Tag: Greg Van Avermaet

  • Van Avermaet ma swoją historię

    Van Avermaet ma swoją historię

    Po latach dobijania się do elity największych, kolarskich mistrzów, Greg Van Avermaet w końcu zrealizował marzenia. Genialną wiosną zbudował sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu.

    Świetny, doświadczony zawodnik z wieloma znakomitymi miejscami na koncie, za to bez spektakularnych zwycięstw. Owszem, Paryż-Tours, etap Vuelta a Espana a rok temu klasyfikacja generalna Tirreno-Adriatico, etap Tour de France, kilka dni w koszulce lidera a następnie mistrzostwo olimpijskie to niezłe portfolio, ale do Avermaeta, przylgnęła opinia kolarza niespełnionego i ?wiecznie drugiego?.

    Co więcej, gdzieś po drodze pojawiły się też oskarżenia o doping. Kolarz miał po pierwsze stosować sterydy, bez dokumentu TUE, a także stosować ?terapię ozonową? zalecaną przez lekarza Chrisa Mertensa, oskarżanego o świadczenie usług dopingowych dla kolarzy. Ostatecznie Van Avermaet został wiosną 2015r oczyszczony z zarzutów, jest niewinny, może ścigać się dalej a sprawy nie było, choć z Mertensem w kontakcie faktycznie był. Nie stwierdzono jednak, aby miał zabronione środki lub metody.

    Z mojego punktu widzenia, przełomem dla ?GVA? był Tour de France 2016. To właśnie tam Belg (a konkretniej Flamand, urodzony w 1985r w Lokeren) zbudował dyspozycję, która umożliwiła mu walkę w wyścigu o olimpijskie złoto. To podczas Wielkiej Pętli Van Avermaet nie tylko na jednym z etapów ograł późniejszego ?króla gór?, Rafała Majkę, ale też obronił zdobytą w Masywie Centralnym koszulkę lidera na etapie w Pirenejach.

    Po takim przetarciu mógł śmiało myśleć o walce z ?góralami? na trasie Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Choć miał trochę szczęścia (na ostatnim zjeździe upadli Vincenzo Nibali i Sergio Henao), to jednak fakt, że złoto na rundzie, która preferowała wątłych wspinaczy wygrał kolarz kojarzony z jazdą po bruku był symptomatyczny.

    Z perspektywy czasu i zakończonej spektakularnym sukcesem kampanii wiosennych klasyków w sezonie 2017, mistrzostwo z Rio nabiera dodatkowej wartości. Imponująca seria trwająca ponad miesiąc, w której Van Avermaet wygrywał kolejno w Omloop Het Nieuwsblad, E3 Harelbeke, Gandawa-Wevelgem i Paryż-Roubaix to zestaw wyjątkowy, porównywalny tylko z największymi triumfami Boonena, Cancellary, Van Petegema czy mistrzów z odleglejszej przeszłości. A, powiedzmy sobie szczerze, trudno sobie wyobrazić Boonena, nawet z czasów jego świetności, wygrywającego na takiej trasie jak w Rio!

    Co więcej, ustanowiony rekord średniej prędkości w Paryż-Roubaix to przepustka do ?wieczności?. Biorąc pod uwagę, że poprzedni, najlepszy rezultat pochodził z lat ?60 XXw, szansa, że nazwisko Van Avermaeta będzie co roku wymieniane przez wiele sezonów jest spora.

    Zarówno Belg jak i jego drużyna BMC bardzo długo czekali na zwycięstwo w ?monumencie?. GVA po raz pierwszy na podium brukowanego klasyku (E3 Harelbeke) stanął w 2008r. Z kolei sama BMC istnieje od 2007r i w tym czasie polowała na najważniejsze klasyki a to przy pomocy Thora Hushovda a to przy pomocy Philippe?a Gilberta. Tymczasem Gilbert, choć wcześniej wygrywał w Lombardii i Liege-Bastogne-Liege kolejny monument do swojego portfolio (tegoroczny Ronde Van Vlaanderen) dopisał po odejściu z BMC. I dopiero genialne przebudzenie Van Avermaeta dało zespołowi finansowanemu przez Andy?ego Rihsa i kierowanego przez Jima Ochowicza upragniony triumf.

    Kariera zwycięzcy Paryż-Roubaix 2017 jak i historia zespołu BMC pokazują, jak powolny ?zwrot z inwestycji?, czy to sponsoringu czy też pracy włożonej w trening i zdobywanie doświadczenia może dotyczyć sportu takiego jak kolarstwo.

    Tak czy inaczej, tegoroczna wiosna należy do BMC i GVA i jako taka zostanie zapamiętana.

    Zdjęcie okładkowe: Jérémy-Günther-Heinz Jähnick, wikimedia commons, CC BY SA 3.0

  • Loverove 27.03.2017

    Loverove 27.03.2017

    Poweekendowy przegląd kolarskich newsów: wideo, newsy, komentarze… Działo się, oj działo!

    1. Dwa razy van Avermaet

    W piątek ograł Gilberta, w niedzielę zgubił Sagana. Greg Van Avermaet długo czekał na eksplozję formy na trasach brukowanych klasyków i w końcu się doczekał. Mistrz Olimpijski będzie miał w tym roku w maju 32 lata i choć często był stawiany w roli faworyta, często trafiał na rywali silniejszych od siebie.

    Tej wiosny jest wyjątkowo skuteczny. Wygrał Omloop Het Nieuwsblad, był drugi w Strade Bianche a w ostatni weekend w znakomitym stylu triumfował na trasie E3 Harelbeke i Gandawa-Wevelgem. Za tydzień podczas Ronde van Vlaanderen oczy wszystkich i fanów i konkurentów będą skierowane właśnie na niego.

    Na galerie z brukowanego weekendu czekamy. Gdy tylko się pojawią, to dobrze wiecie, że je Wam podlinkuję :)

    2. Bartek Wawak w top formie

    https://www.instagram.com/p/BSImrD0gqA5

    Otwarcie sezonu XCO w „europie środkowej”, czyli Kamptall Klassik dla Bartka Wawaka! Mistrz Polski reprezentujący Kross Racing Team znakomicie otwiera sezon, wygrywając wyścig kategorii 1 (czyli jednej z najwyższych, o kategoriach wyścigów mtb będzie wkrótce na blogu). W wyścigu elity mężczyzn wystartowało ponad 80 zawodników. Klubowy kolega Wawaka, Fabian Giger był ósmy, a pozostali Polacy zajęli odpowiednio: Marek Konwa 10, Adrian Brzózka 16, Jakub Zamroźniak 24 (i 5 w U23), Mariusz Kozak 30, Bartosz Janowski 34, Filip Helta 38, Wojtek Halejak 40, Marceli Bogusławski 41, Krzysztof Łukasik 42, Maciek Jeziorski 45, Bogdan Czarnota 49, Mikołaj Dziewa 59, Szymon Biel 62 i Łukasz Klimaszewski 63 miejsce. Bogactwo :)

    Wśród pań najszybsza z Polek była Aleksandra Podgórska (7. miejsce, wygrała Barbara Benko z Węgier), 9. była Paula Gorycka, 13. Katarzyna Solus – Miśkowicz, 16. Gabriela Wojtyła, 17. Rita Malinkiewicz, 18. Michalina Ziółkowska, 19. Iwona Kurczab, 23. Małgorzata Mazurek, 24. Patrycja Piotrowska i 25. Marlena Droździok.

    Najlepszy z polskich juniorów to zwycięzca swojej kategorii Mateusz Nieboras a wśród juniorek Patrycja Świerczyńska była szósta. Ufff… :)

    3. Cape Epic 2017, czyli osiem dni w osiem minut

    Nino Schurter i Matthias Stirnemann z wyraźną przewagą (ponad 8′) wygrali z Christophem Sauserem i Jaroslavem Kulhavym najważniejszą etapówkę mtb w sezonie i równocześnie ważny element przygotowań do pucharu świata XCO. Wśród mastersów zwyciężyli „emeryci z szosy”, czyli Cadel Evans i George Hincapie a wśród pań Esther Suss i Jennie Stenerhag. W etapówkach, zwłaszcza tych rozgrywanych w egzotycznych lokalizacjach, na równi z rywalizacją sportową liczy się też sceneria. Zatem warto rzucić okiem na wideo podsumowujące całą imprezę. Jest spektakularne!

    4. Żale Sagana

    Mistrz Świata zaczyna mieć dość sytuacji, w której rywale nie chcą z nim współpracować. O ile po Mediolan-Sanremo tylko wspomniał, że Michał Kwiatkowski jest mu winny kilka piw, o tyle po Gandawa-Wevelgem nie owijał w bawełnę i wprost skrytykował Nikiego Terpstrę i pozostałych kolarzy Quick Stepu za brak kooperacji. Owszem, Greg Van Avermaet jest w genialnej dyspozycji, ale fakt, że wszyscy patrzą się na to, co zrobi Słowak nieco ułatwia mu zadanie. Tak czy inaczej, sukcesy Van Avermaeta trochę odwracają uwagę od postaci Sagana, zatem w najbliższą niedzielę, na trasie Ronde Van Vlaanderen szanse powinny się nieco wyrównać.

    5. Indolencja Teamu Sky

    Kolejny raz ekipa Movistar i Alberto Contador zgubili Chrisa Froome’a i Team Sky. Rok temu na Vuelta a Espana, Brytyjczyk przegapiając wczesny atak rywali przegrał cały wyścig z Nairo Quintaną. Tym razem na trasie Volta a Catalunya była jeszcze gorzej. Na sobotnim, górskim etapie Froome i Geraint Thomas, który miał być liderem Sky na tej imprezie przespali sprawę na zjazdach z pierwszej premii i zostali z tyłu za ponad pięćdziesięcioosobową czołówką, do mety docierając 26 minut za zwycięzcą, Darylem Impeyem.

    Cały wyścig pewnie wygrał Alejandro Valverde, Rafał Majka, jeszcze bez błysku, ale dość równo i pewnie (a przede wszystkim bez takiej wpadki jak Froome) ukończył zmagania na 11. miejscu.

    Filozfia marginal gains, zaświadczenia o wykluczeniu terapeutycznym na stosowanie leków na astmę i najnowszy sprzęt nie pomogą, gdy ekipa regularnie gubi się w kluczowych momentach.

    6. Solidne ściganie w Gandawa-Wevelgem kobiet

    Lotta Lepistö po finiszu z dużej grupy wygrała Gandawa-Wevelgem pań. Zawodniczki miały do pokonania 145km z elementami brukowanych dróg. Po drodze wspinały się m.in. na Kemmelberg, dzięki czemu było sporo ścigania i ataków. Mimo to, żadnej nie udało się osiągnąć przewagi, jak w wyścigu mężczyzn. Lepistö wygrała dosłownie o „błysk szprychy” a skrót rywalizacji możecie zobaczyć poniżej:

    A zwyciężczynię możecie bliżej poznać dzięki śledzeniu jej profilu na twitterze:

  • Ciężki los superbohatera

    Ciężki los superbohatera

    Sagan, Van Avermaet, Vanmarcke i wielu innych. Tak jak co roku: przegrani, niespełnieni, bez błysku. Wyścigi klasyczne to brutalne współzawodnictwo, jednak to nic w porównaniu z bezkompromisową oceną, jaka spotyka kolarzy tuż za linią mety.

    To pewnie nie będzie popularny tekst, ale jakoś muszę z tym żyć. Nie będzie w nim łatwych stwierdzeń i krytycznych ocen. Nikt się nie skończył, nikt nie zawiódł a wszyscy zmieścili się w oczekiwaniach.

    Największy problem ma z pewnością Peter Sagan. Urodzony w 1990r już u progu zawodowej kariery zanotował wiele znakomitych wyników. Mistrz Słowacji łączy w sobie cechy sprintera z umiejętnościami jazdy po bruku oraz pagórkach. Jest zatem niemal archetypicznym kolarzem klasycznym. Do tego posiada świetną technikę jazdy a w pierwszych latach wśród profesjonalistów prezentował się jako zdecydowany i bezkompromisowy indywidualista. Trzy zwycięstwa w klasyfikacji punktowej Tour de France, wygrane klasyki: E3 Harelbeke, Gandawa-Wevelgem, Brabancka Strzała i GP Montrealu oraz niezliczone etapy i klasyfikacje wyścigów wielodniowych to jednak mało. Oczekiwania wobec Sagana są o wiele większe: kolarz z takim potencjałem powinien przecież seryjnie wygrywać ?Monumenty?, przynajmniej trzy pierwsze w sezonie: Mediolan-Sanremo, Flandrię i Paryż-Roubaix. Miejsce na podium rozlicza go ze startu, ale nie budzi entuzjazmu, lokata poza ?pudłem? traktowana jest jako porażka.

    https://twitter.com/BMCProTeam/status/584051442924814336

    Dla odmiany Greg Van Avermaet to zawodnik bardziej doświadczony. W tym roku dobije do ?trzydziestki? a od kilkunastu miesięcy jest niemal równorzędnym liderem w zespole BMC, obok Philippe?a Gilberta. Jego jedynym, ważnym zwycięstwem jest póki co Paryż-Tours w 2013r, za to od lat znajduje się w czołówce większości istotnych klasyków. W tym sezonie świetnie pokazał się na trasie Ronde van Vlaanderen, ale przegapił kluczową ucieczkę Kristoffa i Terpstry.  Na finiszu był za to w stanie ograć Sagana, co dało mu trzeci stopień podium. Van Avermaet często jest chwalony za prezentowaną dyspozycję. Zwłaszcza anglojęzyczne media są w stanie docenić zawodnika w dobrej formie, równocześnie jednak nie zostawiając suchej nitki na kimś, kto po raz kolejny otarł się o zwycięstwo, nie będąc w stanie wykonać decydującego o wygranej ruchu.

    Zarówno Sagan jak i Van Avermaet będą wymieniani w gronie pretendentów Paryż-Roubaix, tyle, że z wyraźnym naciskiem na ich porażki a nie imponujące portfolio. W nieco innej sytuacji jest Sep Vanmarcke, który jest kolarzem zdecydowanie mniej uniwersalnym niż wspomniana wcześniej dwójka. To typowy, lokalny bohater, którego sezon de facto kończy się w najbliższą niedzielę. Dwudziestosześcioletni Belg oczywiście nie przestanie się ścigać w połowie kwietnia, ale jego żywiołem zdecydowanie są flamandzkie bruki: tam czuje się najlepiej i właściwie tylko tam znajduje największą motywację do walki o laury. Cóż z tego, skoro tak jak w przypadku Van Avermaeta i Sagana jego portfolio pełne jest pięknych rezultatów, w których niestety brakuje takich, gdzie obok nazwy wyścigu widnieje cyfra ?1?. To kolarz z olbrzymim potencjałem, ale jak długo można ?dobrze się zapowiadać?? Przecież w końcu trzeba udowodnić, że pokładane nadzieje, wyrażane m.in. wysokością kontraktu i zaufaniem kibiców nie są na wyrost! Być może już wkrótce presja z Vanmarcke?a zostanie zdjęta. Belgijscy psychofani mają na celowniku kolejną, wschodzącą gwiazdę. Tiesj Benoot mając zaledwie dwadzieścia jeden lat ukończył ?Flandrię? na piątym miejscu. Ktoś taki wkrótce powinien ją wygrać!

    Nie lepiej mają też zwycięzcy. Niki Terpstra po wygranej w zeszłorocznym Paryż-Roubaix będzie stawiany jako faworyt ?Piekła Północy? do końca swojej kariery. Tegoroczne, drugie miejsce w Dookoła Flandrii to w jego wykonaniu zaledwie minimum przyzwoitości, wobec niemożliwego do pokonania Kristoffa. Drużna, której przewodzi, Etixx-Quickstep, jak na swoje standardy ma fatalną wiosnę, presja spoczywająca na Terpstrze i jego kolegach przed startem w Paryż-Roubaix będzie ogromna. Kuurne-Bruksela-Kuurne wygrany przez Marka Cavendisha i Strade Bianche, który padł łupem Zdenka Stybara to dla ?cesarza bruków?, menadżera Patricka Lefevre?a zdecydowanie zbyt mało. A może nie tyle dla niego, co dla kibiców jego drużyny. Seryjni zwycięzcy klasyków północy w sezonach, gdy nie są w stanie wygrać choćby jednego, ważnego wyścigu na brukach, są poddawani miażdżącej krytyce.

    Myślicie, że Alexander Kristoff, nowo kreowana gwiazda jednodniówek będzie miał łatwiej? Jeśli przegra Paryż-Roubaix, nic się nie stanie – wiosnę ma więcej niż rozliczoną. Flandria, Scheldeprijs i 3 Dni De Panne oraz etap Paryż-Nicea a także drugie miejsce w Mediolan-Sanremo czynią z niego zwycięzcę kolarskiej wiosny. Niech tylko norweski zawodnik nie trafi z formą na Tour de France, gdzie nie będzie w stanie wygrać choćby jednego etapu a kolejny sezon zakończy z kilkoma miejscami na podium w miejsce prestiżowych triumfów, wtedy miano herosa zostanie mu szybko odebrane.

    Pamiętacie jeszcze genialny rok Philippe?a Gilberta? Od jesieni 2010 do lata 2011 niemal wszystko, czego dotknął zamieniało się złoto. Po seryjnie wygrywanych klasykach i etapach najważniejszych wyścigów, nawet mistrzostwo świata w 2012r zostało potraktowane jedynie jako ?uratowanie sezonu?. W podobnej sytuacji był nie raz Tom Boonen, by przywołać również 2011r i jego wygraną w Gandawa-Wevelgem, za którą nie poszły ani Paryż-Roubaix ani Flandria. Nawet w tym roku, rewelacyjnie dysponowany Geraint Thomas po spektakularnej jeździe w E3 Harelbeke i niemal równie dobrym występie w Gandawa-Wevelgem, przyjeżdżając do mety Flandrii w drugiej grupie został okrzyknięty przegranym, wraz z całą drużyną Sky.

    Sęk w tym, że kolarzy na najwyższym poziomie jest więcej niż najbardziej prestiżowych wyścigów. Nawet biorąc pod uwagę ilość zmiennych: pogody, sprzętu czy dni startowych w sezonie, nie dla wszystkich starczy miejsc na podium, o zwycięstwach nie wspominając.

    Zdjęcie okładkowe: Mark Anderson, flickr CC BY 2.0