósł odrodzenie dominującej roli zespołu Sky. Brytyjska ekipa nadawała tempo w stylu znanym z sezonów 2012 i 2013 by pracę pomocników wykończyć dwójkową akcją Gerainta Thomasa i Richiego Porte. Oczywiście to wciąż początek sezonu i nawet nie koniec tego wyścigu, jednak po ewidentnym spadku skuteczności w zeszłym roku, zarówno styl jak i wykonanie przypomniały najlepsze występy zawodników Dave?a Brailsforda. Tym bardziej, że Thomas i Porte są w zespole Sky co najwyżej potencjalnymi następcami lub zastępcami Wigginsa i Froome?a, na trasie Paryż-Nicea rywalizującymi z faktycznymi liderami pozostałych drużyn (BMC – Van Garderenem, Ag2r – Bardetem i Peraudem).

    Największym zaskoczeniem jest jednak postawa Michała Kwiatkowskiego. Fakt, że Polak wygrał prolog potwierdził jego umiejętności w jeździe indywidualnej na czas nie był niespodzianką. Fakt, że we czwartek pokazał nie tylko wielką dojrzałość, ale też i moc, która pozwoliła mu finiszować na trzecim miejscu po wymagającej wspinaczce (twitterowi specjaliści oszacowali tempo pary liderów na liczącym 10km podjeździe na VAM 1551m/h i oszacowali średnią moc na 5,8W/kg) to już większe zaskoczenie.

    Można więc oczekiwać, że kolarz typowany jako specjalista klasyków powinien skutecznie obronić się na sobotnim etapie do Nicei a być może, korzystając ze zjazdów i bonifikaty na mecie, powiększyć przewagę nad konkurentami ze Sky. Pytanie, jak poradzi sobie z niedzielną czasówką na Col d?Eze? Dwa lata temu Richie Porte wyraźnie pokonał tam wszystkich swoich rywali. Nad drugim, Andrew Talanskym zyskał 23? a nad dziesiątym, Jonem Izagirre aż 1?6?. Planowany czas wysiłku to nieco poniżej 20 minut. Czwartkowa wspinaczka na Croix de Chaubouret  zajęła nieco ponad 26?.

    Ku Adriatykowi

    Nieco inaczej sytuacja wygląda na wyścigu Tirreno-Adriatico. O ile w Paryż-Nicea emocje dodatkowo podgrzewa jazda Kwiatkowskiego, o tyle we Włoszech w niedzielę będziemy pasjonowali się bezpośrednim starciem gigantów zawodowego peletonu. Alberto Contador, Vincenzo Nibali i Nairo Quintana zmierzą się na podjeździe Terminillo.

    To znana premia górska, na której wielokrotnie gościło Grio d?Italia. W niedzielę meta będzie jednak usytuowana ponad 200m niżej niż podczas majowego wielkiego touru, za to całość będzie bardziej treściwa. Końcówka klasycznej wersji jest już bowiem nieco bardziej płaska.

    Rok temu Contador zdominował rywalizację na górskich etapach ?Wyścigu Dwóch Mórz?. Pokazał fenomenalną formę na etapie do Guardiagele. Wyraźnie pokonał Quintanę i nie wierzę, by jego dyspozycja na początku sezonu nie miała wpływu na błędy, które w kolejnych tygodniach i miesiącach popełnił Team Sky.

    Paradoksalnie, choć w zeszłym roku Hiszpan zaskoczył rywali swoją postawą i powrotem na najwyższy poziom, to w tym sezonie jest większą niewiadomą. Niespodziewana, indywidualna czasówka (wichura wymusiła zmianę formy z drużynowego prologu) na rozpoczęcie wyścigu poszła mu nienajlepiej. Równolegle należy pamiętać, że w przypadku kolarzy, których najważniejszym celem sezonu są wielkie toury, krótsze etapówki we wczesnej fazie przygotowań nie muszą świadczyć o ich dyspozycji w czasie docelowego startu. By nie szukać daleko – Vicnezno Nibali rok temu zajął 18. miejsce w Paryż-Nicea, 5. w Tour de Romandie i 7. w Criterium du Dauphine za to w lipcu nie miał sobie równych na trasie Tour de France. Zatem jeśli Włoch pokona swoich rywali na Terminillo, będzie to w jego przypadku przełamanie zeszłorocznego schematu.

    Zdjęcie okładkowe: Thierry BARRECA, wikimedia commons, CC BY 3.0

  • Skoro Włosi są Wzorem?

    Dziś rusza Tirreno-Adriatico. Choć bez Froome?a i Cavendisha, lista startowa ?Wyścigu Dwóch Mórz? jest zaiste imponująca. Kariera, jaką w ostatnich latach zrobiła włoska impreza może być wzorem dla innych. Na przykład dla, zawsze zauroczonego Italią, Czesława Langa.

    Jeszcze nie tak dawno, najważniejszą, otwierającą sezon etapówką był Paryż-Nicea. To tam swoją formę budowali i testowali późniejsi faworyci wielkich tourów. Tirreno-Adriatico wybierali raczej ich dublerzy oraz grupa sprinterów szykująca się do Mediolan-Sanremo. Włoski wyścig pozostawał w cieniu imprezy we Francji, trudno było jednoznacznie określić jego charakter a zwycięstwo, choć przynosiło tyle samo punktów co triumf w Paryż-Nicea, było o wiele mniej prestiżowe.

    W ostatnich latach Tirreno-Adriatico nie tyle przechodzi renesans, co de facto zostało wymyślone na nowo. To, typowy ?tour w miniaturze?, łączący sprawdzony schemat: etapów płaskich, pagórkowatych, spektakularnego finiszu na wzniesieniu i jazdy na czas. Trasa w połączeniu z włoską pogodą, dużo bardziej łaskawą niż ta, z którą regularnie zmagają się kolarze przemierzający szosy centralnej Francji sprawiły, że T-A zaczęły wybierać największe gwiazdy zawodowego peletonu. Z imprezy pierwszej ligi, ale drugiej kategorii, Wyścig Dwóch Mórz stał się kluczowym punktem w kalendarzu.

    W tym miejscu mam jednoznaczne skojarzenia z naszym Tour de Pologne. Zawodami z wieloletnią tradycją, wysokopunktowaną, ale realnie bez większego znaczenia. Myśl o nadaniu jej wyrazistego charakteru powraca w moich tekstach od dawna. Stałe punkty: pętla na Podhalu z Zębem, Gliczarowem i Bukowiną oraz finałowa czasówka z metą na krakowskim rynku to dobry pomysł, głównie ze względu na piękną scenerię oraz stworzenie szans dla kolarzy różnych specjalności. To jednak dopiero dwa dni. Do zagospodarowania pozostaje jeszcze pięć w trwającym tydzień wyścigu.

    Włochom się udało. Tirreno-Adriatico odniosło sukces. Czy Czesław Lang pójdzie ich śladem?

  • Wtorek na skróty: bez kompromisów

    Jest tylko jeden kolarz, który potrafi pojechać w 100% bez kompromisów. To Alberto Contador, który śmiałym atakiem rozbił rywali w ?wyścigu dwóch mórz?.

    Nie wiem, czy Alberto Contador będzie w stanie sprzeciwić się Chrisowi Froome?owi w lipcu na trasie Tour de France. Wiem natomiast, że w miniony weekend po raz kolejny zrobił to, za co go wszyscy podziwiamy: pojechał bez najmniejszych kompromisów. Oczywiście powinno być nam żal, że atak Contadora na Passo Lanciano zniweczył plany Michała Kwiatkowskiego na utrzymanie koszulki lidera Tirreno-Adriatico. Tyle, że Polak został ?trafiony? bronią, przed którą niewielu kolarzy na świecie potrafi się ustrzec. Dynamiczny atak z zaskoczenia to firmowy znak ?Pistolero?. W ten sposób wygrywał Giro d?Italia (ten tytuł stracił przez działającą wstecznie decyzję o dyskwalifikacji), odebrał ?Purito? Rodriguezowi wygraną w hiszpańskiej Vuelcie i przyczynił się do porażki Andy?ego Schlecka w Tour de France 2011.

    Nie znalazłem jeszcze danych o mocy, jaką generował Contador na Lanciano oraz finałowym Murze Guardiagrele, ale nie tylko tempo jazdy zadecydowało o zwycięstwie. Kluczowa była brawurowa taktyka. Michałowi Kwiatkowskiemu pozostają na pocieszenie dni w koszulce lidera, wygrany etap oraz dobra jazda w finałowej czasówce (siódme miejsce, z niewielką stratą do najlepszych specjalistów). Godny odnotowania jest również cenny rezultat, jaki uzyskał Bartosz Huzarski. 15. miejsce w tak dobrze obsadzonym wyścigu to zwiastun wysokiej formy.

    W wiosennym kalendarzu widoczna jest pewna zamiana ról. Zazwyczaj to Paryż-Nicea był wyścigiem, który skupiał uwagę faworytów wielkich tourów. Tirreno-Adriatico raczej wzbudzało zainteresowanie sprinterów czy też specjalistów klasyków. Tymczasem gwiazdy Sky i Tinkoff-Saxo wybrały się do Włoch a we Francji rywalizowali inni. Brytyjski zespół być może wygrałby wyścig ?ku słońcu? za sprawą Gerainta Thomasa, ale ten musiał się wycofać z powodu kontuzji odniesionej po kraksie. Statystycznie istotne zwycięstwo przypadło więc Carlosowi Betancurowi: to pierwszy Kolumbijczyk, który wygrał Paryż-Nicea oraz pierwszy od 1991r triumfator jeżdżący we francuskiej drużynie (Ag2r). Rywal Rafała Majki z ubiegłorocznego Giro d?Italia po drodze do Nicei był najszybszy na dwóch etapach, na żółtą koszulkę zapracował więc uczciwie. Rafał Majka jechał pechowo, defekt i kraksa kosztowały go straty i ostatecznie uplasował się na początku czwartej dziesiątki. Przemysław Niemiec był dwa miejsca za nim a Sylwester Szmyd treningowo zajął setną lokatę.

    Przy takiej konfiguracji trasy obu wyścigów pojawiają się pytania, czy kolarze przygotowujący się do pierwszego monumentu sezonu, Mediolan-Sanremo (w najbliższą niedzielę) dobrze wybrali. Peter Sagan niewątpliwie jest w wysokiej formie, ale jeszcze nie błyszczy, Fabian Cancellara również nie jest jeszcze w najwyższej dyspozycji. Czy ciężkie góry na trasie ?wyścigu dwóch mórz? to nie było za wiele? Być może wyjątkowo lepiej spiszą się ci, którzy wybrali ściganie ?ku słońcu? we Francji? Może więc nie Sagan i Cavendish a Tom Boonen, Zdenek Stybar lub Rui Costa będą głównymi postaciami ?wiosennych mistrzostw świata??

  • Nie przegap w ten weekend – okno pogodowe

    Niczym himalaiści przed szczytowym atakiem będziemy wyczekiwali przerw w opadach. Jest więc szansa na bliższy kontakt z ekranem TV. A jest co oglądać!

    Wyścig ?ku słońcu? miał być mało interesujący. Więcej obiecywaliśmy sobie po Tirreno-Adriatico. Brak czasówki, brak dużych gór, słabsza obsada? a mimo to dzieje się wiele. Ściganie jest bardzo dynamiczne. Otwarta rywalizacja, która miała być zaledwie pocieszeniem dla faktu, że gros gwiazd wybrało ściganie we Włoszech, okazała się atutem. Kolarze atakuja, walczą o sekundy, szukają szans na zdobycie przewagi. Niestety Rafał Majka na skutek defektu stracił kilka minut u podnóża Mont Brouilly we środę, ale Przemysław Niemiec nadal jedzie czujnie pilnując faworytów. Formę sprawdza Vincenzo Nibali, cenny sukces odniósł Carlos Betancur a liderem jest Garaint Thomas, którego Sky szykuje na następcę Wigginsa i Froome?a. Piątkowy, sobotni i niedzielny etap zapowiadają się więc emocjonująco. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, kto może wygrać klasyfikację generalną, zapewne do ostatnich metrów zjazdu z Col d?Eze w niedzielę będą się ważyły losy żółtej koszulki.

     

    Na trasie znad morza Tyrreńskiego nad Adriatyckie towarzyszą nam innego rodzaju emocje. Michał Kwiatkowski jest realnym faworytem do walki o zwycięstwo a przynajmniej do podium. Podczas drużynowej czasówki z pomocą kolegów wypracował niezłą przewagę nad Porte i Contadorem. Dyspozycja, jaką prezentuje w ostatnich tygodniach sugeruje, że powinien obronić się przed nimi podczas finałowej jazdy indywidualnej we wtorek. Pytanie, czy sprosta gwiazdom Sky i Tinkoff-Saxo podczas sobotnich i niedzielnych zmagań w górach. W sobotę do mety w Cittareale prowadzi bowiem droga pnąca się przez 12km ze średnim nastromieniem 5,3%, zaś w niedzielę na kolarzy czeka końcówka – kat: najpierw Passo Lanciano (11,3 km; 8,5%, max. 13%, to już nie przelewki) a następnie prowadzący do mety Muro di Guardiagrele, krótki ale stromy nawet na 30%. Ciekawe, czy kolarze w dalszej części stawki zejdą z rowerów tak, jak kilka lat temu na Montelupone?

    Muro di Guardiagrele, fot. RCS
    Muro di Guardiagrele, fot. RCS

    Oprócz elity mężczyzn na trasy w ten weekend ruszą też kobiety. Brian Cookson, nowy szef międzynarodowej federacji kolarskiej spełnia przedwyborcze obietnice. Naciski, płynące głównie z anglojęzycznej części peletonu odnoszą skutek. Ściganie w wydaniu pań zaczyna być należycie promowane. Puchar Świata doczekał się nad wyraz godnego klipu promocyjnego. Również pirackie streamingi nie zamierzają ominąć Ronde van Drenthe, który rozegrany zostanie w sobotę. Pojadą w nim Eugenia Bujak, Katarzyna Pawłowska i Małgorzata Jasińska, zatem jest komu kibicować!

    Najciekawsze wydarzenia weekendowych etapów zaplanowane są mniej więcej na godziny 14-17. Po ponad miesiącu suszy i ciepła wraca jednak do nas właściwa dla tej pory roku aura. Ma być chłodniej, deszczowo i wietrznie. Możliwe, że sypnie nieco śniegu. Ale, ale? nie ma już zmiłuj, trzeba ćwiczyć. Jeśli do południa będzie lało a po południu wyjdzie słońce, zmagania zawodowców zostaw sobie na wieczór – powtórki na youtube nie są takie złe!