fbpx

Anatomia kolarza klasycznego

Pełnia sezonu brukowanych klasyków. Kolarstwo w stylu vintage prezentowane przez prawdziwych herosów. Co charakteryzuje perfekcyjnego faworyta klasyków północy?

anatomia-kolarza-klasycznego

Jeśli przyjrzycie się zawodnikom, którzy walczą o wygraną w Ronde Van Vlaanderen czy Paryż-Roubaix, zauważycie, że w wielu kwestiach są wyjątkowi. Muszą łączyć w sobie elementy wielu kolarskich specjalności: siłę, szybkość, wytrzymałość, technikę. Doskonały sprinter sensu stricto raczej nie wygra we „Flandrii”, zwycięzca górzystych zawodów w Ardenach zostanie pokonany przez silnych i wysokich Belgów gdy ci nadadzą szaleńcze tempo na mokrym bruku.

Nawet, jeśli posiada odpowiednie cechy fizyczne, potrzebuje jeszcze wieloletniego doświadczenia. Aby sprawnie poruszać się po flandryjskich kocich łbach, trzeba albo się tam urodzić albo spędzić wiele sezonów poznając specyfikę jazdy w takich warunkach. Do tego dochodzi umiejętność „czytania wyścigu”, podejmowania ryzyka gdy trzeba z równoczesnym oszczędzaniem energii gdzie tylko się da.

Co więcej, nigdzie indziej tak ważna nie będzie dobrze przygotowana i wyrównana drużyna. Liderowi potrzebny jest partner, który będzie przy nim w kluczowych momentach gotowy oddać koło a nawet cały rower, gdy gwiazda złapie defekt. Kilka „koni pociągowych” do nadawania tempa i gonienia ucieczek gdy peleton rozerwie się na wietrze oraz ktoś, kto odciąży kolegów, samemu udając się w straceńczą akcję zmuszając rywali do pracy. W takim układzie nawet prawdziwy heros samemu nic nie ugra.

Na koniec pozostaje kwestia sprzętu. Rowery na brukowane klasyki różnią się od tych używanych przez resztę sezonu. Najważniejsze są koła: mocne, ostatnio także aerodynamiczne, ale przede wszystkim odporne na uszkodzenia. Stąd też potrzeba stosowania specjalnego ogumienia: ręcznie robionych, najwyższej klasy szytek, które kosztują krocie i są dostępne wyłącznie na specjalne zamówienie. Do tego dochodzą detale, takie jak lepiej amortyzująca owijka czy siodło. Bywa, że niektóre zespoły w porozumieniu z producentami sprzętu przygotowują specjalne ramy: nieco dłuższe z większą przestrzenią dla ubłoconych opon. Wszystko po to, by przez kilka tygodni w roku specjaliści jazdy po bruku mieli o kilka procent większą szansę na przejście do historii.

 


Opublikowano

w

,

przez

Tagi: