fbpx

Kilka dni spokoju

Niezmiernie intensywna, pierwsza część Giro d?Italia zakończyła się remisem między trójką faworytów, którzy uciekli reszcie stawki. Astana i Tinkoff-Saxo rządzą peletonem, za ich plecami czeka drużyna Sky. Przed kolarzami kilka dni wytchnienia.

Dzień przerwy podczas wielkiego touru naturalnie skłania do podsumowań. Tak naprawdę wolne będzie trwało nieco dłużej, przynajmniej dla kolarzy walczących w klasyfikacji generalnej. Najbliższe cztery etapy powinny być wyraźnie spokojniejsze w stosunku do całego pierwszego tygodnia rywalizacji.

Od startu w San Remo kolarze wzięli się ostro do pracy. Poza typowym dla początku wielkiego touru rozgardiaszem czy wręcz chaosem, już czwartego dnia do głosu doszli faworyci klasyfikacji generalnej.

Nazywanie etapu z Chiavari do La Spezia najciekawszym dniem w wielkich tourach jest oczywiście nadużyciem, ale trzeba przyznać, że otwarta wojna między drużynami najważniejszych postaci wyścigu w tak wczesnej jego fazie jest zjawiskiem nietypowym.

Dzień później na podjeździe Abetone do ataku przystąpił Alberto Contador, co skutecznie oddzieliło ?chłopców od mężczyzn?, zawężając grono faworytów do trzech. Fabio Aru i Richie Porte utrzymali koło Hiszpana, straty ponieśli za to pozostali kolarze typowani przed wyścigiem na właścicieli różowej koszulki lidera.

Koszmarna kraksa spowodowana przez jednego z kibiców na mecie etapu numer sześć sprawiła, że kolejne dwa dni ci bardziej rozgarnięci fani drżeli nie tylko o stan zwichniętego barku Alberto Contadora, co o dalsze losy całego wyścigu. Wiadomo bowiem, że to obecność Hiszpan robi z tegorocznego Giro wyjątkowe wydarzenie. Bez lidera Tinkoff-Saxo byłby to wyścig dublerów i kolarzy na dorobku.

Contador test z odporności na ból zdał popisowo (podobno posiłkując się wyłącznie ibuprofenem!). Musiało być mu ciężko, dzień po kraksie peleton musiał się uporać z trasą najdłuższego, 260km etapu. Co więcej, na kolejnym odcinku czekała meta na podjeździe, gdzie do ofensywy przeszedł Fabio Aru wraz ze swoimi przybocznymi: Mikelem Landą i Dario Cataldo.

https://instagram.com/p/2wSeu_Nhf7/

Efektem harców Astany stały się jednak tylko straty tych kolarzy, którzy już wcześniej nie wytrzymywali tempa ścisłej czołówki. Rigoberto Uran tłumaczy się przeziębieniem, Jurgen Van den Broeck wyraźnie odstaje od formy, którą prezentował kilka lat temu na Tour de France.

Fakt faktem, że Contador, Froome, Aru i Landa gdy zaczynają swoje gry i zabawy na świeżym powietrzu, generują moc osiągalną jedynie dla najwęższego grona kolarzy na świecie. Rok temu wydawało się, że Rigoberto Uran może do niego dołączyć, jednak z pewnością nie wtedy, gdy jest chory. Pozostali gracze zwyczajnie nie nadążają, gdy czołówka zaczyna pędzić pod górę.

Szacowane 6W/kg i obiektywna średnia prędkość podjeżdżania (VAM) 1684m/h na wzniesieniu Campitello Matese (12.03 km, 7.34 %) to niezmiernie wysokie wartości, które zostały powielone niemal za każdym razem, gdy atakowali Contador lub Aru.

Pytanie, w jaki sposób tak intensywny pierwszy tydzień Giro wpłynie na dalszy przebieg rywalizacji. Z pewnością płaskie etapy: wtorkowy i środowy dadzą faworytom kilka chwil oddechu. Mimo pojawiających się w drugiej połowie tygodnia pagórków, wszyscy czekają już na sobotnią, 60km czasówkę. To tam Porte będzie chciał zdystansować Contadora a ten z kolei Fabio Aru.


Opublikowano

w

przez