Nadciąga żółta gorączka. Najważniejszy, najgłośniejszy i największy wyścig kolarski świata rozpoczyna się już za niecałe dwa tygodnie. Testy, sprawdziany i manewry na szosach Szwajcarii i Francji zakończone. Co wiemy po Criterium du Dauphine, Tour de Suisse i Route du Sud?
Szczyt za wcześnie?
To pytanie pojawia się co sezon. Czy ktoś, kto zabłysnął w połowie czerwca może utrzymać najwyższą formę do końca lipca? Team Sky kilkukrotnie pokazał, że fajerwerki podczas Criterium du Dauphine oznaczają jedno: totalną demolkę na pierwszym, górskim etapie Tour de France. To z kolei nie tylko ustawia klasyfikację generalną, ale też skutecznie podkopuje morale rywali. Nawet, jeśli w samej końcówce lider i jego pomocnicy jadą już ?na oparach?, wystarcza ich by utrzymać żółtą koszulkę do samego Paryża.
W tym roku Chris Froome trzeci raz w karierze i drugi z rzędu (a w sumie Team Sky po raz piąty od sześciu lat) dość pewnie wygrał w Dauphine. Wyścig rozpoczął od porażki z Alberto Contadorem podczas nietypowego, górskiego prologu, ale później on i jego drużyna byli najmocniejsi i najstabilniejsi. Można się spodziewać, że przez kolejnych 14 dni Froome nabierze świeżości, zrzuci pozostałe w jego organizmie 14dkg tłuszczu i spróbuje po raz kolejny zniszczyć swoich rywali na pierwszych etapach w Pirenejach (8-9 lipca).
Z kolei Alberto Contador wydaje się dochodzić do formy spokojniej, w ?Delfinacie? ewidentnie brakowało mu jeszcze nieco mocy i dynamiki, by nadążyć za Froomem, ale należy wierzyć, że Hiszpan wie co robi, i w lipcu będzie w szczytowej formie. Pytanie tylko, czy w pierwszej fazie Touru nie stracie zbyt wiele do rywala z teamu Sky?
Intrygująco zapowiada się też postawia Richiego Porte, który choć będzie jednym z dwóch liderów BMC, w Dauphine pojechał tak, jakby nadal był głównym pomocnikiem Froome?a. Ciekawe, czy odnajdzie w sobie dość motywacji, by sprzeciwić się swojemu byłemu szefowi, bo o moc raczej martwić się nie musi.
Konflikt pokoleń na horyzoncie
W kolarski ?wiek męski? wchodzą Francuzi: Thibaut Pinot i Romain Bardet (obaj rocznik 1990). Pokazali to, czego się po nich spodziewaliśmy, czyli wielki potencjał, podobnie jak ich rówieśnik z Włoch, Fabio Aru. Pojechali dobre Criterium du Dauphine: Pinot i Aru wygrali po etapie a Bardet zajął drugie miejsce w ?generalce?.
Pamiętajmy, że Froome ma 31 lat, Contador 34 a Vincenco Nibali 32, zatem zawodnicy, którzy w ostatnich sezonach rozdawali karty na trasach wielkich tourów są już doświadczonymi ?starymi mistrzami? a grupa młodych, bardzo zdolnych rywali jest wyjątkowo duża i wyrównana.
Największym zagrożeniem pochodzącym z rocznika ?90 będzie oczywiście Nairo Quintana. Kolumbijczyk, który ściga się rzadko a chętniej trenuje w swojej ojczyźnie wybrał inną drogę przygotowań do Tour de France. Zamiast konfrontować się z głównymi rywalami, pojechał mniej eksponowany wyścig, czyli Route du Sud i całkowicie go zdominował. Podejrzewam, że Quintana, który w dwóch próbach przeciwko Froome?owi zyskiwał nad Brytyjczykiem na ostatnich, górskich etapach, tym razem spróbuje nie dać się stłamsić w pierwszej fazie wyścigu i będzie poważnym zagrożeniem dla Teamu Sky już od pierwszych metrów ?Wielkiej Pętli?.
Nie wolno też zapomnieć o trzecim z Francuzów, czyli Warrenie Barguilu (rocznik ’91), który już od kilku sezonów pokazuje potencjał na miarę podium Tour de France. W tym roku przygotowywał się na trasie Tour de Suisse, gdzie zajął trzecie miejsce, prezentując solidną formę na ciężkich, górskich etapach.
Szwajcaria za trudna?
Wspomniany Tour de Suisse zgromadził na starcie nie tak ekscytującą, ale wciąż bardzo mocną stawkę kolarzy. Dla części z nich był to jeden z głównych celów sezonu, dla innych, jak dla Barguila czy Amerykanów: Van Garderena i Talansky?ego przetarcie przed Tour de France.
Tyle tylko, że kończący się kilka dni później niż Criterium du Dauphine, szwajcarski wyścig był w tym roku niezwykle eksploatujący. Nie dość, że trasa obfitowała w ciężkie podjazdy rozgrywane na dużej wysokości, to jeszcze kolarze zmagali się z paskudną pogodą.
Dla będących blisko szczytu formy organizmów takie warunki to olbrzymie wyzwanie i nie wiadomo, jak start w Tour de Suisse wpłynie na formę zawodników walczących tam o czołowe lokaty.
Bohaterem i zwycięzcą wyścigu został młody Kolumbijczyk z Astany, Miguel Angel Lopez (23 lata, nie jedzie w Tour de France), z kolei Van Garderen wygrał etap, ale na jednym z górskich etapów zdarzyło mu się wahnięcie formy (tłumaczy to zimnem i deszczem). Cieszy powrót do dobrej dyspozycji Andrew Talansky?ego, choć lider ekipy Cannondale nieco zawiódł w jeździe na czas. Obaj Amerykanie urodzili się w 1988r, ich przygoda z Tour de France i wielkimi tourami to wzloty i upadki, w teorii obaj mają jednak wszystko, by walczyć o podium a może i żółtą koszulkę. Tak czy inaczej, nierówna, choć wysoka dyspozycja w Szwajcarii sugeruje, że kierując się doświadczeniem próbują przesunąć szczyt formy o kilkanaście dni tak, by uniknąć przykrych niespodzianek we Francji.
Kilku kolarzy zaliczyło w Szwajcarii poważne załamanie, jak np. Geraint Thomas, typowany na wicelidera teamu Sky, młody Pierre Latour z Ag2r (nie jedzie TdF) czy Wilco Kelderman, nadzieja zespołu LottoNL Jumbo. Ponieważ warunki na trasie Tour de Suisse były ciężkie a kolarze oprócz gór musieli też pokonać zimno, deszcz i śnieg, trudno stwierdzić, czy te przygody będą miały negatywne konsekwencje w czasie Tour de France.
Poza Tourem też jest życie
Start w Tour de Suisse był jednym z najważniejszych punktów w kalendarzu polskich zespołów Pro Continental: CCC Sprandi Polkowice oraz Verva ActiveJet. Miło było oglądać sytuację, w której kolarze naszych ekip nie tylko ?nie zawiedli?, ale też pojechali bardzo solidny wyścig.
Maciej Paterski po ucieczce dojechał do mety na trzecim miejscu na górskim etapie z metą na podjeździe do Amden (8km, 10% stromizna, w deszczu), nawiązując do dobrego sezonu 2015. Z kolei jego zagraniczni koledzy w pomarańczowych strojach CCC Sprandi Polkowice: Victor de la Parte, Jan Hirt i Felix Grosschartner byli widoczni w czołówce a de la Parte zanotował bardzo dobre, 11. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Cieszy też solidna postawa Pawła Cieślika z Verva Active Jet, który w górach regularnie przyjeżdżał w drugiej dziesiątce, zaraz na zapleczu ścisłej czołówki. Równa jazda dała mu 14. lokatę w ?generalce? (hej, to przecież Tour de Suisse, jeden z najważniejszych wyścigów na świecie!) i można powiedzieć, że szkoda, że dopiero w wieku 30 lat miał szansę sprawdzenia się na takim poziomie (poza startami w reprezentacji Polski w Tour de Pologne), ale cóż, wciąż wszystko przed nim.
Zdjęcie okładkowe: Materiały Prasowe Tour de Suisse