fbpx

A co, jeśli w Rio nie będzie medalu?

Kolejna Olimpiada (czas między Igrzyskami) dobiega końca. Ostatnie przygotowania do zawodów w Rio de Janeiro skłaniają do zapytania o potencjał medalowy polskich kolarzy. Ile krążków możemy przywieźć z Brazylii? Kto ma na to największą szansę? I co się stanie, jeśli plan budowy kolarskiej potęgi nie wypali?

18 kompletów, 54 medale

Więcej krążków podczas Igrzysk w Rio będzie można zdobyć tylko w pływaniu (34 zestawy) i ?królowej sportu?, czyli lekkoatletyce (47). Tyle samo co rowerzyści dostaną zapaśnicy i gimnastycy. Samo kolarstwo dzieli zaszczyty na tor: 10, szosę: 4, mtb i bmx: po 2. Nic więc dziwnego, że olimpijskie konkurencje kolarskie znalazły się na priorytetowej liście Ministerstwa Sportu i Turystyki. W sezonie 2015 z budżetu państwa do Polskiego Związku Kolarskiego przekazano w ramach ?Programu dofinansowania zadań związanych z przygotowaniem w 2015 r. kadry narodowej do udziału w igrzyskach olimpijskich, igrzyskach paraolimpijskich, igrzyskach głuchych, mistrzostwach świata i Europy ze środków FRKF? (FRKF to Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej) 750tys. złotych (link), 700tys. latem jesienią i 5 milionów wiosną (link). Czy to dużo czy to mało oceńcie sami, najwyraźniej na tyle nas stać. PZLA (lekkoatleci) otrzymali w ramach tego programu ok. 13mln, Narciarze 7,5mln, Wioślarze ok 8mln. W kolarstwie spory potencjał widzą więc nie tylko pasjonaci, ale też decydenci.

Kto te medale może zdobyć

Wskazywanie pewniaków na dziesięć miesięcy przed zawodami sportowymi to sprawa śliska. Z drugiej strony kolarstwo jako takie jest dyscypliną dość wymierną. Ze względu na jej wytrzymałościowy charakter, do mistrzostwa dochodzi się latami. Choć oczywiście zdarzają się niespodzianki, często przedwyścigowe typowania potwierdzają się na mecie.

Jeśli miałbym więc przewidzieć, kto z polskiej reprezentacji kolarskiej przywiezie z Brazylii medal, w pierwszej kolejności będzie to Katarzyna Pawłowska. Dwukrotna mistrzyni świata (2012,13, wicemistrzyni 2014) w scratchu, aktualna mistrzyni Europy w wyścigu punktowym (to pokrewne konkurencje), do tego dobrze radząca sobie na szosie jest gwiazdą toru a dzięki swojemu doświadczeniu ma spore szanse na wyróżniający wynik w Rio. Scratch i wyścig punktowy niosą ze sobą pewną dozę chaosu, mimo to wierzę, że Pawłowska poradzi sobie ze stresem i po medal sięgnie, może nawet w olimpijskim „omnium”, czyli wieloboju (zawierają się w nim sractch i punktowy, Pawłowska ma na swoim koncie brąz ME 2012 i coraz lepiej jeździ na czas).

Typem numer dwa jest Maja Włoszczowska. Srebrna medalistka z Pekinu (2008), mistrzyni świata (2010), multimedalistka mistrzostw świata w cross country. Patrząc na to, co w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach wyczyniają Jolanda Neff i Pauline Ferrand-Prevot trudno myśleć o Polce jako kandydatce do złota, ale trzeba pamiętać o jednym: Włoszczowska przez całą swoją karierę udowodniła, że przygotowanie szczytu formy przed imprezą docelową opanowała do perfekcji.

Pewną niespodzianką, choć nie totalnym zaskoczeniem może być medal Katarzyny Niewiadomej lub Rafała Majki w szosowym wyścigu ze startu wspólnego. Górska powinna sprzyjać ich charakterystyce. Jeśli Michał Kwiatkowski, tak jak wielu jego poprzedników w teamie Sky przejdzie metamorfozę i zacznie hasać na podjazdach niczym Geraint Thomas, również mistrza świata z Ponferrady nie można wykluczyć z grona faworytów, tym bardziej, że Liege-Bastogne-Liege, Walońska Strzała i Amstel Gold Race gdzie stawał na podium równają ze sobą specjalistów klasyków z ?góralami? i tak też może wyglądać walka o olimpijskie złoto.

Według dostępnej wiedzy, wyników, statystyk i przebiegu karier, medal zdobyty przez kogoś innego trzeba będzie zaliczyć do grona tych, od których rozpoczyna się wielka kariera danego sportowca. Owszem, Igrzyska znają takie przypadki, zatem niewykluczone, że z kadry naszych torowców wyłoni się gwiazda światowego formatu porównywalna np. z Katarzyną Pawłowską. Małgorzata Wojtyra czy drużyna sprinterów dają nadzieję na dobry wynik, pytanie czy szczytem ich możliwości jest ?miejsce punktowane? czy podium?

A co, jeśli będą mocniejsi?

Jeszcze przed IO w Londynie słyszeliśmy, że już wtedy ruszyły przygotowania do Rio. W tym czasie właściwie każdy start polskich kolarzy torowych i mtb był anonsowany jako element układanki, która ma być skończona w Brazylii. Z szosowcami sprawa jest nieco inna. To konkurencja w dużej mierze zawodowa, z imprezami, które prestiżem i finansami przewyższają Igrzyska. O ile jeszcze dla kobiet złoto robi różnicę, dla mężczyzn jest jednym z celów, porównywalnym z rozdawaną co roku tęczową koszulką.

Mam wrażenie, że tegoroczny ?worek medali? zdobyty przez polskich kolarzy w komunikacji Polskiego Związku Kolarskiego był mało ważny. Istotne było, że na horyzoncie mamy Rio a osiągane wyniki potwierdzają nasze szanse na olimpijskie laury. Mistrzostwa Europy? Droga do Rio. Puchary Świata? Droga do Rio. Mistrzostwa Świata? Co tam, przecież jest Rio.

Owszem, model finansowania polskiego sportu opiera się na wynikach osiąganych podczas Igrzysk. To one decydują o funduszach z ministerstwa, to one też dają indywidualnym sportowcom świadczenie, które w naszych realiach jest nie do przecenienia: emeryturę, która po latach kariery nie pozostawiających miejsca na oszczędności, inwestycje, edukację czy budowanie sieci kontaktów biznesowych, może się okazać nie tylko gratyfikacją, ale i ratunkiem dla wyniszczonego wyczynem organizmu sportowca.

Mimo wszystko Igrzyska to jedno a codzienność to drugie. Nawet, jeśli Puchar Świata czy Mistrzostwa Europy w niektórych konkurencjach są mniej prestiżowe, to wciąż ważne cele, o które walczą sportowcy w czasie Olimpiady (wspomnianego we wstępie czasu między Igrzyskami). Ba, dla tych, którzy nie zostali obdarzeni przez stwórcę lub przodków (zależnie od wyznawanych wartości) odpowiednimi predyspozycjami, dobre miejsce na mniejszej, lecz wciąż ważnej imprezie może być szczytowym osiągnięciem kariery. Co więcej, to na regularnej obecności w czołówce, nie tylko w czasie Igrzysk, można próbować budować swoją – indywidualną lub grupową – wartość wizerunkową przekuwaną później na wsparcie sponsorów.

Mam wrażenie, że w naszej rzeczywistości IO swoim cieniem przysłaniają wszystko, co poza nimi. Sukcesy nieolimpijskie tracą ważność, by nie powiedzieć, że są wręcz deprecjonowane. Zawodnicy bez szans na członkostwo w kadrze lub uprawiający konkurencje spoza rodziny olimpijskiej są często zdani na własną przedsiębiorczość w kwestii pozyskiwania finansowania na swoją działalność. Owszem, możemy powiedzieć, że uprawianie sportu to fanaberia, ale warto pamiętać o społecznych, pozytywnych konsekwencjach aktywności fizycznej, w tym wyczynowej.

Katarzyna Pawłowska i Maja Włoszczowska pojadą do Brazylii ze sporymi szansami, ale, przy całej sympatii połączonej z racjonalnymi argumentami może się okazać, że wrócą bez medalu. I co wtedy? Czy całe czterolecie, ?droga do Rio? na której wywalczyły wiele znakomitych wyników będzie bez znaczenia? Czy szosowcy, którzy w ostatnich sezonach przebojem weszli do światowej czołówki będą gorszymi kolarzami? A co z torowcami, rosnącymi w siłę, ale wciąż goniącymi największe gwiazdy czy zawodnikami mtb, którzy punktów do kwalifikacji do Rio będą musieli na gwałt szukać wiosną, co, jeśli da ostatecznie jedno miejsce dla mężczyzny, nie pozostanie bez wpływu na formę osiągniętą latem.

O przełajowcach czy przedstawicielach konkurencji grawitacyjnych nawet nie wspominam. Na nich Igrzyska wpływają w ten sposób, że dobrze wiedzą, by głównie polegać na samych sobie.

Zdjęcie okładkowe: Shawn Carpenter, flickr, cc by sa 2.0


Opublikowano

w

przez