Na półmetku 72. Tour de Pologne powtarza się scenariusz z poprzednich lat i nic nie wskazuje, by tegoroczna impreza przełamała dotychczasowy schemat. Nasz narodowy wyścig jest w porządku, ale brak mu argumentów, by wzbudzić żywsze bicie serca.
Mimo szczerych intencji i pozytywnego nastawienia trzeba powiedzieć jasno: Tour de Pologne to obrzeża World Touru. Jakkolwiek by nie szukać, obsada nie jest szczególnie ekscytująca, Michał Kwiatkowski jako największa gwiazda skupia największe zainteresowanie i jako mistrz świata musi znosić to z godnością. Pierwsze etapy, choć dały szansę Kittelowi i Pelucchiemu w zasadzie można pominąć.
Gdyby nie fakt, że wyścig rozgrywa się w Polsce, nie zwróciłbym na niego uwagi, nawet wiedząc, że jest wysoko punktowany.
Wiem też, że ostatnie dwa etapy: podhalański i krakowski będą w porządku. Długa czasówka to wyzwanie dla kibica-konesera, ale zawsze daje ciekawe rozstrzygnięcia, co więcej, jest informacją o dyspozycji poszczególnych kolarzy. Z kolei dynamiczne rundy przez Ząb i Gliczarów tak czy inaczej zrobią selekcję w peletonie.
Te dwa etapy to poziom World Touru. Mogłyby być częścią Wyścigu Dookoła Kraju Basków. Tour de Romandie czy Tirreno - Adriatico i jako takie budziłyby zainteresowanie.
Niestety, pierwsze dni Tour de Pologne można wymazać ze świadomości. Nie wnoszą nic a do tego szansa na jakiekolwiek emocje jest zabijana przez nieśmiertelne ni to kryteria ni to paradę reklamową, czyli ?Rundy Langa?.
Trudno więc się dziwić, że wyścig może nie jest ignorowany przez międzynarodowe media, dziennikarzy czy ?liderów opinii?, ale poświęcają mu minimalną ilość swojego czasu i przestrzeni. Co więcej, także media polskie, poza tymi, które muszą lub czują się w obowiązku, Tour de Pologne traktują z dystansem.
Na drugim biegunie stoi zainteresowanie, jakim wyścig cieszy się wśród bezpośrednich kibiców. Przy trasie może nie ustawiają się tłumy, ale frekwencja jest godna. Nie wątpię też, że przed telewizorami gromadzi się spora grupa widzów. Kto wie, może padnie kolejny rekord oglądalności kolarstwa w TVP.
https://twitter.com/Cyclingnewsfeed/status/627962089777307648
W sytuacji, gdy mamy Mistrza Świata, gdy wyjeżdżając na szosę niemal o każdej porze dnia, w dowolnym miejscu w kraju spotyka się kolarzy - widok jeszcze niedawno mocno egzotyczny - szkoda tracić szansę.
Chciałbym móc traktować Tour de Pologne z należytą powagą. Nie musząc słuchać o ?świątyniach sprintu?, ?ścianie bukoviny?, ?kolarskiej lidze mistrzów? i tym podobnych bzdurach. Spora część Tour de Pologne to dobry produkt z wielkim potencjałem. Piszę to szczerze i z całkowitym przekonaniem. Druga strona medalu jest przykra, nudna i słaba. Jest wiele punktów, które skutecznie zabijają entuzjazm i wkrótce nie tylko eksperci się w tej kwestii zorientują. Nawet okazjonalny kibic coraz więcej wie o kolarstwie i choć Tour de Pologne jest dla większości jedyną okazją, by doświadczyć ścigania zawodowców, wkrótce poczuje, że przynajmniej kilka elementów tu nie gra.
Komentarze
Jedna odpowiedź do „Tour de Pologne: Nie dość sexy”
[…] popularne, dzięki sukcesom naszych reprezentantów zdobywa dodatkowy impuls do rozwoju. Nawet, jeśli Tour de Pologne nie jest wystarczająco ?sexy?, by zadowolić ekspertów, gromadzi przy szosach tłumy widzów, których zwyczajnie kręci sportowa rywalizacja, widowisko, […]