fbpx

Dlaczego nie startuję w przełajach?

Mamy kolejny sezon CX. Wiele wyścigów organizowanych jest rzut beretem od mojego domu. A ja nie startuję.

Z dekadę temu, gdy o cyclocrossie pamiętała ostatnia garstka zapaleńców spod Częstochowy, Zielonej Góry i może z Pomorza, widząc, co się dzieje ?zagranico? wprowadziłem tematykę przełajową do bikeWorld.pl. To była typowa, zimowa ?zapchajdziura?, wyniki i kilka słów o najważniejszych imprezach na świecie. W lokalnych mediach rowerowych byliśmy pierwsi. Teraz o przełajach obowiązkowo piszą wszyscy. Wyścigi błotniaków do pewnego stopnia stają się modne a rower przełajowy to dobry pomysł na narzędzie zimowych treningów. Mimo to od kilku lat na zawodach CX okazjonalnie pojawiam się tylko jako kibic.

  Pierwszy powód, dla którego omijam aktywne uczestnictwo to:

Nie mam roweru

Nawet, jeśli w kategoriach emeryckich dopuszczone jest startowanie na rowerze mtb (obowiązkowo na wąskich oponkach), to nie jest to samo. To tak, jakby w lipcu trenować góralem na szosie. Można, ale po co. Jasne, wyścig, to wyścig, liczy się wysiłek, rywalizacja i emocje. Tyle, że sporą częścią tej zabawy jest właśnie sprzęt. Szybka, sztywna, zwinna przełajówka dostarcza specyficznych wrażeń z jazdy. Nawet ?uprzełajowiony? góral nie zbliża się do odczuć, jakie daje rower cx. Owszem, koszty są tu pewnym ograniczeniem, z drugiej strony dla chcącego nic trudnego. Większym problemem niż cena nowej przełajówki jest ten:

Gdzie trzymać to całe badziewie?

https://instagram.com/p/9DvUBWA6Fk/ Mam dwa ?górale? i szosówkę. Moja szanowna małżonka tak samo. Pojemność dwupokojowego mieszkania jest ograniczona. Pasja pasją, ale wynajmowanie hangaru, by pomieścić sprzęt to lekka przesada. I tak większość salonu zajmują nam rzeczy rowerowe. Bo przecież sam rower to nie wszystko. Cenny jest także czas niezbędny na utrzymanie sprzętu w godnym stanie technicznym. Jakkolwiek przełaje nie byłyby fajne, priorytetem dla mnie jest jazda mtb. Latem. Z tym wiąże się kolejny element układanki, czyli:

Potrzebuję odpoczynku

Dwadzieścia startów od kwietnia do października mi wystarczyło. Może pod koniec nie czułem się jak trup, ale kilkanaście dni relaksu należy się każdemu. Owszem, przełaje są świetnym bodźcem treningowych, rozwijają fizycznie i technicznie, ale z drugiej strony tylko nieliczni zawodnicy są w stanie wytrzymywać ciągłą mobilizację przez cały rok. W październiku wolę jeździć na wycieczki i jeść słodycze a w listopadzie zacząć spokojnie ?wysiadywać? godziny na szosie niż wprowadzać się w stan koncentracji związanej ze startem w zawodach. Z drugiej strony? https://vimeo.com/35204081

Przełaje wciąż kuszą

Nawet, jeśli dyspozycja daleka jest od tej w sezonie, idea żwawego pomykania po polnych i leśnych drogach czy spotkania z kolegami na piaszczystej rundzie gdzieś na jurze jest kusząca. Pojawiające się wszędzie, ?zajawkowe? wideo z zawodów CX, klimatyczne zdjęcia przejażdżek w mglistym pejzażu i poradniki bunny hopów robią swoje. Przełaj to obecnie nie tylko sport, ale i sposób na przetrwanie jesieni i zimy. Pomysł na dostarczenie ekscytującej przyjemności w czasie, gdy za oknem szaro, buro a do wykonania są głównie jednostajne treningi i myśli o nowym sezonie. Z różnych pomysłów, które branża rowerowa wdrożyła w ostatnich latach, odkurzenie cyclocrossu jako sposobu na dodatkowy dochód producentów sprzętu był jednym z fajniejszych. Znając życie, gdy tylko ogarnę jakiś rower, wcześniej czy później dołożę do swojego kalendarza kilka wyścigów CX. Z salonu trzeba będzie wynieść stół i zmienić pralkę na jakiś model przemysłowy, by poradzić sobie z kolejnymi stertami ubłoconych ciuchów, ale cóż. ?Pasja nie wybiera? ;) Zdjęcie okładkowe: Sébastien Gasser, flickr CC BY ND 2.0

TWOJA MARKA W XOUTED? ZOBACZ, JAK TO ZROBIĆ!


Opublikowano

w

przez