3600 zarejestrowanych zawodników i zawodniczek to bardzo, bardzo niewiele. Nie tylko w porównaniu z liczbą mieszkańców naszego kraju, ale też z osobami regularnie startującymi w różnego typu zawodach rowerowych. A może by tak zaproponować im rozwiązanie sprawdzone np. w Wielkiej Brytanii i stworzyć system oparty o klasy zaawansowania?
Obecnie, by stać się właścicielem licencji Elity, owszem, trzeba trochę wydać i czasami nieco się nachodzić, ale ogólnie rzecz ujmując po prostu się ją kupuje. Jasne, nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się pchał np. na zawody Pucharu Polski w XCO bez doświadczenia czy na szosowe kryterium z zawodowcami, ale teoretycznie jest to możliwe.
We wspomnianej Wielkiej Brytanii czy w USA, aby móc startować z elitą, trzeba wcześniej przejść kilkuletnie kwalifikacje. Opisywany system zbliżony jest do tego, który obowiązuje np. w sportach motorowych. Tam chcąc brać udział w imprezach rangi mistrzostw Polski trzeba najpierw ?wyjeździć? kilometry w lokalnych ?kręciołkach? a następnie w ?drugiej lidzie?, jaką jest Puchar PZM.
Tak samo jest w Wielkiej Brytanii gdy popatrzymy na kolarstwo. Zawodnicy w ?wieku produkcyjnym? (zdrowi i dorośli) rywalizujący w XCO podzieleni są na trzy (elite, expert, sport) a szosowcy aż na pięć (4,3,2,1,elita) kategorii.
Każdego roku najlepsi zawodnicy z kategorii niższej są promowani do wyższej a najgorsi spadają niżej. Mniej więcej tak jak w grach zespołowych i systemie ligowym. W przypadku XCO status ?elity? zachowuje najlepszych 50 kolarzy, na szosie poszczególne kategorie mają swoje widełki punktowe. Gromadząc przynajmniej 300 punktów w rankingu można ścigać się z elitą.
Do elity XCO promowanych jest dwóch najlepszych, drugorocznych juniorów z poprzedniego sezonu. Na szosie również juniorzy mają swoje ?klasy zaawansowania?.
System MTB opisany jest tutaj zaś szosowy tutaj.
Do juniora młodszego włącznie zawodnicy dzieleni są standardowo według wieku, zaś po trzydziestce, jeśli ktoś nie chce bawić się w podział na kategorie zaawansowania, może brać udział z rówieśnikami jako Masters (dzielony według wieku).
Co ważne, zawodnicy poszczególnych kategorii mogą startować w określonych klasach wyścigów. Zawodnik Elity nie zostanie więc dopuszczony do lokalnego ?ogórka? dla amatorów i nie zabierze im nagród. Niedoświadczony, początkujący, choć być może nie pozbawiony ambicji kolarz nie stworzy zagrożenia na kryterium dla wyczynowców ani nie rozbije się na pucharowej trasie XCO.
Wszyscy są zadowoleni, bo rywalizują z równymi lub nieznacznie lepszymi od siebie, podnoszą poziom sportowy, mają motywację i unikają frustracji.
Pytanie dnia brzmi: czy coś takiego można wprowadzić u nas?
Cóż, po części taki podział istnieje i choć obowiązuje na niewielkiej liczbie zawodów, ma potencjał do rozwoju. Mówię tu o reaktywowanej licencji Cyklosport. W tej kategorii np. na mistrzostwach Polski rywalizują zawodnicy wiekowo odpowiadający Elicie, jednak, przynajmniej w teorii, nie mogący się z nią równać. Wyścigi Cyklosportu często łączone są z wyścigami kategorii Masters.
Cyklosport to rodzaj ?zarejestrowanego amatora? i choć liczba sprzedanych licencji jest niewielka (w 2015r 121 męskich i 14 żeńskich w porównaniu odpowiednie ze 186 i 93 w elicie), można powiedzieć, że drzemie w niej pewien potencjał.
Licencja cyklosportu daje bowiem mniej więcej tyle samo, co licencja Elity: możliwość rywalizacji i klasyfikacji w oficjalnych wyścigach i walki o koszulkę mistrza Polski. Na tym właściwie kończą się benefity związane z rejestracją kolarza w Polsce w związku z tym te 135 osób to zaangażowane, by nie powiedzieć zdesperowane jednostki, które chcą uczestniczyć w sporcie kwalifikowanym.
Tymczasem na samym bikemaratonie w kategorii ?M2? (wiekowo ?Elita?) na dystansach Mega i Giga wystartowało w sezonie 2015 prawie 500 osób. Część z nich to zawodnicy tak samo lub nawet bardziej zaangażowani co właściciele licencji, jednak z różnych powodów niezainteresowani rejestracją i opłatą na rzecz PZKol.
Tak czy inaczej, by uniknąć ?kwasu? w związku z tym, że w cyklosporcie ścigają się ?łowcy nagród i tytułów?, którzy mogliby spokojnie rywalizować z Elitą, system awansów i spadków byłby pożądany.
Tyle tylko, że aby podział na klasy zaawansowania funkcjonował prawidłowo potrzebnych jest kilka elementów.
Pierwszy z nich to ujednolicone regulaminy wyścigów i kategorie wiekowe. Drugi to dostarczanie wyników prowadzącemu ranking. Trzeci to oczywiście sam ranking. Centralny rejestr licencji i dostęp do aktualnej klasyfikacji jest mile widziany.
Czy warto? Zdecydowanie tak! Kolejna forma aktywizacji zawodników może oznaczać zwiększenie frekwencji na wyścigach. Dla organizatorów imprez XC przekroczenie jakiegoś progu frekwencji to czasem być albo nie być. Kilkunastu czy kilkudziesięciu ?amatorów? to szansa, by w kolejnym roku lokalni młodzicy czy juniorzy młodsi mieli się gdzie ścigać.
Z kolei na szosie daje to nadzieję, by imprezę dla niewielkiej grupy kolarzy wyczynowych zmienić w wydarzenie na szerszą skalę.
Biorąc pod uwagę, że, nie licząc Tour de Pologne, imprezy kolarskie w Polsce interesują właściwie wyłącznie uczestników, stworzenie warunków, by tych było więcej może być skuteczną drogą na wyjście z obecnej, nieszczególnie korzystnej sytuacji.