fbpx

6 powodów dla których Froome to nie Armstrong.

Dla części kibiców Team Sky to samo zło, kolejne wcielenie Lorda Voldemorta, reinkarnacja Pol Pota i, co najgorsze, nowa US Postal. Chris Froome to postać o wiele bardziej współczesna, która diametralnie różni się od herosów ?ery EPO?.

Owszem, można mieć sporo zastrzeżeń do brytyjskiej ekipy, jednak strategia, wedle której Chris Froome rozgrywa kolejne sezony i prowadzi karierę to inny przypadek niż Armstrong i jego równolatkowie. Przyjrzyjmy się sprawie bliżej.

1. Nie tylko Tour

To najważniejszy argument w całej dyskusji. Lance Armstrong skupiony był wyłącznie na jednym celu. Amerykanina interesowało zdobywanie kolejnych koszulek zwycięzcy Tour de France. W Ekipie US Postal (a później Discovery Channel) wszystko było podporządkowane temu jednemu, jedynemu celowi. Lance startował niewiele, większość wyścigów traktując wyłącznie treningowo.

Tymczasem Froome (a wcześniej Bradley Wiggins) już od wczesnej wiosny prezentują wysoką formę. Owszem, sporo czasu spędza na zgrupowaniach, np. na Teneryfie, ale gdy staje na starcie wyścigu, jest przygotowany i walczy o zwycięstwo. De facto jedynym, poważnym sprawdzianem Armstronga było Criterium du Dauphine (zamiennie pojawił się na Tour de Suisse). Tymczasem Froome jeździ m.in. w Romandii czy Tirreno-Adriatico. Brytyjczyk dwa razy startował też w Igrzyskach Olimpijskich i dwa razy zdobywał brązowy medal w jeździe na czas.

Co najbardziej istotne, Chris Froome po raz kolejny próbuje swoich sił w Vuelta a Espana. Trudno powiedzieć, czy robi to z myślą o kolejnym TdF, czy też po prostu uważa, że tak trzeba. Po raz kolejny podejmuje próbę walki o wygraną w dwóch wielkich tourach sezonu i już samo to zasadniczo odróżnia go od Lance?a.

Chris Froome - Tour of Britain (12539524973) (cropped).jpg
By Brian TownsleyChris Froome – Tour of Britain, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=45229273

2. Schistosomatoza to nie rak

Obaj kolarze mają za sobą problemy zdrowotne. Lance Armstrong, co wszyscy wiemy, leczył się z choroby nowotworowej. Po chemioterapii wrócił na szosę dobrych kilka kilogramów lżejszy. Stracił masę mięśniową charakterystyczną dla traithlonisty (w tej dyscyplinie zaczynał karierę sportową) i kolarza specjalizującego się w klasykach. Oficjalnie to był klucz do jego późniejszych sukcesów.

Z kolei Froome twierdzi, że jego nagły wyskok formy w 2011r wiąże się z wyleczeniem schistosomatozy. Choroby wywoływanej przez pasożyta, stosunkowo powszechnie spotykanej na kontynencie afrykańskim, z którego kolarz pochodzi. Froome miał żyć z ?robalem? przez większość swojego dorosłego życia i jego pozbycie się miało umożliwić mu rozwinięcie pełni możliwości.

Ważna informacja to ta, że Froome w 2007r przeszedł badania wydolnościowe, które u, wówczas 22-letniego, zawodnika wykazały VO2max na poziomie 80,2ml/kg, czyli godnym może nie mistrza, ale bardzo solidnego kolarza wyczynowego. Ważył wówczas 75,6kg. W czasie badań po sezonie 2015 ważył 69,9kg, a podczas Tour de France zazwyczaj jeszcze 2kg mniej.

3. Anorektyk vs kulturysta

Nawet, jeśli Lance Armstrong na skutek choroby stracił nieco masy, i tak był ?jeżdżącą górą mięśni?. Nie tylko zresztą on. Charakterystyczne dla ?ery EPO? było, że kolarze budowali masę mięśniową umożliwiającą generowanie maksymalnie dużej mocy a następnie stosowali doping krwi, by te mięśnie należycie natlenić. Nie, nie byli ?grubi?. Tak jak u współczesnych kolarzy, w kluczowych momentach sezonu procent tkanki tłuszczowej w ich ciałach był minimalny. Jednak wyglądali zupełnie inaczej.

Sytuacja zaczęła zmieniać się po przykręceniu antydopingowej śruby. W poszukiwaniu odpowiedniego stosunki mocy do masy kolarze musieli stać się lżejsi. Najpierw bracia Schleck, później Braldey Wiggins a obecnie Chris Froome mają tylko tyle masy mięśniowej, ile jest naprawdę niezbędne. Ba, ?sir Wiggo? zapłacił wysoką cenę za doprowadzenie swojego organizmu do stanu, w którym mógł wygrać Tour de France. Niemal przekraczając granice swoich możliwości z przyjemnością porzucił wyrzeczenia związane z szosą skupił się na kolarstwie torowym.

4. Ullrich z brzuszkiem

Jeśli sięgniecie w przeszłość, zobaczycie, że największe gwiazdy jeszcze wiosną woziły spory zapas zimowego tłuszczu. Tryb zgrupowań, mniejszej liczby startów i celowania w jedną, najważniejszą imprezę nie wymagał permanentnej dyscypliny.

Teraz bohaterowie Tour de France, w tym Froome czy Contador, nie tylko ścigają się od wczesnej wiosny, ale i od wczesnej wiosny wyglądają jak należy. Jasne, w czasie Touru są najbardziej ?wycieniowani?, ale już w kwietniu są piękni i szczupli.

Chris Froome, TDF 2015, étape 13, Montgiscard.jpg
By Gyrostat (Wikimedia, CC-BY-SA 4.0), CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=41869389

5. Nie tylko lider

Tak, Chris Froome jest numerem jeden w teamie Sky. W czasie Touru wszyscy pracują dla niego, to jego zwycięstwo jest najważniejsze. Ale w wyścigach takich jak Paryż-Nicea, Giro d?Italia czy nawet Criterium du Dauphine a także w całej kampanii wiosennych klasyków pomocnicy z Touru mają nie tylko swoją szansę, ale i odpowiednie wsparcie.

Geraint Thomas, Wout Poels, Ben Swift czy wcześniej Richie Porte mają na swoim koncie wiele pięknych zwycięstw. Drużyna Froome?a to coś więcej niż tylko on. A US Postal była de facto wyłącznie grupą Armstronga.

6. Zaprzeczenie vs deklaracja

Docieramy do końca. Pamiętacie, jak Lance Armstrong odpierał zarzuty dziennikarzy podejrzewających go o doping? Słynne: ?Jestem najczęściej kontrolowanym kolarzem i nigdy nie miałem pozytywnego wyniku testu antydopingowego? to bardzo sprytny wybieg. Lance nigdy nie mówił ?jestem czysty?. Tymczasem możemy wierzyć ekipie Sky lub nie, ale Chris Froome mówi wprost ?nigdy nie stracę swoich żółtych koszulek, bo nie stosuję dopingu?. To jest zasadnicza różnica między sprytnym miganiem się od odpowiedzi a jasną deklaracją.

Kolarstwo w ciągu ostatnich 15 lat zmieniło się niezmiernie. Nawet, jeśli lubicie lub nie lubicie sztandarowych postaci każdej z epok, wierzycie im lub nie, macie swoje zdanie na temat tego, co obecnie napędza sportowców, jest wiele elementów, które powodują, że obecnie wyścigi są ciekawsze, lepsze, po prostu ?fajniejsze?. I choć Chrisowi Froome?owi niewątpliwie brakuje charyzmy postaci takich jak Armstrong, to i tak trudno wskazywać go jako czarny charakter peletonu.

Zdjęcie okładkowe: filip bossuyt, wikimedia commons, cc by 2.0


Opublikowano

w

,

przez