Historia, którą wszyscy znamy, wiemy jak się kończy i przerabialiśmy setki razy. Teraz na ekranach kin w obrazie, który niewiele wnosi. ?Strategia Mistrza? to stracona szansa, ale czy także strata czasu?
Lata 1999-2010 to w kolarstwie ?Era Armstronga?. Amerykański kolarz, były mistrz świata, którego kariera została nagle przerwana wykryciem nowotworu i chemioterapią powrócił na szosę by dominować w tym sporcie przez kolejną dekadę. Nawet wtedy, gdy na chwilę zawiesił rower na haku, jego cień ciążył nad zawodowym peletonem, a porzucenie emerytury i ponowny start w Tour de France stały się jedną z przyczyn upadku zawodnika zwanego ?Bossem?.
Lance Armstrong to ikona popkultury. Heros, inspirujący miliony ludzi na świecie, który nawet po przyznaniu się do winy: przyjmowania niedozwolonych środków i zorganizowania niezmiernie skutecznego systemu unikania odpowiedzialności nie stracił licznych fanów.
To postać tak głośna, że choć kolarstwo nie należy do najchętniej śledzonych dyscyplin sportu, najważniejsze elementy historii Armstronga obiły się o uszy niemal wszystkim.
W tym miejscu pojawia się największa słabość filmu ?Strategia Mistrza?. Stuminutowy obraz skupia się niemal wyłącznie na wymienianiu kolejnych faktów i powielaniu najbardziej popularnych obrazów. Grający główną rolę Ben Foster do perfekcji opanował mimikę i sposób wypowiedzi Armstronga, wiele kadrów wiernie kopiuje sceny przetwarzane przez media dziesiątki razy. Z kolei Dustin Hoffman pojawiający się na drugim planie jako Bob Hamman z SCA Promotions (firmy, która wypłacała kolarzowi premie za kolejne zwycięstwa w Tour de France) wnosi pewien powiew świeżości. W tle brzmi niezła muzyka (Radiohead, Primal Scream, Leonard Cohen), ale także to nie ratuje całości.
A great article on where some of our bikes came from!… http://t.co/zE4U3fkNtV
— Iain Ferguson (@iainsferguson) November 7, 2014
Dla fanów kolarstwa ?The Program? czy też po polsku ?Strategia Mistrza? nie będzie żadną rewelacją. Film to głównie ?gadające głowy? w stylu średniej klasy seriali. Przygotowanych przez markę Condor replik rowerów z epoki niemal nie widać a ?kultowe? sweterki Michele Ferrariego i jego zabawny akcent odwracają uwagę od istoty problemu, jakim było powszechne, niedozwolone wspomaganie w sporcie lat dziewięćdziesiątych.
Z kolei nierowerowi widzowie (zaprosiliśmy na seans ?grupę kontrolną? ;) ) będą zmęczeni tempem, chaosem, brakiem pointy i widocznymi brakami w budżecie (poziom realizacji przypomina bardziej filmy telewizyjnego Hallmarku niż hollywoodzkiej superprodukcji).
Jeśli szukacie obrazu, który pogłębia historię Lance?a Armstronga, sięgnijcie po dokument ?The Armstrong Lie?. Zawiera w sobie nie tylko sporą porcję refleksji a dla wielu widzów dostarczy nowych informacji, jest także po prostu lepszym filmem jako takim. Z kolei ?Mała Królowa?, fabularyzowana opowieść o Genevieve Jeanson, choć ma bardziej kameralny charakter niż ?Strategia Mistrza? o wiele lepiej prezentuje skomplikowane aspekty dopingu: fizjologiczne, prawne i przede wszystkim osobiste.
Dla odmiany ?The Program? to nic innego jak próba tak zwanego odcinania kuponów od głośnego skandalu i właściwie nic ponad to. Szkoda.