Tag: marginal gains

  • Marginal gains dla amatora?

    Marginal gains dla amatora?

    Aerodynamika, pozycja, liczenie gramów, sekund, ułamków kątów? Tak, to wszystko ma niezaprzeczalny sens, ale w piramidzie potrzeb ważniejsze są podstawy. Czy ?marginal gains? dla amatora może być czymś więcej, niż tylko zabawą?

    Rozłóż, popraw, złóż

    ?Filozofia marginal gains?, została upowszechniona a raczej wypromowana przez Team Sky. To nie tak, że wcześniej nikt jej nie stosował. Wielu perfekcjonistów w każdej dziedzinie sportu, życia czy nawet przemysłu od lat działa w ten sposób.

    W skrócie ta ?filozofia? polega na rozłożeniu maszyny czy też procesu na czynniki pierwsze, usprawnieniu każdego z nich z osobna o choćby 1% by po złożeniu całości cieszyć się z wyraźnie poprawionych osiągów.

    Jeśli weźmiemy pod lupę życie kolarza zawodowego, bez zaburzania cennej homeostazy i, w teorii, bez łamania przepisów: zarówno antydopingowych jak i tych ograniczających modyfikacje sprzętu można, stosując ?zyski marginalne? zbudować całkiem pokaźną przewagę.

    Poprawić można niemal wszystko: od klamerki w bucie, przez materac, na którym zawodnik śpi po wyścigu, umiejscowienie mocowania hamulców, obciążenie w czasie treningu po tak widoczne elementy jak kształt kasku, materiał i krój koszulki czy typ użytego na danym etapie koła.

    Gwałtowne przyspieszenie

    Patrząc na to, jak bardzo zmienił się zawodowy peleton w ostatnich latach, trudno podważyć skuteczność takich działań.

    Postęp w dziedzinie aerodynamiki jest gigantyczny. Dzięki powszechnemu życiu kompozytów, kolarze jeżdżą na sprzęcie stawiającym minimalny opór powietrzu nie tylko podczas etapów jazdy na czas, ale nawet w górach, gdzie również daje im to przewagę.

    W sytuacji, gdy dopuszczalna masa roweru jest regulowana przepisami, zamiast dociążać sprzęt odważnikami, stosuje się bardziej ergonomiczne siodła, nie ma też obaw przed użyciem cięższych elementów umożliwiających dodatkową analitykę. Zysków wagowych szuka się za to w stroju, kasku czy butach, które również muszą być ?aero?.

    Kolarze szukają też różnicy w oporach toczenia. Standardem stały się szersze, paradoksalnie nie tylko bardziej komfortowe, ale i szybsze opony. Najlepsi stosują cermiaczne łożyska, zyski dają również preparaty do smarowania łańcucha (na specjalne okazje stosuje się odpowiednio ?impregnowane?).

    Za kilkaset euro można na takich – dosłownie – drobiazgach oszczędzić kilkanaście watów. Dokładając do tego udowodnione w tunelu aerodynamicznym zyski związane z aerodynamiką okazuje się, że kolarz ery ?marginal gains? na czasówce czy podjeździe jest szybszy o kilkadziesiąt a bywa, że i kilkaset sekund a do kluczowych momentów wyścigu dojeżdża mniej zmęczony.

    Słynna ?linia oddzielająca zwycięstwo od przegranej? jest bardziej wyraźna niż można by się spodziewać.

    https://twitter.com/PinarelloTravel/status/817495335245414401

    Nowy kask? A może więcej snu?

    A jak to wygląda ?w normalnym życiu?? Czy sportowiec trenujący i startujący w zawodach, jednak łączący to z pracą na etacie lub choćby na jego połówce powinien skupiać się na takich samych ?zyskach marginalnych? co zawodowcy?

    Czy kupno nowego kasku za tysiąc złotych, na który trzeba zapracować biorąc nadgodziny da lepszy wynik na niedzielnym wyścigu niż poświęcenie tychże godzin na sen?

    Co lepiej się sprawdzi? Sesja bikefittingu czy może proste siedzenie przed komputerem w celu unikania zbędnego napięcia mięśni, kontuzji stawów i zmęczenia?

    Nowe suplementy poprawiające transport tlenu zapewne poprawią stosunek mocy do masy, ale czy w taki sam sposób jak dwa, trzy kilogramy mniej zyskane dzięki odstawieniu przynajmniej części słodyczy?

    Skutkiem kosztownego zgrupowania w ciepłych krajach bardziej niż zwyżka formy może być przetrenowanie a główną korzyścią nie przejechane kilometry a oddech od codziennych trosk, czyli nic innego, jak klasyczne wakacje. O ile oczywiście ?obóz treningowy? nie zostanie zmieniony w ?obóz koncentracyjny?, ponieważ skłonność do przesady to kolejny kawałek układanki, który bardziej niż brak ceramicznych łożysk bruździ amatorowi kolarstwa.

    Rolą wynajętego trenera bywa więc często nie tylko wyznaczenie właściwych stref obciążenia i prawidłowe ułożenie planu kolejnych ćwiczeń, ale też powstrzymywanie skłonnego do autodestrukcji pasjonata przed wykonywaniem nadmiernej ilości niedostosowanych do możliwości sesji.

    Serce i rozum

    Prawda jest taka, że choć nie można negować ?marginal gains?, których poszukują zawodowcy, dla amatora zestaw usprawnień nad którymi powinien się pochylić jest zupełnie inny. Nawet dla tego, który trenuje kilkanaście a może i dwadzieścia kilka godzin w tygodniu.

    Czy to oznacza, że należy odrzucić wszystkie zdobycze techniki, aerodynamiki i ergonomii, skupić się wyłącznie na podstawach a dopiero po ich zoptymalizowaniu zająć się detalami?

    Skoro poprawiając podstawy i to nie o 1% a kilkadziesiąt procent możemy stanąć na podium, może nie warto zawracać sobie głowę takimi bzdurami jak nowy kask, obcisła koszulka czy bardziej dopasowane siodło?

    Cóż? nie do końca tak jest. Po pierwsze, jeśli mamy możliwość, to czemu nie zająć się wszystkimi elementami, zachowując oczywiście rozsądne proporcje między wagą każdego z nich. Po drugie, jakby na to nie patrzeć i jakkolwiek poważnie do sprawy nie podchodzić, to przecież jest nasze hobby, pasja, sposób na spędzanie ?wolnego? czasu. Nawet, jeśli dla wielu z nas to bardzo ważny element codziennego życia. Zatem odbieranie sobie przyjemności, radości i satysfakcji związanej z  ?zabawą w zawodowca? i życie w ascezie wyłącznie dla zasad to spory błąd.

    Być może 5W zysku które daje nowy kask i 15W zdobyte po bike fittingu nie zmienią zera w bohatera, ale świadomość, że jest to ?bardziej pro? i związany z tym entuzjazm mogą dać większy zastrzyk energii niż tabletka z kofeiną.

    A poza tym, przecież i tak chodzi o zabawę, czyż nie?

    Zdjęcie okładkowe: Jaguar MENA, flickr, CC BY 2.0

  • Loverove 04.11.2016

    Loverove 04.11.2016

    Loverove na piątek: kolarska moda, marginal gains i imponujące wideo.

    1. Najnudniejsza koszulka dnia

    Team Sky kończy współpracę z Raphą i rozpoczyna z Castelli. W związku z tym zaprezenotwano nowy strój brytyjskiej supergrupy. Koszulka zachowuje czarno-biało-niebieskawe barwy, ale zamiast pasków dostajemy cienkie linie, które podobno mają nawiązywać do klasycznych „bretońskich pasków” oraz reprezentować zwycięstwa zespołu w ostatnich siedmiu latach.

    Zgodnie z filozofią „marginal gains”, Castelli ma być nie tylko dostawcą strojów, ale też „partnerem innowacji” grupy Sky. W to akurat nie wątpię, ale sam design, cóż, nie bójmy się słów, jest zwyczajnie nudny.

    Ponieważ Castelli wcześniej związane było z ekipą Johnatana Vaughtersa, po transferze do Sky, strojami Cannondale-Drapac będzie się zajmował szwedzki POC. Prezentacja dziś wieczorem i szczerze mówiąc spodziewam się po niej o wiele więcej.

    2. Tajniki aerodynamiki

    Czy wiesz, że to, jak zakładasz okulary – na czy pod paski kasku – ma całkiem spory wpływ na to, jak duży opór aerodynamiczny stawiasz? W ciekawym artykule przygotowanym przez bikeradar znajduje się sporo danych i wniosków zebranych po testach w tunelu aerodynamicznym.

    3. Imponujący Brandon Semenuk

    Filmy rowerowe są prawie jak porno. Każdy kontekst i tak prowadzi do najważniejszego, czyli akcji. Mimo to, w przypadku nowej produkcji Brandona Semenuka to właśnie cały kontekst, czyli montaż, zdjęcia, muzyka i dodatkowe ujęcia „nierowerowe” robią różnicę.

    https://www.youtube.com/watch?v=G8c-jyBoYkk

  • Loverove 22.08.2016

    Loverove 22.08.2016

    Poolimpijskie loverove pełne emocji związanych z występami Polaków. A do tego wracamy do tematyki poszukiwania „marginal gains”:

    1. Lider dnia

    Tego jeszcze nie grali. Michał Kwiatkowski jest pierwszym Polakiem, który został liderem Vuelta a Espana. Jest też pierwszym od 1987r, który przewodzi w klasyfikacji generalnej wielkiego touru w ogóle. Wtedy żółtą koszulkę lidera Tour de France zdobył Lech Piasecki.

    Jasne, to wczesna faza wyścigu, ale fakt jest faktem. Następny kawałek historii naszego kolarstwa został napisany!

    2. W poszukiwaniu „marginal gains”

    Aerodynamika robi różnicę. Ekipa GCN porównała, gdzie najlepiej szukać zysków, które nas najbardziej przyspieszą. Wnioski są dość ciekawe, zobaczcie sami:

    3. Sagan vs MTB


    Peter Sagan dobrze wystartował mimo ustawienia w ostatniej linii w olimpijskim wyścigu XCO, ale później popełniał błędy, złapał dwie gumy i dostał dubla.

    Po złoto w pięknym stylu pojechał Nino Schurter, kompletując zestaw medali w swoim trzecim występie na IO.

    4. Gradek o włos w Hamburgu a Bouhanni znów nie fair

    Kamil Gradek (Verva ActiveJet) był bardzo blisko sprawienia wielkiej niespodzianki na worldtourowym klasyku w Hamburgu. Peleton przeliczył się z pościgiem i uciekinierzy: Gradek i De Marchi zostali złapani dosłownie „na kresce”, niespełna 300m przed metą. Końcówka była dramatyczna, na śliskiej szosie doszło do kraksy a Nacer Bouhanni nie pierwszy raz pojechał nie fair, zajeżdżając drogą Calebowi Ewanowi. Francuza z Cofidisu zdyskwalifkowano, zwycięzcą został więc Australijczyk z Orica-GreeBikeExchange:

  • Bez Tunelu nie ma Wyników

    Współczesny sport wyczynowy opiera się na badaniach i pomiarach. Sytuacja, w której sukces osiąga samorodny talent, bez wsparcia zaplecza naukowego, jest pewną anomalią. Kolarska kadra polski nadrabia dystans do światowej czołówki przeprowadzając testy w tunelu aerodynamicznym.

    Aby nie było wątpliwości: naszej reprezentacji nagle nie oświecił duch ?marginal gains?. Testy w tunelu aerodynamicznym to standard wśród zawodowców od wielu lat. Fakt, że m.in. dwukrotna mistrzyni świata (Katarzyna Pawłowska) na rok przed Igrzyskami Olimpijskimi pracowała nad optymalną pozycją na rowerze jest raczej przebłyskiem normalności niż nietypowym wydarzeniem.

    Dla wyjaśnienia: ?marginal gains? to filozofia, według której rozkładamy mechanizm na czynniki pierwsze i każdy z nich usprawniamy o niewielki procent. Suma zysków ponownie złożonych elementów powinna być wyraźnie odczuwalna dla rezultatów zawodnika. Korektom poddaje się więc wszystko: od butów przez ramę roweru na jakości snu kolarza kończąc.

    Pierwsze testy w tunelu aerodynamicznym to raczej przeskok porównywalny z tym, jaki w światowej gospodarce spowodowało wynalezienie maszyny parowej niż zmiana iPhone?a 4s na 5.

    Przegląd Sportowy - Właściwie dobrany, opływowy kask może dać kolarzowi 2,6 m przewagi podczas 200 m sprintu lub zyskać mu 45 s na dystansie 40 km. Posted by Polski Związek Kolarski on Thursday, 13 August 2015
      Fakt, że wygospodarowano na to kwotę 120 tysięcy złotych cieszy. Rozkładając to na ośmiu poddanych próbom w Dreźnie kolarzy daje to raptem 15tyś na osobę. Według danych prezentowanych przez Przegląd Sportowy, Agata Drozdek, utalentowana orliczka, poprawiła dzięki testom swoją aerodynamikę o 7%. Tego typu testy i pomiary owocują nie ?ułamkami sekund? a poważnymi zyskami. Marketingowe materiały Specializeda, marki, która mocno stawia na aerodynamikę pokazują, że na odpowiednio dobranej pozycji, komponentach i akcesoriach można zaoszczędzić dziesiątki sekund a nawet minuty. https://www.youtube.com/watch?v=oHIp-Gwx0_I https://www.youtube.com/watch?v=d1yGZLUam1s To właśnie aerodynamiczna rewolucja jest jedną ze składowych przyspieszenia zawodowego peletonu w czasach, gdy kontrole antydopingowe są bardziej dokładne. Gdy okazało się, że właściwie zaprojektowany kask pozwala oszczędzać znaczącą ilość energii, konserwatywne środowisko kolarskie niemal jednogłośnie zrezygnowało z dbania o styl i komfort i gremialnie zaczęło jeździć w ?aero-orzeszkach?. Krótko mówiąc fakt, że Ministerstwo Sportu rzuciło groszem by część polskiej kadry mogła nadgonić dystans dzielący ją od Świata cieszy. Nie oznacza to wcale, że nagle rozwiąże się worek z medalami, ale w kontekście nie tylko Igrzysk w Rio będzie można powiedzieć, że nasi kolarze mają choć w części takie warunki przygotowań jak ich bardziej zamożni rywale. Takie działania to nie żaden cymes a raczej, we współczesnym sporcie, konieczność. Zatem dobrze, że testy się odbyły i mam nadzieję, że nie było to ostatnie takie wydarzenie.

  • Niebezpiecznie blisko

    Niebezpiecznie blisko

    W ostatnich miesiącach podczas najważniejszych wyścigów zaskakująco często dochodziło do kolizji kolarzy z pojazdami obsługi. Niektóre kraksy kończą się poważnymi obrażeniami, inne ?tylko? odbierają szansę na cenne zwycięstwo.

    Sztandarowym przykładem niepożądanej interakcji kolarza z samochodem technicznym był przez wiele lat wypadek Jespera Skibby?ego podczas Ronde Van Vlaanderen w 1987r. Duński kolarz dzielnie walczył ze stromym, brukowanym podjazdem, jednak jego wysiłek został przerwany przez samochód sędziego, który najechał na rower i połamał koła. Po tym incydencie Koppenberg na wiele lat zniknął z trasy ?Flandrii?, uznano że ten odcinek jest zbyt wąski a co za tym idzie zbyt niebezpieczny (choć prowadzi pod górę).

    https://www.youtube.com/watch?v=FWb0bACcDc0

    Kolejnym bohaterem jest Johny Hoogerland, który jadąc w ucieczce podczas Tour de France 2011 został potrącony przez niefrasobliwego kierowcę samochodu wiozącego ekipę telewizyjną. Pojazd staranował grupkę kolarzy, Hoogerland został zepchnięty poza szosę. Pech chciał, że zamiast na miękkim pastwisku, wylądował na ogrodzeniu z drutu kolczastego. Zdjęcia jego poranionych nóg obiegły świat. Holenderski kolarz nie tylko stracił tego dnia szansę na etapowe zwycięstwo, ale też po wypadku jego kariera wyraźnie zwolniła. Co więcej, aż przez trzy kolejne lata domagał się odszkodowania i ostatecznie w 2014r porozumiał się z towarzystwem ubezpieczeniowym AIG. Nie wiadomo, jaką kwotę otrzymał, wstępnie domagał się 400tys. euro.

    W sezonie 2015 kolejne kraksy wykluczały zawodników z rywalizacji. Co gorsza, często przyczyną wypadków były właśnie samochody lub motocykle techniczne.

    https://www.youtube.com/watch?v=HX5Uec2A5r0

    Podczas Ronde Van Vlaanderen Jesse Sergent starł się z samochodem neutralnej pomocy technicznej Shimano. Nowozelandczyk wyścig skończył w szpitalu ze złamanym obojczykiem.

    Na tych samych zawodach, raptem 30km dalej, również samochód Shimano wjechał w tył auta ekipy FDJ, który chwilę wcześniej zatrzymał się by usunąć awarię Sebastiena Chavanela. W kraksie ucierpiał nie kto inny jak kolarz stojący na poboczu, czekający na wymianę koła. Na szczęście w tym wypadku skończyło się tylko na sporych rozmiarów krwiaku na udzie.

    Bez większych obrażeń zakończyła się przygoda Jakoba Fuglsanga. Zawodnik Astany, jadąc w ucieczce na górskim etapie Tour de France został staranowany przez szarżującego motocyklistę. Kilka sekund wcześniej upadku uniknął Ryder Hesjedal. Dla Fuglsanga sytuacja była o tyle przykra, że miał spore szanse na prestiżową wygraną.

    Gdyby tego było mało, raptem tydzień po zakończeniu Tour de France Greg Van Averamet atakował po wygraną w cenionym Classica San Sebastian. Niestety i on został potrącony przez motocyklistę, który rozjechał rower Belga, łamiąc ramę, odbierając mu wygraną, punkty do rankingu UCI, nagrodę finansową czy szansę na lepszy kontrakt. Co prawda organizatorzy wysłali mu list z przeprosinami, ale nawet nie pofatygowali się o przetłumaczenie go z hiszpańskiego na flamandzki?

    Trzeba też wspomnieć o wydarzeniu z Tour of Utah, gdzie Matt Bremmeier jechał na tyle szybko, że ?przestrzelił? zakręt na jednym ze zjazdów. Tyle tylko, że zamiast wpaść do rowu wbił się w drzwi samochodu technicznego ekipy Airgas Safeway. Zawodnik ma połamane żebra i pękniętą miednicę. Podobno miał szczęście, że uderzył akurat w Porsche, ponieważ strefa zgniotu pochłonęła sporą część energii.

    Zderzenie z motocyklem miał także Peter Sagan podczas Vuelta a Espana. Przyszły mistrz świata, poobijany i sfrustrowany tym wydarzeniem wycofał się z wyścigu.

    Trudno powiedzieć, skąd wzięła się taka kumulacja niebezpiecznych interakcji kolarzy z pojazdami towarzyszącymi peletonowi. Być może przyczyny trzeba szukać w coraz większym tempie jazdy, coraz trudniejszych trasach wyścigów oraz tendencji, by wszyscy: serwis, telewizja czy kibice byli coraz bliżej zawodników. Obraz z helikoptera nikogo już nie satysfakcjonuje. Gdy nie mamy bieżącej informacji o różnicach czasu i podglądu każdej z grup: ucieczki, liderów, odpadających z czołówki kolarzy, jesteśmy niezadowoleni. Ciężki żywot mają również serwisanci, kierowcy i dyrektorzy sportowi, którzy tak jak kolarze prowadzą samochody po coraz bardziej ekstremalnych szosach. Szalone tempo jazdy wpływa również na ich warunki pracy. W dobie ?marginal gains?, które wkraczają w jak najwięcej elementów kolarskiej rzeczywistości, zostaje coraz mniej miejsca na błąd, zmęczenie czy choćby chwilę dekoncentracji.

    Suplement:

    Sezon 2016 nie przyniósł poprawy w temacie bezpieczeństwa kolarzy na wyścigach. Kolejni zawodnicy upadali najeżdżani przez pojazdy obsługi technicznej i mediów.

    Dla wyścigu Gandawa – Wevelgem elemetnem charakterystycznym są kraksy, które często kończą się połamanymi kośćmi i innymi kontuzjami. Wielu asów po starcie w tym klasyku, znanym z szaleńczego tempa, wąskich dróg i nerwowej atmosfery przerywało swój sezon. Zazwyczaj były to „jedynie” typowe „incydenty wyścigowe”.

    Tym razem zderzenie kolarza z motocyklem miało tragiczne skutki. Belgijski zawodnik, Antoine Demoitie zmarł na skutek obrażeń odniesionych po tym, gdy przygniótł go motocykl.

    W 2003r śmierć Andrieia Kiwiliewa na górzystym etapie Paryż-Nicea spowodowała, że kolarze zostali zmuszeni do jazdy w kaskach. Czy ofiara Demoitie’a wprowadzi regulacje dotyczące poruszania się pojazdów w kolumnie wyścigu?

  • W poszukiwaniu Watów

    Tour de France to nie tylko wyścig kolarzy, to także rywalizacja technologiczna. Przewodnim hasłem tego sezonu jest aerodynamika. Producenci sprzętu rowerowego szukają zysków w każdym możliwym elemencie. Niektóre, jak rama czy kask, wydają się oczywiste. Inne, jak specjalna kieszeń na numer startowy, zaskakują.

    Poszukiwanie przewagi technologicznej to jedna strona medalu. Druga, to szansa na zyskanie kilku chwil uwagi mediów i ich odbiorców. Wielka Pętla jest więc zatem poligonem doświadczalnym połączonym z salonem wystawienniczym. Jeśli prototyp zostanie użyty przez zwycięzcę etapu, od razu znajdzie miejsce w dziesiątkach galerii, raportów i informacji prasowych.

    Jeszcze przed startem tegorocznego Touru, nowe rowery pokazały marki Specialized oraz Trek. Kolejne ewolucje Venge?a i Madone?a mają oszczędzać energię i zwiększać prędkość kolarzy. Każdy z elementów jest dopracowany w tunelu aerodynamicznym, niemal wszystko jest w ten czy w inny sposób ?zintegrowane?. Co ciekawe, aerodynamiczne hamulce są póki co mniej skuteczne, zatem np. Mark Cavendish przez większość czasu używał poprzedniej ewolucji Venge?a.

    https://twitter.com/CyclingPhoto/status/623267455926968321

    Na pierwszy rzut oka najbardziej widocznym elementem jest kask. W tej dziedzinie możliwe zyski są największe, biorąc również pod uwagę ich koszt. Cały rower ?aero? to ponad 5tyś ?, kask to w porywach 250 ?.

    Nowy model do jazdy na czas pokazało więc Giro, z tym większym sukcesem, że Rohan Dennis zwyciężył otwierającą wyścig czasówkę.

    Nawet mniej znane firmy jak Louis Garneau również muszą nadążać za trendami, zatem zespół Europcar i Bryan Coquard zostali wyposażeni w kask Sprint, który ma niwelować straty na finiszach z grupy.

    Podobną drogą poszedł włoski Met, prezentując dwa hełmy: Rivale oraz Manta. Ten pierwszy ma oszczędzać 3W przy prędkości 50km/h, drugi aż 10W w stosunku do Rivale?a.

    Pewnym standardem są zintegrowane z mostkiem kierownice, znajdziemy je m.in. w aerodynamicznych rowerach Canyona lub Scotta. Z drugiej strony takie rozwiązanie, choć efektywne, może utrudniać właściwe ustawienie pozycji.

    O 50% mniejsza, zatem zapewne również stawiająca mniejszy opór aerodynamiczny jest kamera Go Pro Hero 4, której używają zespoły zrzeszone w inicjatywie Velon. To właśnie nimi nagrywane są „onboardy” z wnętrza peletonu, które później możemy oglądać na youtube.

    Jednym z najważniejszych odkryć Tour de France 2015 mogą być elektronicznie sterowane przerzutki FSA. Reporterzy namierzyli je w (póki co zapasowych) rowerach Tinkoff-Saxo i Etixx-Quickstep (m.in. w jednym z rezerwowych rowerów ?Kwiato?). Wiele wskazuje na to, że transmisja między manetką a przerzutką będzie bezprzewodowa, co również wpływa na aerodynamikę całego roweru oraz może ułatwiać życie mechanikom.

    Wszystkie te kosmiczne technologie mogą być jednak w prosty sposób zmarnowane. Jak się okazuje, powiewający numerek i odpięta agrafka niwelują zysk kosztującej krocie zintegrowanej kierownicy. Dlatego też podczas jazdy na czas zespół LottoNL Jumbo używał specjalnej kieszeni, w którą po prostu wsuwa się numer startowy. Według testów przeprowadzonych przez Cycling Weekly źle przypięty numer startowy może w czasie godzinnej czasówki kosztować zawodnika 51 sekund!

  • Loverove 22.07.2015

    Loverove 22.07.2015

    Loverove na środę. Jest co oglądać!

    1. Wjeżdżamy w Alpy, spójrzmy wstecz na Pireneje

    Rewelacyjna galeria od Stravy. Po prostu włączcie pełny ekran i podziwiajcie!

    2. Liczby dnia

    W dniu przerwy zespół Sky udostępnił część danych z etapu do La Pierre-Saint Martin. Chris Froome pokonał finałowy podjazd o długości 15,3km ze średnią mocą 414w i VAM 1606m/h, co przełożyło się na czas 41’30”. Więcej danych znajdziecie np. w Cycling Weekly.

    3. Marginal gains w kuchni

    Global Cycling Network z wizytą w obwoźnej kuchni i jadalni zespołu Sky. „Obrandowane” jest tam wszystko: od sokowirówki po oliwę (którą produkuje były kolarz, Dario Cioni) a słynna „linia oddzielająca zwycięstwo od przegranej” znajduje się nawet na ekspresie do kawy. Imponujące, choć wulgarne.

    4. Charytatywne Post Scriptum

    Wyprawa „W protezie na rowerze” to tysiąc kilometrów po polskich szosach przejeżdżane w celu zebrania środków dla jednego z podopiecznych fundacji „Krok do Marzeń”. Zostałem poproszony o udostępnienie, co też właśnie robię :)

  • Suma wszystkich zysków

    Rok 2005. Levi Leipheimer korzystając z dobrodziejstw dopingu krwi wspina się na morderczy podjazd Rettenbachgletscher w czasie 46?17?. Rok 2015. Uznawany za przedstawiciele nowej, ?czystej? generacji Thibaut Pinot poprawia wynik Leipheimera o 1?39?. Jakim cudem?

    Marginal gains

    Filozofię poszukiwania zysków w najdrobniejszych elementach upowszechniła brytyjska drużyna Sky. Zaczynając od poważnych usprawnień aerodynamicznych, idąc przez katorżnicze treningi w upale symulujące warunki na pirenejskich etapach Tour de France a kończąc na ostatim pomyśle izolowania lidera w oddzielnym samochodzie kempingowym. U podstawy oczywiście tkwi szczegółowa analiza i przede wszystkim kontrola niemal wszystkich parametrów organizmu, w miarę możliwości w czasie rzeczywistym.

    Kompleksowe podejście, w którym każdy z elementów poprawiamy nawet o niewielką część procenta docelowo ma przełożyć się na wymierny zysk. Oszczędność sił, większą prędkość a co za tym idzie możliwość wykonania maksymalnego wysiłku gdy ten jest pożądany.

    Za ekipą Sky podążyli inni i trzeba przyznać, że po kilku sezonach kolarstwo nie jest już takie samo.

    Aerodynamika, głupcze!

    Nieestetyczne za to opływowe kaski stały się codziennością. Stroje ściśle przylegające do ciała z odpowiednio ułożonymi panelami materiału, tam gdzie trzeba dłuższe, tam gdzie trzeba krótsze weszły już nawet do kolekcji polskich producentów. Rowery używane w wyścigach ze startu wspólnego są bardziej aerodynamiczne niż, pozornie ?kosmiczne? maszyny do jazdy indywidualnej na czas sprzed dekady. Kilka dni temu przytoczyłem wyniki testu porównującego dwa współczesne rowery: ?klasyczny? i ?aero?. Różnica przy prędkości wyścigowej wynosi przynajmniej 2km/h. Dokładając do tego kask, buty, strój oraz, co ważne i również ostatnio popularne, pracę nad pozycją kolarza w tunelu aerodynamicznym, możemy przy tej samej mocy jechać nawet 4-5km/h szybciej!

    Powiedzmy sobie szczerze, rewolucja aerodynamiczna przeniosła kolarstwo w nową erę. Biorąc pod uwagę prędkości na większości podjazdów, ma to znaczenie również podczas jazdy pod górę. Nie do przecenienia jest również fakt, że o ile peleton zachowuje się w sposób przewidywalny i nie ściga się od pierwszych chwil jak na tegorocznym Giro d?Italia, kolarze do kluczowych momentów etapu dojeżdżają bardziej wypoczęci a przynajmniej mniej zmęczeni.

    Co więcej, co pokazuje wideo nad artykułem, nawet podczas alpejskiej wspinaczki aerodynamika może przesądzić o zwycięstwie lub porażce.

    Ergonomia ponad wszystko

    Jeszcze dekadę temu częstym wyborem było siodło typu ?deseczka?. Selle Italia SLR, ważące 130g, wąskie i płaskie. Zawodowiec, który jeszcze za czasów juniora zdążył przejechać kilkadziesiąt tysięcy kilometrów ma tyłek jak ze stali, więc nawet takie siodło było dla niego wygodne.

    Wraz z ?marginal gains? pojawiła się praca nad ergonomią. Siodło dopasowuje się do parametrów zawodnika nie tylko ze względu na komfort, ale też generowaną przez niego moc. Lepsze podparcie ma się przełożyć na większą moc a co za tym idzie wyższą prędkość.

    Skoro współczesne rowery są o przynajmniej „milion procent sztywniejsze” (to oczywiście przesada, ale każdy kolejny model ma zapewniać mniejsze straty energii), prowadzą się precyzyjniej a do tego przyspieszają jak szalone, taki drobiazg jak kilka watów więcej wygenerowanych dzięki lepszej pozycji czy bardziej ergonomicznym ?punktom kontaktu? również ma znaczenie.

    Gdzie jest miejsce na doping?

    Gdyby nie ciemne karty historii kolarstwa, wszystkie te argumenty przyjąłbym w ciemno. Jeśli do postępu technologicznego dołożymy naturalny rozwój metod treningowych, lepszą selekcję zawodników a co za tym idzie zwiększanie się ludzkich możliwości jako takich, fakt pojawiania się kolejnych rekordów byłby całkiem zrozumiały.

    Podczas tegorocznego Tour de France mogą paść najlepsze w historii wyniki na Mur de Huy czy Plateau de Beille, z dużym prawdopodobieństwem zwycięzca na Alpe d?Huez pojedzie szybciej niż przynajmniej część bohaterów ?ery epo?. Mimo górzystej trasy może to być jeden z najszybszych Tourów w historii.

    Suma wszystkich zysków i zmiany, jakie nastąpiły w kolarstwie w ciągu ostatniej dekady, ba w ciągu ostatnich pięciu lat, uzasadniają sporą część różnicy. Niestety nadal dostajemy informacje o możliwościach omijania systemu antydopingowego. Procedura paszportu biologicznego ogranicza niedozwolone wspomaganie, ale go nie wyklucza. W ramach dozwolonych metod nadużywane są środki przeciwbólowe oraz wykluczenie dla celów terapeutycznych. Choć absurdalne, pojawiają się coraz częstsze pogłoski o dopingu technologicznym a nie wolno też zapominać, że czarny rynek lekami będącymi jeszcze w fazie badań klinicznych nie wyparował i zapewne ma się dobrze.

    Tak czy inaczej, oglądając niezwykłe popisy kolarzy, miejmy w pamięci, że niesamowite tempo jazdy nie musi być wynikiem stosowania dopingu. Może. Ale nie musi.