Dwudzieste miejsce w rankingu UCI i sześć zwycięstw to dorobek zespołu CCC w sezonie 2019. Przejęcie finansowania zespołu Jima Ochowicza przez Dariusza Miłka skróciło drogę do upragnionego startu polskiej drużyny w Tour de France. Pora więc na ocenę i podsumowanie tegorocznej przygody ekipy CCC w World Tourze.
Wszystko na barkach Belga
Jeszcze przed Tour de France 2018 wydawało się, że utytułowany zespół BMC przestanie istnieć. Wraz z ogłoszeniem zakończeniem sponsoringu przez szwajcarskiego producenta rowerów kolejni kolarze podpisywali kontrakty z nowymi pracodawcami. Z ważnych nazwisk na pokładzie został tylko Greg van Avermaet. Gdy Ochowicz i Miłek ogłosili współpracę oznaczającą przetrwanie drużyny zaczęliśmy się zastanawiać, na co stać zespół mający w składzie zaledwie jednego kolarza mogącego zwyciężać w najważniejszych wyścigach.
Van Avermaet to wciąż urzędujący mistrz olimpijski, który zaliczył kilka świetnych sezonów z rzędu. To samo w sobie budziło pewne wątpliwości, bo trudno utrzymać się w najwyższej dyspozycji przez kolejne lata, dodatkowo mając przed sobą zmianę sprzętu, słabsze wsparcie pomocników, ogólne perturbacje wiążące się ze zmianą sponsora drużyny oraz presję związaną z byciem jedyną nadzieją na sportowy sukces grupy.
Z perspektywy czasu można powiedzieć, że choć ?GvA? miewał lepsze sezony niż 2019 a z pewnością takie, które okraszone były bardziej spektakularnymi sukcesami, ma ten rok rozliczony. Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy zawodnik wygrywa prestiżowy klasyk (GP Montrealu), w kolejnych czterech staje na podium (Quebeck, E3, Omloop Het Niewuwsblad i Classica San Sebastian) i ostatecznie zajmuje szóste miejsce w rankingu UCI?
Owszem, w kluczowych momentach: podczas Ronde van Vlaanderen, Paryż-Roubaix i Tour de France zabrakło mu skuteczności. Ale w ostatecznym rozrachunku zdobył ponad 60% punktów całej drużyny CCC a w rzeczonym rankingu UCI lepsi od niego byli tylko Roglic, Alaphilippe, Fuglsang, Bernal i Valverde.
W szkolnej skali można więc jego sezon ocenić na solidną ?czwórkę? a uzasadnić ją można w prosty sposób: choć bywało już lepiej, zarówno bardzo dobrze jak i celująco, to nie ma się czego wstydzić, wszak ?czwórka? to, jak sama nazwa wskazuje ocena ?dobra?.
Nieskuteczni?
Z drugim celem ekipy CCC, czyli zwycięstwami na etapach ważnych wyścigów czy to tygodniowych czy też wielkich tourów było już gorzej. Choć kolarze w charakterystycznych, pomarańczowych strojach byli etatowymi uciekinierami, za każdym razem brakowało im a to szczęścia a to ?dnia? by osiągnąć sukces.
Szczególnie widoczna była ich nieskuteczność podczas wielkich tourów, gdzie niemal codziennie było widać zawodników CCC przed peletonem, ale na koniec dnia zawsze ktoś jechał lepiej do nich. W tym kolarze ekip startujących z dziką kartą. Tu na przeszkodzie stanęła choćby kontuzja, jakiej podczas Tour de France uległ specjalista takich akcji, Alessandro de Marchi.
Podobnie było na finiszach z dużej grupy: w top3 zameldowali się tylko Szymon Sajnok na Vuelcie i podczas Tour de Wallonie oraz Jakub Mareczko na Tour de Wallonie i Tour Down Under a także Jonas Koch trzy razy na Österreich-Rundfahrt.
Jasnym punktem sezonu 2019 w wykonaniu drużyny CCC była postawa Patricka Bevina. Nowozelandczyk rozpoczął ten rok od zwycięstwa w mistrzostwach swojego kraju w jeździe indywidualnej na czas, następnie dołożył do tego wygraną na etapie Tour Down Under a w kolejnych wyścigach prezentował bardzo solidną dyspozycję w próbach indywidualnych, czego wyrazem były siódme miejsce na czasówce podczas Vuelta a Espana i czwarte na mistrzostwach świata.
Dodać trzeba jeszcze wygraną w jeździe drużynowej w Hammer Series w Stavanger.
I właściwie to by było na tyle.
Realnie rzecz ujmując, drużyna CCC była jednym z najsłabszych zespołów World Touru. Gdyby nie fakt, że licencje przyznawane są na kilka lat a system awansów i spadków wciąż jest w budowie, zespół sponsorowany przez Dariusza Miłka byłby na granicy pożegnania się z elitą światowego kolarstwa (gorzej wypadły Dimension Data i Katiusha – Alpecin, z grona Pro Continental od CCC lepsze były Israel Cycling Academy, Corendon – Circus, Wanty – Gobert i Total – Direct Energie).
Bez polskiego sponsora, polskiej licencji a co za tym idzie kilku polskich kolarzy w składzie, średnio zainteresowany kolarstwem kibic nie zwróciłby na ?pomarańczowych? uwagi, może poza kilkoma występami Van Avermaeta.
Natomiast obecność kapitału Dariusza Miłka w tym kontekście zmienia wszystko. Wieloletnie zaangażowanie w polskie kolarstwo, częściowe połączenie struktur dawnych BMC i CCC a także istnienie ?Development Team?, w składzie którego jeździło dziesięciu utalentowanych zawodników z naszego kraju powodują, że losy tego, konkretnego projektu śledzimy z wyjątkową uwagą.
Krótsza droga do World Touru
Zapomnijmy na chwilę o tym, że Polski Związek Kolarski jest organizacją specjalnej troski. Że tor w Pruszkowie jest zadłużony, przez co federacji grozi nawet likwidacja. Że owszem, działacze i trenerzy są w stanie znaleźć i wychować utalentowanych kolarzy, ale gdy przychodzi do zarządzania na poziomie ogólnopolskim stają się nagle kompletnie indolentni. O tym, że poza Tour de Pologne i CCC w kraju de facto nie mamy zawodowego kolarstwa szosowego. I tak dalej i tym podobne, nie warto po raz kolejny tego wszystkiego powtarzać.
Gdy włączymy sobie taki filtr, okaże się, że wychowanek stworzonego w PZKol programu od kategorii juniorskich odnosi sukcesy na torze, czego zwieńczeniem jest mistrzostwo świata w olimpijskiej konkurencji Omnium w 2018r w wieku zaledwie 21 lat.
Mowa oczywiście o Szymonie Sajnoku, który wraz z objęciem przez Dariusza Miłka sponsoringu nad worldtourową drużyną Jima Ochowicza przeszedł z prokontynentalnej grupy CCC Sprandi Polkowice do światowej elity. Tam, jako dwudziestodwulatek przejeździł cały sezon, pod koniec którego zadebiutował w wielkim tourze. Vueltę nie tylko ukończył, ale też był w jej trakcie aktywny, uczestniczył w finiszach z peletonu a podczas kończącego zmagania etapu w Madrycie zajął dobre, trzecie miejsce.
W sezonie 2020 worldtourową CCC zasilą Kamil Małecki i Michał Paluta z Development Teamu. W kolejce do takiego awansu czekają choćby Stanisław Aniołkowski czy Szymon Tracz.
Jeżeli dołożymy do tego zaangażowanie CCC S.A. w sponsorowanie kobiecej grupy CCC-Liv, która daje możliwości rozwoju Marcie Lach i Agnieszce Skalniak, inwestycja firmy Dariusza Miłka nabiera o wiele szerszego kontekstu.
Nie będę udawał, że wiem, jak żyje się kolarzom reprezentujących interesy ?znanego producenta obuwia?. Niewielu sportowców funkcjonujących w zawodowym otoczeniu może sobie pozwolić na publiczne wyrażenie niezadowolenia, zatem to, co pozostaje, to ocena funkcjonowania tego typu projektów po efektach.
Teraz będzie tylko lepiej?
Obecność CCC w zawodowym peletonie w sezonie 2019 to zatem niezły sezon Grega van Avermaeta, 19 zwycięstw Marianne Vos i szansa rozwoju, jaką polski kapitał daje wybranym wychowankom rodzimej myśli szkoleniowej. Bez niego droga do startu w wielkich tourach byłaby dla nich o wiele dłuższa i bardziej wyboista.
Sezon 2020 zapowiada się o wiele bardziej różowo pomarańczowo. Kilka dobrych transferów (Trentin, Zakarin, Hirt, Masnada) zdejmie presję z Van Avermaeta, bardziej równomiernie rozłoży akcenty między wyścigami jednodniowymi oraz etapowymi i ogólnie daje perspektywę na kilka naprawdę wartościowych rezultatów.
Na koniec dodam jeszcze kilka słów o obecności drużyn CCC w mediach, zarówno tradycyjnych jak i społecznościowych. Jeszcze jako zespół prokontynentalny CCC działała w tej materii dość prężnie. Powiedziałbym nawet, że lepiej niż niektóre zespoły World Touru. Po przejęciu licencji BMC, zarówno ilość i jakość dostarczanych treści jeszcze wzrosła i jeśli miałbym komuś pokazać dobre praktyki komunikacji w sporcie po polsku, to CCC będzie jednym z przykładów. Dodatkowy plus warto przyznać za partnerstwo z UNICEF.