fbpx

Karma wraca

Znakomity pod względem dramaturgii etap prowadzący przez przełęcz Mortirolo obnażył zanikający brak poszanowania zasad we współczesnym peletonie.

W teorii zawodnik jadący w koszulce lidera cieszy się szczególnymi względami. Jednym z nich jest powstrzymanie się od ataków w momencie, gdy z przyczyn obiektywnych ponosi stratę. Na 16. etapie Giro d?Italia 2015 ekipa Astany przyspieszyła, gdy prowadzący w klasyfikacji generalnej Alberto Contador złapał gumę.

Swoją drogą 16. etep włoskiego touru drugi rok z rzędu przynosi kontrowersje. Rok temu Nairo Quintana zignorował czerwone flagi na zjeździe z zaśnieżonej przełęczy Stelvio i zyskał decydującą o zwycięstwie przewagę. W tym roku między przełęczami Tonale a Mortirolo pogwałcono niepisaną zasadę szacunku dla koszulki lidera.

O ile jeszcze Quintana a raczej jego przełożeni tłumaczyli się chaosem informacyjnym, sprzecznymi komunikatami na twitterze i w radiu wyścigu, o tyle tym razem ekipa Astany ustami Mikela Landy wyraziła się wprost: przyspieszyliśmy w momencie awarii Contadora, by zmusić go do większego wysiłku na podjeździe Mortirolo.

Zarówno Contador jak i los zagrali Astanie na nosie. Hiszpan dogonił uciekających mu kolarzy w błękitnych strojach, a następnie zyskał przewagę nad najgroźniejszym rywalem, czyli Fabio Aru. Włoch nie tylko poważnie osłabł i kolejny raz w tym wyścigu zmagał się z brakiem energii na końcowych kilometrach etapu, to jeszcze u podnóża finałowego podjazdu sam miał defekt. Karma wróciła do grających nie fair . Co prawda szybka wymiana roweru sprawiła, że różnica nie urosła ponad to, co Aru i tak stracił przez swój kryzys, ale wierzącym w nadnaturalne siły sprawcze daje to spory argument za ich istnieniem.

Niesympatycznie zachował się również Mikel Landa, który w końcówce dynamicznie przyspieszył, gubiąc Contadora i Stevena Kruijswijka. O ile jeszcze atak na lidera w tym momencie można zrozumieć, o tyle względem Holendra z LottoNL Jumbo było to nie do końca w porządku. Kruijswijk bowiem wykonał gros pracy na ostatnich kilometrach Mortirolo, następnie w dolinie oraz na większości podjazdu do mety w miejscowości Aprica. Landa w tym czasie bez słowa wiózł się z tyłu, dając de facto tylko jedną, najmocniejszą zmianę po etapowe zwycięstwo.

O ile we współczesnym świecie można dyskutować o istnieniu zasad etycznych, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą sława i pieniądze, to nawet trzymając się wyłącznie merkantylnego podejścia warto być choć odrobinę sympatycznym dla rywali. Po raz kolejny w karierze doświadczył tego Alberto Contador, który w pogoni za Aru i Landą na stromiznach Mortirolo dostał odrobinę pomocy od kolarzy, których sam kiedyś w przeszłości w ten czy inny sposób uszanował.

Wracając do tematu tytułowej karmy i wspomnianego już Nairo Quintany, Kolumbijczyka za kontrowersyjne zachowanie również spotkała kara. Niespełna pół roku po niesportowym ataku na Stelvio, gdy jechał w koszulce lidera Vuelta a Espana i był typowany do zwycięstwa w całym tourze, pechowo upadł podczas jazdy na czas, solidnie się poobijał i wycofał z wyścigu.


Opublikowano

w

przez