Tag: Fernando Alonso

  • Kolarskie przekręty

    Kolarskie przekręty

    Pogłoski o potencjalnym powrocie Bjarne Riisa jako dyrektora sportowego grupy finansowanej przez księcia Bahrajnu przypominają mi dwa niezrealizowane, ale bardzo głośne projekty związane z kolarstwem.

    Fernando Alonso to jedna z największych gwiazd światowego sportu. Hiszpański kierowca wyścigowy jest dwukrotnym mistrzem świata F1, w swojej karierze wygrał również 32 wyścigi. Oprócz tego Alonso jest fanem kolarstwa. Niezbędną kondycję buduje jeżdżąc na rowerze a koledzy-kierowcy podobno śmieją się z jego ogolonych nóg.

    Alonso kumpluje się też z Alberto Contadorem i Samuelem Sanchezem. W 2013r swoją działalność kończyła grupa Euskaltel Euskadi. Baskijski klub pozostawał bez sponsora, zatem Alonso, ze swoim majątkiem oraz kontaktami biznesowymi miał stać się wybawieniem dla pogrążonego w kryzysie baskijskiego i, szerzej, hiszpańskiego kolarstwa a także wspomnianego Sancheza.

    Ratunek jednak nie nadszedł, kierowca nie zdołał na czas zgromadzić budżetu, poza tym stwierdził, że chciałby zbudować zespół od podstaw, bazując m.in na organizacyjnych, logistycznych i biznesowych wzorcach z F1. W tym celu związał się z Paolo Bettinim. Włoski mistrz, szukający sobie zajęcia na kolarskiej emeryturze miał pomóc zwerbować największe gwiazdy do projektu Alonso. Wraz z Hiszpanem był widywany za kullisami wyścigów, wydawało się, że skoro taka postać jak Bettini osobiście zajmuje się projektem, szansa by plan się powiódł jest całkiem spora.

    W Fernando Alonso Cycling Team (FACT, chyba zupełnie przypadkowo tak samo jak kompozytowe części Specializeda) mieli jeździć Peter Sagan, Sanchez, ?Purito? Rodriguez a w sumie kilkunastu podpisało wstępne umowy na sezon 2015.

    Ponieważ w World Tourze zwolniła się jedna licencja (Cannondale połączył się z Garminem), Alosno w zasadzie mógł bez problemu z marszu wejść do elitarnego grona ekip Pro Teams.

    Sponsorami grupy mieli być partnerzy Alonso z Emiratów Arabskich, ale okazało się, że mają inne plany. Bettini nadal był zaangażowany w projekt, lecz po kolejnych miesiącach bez żadnych, wiążących działań ze strony Alonso i Arabów wszystko wskazuje na to, że sprawa ostatecznie została pogrzebana na przełomie 2015 i 2016 roku.

    Na upadku projektu straciło nie tylko hiszpańskie, ale i całe kolarstwo. Zarówno finanse szejków jak i nowa energia i innowacyjne podejście Alonso mogły przynieść tej dyscyplinie wiele dobrego.

    Koniec końców, poza nadszarpniętym wizerunkiem Bettiniego na całym zamieszaniu chyba nikt szczególnie nie ucierpiał

    Inaczej miała się sprawa z głośnym przekrętem związnym z Giancarlo Ferrettim, doświadczonym szefem ekipy Fassa Bortolo. Włoch prowadził ekipy kolarskie niemal nieprzerwanie od 1973 do 2005 roku.

    Niestety sponsor tytularny, firma z branży surowców budowlanych, po sezonie 2005 nie przedłużyła współpracy z Ferrettim. Poszukiwania następnego mecenasa były problematyczne, kolejne skandale dopingowe (Ferretti zatrudniał w poprzednich latach skompromitowanych kolarzy takich jak Dario Frigo czy Raimondas Rumsas) sprawiały, że sprawa się komplikowała.

    Zbawieniem dla Ferrettiego i kilkudziesięciu zatrudnionych w zespole osób miała być marka Sony-Ericsson. Rozmowy były podobno bardzo zaawansowane, tyle tylko, że? nie prowadzili ich przedstawiciele producenta telefonów komórkowych a zwykli oszuści. Obietnice sporego budżetu, stabilnej sytuacji finansowej i doinwestowania kolarstwa przez dynamicznego sponsora z rozwijającej się branży okazały się mżonką.

    Na lodzie pozostał więc Ferretti, obsługa jego ekipy i tacy kolarze jak Gilberto Simoni, Stuart O?Grady czy Salvatore Comesso. Sam Ferretti po tej, bardzo przykrej wpadce, w wieku sześćdziesięciu czterech lata zakończył karierę jako menadżer zawodowych drużyn kolarskich.

    Teraz na tapecie pojawia się kolejny projekt. Bjarne Riis, skompromitowany, acz wciąż charyzmatyczny, były zwycięzca Tour de France jako zawodnik (w 1996r) i menadżer (z Carlosem Sastre i Andym Schleckiem) odsprzedał udziały w swojej grupie Olegowi Tinkowowi. Na kilka miesięcy schował się w cieni, ale pogłoski o jego powrocie zaczynają być coraz bardziej wyraźne.

    Riis a to ma odkupić drużynę od Tinkowa (Rosjanin zapowiedział wycofanie się z kolarstwa po sezonie 2016) a to miał, przy pomocy przyjaciół z Saxo Banku wesprzeć ekipę Cult Enegry. Najnowsze doniesienia wskazują, że Duńczyk podróżował do Bahrajnu, gdzie miał spotykać się z tamtejszym księciem, zapalonym triathlonistą, który od przyszłego sezonu ma zapłacić za kolejną supergrupę. Na jej czele ma stanąć Vincenzo Nibali a ?petrodolary? już teraz pobudzają wyobraźnię dziennikarzy i kuszą potencjalne gwiazdy.

    Czy historia Riisa i księcia z Bahrajnu okaże się kolejną bajką o księciu, który na białym koniu przyjedzie, rozładuje wywrotkę z pieniędzmi i uratuje kolarstwo czy też może będzie to pierwszy od dłuższego czasu poważny projekt zbudowany od zera, dowiemy się najwcześniej jesienią.

    Do tej pory należy się spodziewać zatrzęsienia newsów rodem z ?Pudelka?. Tak czy inaczej będzie ciekawie.

    Zdjęcie okładkowe: Mike Knell, flickr, cc by sa 2.0

  • Poniedziałkowy skrót#26

    Daniel Martin pokonał pecha i na koniec sezonu pełnego pecha wygrał kolarski monument w Lombardii. Tymczasem w Polsce batalię o serca i portfele kolarzy-amatorów definitywnie wygrał Bikemaraton. Co jeszcze wydarzyło się w ostatni weekend? Zobacz szybki przegląd newsów i newsików:

     

    Il Lombardia – never give up

     

    Możesz być jednym z największych pechowców w zawodowym peletonie, ale jeśli znasz swoją wartość i wiesz, że masz potencjał, cierpliwość zostanie wynagrodzona. Daniel Martin jechał po wygraną w Liege-Bastogne-Liege, ale w dziwny sposób upadł na ostatnim zakręcie. Następnie wraz z kolegami z grupy Garmin-Sharp pogrzebał szanse na dobry wynik w Giro d?Italia, wykładając się na asfalcie już podczas prologu, do tego na ojczystej ziemi, w Irlandii. Gdy wydawało się, że wszystko wróciło do normy (dobre, siódme miejsce w Vuelta a Espana), znów upadł na trasie tym razem mistrzostw świata. Szczerze? Ja bym miał dość. Tymczasem Martin nie poddał się i na, teoretycznie nienajlepszej dla siebie trasie, pokazał klasę i wygrał Giro di Lombardia po ładnej akcji w końcówce wyścigu. Dzięki temu ma już na swoim koncie dwa zwycięstwa w kolarskich ?monumentach? a właściwie dopiero wchodzi w najlepszy wiek dla zawodowca (Irlandczyk urodził się w 1986r). Czego by nie mówić o jego pechu, Martin ma potencjał, by jeszcze sporo namieszać w peletonie, miejmy nadzieję, że już bez takich przygód jak w minionym sezonie.

     

    https://twitter.com/cycling_passion/status/518865231989456896

    Michał Kwiatkowski, jak wielu nowo kreowanych mistrzów świata przed nim, na trasie Lombardii nie dał rady utrzymać się z najlepszymi. Polaka dopadły kurcze, które wykluczyły go z rywalizacji o czołowe lokaty. Wydaje się, że trasa, do której wrócono w tym roku jest dla niego odpowiednia, zatem w przyszłym roku powinien zaliczać się do grona pretendentów walczących o wygraną, Tyle teorii, reszta to wróżenie z fusów, ponieważ w ciągu 12 miesięcy może się wydarzyć więcej, niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

     

    Z pewnością Kwiatkowski, tak jak i Martin, to przyszłość górzystych wyścigów jednodniowych. Po tegorocznej Lombardii pojawia się pytanie, jak długo w czołówce utrzyma się Alejandro Valverde. Numerem jeden w ekipie Movistar podczas wielkich tourów z pewnością będzie Nairo Quintana, zatem Valverde, który wczoraj finiszował drugi cały swój potencjał może przerzucić na klasyki i nadal będzie tam główną postacią decydującą o przebiegu rywalizacji.

     

    Na trzecim miejscu w „Il Lombardia” finiszował Rui Costa. Były, już, mistrz świata, zaliczył niezły sezon w tęczowej koszulce. Przynajmniej, jak na obrońcę tytułu. Udało mu się trzeci raz z rzędu wygrać Tour de Suisse (jako pierwszy w historii), był drugi w Pryż-Nicea, trzeci w Romandii i drugi w klasyku w Montrealu. To niezły dorobek jak na kolarza będącego pod ciągłą obserwacją i presją. „Klątwa tęczowej koszulki” powoli przestaje działać.

     

    Kto wygrał frekwecję?

     

    Większość najważniejszych serii maratonów mtb wybrała miniony weekend na pożegnanie z sezonem, dekoracje, tombole i inne atrakcje związane z zakończeniem ścigania w tym roku. Cyklokarpaty i Liga Świętokrzyska na szczęście rozliczyły się już wcześniej. O sukcesie imprez masowych świadczy frekwencja, i orientacyjnie prezentowała się tak:

     

    Skandia i Puchar Polski, Kwidzyn ~700 osób

    MTB Marathon, Istebna ~443 osoby

    Bikemaraton, Świeradów Zdrój ~1061 osób

    Mazovia, Nowy Dwór Mazowiecki ~967 osób

    Kaczmarek Electric, Wolsztyn ~509 osób

    Bikecross Maraton GogolMTB, Łopuchowo ~532

     

    Ponad 4200 ?osobostarty? to piękna liczba i dobra prognoza na wiosnę. A na podsumowania i wnioski przyjdzie jeszcze czas.

    http://instagram.com/p/tyBOm_A6AS/

     

    Dziewiętnastolatek wygrywa Super Prestige

     

    Mathieu Van Der Poel zwyciężył w belgijskim Gieten pierwszą eliminację serii Super Prestige. Młody Belg pokonał Larsa Van Del Haara i Svena Nysa, od którego jest dwa razy młodszy! Październikowe przełaje nie są wyznacznikiem pełni formy, ale Super Prestige to jedne z najważniejszych zawodów w kalendarzu, zatem wygrana w inauguracji tego serialu jest cennym łupem. Czy Van Der Poel, były mistrz świata juniorów i pierwszoroczny młodzieżowiec na dobre zadomowi się w czołówce elity? Z pewnością to postać, której trzeba się będzie bacznie przyglądać w najbliższych tygodniach, możliwe, że jesteśmy świadkami narodzin wielkiej gwiazdy.

     

    Alonso kombinuje

     

    Fernando Alonso nie będzie właścicielem i patronem grupy z najwyższą licencją, Pro Team. Hiszpański kierowca F1 i wielki pasjonat kolarstwa, wbrew pogłoskom, nie złożył wniosku o rejestrację druzyny. Jeśli jego projekt w ogóle zostanie zrealizowany, zespół finansowany przez szejków z Dubaju będzie ubiegał się o licencję Pro Continental. Nie wiadomo jednak, czy w ogóle powstanie. Na rynku transferowym próżno szukać kolarzy, którzy byliby łączeni z drużyną Alonso, sprawie nie pomaga nawet zaangażowanie Paolo Bettiniego. Jest jeszcze jedna możliwość, choć w obecnej sytuacji raczej mało prawdopodobna. Na przejęcie wciąż czeka licencja po grupie Cannondale i być może tą drogą pójdzie hiszpański kierowca, chcący wnieść do kolarstwa nie tylko pieniądze i swoje nazwisko, ale też nową jakość związaną z funkcjonowaniem grupy zawodowej.