Tag: Protokół Ekstremalnych Warunków Pogodowych

  • Giro vs klimat

    Giro vs klimat

    Trasa Giro d’Italia 2022 to ciekawa propozycja dla kolarzy o różnych specjalizacjach. Najbardziej zwraca uwagę jej układ, który powinien rozwiązać problemy pogodowe trapiące włoski tour w ostatnich latach. 

    Trudne czasy

    Kolarstwo tak jak inne dziedziny życia zmaga się ze zmianami klimatu. Te wyrażają się między innymi radykalizacją zdarzeń pogodowych. Niewykluczone też, że przez jakiś czas w niektórych rejonach Europy powrócą ostrzejsze zimy, uzupełniające letnie fale upałów oraz nawałnice. 

    Giro d’Italia jest w szczególnie trudnej sytuacji. To pierwszy wielki tour sezonu, który do tego tradycyjnie odwiedza szosy położone nie tylko powyżej 2000, ale nawet 2500m n.p.m. 

    Wiosną tradycyjnie na takich wysokościach zalega jeszcze gruba pokrywa śnieżna, szosy prowadzące przez legendy włoskiego toury: Gavię czy Stelvio udrażnianie są zazwyczaj na kilka dni przed przejazdem kolumny wyścigu. 

    Owszem, ekstremalne warunki towarzyszyły peletonowi Giro niemal od zawsze. Do historii przeszedł szczególnie rok 1988 i jazda w śnieżycy przez wspomnianą wcześniej przełęcz Gavia. 

    Niechlubna tradycja

    W XXIw skracanie lub odwoływanie etapów stało się niemal tradycją “Corsa Rosa”. Właściwie co roku “królewskie” etapy zawodów do ostatniej chwili stoją pod znakiem zapytania. 

    Dzieje się tak nie tylko ze względu na zmieniające się standardy bezpieczeństwa. Powoli choć systematycznie kolarze zyskują poprawę warunków swojej pracy przypominając, że sport, nawet rozgrywany w otwartym terenie i wystawiony na działanie żywiołów, powinien szanować zdrowie i życie atletów. 

    Załamania pogody faktycznie są coraz bardziej nagłe i brutalne, dlatego też, mimo całej nowoczesnej technologii, odzieży czy łączności, organizatorzy muszą mieć w zanadrzu plan awaryjny. 

    Co ważne, dotyczy to nie tylko rozgrywanego najwcześniej w sezonie Giro, ale również Touru (by przypomnieć rok 2019 i błotne lawiny), czy Vuelty, która zmaga się zarówno z piekielnymi upałami jak i nagłymi załamaniami pogody. 

    Wspólny problem

    To staje się męczące poniekąd dla wszystkich. Ogranizatorzy muszą ponosić większe koszty zmian podejmowanych na ostatnią chwilę. Niezadowoleni są sponsorzy jak i samorządy płacące za obecność wyścigu na swoim terenie. 

    Walczący o wyniki kolarze nastawiający się na konkretne etapy, dokonujący rekonesansów tras, planujący taktykę nie mogą realizować swoich planów.  Rozczarowani są też kibice. Zarówno ci przed telewizorami jak i ci rezerwujący noclegi czy planujący rowerowe wakacje oparte o kibicowanie zawodowcom. 

    Mamy rozwiązanie

    Zaprezentowana trasa Giro d’Italia 2022 rozwiązuje większość z tych problemów. Choć nieco brakuje jej balansu (zawiera zaledwie 26km jazdy na czas), powinna wyłonić godnego zwycięzcę. 

    Istotny jest fakt, że peleton powyżej 2000m n.p.m. wjedzie zaledwie dwa razy, na ostatnim górskiem etapie 28 maja. 

    Nie oznacza to jednak, że będzie łatwo. Zawodnicy zmierzą się z Etną, Blockhausem, Mortirolo, Pordoi czy Fedaią a do tego z całą masą wymagających wzniesień położonych jednak na nieco niższej wysokości. 

    Co więcej, etapy są również krótsze, najdłuższy z nich ma 201km, najdłuższy górski 200km. Mimo to wydaje się, że akumulacja zmęczenia będzie wystarczająca, by tradycyjny “trzeci tydzień Giro” był prawdziwą rzezią. Na sześć etapów mamy bowiem jeden płaski, finałową czasówkę i cztery odcinki górskie, każdy z nich niezmiernie wymagający. 

    Zapewne organizatorzy w kolejnych latach będą jeszcze podejmowali próby wizyt na Gavii czy Stelvio, ale równie dobrze może się okazać, że wcześniej niż później pożegnamy się z legendarnymi podjazdami Giro. Przynajmniej do czasu, gdy świat nie upora się ze zmianami klimatu.

  • Zła pogoda na wyścig

    Zła pogoda na wyścig

    Śnieżyca, wichura czy gołoledź to sytuacje, gdy przeprowadzenie wyścigu kolarskiego może być niebezpieczne dla zawodników. W takim wypadku dopuszczalne a nawet wskazane jest odwołanie, przełożenie lub skrócenie rywalizacji. Protokół ekstremalnych warunków pogodowych to przepis, który jest stosowany, gdy kolarze nie są w stanie normalnie rywalizować. Co nie zmienia faktu, że nadal są twardzielami.

    Nieprzyjemna pogoda jest jednym z elementów, które łączą się ze wszystkimi dyscyplinami sportu rozgrywanymi na zewnątrz. Lekkoatleci, piłkarze czy narciarze, tak jak kolarze muszą zmagać się z deszczem, chłodem czy, dla odmiany, upałem.

    Są zawodnicy, którzy preferują ściganie w określonych warunkach, lub też, gdy sytuacja robi się ekstremalna, potrafią sięgnąć głębiej do swoich rezerw fizycznych i psychicznych i lepiej od rywali poradzić sobie z trudami, jakie serwuje im natura.

    Na rowerze istotna jest też technika jazdy. Nie każdy potrafi szybko zjeżdżać w warunkach zmniejszonej przyczepności, są wręcz zawodnicy, którzy na deszczowych zjazdach przegrywają wyścigi, choć poza tym jednym elementem niczego im nie brakuje (w ostatnich latach w takich sytuacjach nie najlepiej radził sobie np. Andy Schleck).

    W przeciwieństwie do innych dyscyplin sportu, zawody kolarskie są o wiele dłuższe. Niektóre etapy wielkich tourów albo najważniejsze klasyki trwają sześć godzin lub więcej. Po drodze de facto nie ma możliwości by się ogrzać lub przebrać. ?Dniówkę? w takich warunkach potrafią bez uszczerbku na zdrowiu i w dobrej formie wytrzymać tylko nieliczni.

    Gdyby jednak chodziło tylko o samopoczucie kolarzy, zapewne nikt by się nie przejmował. Co więcej, niespodziewane załamania pogody często ?robią show?, zmieniając sytuację na trasie i prowokując zawodników do działania.

    Z ?okolicznościami przyrody? kolarze zmagają się od początku istnienia tego sportu a mimo to przepis o ?protokole ekstremalnych warunków pogodowych? stosuje się dopiero od zeszłego roku.

    Czy to oznacza, że zawodnicy nagle stali się ?mięczakami?? Nie! To po prostu jeden z elementów, które ?cywilizują? kolarstwo a jego celem jest dbałość o zdrowie i życie sportowców.

    Całość przepisu prezentuje się następująco:

    2.2.029 bis

    Podczas zawodów z cyklu UCI WorldTour lub klasy HC, gdy prognozy przewidują wystąpienie ekstremalnych warunków pogodowych, należy wdrożyć przewidziany w tych przypadkach Protokół Ekstremalnych Warunków Pogodowych. W przypadku zawodów szosowych pozostałych klas zaleca się również stosowanie procedur określonych w Protokole, jeśli wystąpią ekstremalne warunki pogodowe.
    Traktuje się zdrowie i bezpieczeństwo zawodników jako priorytet.

    Protokół przewiduje obowiązkowe przeprowadzenie spotkania pomiędzy zainteresowanymi stronami (organizatorów, w tym lekarza wyścigu i szefa zabezpieczenia, zawodników, ekip, Przewodniczącego Panelu Komisarzy), gdy przed rozpoczęciem etapu są prognozowane ekstremalne warunki pogodowe. To spotkanie może być zwołane na wniosek któregokolwiek z wymienionych przedstawicieli.

    Ekstremalne warunki pogodowe, które mogą doprowadzić do tego spotkania to:

    1. marznący deszcz;
    2. gromadzenie się śniegu na drogach;
    3. silny wiatr;
    4. ekstremalne temperatury;
    5. słaba widoczność;
    6. zanieczyszczenie powietrza.

    W zależności od typu warunków, które mogą wystąpić, mogą być podjęte następujące kroki:

    1. brak działań;
    2. zmiana miejsca startu;
    3. zmiana godziny startu;
    4. zmiana miejsca mety;
    5. użycie trasy alternatywnej;
    6. neutralizacja odcinka etapu / wyścigu;
    7. odwołanie etapu / wyścigu.

    Procedury przewidziane w niniejszym dokumencie nie ograniczają odpowiedzialności organizatora,
    wynikającej z artykułów 1.2.032 i 1.2.035.

    (str. 16 Przepisy PZKol ? Część II ? Wyścigi szosowe DM.F0116)

    W przeszłości bywało już, że nawet bez ?protokołu? odwoływano ważne wyścigi. Przykładem mogą być klasyki Omloop Het Nieuwsblad (np. 2004) czy Kuurne-Bruksela-Kuurne (np. 2013), rozgrywane tradycyjnie pod koniec lutego, którym zdarza się zostać storpedowanym przez obfity opad śniegu.

    Sporo zamieszania było też podczas Giro d?Italia 2014, gdy w śnieżycy przewagę na zjeździe ze Stelvio zyskał Nairo Quintana a część peletonu była przekonana, że ten fragment trasy został ?zneutralizowany?.

    https://www.youtube.com/watch?v=0RIpo-uudLQ

    Przygodę z nagłym załamaniem pogody mieli też np. uczestnicy Tour de Pologne 2014 (etap z Gdańska do Bydgoszczy), gdy niemal pod koła peletonu waliły się łamane wichurą drzewa.

    Z kolei w 2013 na trasie Mediolan-Sanremo 50km z niemal 300 zaplanowanych kilometrów klasyku peleton pokonał w autobusach.

    W sezonie 2016 ?Protokół Ekstremalnych Warunków Pogodowych? zastosowano już podczas Clasica de Almeria (trasę zawodów skrócono do zaledwie 21km z powodu ponadprzeciętnie silnego wiatru) a także na trasie Paryż-Nicea gdzie całkowicie odwołano trzeci etap wyścigu. Paskudna aura storpedowała też Tour de Pologne 2016, gdzie w trosce o bezpieczeństwo i zdrowie zawodników zneutralizowano a następnie skrócono zakopiański etap.

    Oczywiście można powiedzieć, że w przeszłości warunki pracy kolarzy były jeszcze trudniejsze: sprzęt był o wiele gorszy, nie istniała ?aktywna? odzież, zawodnicy jeździli bez kasków, wyścigi bywały dłuższe niż współcześnie i nikomu to nie przeszkadzało.

    Z drugiej strony, jeszcze nie tak dawno dzień pracy w fabryce miał przynajmniej 12 godzin a przy maszynach często stawały dzieci i też, teoretycznie było to w porządku a mimo wszystko stopniowo odchodzimy od takich praktyk.

    Protokół Ekstremalnych Warunków Pogodowych jest więc ewidentnie krokiem w dobrą stronę, tym bardziej, że nic nie wskazuje na to, by miał być nadużywany. Choć niewykluczone, że w związku ze zmianami klimatu i częściej pojawiającymi się ekstremami trzeba liczyć się z tym, że przynajmniej kilka razy w roku zostanie zastosowany.

  • Top 10 kolarskich wydarzeń 2016: Protokół Pogodowy

    Top 10 kolarskich wydarzeń 2016: Protokół Pogodowy

    Zmiany klimatyczne powodują, że kolarze rywalizujący na trasach wyścigów coraz częściej zmagają się z nagłymi załamaniami pogody. Śnieg, wichury, ponadnormatywny upał przestają być anomalią. Stąd też wprowadzenie i stosowanie ?Protokołu Ekstremalnych Warunków Pogodowych? to kolejny wyznacznik kolarskiego sezonu 2016.

    Można się zżymać, że w przeszłości kolarze nie mieli takiego zaplecza technicznego, jeździli w wełnianych koszulkach na ciężkich rowerach ze słabymi hamulcami. Bez kasków, ewentualnie w skórzanych ?kiełbaskach? na głowie. Do tego etapy często bywały dłuższe a o żelach energetycznych mogli tylko pomarzyć. A mimo to ścigali się w każdych warunkach, nie to co teraz!

    Tyle tylko, że ludzie, w tym dzieci, pracowali kiedyś po 12 i więcej godzin w fabrykach i kopalniach, kobiety nie miały praw wyborczych a chłopi większość życia spędzali odrabiając pańszczyznę.

    Czasy się zmieniają a wraz z nimi pogląd na bezpieczeństwo oraz to, co może a co nie powinno mieć miejsca.

    Dlatego też ?Protokół Ekstremalnych Warunków Pogodowych? ma sens. Tym bardziej, że jak pokazuje praktyka, wbrew pewnym obawom, nie jest nadużywany.

    W sezonie 2016 skrócono trasę Liege-Bastogne-Liege oraz etapów Tour de Romandie i Tour de Suisse. Odwołano też jeden z odcinków Paryż-Nicea, Tirreno-Adriatico oraz storpedowany przez aurę etap Tour de Pologne.

    Równocześnie kiepskie warunki na wysoko położonych przełęczach Giro d?Italia, choć wpłynęły na końcowy wynik wyścigu (wypadki lidera-Kruiswijka oraz kolarza z czołówki – Zakarina) nie były wystarczającym argumentem, by zmienić trasę zawodów.

    Prawda jest taka, że organizatorzy wyścigów są zależni finansowo od samorządów, które płacą spore pieniądze, by impreza odwiedziła ich teren. Również sponsorzy, których logotypy widać w wielogodzinnych relacjach TV nie są zadowoleni, gdy ich przekaz marketingowy nie dociera wraz z sygnałem do wielomilionowej widowni.

    Powiedziałbym wręcz, że Protokół nie tylko nie jest nadużywany, co nawet jest stosowany zbyt zachowawczo. Tak czy inaczej jego istnienie i używanie to wyraz postępu w konserwatywnym środowisku zawodowego kolarstwa. Za co należy się duży plus i umieszczenie w ?top 10 najważniejszych wydarzeń sezonu 2016.

  • Proszę, taki mamy wyścig

    Proszę, taki mamy wyścig

    Tour de Pologne 2016, storpedowany przez niesprzyjające warunki atmosferyczne zakończony. Do mety dojechała mniej niż połowa startujących kolarzy, o zwycięstwie zadecydował etap z Wieliczki do Zakopanego. Tim Wellens spisał się na medal udowadniając, że jest solidnym specjalistą tygodniowych etapówek. Co jeszcze zapamiętamy z 73. Tour de Pologne?

    Do tegorocznego TdP podchodziłem ze sporymi nadziejami. Patrząc na listę startową można było się spodziewać ciekawej rywalizacji, zarówno na etapach sprinterskich jak i w klasyfikacji generalnej.

    Początkowo wydawało się, że Etixx-Quickstep będzie robił na finiszach co chce. Tymczasem końcówka pierwszego etapu z Radzymina do Warszawy miała nieco niespodziewany przebieg. Davide Martinelli, który miał rozprowadzać etatowego sprintera belgijskiej drużyny, Fernando Gavirię ?pociągnął? zbyt mocno, zrobiła się za nim dziura, nie pozostało mu nic innego jak samotnie wytrzymać nadane tempo i pojechać po zwycięstwo.

    tdp2016-3

    Gaviria z kolegami lepiej porozumiał się dzień później, w Katowicach, gdzie sprawę rozegrali perfekcyjnie, natomiast w Nowym Sączu znów się pogubili i oddali zwycięstwo Włochowi z zespołu Trek Segafredo, Niccolo Bonifazio.

    A później przyszedł armagedon. No, może bez przesady, ale ?polskie lato?, czyli wyraźne ochłodzenie połączone z rzęsistym deszczem na podhalańskich drogach zmieniły oblicze wyścigu. Kolarze doznawali hipotermii, wywracali się na wąskich, górskich drogach, nie było komu nadawać tempa ani trzymać peletonu w ryzach.

    Samotnym rajdem popisał się tam Tim Wellens i gdyby tylko taką akcję przeprowadził na Giro d?Italia lub Tour de France, przeszłaby ona do legendy. A tak, cóż, zapewnił sobie w ten sposób zwycięstwo w Tour de Pologne, notując swój trzeci triumf w worldtourowym wyścigu etapowym, po dwóch wcześniejszych sukcesach w Eneco Tour.

    Etapu nie ukończyła połowa zawodników, albo z powodu upadków, albo z powodu wychłodzenia, albo? po prostu mając w perspektywie kolejny dzień jazdy po podhalańskich podjazdach w ulewie.

    W życie wszedł więc ?protokół pogodowy?: kierownictwo wyścigu w porozumieniu z sędziami i kolarzami odwołało, planowany jako królewski, etap. Co ciekawe, kilka godzin przed zawodowcami na jednej rundzie z Bukowiny przez Gliczarów rywalizowali amatorzy w ?Tour de Pologne Amatorów? i było ich ponad tysiąc! Biorąc pod uwagę pogodę i fakt, że w wakacyjne weekendy dojazd w okolice Zakopanego bywa utrudniony, frekwencja przewyższająca niejeden maraton mtb rozgrywany na obrzeżach aglomeracji robi spore wrażenie.

    Ilość wody, która do popołudnia znalazła się na szosach stała się jednak niebezpieczna dla rozegrania wyścigu zawodowców, zatem jedyne, co pozostało to wrócić do hotelu, wysuszyć się i czekać na poniedziałkową czasówkę w Krakowie.

    Próbę ze startem i metą na Rynku Starego Miasta pewnie wygrał Alex Dowsett, jeden z najlepszych specjalistów jazdy indywidualnej (jego rekord godzinny pobił tylko Bradley Wiggins) a Wellens pewnie obronił prowadzenie w ?generalce?.

    Czy zatem był to wyścig bez historii, do tego storpedowany przez fatalną pogodę? Zdecydowanie nie! Wellens wygląda obecnie na specjalistę właśnie takich, górzystych etapówek. Gaviria to jedna ze wschodzących gwiazd sprintu a Dowsett to ścisła czołówka jazdy na czas. Nawet przetrzebiony przez ulewy i zimno peleton prezentował wysoki poziom i bardzo, bardzo szkoda tego załamania pogody.

    Elementem, który budzi kontrowersje jest długość etapów. 240, 218, 225 i odwołane 198km to bardzo dużo, zwłaszcza w tygodniowym wyścigu. Krótsze odcinki dają szansę na bardziej dynamiczne ściganie, co sprawdziło się i w wielkich tourach i w innych tygodniówkach. Być może gdyby zawodnicy mieli po 10-20% dystansu mniej do pokonania, nawet w trudnych warunkach do mety w Krakowie dojechałoby ich więcej.

    tdp2016-2

    Mimo to formuła wyścigu jako taka okrzepła i broni się dość dobrze. Nieco pokręcony finisz na Karowej w Warszawie jest ciekawym rozwiązaniem, sprint w Katowicach, na który kolarze zakładają największe możliwe przełożenie wpisał się już do tradycji. I choć ?świątynia sprintu? jest na Via Roma (finisz Mediolan-Sanremo) albo na Polach Elizejskich to tego typu ?wariacka? końcówka etapu na pełnej szybkości jest jakimś elementem wyróżniającym spośród setek innych płaskich etapów w kalendarzu. Z kolei górzysta końcówka na Podhalu równoważona przez czasówkę wokół krakowskiego Rynku sprawdziła się wiele razy, zawiodła dopiero w tym roku z przyczyn obiektywnych.

    Krótko mówiąc, po drobnych korektach i powrocie do sierpniowego terminu, gdy Tour de Pologne nie będzie przyćmiony sławą i rozgłosem Tour de France, można śmiało powiedzieć, że mamy u siebie bardzo fajny wyścig. Nie ?kolarską ligę mistrzów?, ale solidne ściganie na dobrym poziomie. I tego będę się trzymał.

    PS. Miałem napisać o żenującym poziomie komentarza w czasie relacji na żywo prowadzonych przez TVP, ale się powstrzymam. Wszyscy wiemy, jak było, może jeszcze się do tego zbiorę, choć to bardzo ciężki i przykry temat. Na wyróżnienie zasługuje za to niezła kronika TdP prezentowana wieczorem oraz wejścia w telewizji śniadaniowej, w sam raz dla ?casualowego? widza.

    Zdjęcia: Szymon Gruchalski, materiały prasowe Lang Team.