fbpx

Czas Dzielnych Francuzów

Gospodarze czekają na zwycięstwo w Tour de France od 1985r. Owszem, w międzyczasie zdarzało się, że kręcili się w ścisłej czołówce, ale dopiero teraz mają grupę na tyle dobrych zawodników, by myśleć o powrót na podium w Paryżu. Być może nawet na jego najwyższy stopień.

W obliczu ekstremalnie mocnego teamu Sky i jak zawsze wychudzonego i piekielnie skutecznego Chrisa Froome?a, roszczącego sobie słuszne pretensje do żółtej koszulki Nairo Quintany czy też próbującego za wszelką cenę wrócić na tron Alberto Contadora, trudno sobie wyobrazić triumfującego Thibaut Pinot, Romaina Bardet czy Warrena Barguila.

W teorii współczesne wielkie toury sprowadzają się do tego, kto popełni mniej błędów na trasie i kto ma lepszy stosunek mocy do masy. Jeśli na każdym z kluczowych podjazdów trwających między 20 a 60?, zazwyczaj jest ich między 3 a 6, zawodnik jest w stanie generować 6-6,2W/kg masy ciała a wcześniej koledzy z ekipy ochronią go przed stratami w płaskim terenie, będzie się liczył w walce o zwycięstwo lub nawet zapewni je sobie na kilka dni przed końcem wyścigu.

W praktyce wiemy, że taką formę na trzytygodniowy tour jest w stanie przygotować i utrzymać jeden, może dwóch ludzi na świecie. Kilku kolejnych jedzie w granicach 5,6-6W/kg, kilku też, przed startem uznawanych za faworytów popełnia błędy i nawet, jeśli są w optymalnej dyspozycji, to albo wypadają z rywalizacji albo liczą się tylko w walce o etapowe zwycięstwa.

Ostatnich kilka sezonów pokazało, że trzy elementy: parametry fizjologiczne, mocny team oraz odrobinę szczęścia na wymaganym poziomie potrafi dostarczyć Chris Froome, Nairo Quintana, Alberto Contador i Vincenzo Nibali. By do nich dołączyć, najbliżej ma póki co Fabio Aru. Z wciąż aktywnych jako liderzy drużyn kolarzy nikt inny nie wygrywał trzytygodniowej imprezy od 2010r.

W całej sprawie nie chodzi tylko o wiek. Wszak Aru i Quintana wciąż są młodzi a Froome odnosi sukcesy od stosunkowo niedawna. Trudno oceniać, czy rok 2016 to jest właśnie ten czas, gdy żółtą koszulkę w Paryżu założy Francuz, ale nie można tego wykluczyć.

Każdy z wymienionych wcześniej ?trójkolorowych?: Thibaut Pinot (FDJ), Romain Bardet (Ag2r) i Warren Barguil (Giant Alpecin) jest młody, ale zdążył już okrzepnąć w zawodowym peletonie. Pinot, który u progu kariery został okrzyknięty ?wielką nadzieją Francuzów? okrzepł, zmężniał, w 2014 był trzeci w ?Wielkiej Pętli? a do tego zaczął świetnie jeździć na czas. Z kolei Bardet, jest typowym, błyskotliwym, odważnym ?góralem?, którego dużym atutem jest umiejętność bardzo sprawnego pokonywania karkołomnych zjazdów. Najmniej emocji wzbudza Barguil, ale i on jest blisko poziomu kolarskich arcymistrzów.

Może być tak, że Tour de France po raz kolejny zostanie zdominowany przez Froome?a i Team Sky. Może być też tak, że Brytyjczycy zostaną złamani przez Nairo Quintanę lub też, po raz kolejny w karierze błyskotliwym, zaskakującym manewrem popisze się Contador. Wyścig życia może pojechać Richie Porte albo Tejay van Garderen.

Nie postawię u bukmachera na zwycięstwo francuskiego kolarza, ale biorąc pod uwagę różne tendencje wierzę, że np. Thibaut Pinot jest w stanie wygrać tegoroczną ?Wielką Pętlę?, bo choć nie startuje w roli faworyta, ma wiele argumentów, które wspierają jego kandydaturę.

To byłoby wielkie wydarzenie dla gospodarzy, którzy przez lata, organizując największe wydarzenie w kolarskim świecie, grali w nim tylko trzecioplanowe role. Ukute przez komentatorów naszego Eurosportu określenie ?Dzielni Francuzi? lapidarnie nazywa całość zjawiska. W czasie wielu Tourów jedyne, na co było stać reprezentantów francuskich ekip, to jazda w ucieczkach, rywalizacja o etapowe wygrane, kilka chwil chwały 14. lipca na jednym z górskich odcinków.

Kolejne ?wielkie nadzieje? a to nie były w stanie przebić się w skażonym EPO peletonie a to, po imponującym debiucie, gubiły się w meandrach dorosłego ścigania a to miejsca w pierwszej dziesiątce były wszystkim, na co było ich stać.

Thomas Voeckler z językiem na wierzchu, do utraty tchu broniący żółtej koszulki, Pierre Rolland odpalający kolejne, marnujące energię ataki a wcześniej David Moncutie, ?jedyny sprawiedliwy?, który przez dzień lub dwa był w stanie ?na czystko? powalczyć ze stosującymi nieograniczony doping rywalami. Tylko tyle mogli pokazać gospodarze poza regularnym zabieraniem się w skazane na pożarcie ucieczki.

Teraz mają trzech znakomitych kolarzy, przedstawicieli nowego pokolenia sportowców, którzy w ostatnich sezonach pokazywali przebłyski mistrzostwa.

Jak myślicie, czy Tour de France 2016 będzie Tourem Francuzów?


Opublikowano

w

przez