Tag: Thomas Dekker

  • Krew, seks i kolarstwo

    Krew, seks i kolarstwo

    Miał być gwiazdą. Właściwie wydawało mu się, że nią jest. Albo że będzie za chwilę. Żył szybko, kochał (się) mocno, na szczęście nie umarł. Thomas Dekker, upadła nadzieja holenderskiego kolarstwa.

    ?The Descent? (?Zjazd?, w oryginale ?Mijn Gevecht?, czyli ?Moja walka?) to opowieść zawodowego kolarza, który na potęgę stosował doping.

    Wydana jesienią zeszłego roku wywołała niemałe poruszenie w środowisku, zwłaszcza wśród opisywanych, byłych kolegów Dekkera z zespołu Rabobank.

    W skrócie, obecnie trzydziestoczteroletni Thomas Dekker opisuje swoją przygodę z wyczynową jazdą na rowerze. Od czasów juniorskich, przez ?orlika? po elitę i World Tour. Niewątpliwie utalentowany, jako młody zawodnik wygrywał ze starszymi, bardziej doświadczonymi rywalami. Szybko zaczął zarabiać spore pieniądze, i wygrywać coraz lepsze imprezy. Aż zderzył się ze ścianą.

    Był rok 2005 i Włosi oraz Hiszpanie, z którymi przyszło mu rywalizować w tygodniowych etapówkach jak Tirreno-Adriatico nadawali tempo, którego młody bóg, bo tak siebie widział Dekker, nie był w stanie utrzymać.

    Szybko podjął więc decyzję. Jeśli chce ścigać się na najwyższym poziomie, musi sięgnąć po doping. Z pomocą managera skontaktował się z Eufemiano Fuentesem i lawina niedozwolonego wspomagania ruszyła.

    Przez kolejne transfuzje i zastrzyki, aferę ?Puerto?, Tour de France 2007 z którego wyrzucony zostaje Michael Rasmussen po ostrzeżenie związane z nieprawidłowościami w paszporcie biologicznym, retroaktywny, pozytywny wynik testu na EPO, dyskwalifikację i powrót do czystego kolarstwa w ekipie Jonathana Vaughtersa towarzyszymy Dekkerowi w kolejnych, nie tylko dopingowych ekscesach.

    Holenderski zawodnik był bezkompromisowym sportowcem, ale też bezkompromisowym hedonistą. To właśnie nie doping a rozwiązłość obyczajowa i opisy imprez, orgii, popijaw i nadużywania narkotyków wraz z kumplami z ekipy Rabobanku wzbudziły tak wielkie kontrowersje.

    Jednego wieczoru Dekker potrafił zapić i zaćpać by następnego dnia rano stanąć na starcie wyścigu a po kilku godzinach, na linii mety wznieść ręce w geście triumfu. Na zgrupowaniach był w stanie wykonywać katorżniczą pracę w ciągu dnia, by nocami pić, tańczyć i chodzić do burdeli.

    https://www.instagram.com/p/BWNzuafgFjM/

    Ba, nie tylko na zgrupowaniach, ale i na wyścigach, w tym na lubianym przez niego Tour de Pologne.

    Im bliżej końca tej historii, tym bardziej Dekker brzmi jak człowiek po dogłębnej psychoterapii. Nazywa wprost destrukcyjne zachowania, którymi sabotował swoją karierę, życie prywatne i relacje z bliskimi. Ciągłe poszukiwanie doznań i kolejnych ekstremów: czy to w sporcie, używkach, szybkiej jeździe samochodem i przygodnych znajomościach towarzyszy mu całe życie.

    Z czasem palący go ogień zaczął wygasać, przynajmniej w tej części, która dotyczyła kolarstwa. Dekker zakończył karierę po cichu, często wycofując się z kolejnych wyścigów i walcząc z kontuzjami.

    Jego wielkim, choć nie do końca udanym dziełem była próba pobicia rekordu godzinnego zimą 2015r, kiedy to na torze w Meksyku przejechał imponujące 52,221km (zaledwie 270m mniej niż ówczesny rekord Rohana Dennisa), pokazując, że fizycznie wciąż może walczyć z najlepszymi kolarzami na świecie.

    Jednak psychicznie Dekker był wrakiem, wypalonym, zmęczonym i nie potrafiącym sobie znaleźć miejsca na świecie.

    Ta opowieść to próba rozliczenia z własną przeszłością i otwarcie nowej drogi. Z ludzkiego punktu widzenia jest historią smutną i przykrą, w której nie ma wiele nadziei.

    Dla fanów kolarstwa to ważny element układanki, spora porcja wiedzy o kolarstwie zawodowym, efektach i mechanizmach organizowania i stosowania dopingu a także odkrycie ciemnych kart funkcjonowania grup zawodowych oraz Międzynarodowej Unii Kolarskiej.

    Pozycja zdecydowanie warta przeczytania, o ile radzicie sobie z angielskim, niemieckim lub flamandzkim, bo w takich językach została póki co wydana.

    Ja kupiłem ebooka na Amazonie za $19, ale było warto.

  • Ta okrutna godzina

    Thomas Dekker został kolejnym śmiałkiem, który nie pobił rekordu godzinnego. Jego rezultat: 52,221km jest imponujący, ale to nie wystarczyło, by pokonać Rohana Dennisa i jego 52,491km.

    Przypadek Dekkera sam w sobie jest ciekawy. Uznawany za młodu za ?przyszłość holenderskiego kolarstwa?, u progu zawodowej kariery odniósł kilka cennych rezultatów. Wygrane w Tirreno-Adriatico (2006) oraz Tour de Romandie (2007) zwiastowały narodziny wielkiego mistrza. Z perspektywy czasu można śmiało powiedzieć, że świetne wyniki były zasługą uczestnictwa w programie dopingowym ekipy Rabobank oraz korzystania z usług Eufemiano Fuentesa. Z drugiej strony, w świecie zaawansowanego, choć już nie całkiem powszechnego dopingu, Dekker funkcjonował całkiem dobrze. Zacieśniająca się na szyjach pomniejszych doperów pętla sprawiła, że padł ofiarą retroaktywnej kontroli. W 2009r przebadano jego próbki z 2007r. Wynik analizy był jednoznaczny: Dekker stosował EPO, za co został ukarany dwuletnią dyskwalifikacją.

    Po okresie zawieszenia powrócił do ścigania w drużynie, która dawała byłym dopingowiczom drugą szansę. Zaufał mu Jonathan Vaughters. W jego teamie Dekker realizował się głównie jako specjalista jazdy na czas: zarówno indywidualnej jak i cenne ogniwo podczas prób drużynowych.

    Gdy Garmin-Sharp połączył się z teamem Cannondale, zabrakło miejsca dla Dekkera i Holender został bez pracy. Z nieciekawą przeszłością, bez szczególnie dobrych rezultatów w ostatnich trzech latach pozostał bez pracy. Postawił więc wszystko na jedną kartę i postanowił podejść do rekordu godzinnego licząc, że jego kariera powróci na właściwe tory. Wiedząc, że Jack Bobridge i Rohan Dennis to czasowcy lepsi od niego, na miejsce swojej próby wybrał położony na wysokości niemal 2000m n.p.m. tor w Meksyku. Miało mu to dać niewielką, acz istotną przewagę.

    Co więcej, Dekker zdecydował się zastosować monstrualne przełożenie, 58×14, co także zasadniczo odróżnia jego próbę od pozostałych w nowej epoce rekordu godzinnego. Początkowo oba jego wybory wydawały się sprawdzać. Przez ? dystansu jechał szybciej niż Rohan Dennis, jednak w końcówce zaczął słabnąć. Kryzys, który dopadł Holendra nie był jednak tak mocny jak ten, który pogrzebał szanse Jacka Bobridge?a. Ostatecznie Dekker w 60 minut przejechał tylko jedno okrążenie mniej niż Rohan Dennis, co więcej, po zejściu z roweru wydawał się być bardziej rozczarowany niż ekstremalnie zmęczony. Biorąc pod uwagę, że za jego próbą nie stał jeden z najbogatszych teamów zawodowych oraz jeden z najbardziej innowacyjnych producentów rowerów, wynik ?prywaciarza? Dekkera można uznać za sukces. Być może kilka sesji w tunelu aerodynamicznym i niewielkie korekty pozycji lub mniej radykalny dobór przełożenia sprawiłyby, że granica 52,491km zostałaby poprawiona.

    Kolejnym śmiałkiem, który planuje zmierzyć się z ?godziną? jest Alex Dowsett. Brytyjczyk z teamu Movistar przełożył jednak swoją próbę z powodu kontuzji (zgodnie z wcześniejszym planem miał bić rekord 27 lutego, czyli w najbliższy piątek). Czy i kiedy podejmie się wyzwania, póki co nie wiadomo. Musi się spieszyć, ponieważ w lipcu lub sierpniu na Majorce z ?godziną? zmierzy się Bradley Wiggins. Z perspektywy dotychczasowych prób wynika jasno, że w przypadku rekordu godzinnego nic nie jest pewne. To niezmiernie wymagająca konkurencja, która potrafi boleśnie zweryfikować przedstartowe założenia.

    Intrygująco zapowiada się również podejście Sary Storey. Do pobicia jest rekord z 2003r ustanowiony przez jedną z najlepszych kolarek w historii, Holenderkę Leontien Zijlard Van Moorsel (co ciekawe, Thomas Dekker pobił rekord Holandii należący właśnie do niej). By wpisać się do kolarskich kronik, Storey musi przejechać więcej niż 46,065km. Swoją próbę przeprowadzi w najbliższą sobotę (28.02) na torze w Londynie. Transmisja będzie dostępna na oficjalnym kanale UCI na youtube. Na koniec trzeba wspomnieć, że Sarah Storey jest jedną z najbardziej utytułowanych paraolimpijek. Brytyjka urodziła się z nie w pełni sprawną lewą ręką. Jej próba będzie więc nie tylko wydarzeniem sportowym jako takim, ale też sporym wydarzeniem promującym kolarstwo kobiece i sport paraolimpijski.