Zwierzenia zawodowca z World Touru, który zachowując anonimowość dzieli się z nami kolarską kuchnią. W teorii brzmi atrakcyjnie, ale w praktyce wychodzi to średnio.
Anonimowy Kolarz robi wszystko, by zachować anonimowość. Pewną atrakcją w brnięciu przez jego refleksje na temat sportu rowerowego na najwyższym poziomie wyczynu jest poszukiwanie pozostawionych przez autora tropów dotyczących jego tożsamości.
Kolarzy, których kariery były długie, zawierały w sobie kilka miejsc w top10 wielkich torów i łączyły się z używaniem lub nie określonego sprzętu wcale nie było wielu.
Oczywiście może być tak, że anonim próbuje nas zmylić, łącząc w opowieści wspomnienia nie tylko swoje, ale i swoich kolegów, natomiast realnie rzecz ujmując tożsamość autora nie ma zasadniczego znaczenia biorąc pod uwagę formę jego memuarów.
Jak sam wspomina, swoje refleksje spisywał w kolejnych pokojach hotelowych w czasie sezonu 2017 i 2018, pełniąc rolę pomocnika w składzie jednej z worldtourowych ekip. Jako reprezentant nieco starszego pokolenia kolarzy, cieszy się wypracowaną przez lata pozycją i przyzwoitym kontraktem.
Opowiada więc o finansowym aspekcie kolarstwa, dopingu, bezpieczeństwie, teamie Sky, życiu na walizkach i relacjach międzyludzkich w zawodowym peletonie. Na chwilę oddaje nawet głos swojej żonie, co nadaje nieco nużącej opowieści odrobinę świeżości.
Nasz anonim atakuje nas bowiem swoistym strumieniem świadomości. Rodzajem bloga, teoretycznie podzielonego na tematyczne rozdziały, w praktyce jednak co chwilę powtarzającego te same kwestie, problemy a nawet frazy. Choć z jednej strony podkreśla, że dobrze czuje się w swoim świecie i odnalazł komfort w życiu, większość rzeczy, o których pisze uważa za złe, kiepskie, do bani.
Biorąc pod uwagę chaos, powtórzenia i brak puentowania kolejnych tematów, całość jest więc dość męcząca.
Dodatkowy problem to brak dodanej wartości poznawczej, przynajmniej dla jakkolwiek bardziej zaangażowanego fana kolarstwa. Głębszy wgląd w życie zawodowego peletonu dostajemy w felietonach “The Secret Pro” na cyclingtips, natomiast sporo kwestii anonsowanych jako kontrowersyjne i wcześniej nieznane poruszali już zawodowcy nieukrywający się za kotarą anonimowości w wywiadach dla Guardiana, Cyclingews, Velonews, Cyclingtips i innych mediów.
Inna kwestia, że większość tego typu materiałów dostępnych jest po angielsku, teraz za sprawą wydawnictwa SQN mają do nich dostęp polscy czytelnicy.
Z pewnością nie jest to pozycja “must have”, natomiast jako wakacyjne czytadło można przez nią przebrnąć. Choć raczej polecam śledzenie dobrych, kolarskich treści na bieżąco.
“Anonimowy kolarz. Prawdziwe życie w zawodowym peletonie”
Wydawnictwo SQN 2021
304 strony
Wersję elektroniczną książki kupiłem w lipcu 2021 na stronie wydawnictwa za 27,51zł