fbpx

Sagan ma swoje wielkie zwycięstwo

Uważany za wielki talent, który ciągle ma problem z odniesieniem ważnego zwycięstwa, Peter Sagan wygrywając mistrzostwa świata w Richmond zamyka usta krytykom a jego kariera wkracza w kolejną fazę.

Na początku przyjrzyjmy się dokonaniom Słowaka w sezonie 2015.

Etap Tirreno-Adriatico, dwa etapy Tour of California wraz z klasyfikacją generalną, dwa etapy Tour de Suisse, podwójne mistrzostwo kraju, klasyfikacja punktowa Tour de France (czwarta z rzędu) i etap Vuelta a Espana. Do tego 4. miejsce w Mediolan-Sanremo oraz Dookoła Flandrii i pięć drugich miejsc na etapach Tour de France. 10 zwycięstw daje mu szóste miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych kolarzy sezonu oraz szóste miejsce w CQ Rankingu.

We wcześniejszych latach wygrywał też Gandawa-Wevelgem, E3 Harelbeke, GP Montrealu, Tour de Pologne oraz Brabancką Strzałę. Stawał również na podium Mediolan-Sanremo i Dookoła Flandrii.

To imponujący dorobek, ale szef Sagana, Oleg Tinkow, podobnie jak kibice oraz dziennikarze oczekiwali więcej. Wysoki kontrakt (prawdopodobnie 4 miliony Euro) połączony z brakiem spektakularnych sukcesów w wiosennych klasykach był szczególnie frustrujący dla rosyjskiego milionera, właściciela grupy Tinkoff-Saxo.

Niemoc Sagana podczas Tour de France, gdzie wykazywał się heroizmem nawet na górskich etapach doczekała się anegdotycznego statusu.

Podczas hiszpańskiej Vuelty Słowak zdołał wygrać jeden z etapów, ale z rywalizacji wycofał się po kraksie z motocyklem kolumny wyścigu. Start w Hiszpanii był jednak dla niego kluczowy w budowie formy na mistrzostwa świata.

Trasa w Richmond w teorii była odpowiednia dla Sagana, zatem należał on do grona faworytów. Pewnym problemem była niewielka liczebność słowackiej drużyny: do pomocy miał jedynie swojego brata Juraja oraz Michala Kolara.

Paradoksalnie być może właśnie to stało się jednym ze źródeł sukcesu. Gdy reprezentanci innych ekip nawzajem kasowali swoje akcje a kolejni faworyci odpalali dynamiczne ataki w finałowej fazie wyścigu, Sagan cierpliwie czekał.

Skoczył raz, zdobywając minimalną przewagę po czym popisał się swoimi umiejętnościami zjazdowymi a następnie wytrzymał tempo na lekko wznoszącym się do mety, ostatnim odcinku trasy. Nie przeszkodził mu nawet wypięty z pedału but ani fakt, że na ?duszącej? końcówce mięśnie musiały palić go ponadprzeciętnie. Obronił się przed pogonią i w rewelacyjnym stylu zdobył mistrzostwo świata.

Tęczowa koszulka trafiła w ręce zawodnika, który jest jedną z bardziej wyrazistych postaci we współczesnym peletonie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że od czasów Mario Cipolliniego nie było kolarza o tak ekscentrycznej ekspresji, który niemal w każdej wypowiedzi czy zachowaniu potrafi wzbudzić kontrowersję, uśmiech i pobudzić emocje fanów.

Skuteczność (wbrew opiniom udowodnioną w zestawieniu na początku wpisu) łączy z poczuciem humoru (bywa, że nie najwyższych lotów) i specyficznym poczuciem smaku. Biorąc pod uwagę, że ostatnio w kolarstwie brakuje silnych osobowości, trudno się dziwić, że chcąc nie chcąc, Sagan jest gwiazdą.

Jest też zawodnikiem, który może oprzeć się ?klątwie tęczowej koszulki?. Owszem, w nadchodzących miesiącach będzie zmagał się ze wszystkimi utrudnieniami, jakie spotykają każdego mistrza świata. W jego przypadku charakterystyczny stój i wiążące się z nim obowiązki mogą być jednak elementem, który odwróci losy jego kariery.

Czy pierwsze, prawdziwie wielkie zwycięstwo będzie pierwszym z serii? Przed Saganem Mediolan-Sanremo czy Dookoła Flandrii, wyścigi, w których już stawał na podium i które przegrywał przez niefortunne decyzje na trasie. Wydaje się, że sezon 2015 był dla Słowaka przełomowy. Kolejne porażki podczas Tour de France sprawiły, że choć odrobinę dojrzał, czego wyrazem była jazda w Richmond.


Opublikowano

w

przez