fbpx

Poniedziałkowy skrót#36 – co by było gdyby

Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni stoi pod znakiem gdybania. Mediolan-Sanremo zakończył się sprintem z grupy poprzedzonym kraksą kilku ważnych postaci na zjeździe. Tymczasem w RPA Andrzej Kaiser i Dariusz Mirosław ukończyli Cape Epic na świetnym, 21. miejscu open i 18. w elicie.

Gdyby Gilbert, Kwiato i Ciolek nie upadli?

Ostatnie kilometry ?Primavery? przebiegały według sprawdzonego scenariusza. Ataki na Cipressie i Poggio przerzedziły peleton, w którym równocześnie o pozycję walczyli sprinterzy. Luca Paolini kolejny raz w karierze wykonał tytaniczną pracę dla lidera swojego zespołu (tym razem był to Alxander Kristoff z Katiuszy) a Philippe Gilbert, Greg van Avermaet czy Gerraint Thomas rozpoczęli harce. Tyle tylko, że Gilbert upadł na ostatnim zjeździe a wraz z nim leżeli Michał Kwiatkowski czy Zdenek Stybar. Z walki o dobre lokaty wykluczeni zostali więc dynamiczni, odważnie zjeżdżający i dość szybcy kolarze, którzy co prawda nie mogą się równać w walce ?na kreskę? ze sprinterami, ale mogli wprowadzić więcej zamieszania w samej końcówce. Wyeliminowanie kilku kolarzy tego typu sprawiło, że Degenkolb, Kristoff czy Matthews dostali chwilę czasu na powrót do szpicy i rozegranie finiszu między sobą.

Gdyby Sagan oszczędzał siły?

Słowacki kolarz był bardzo aktywny na ostatnich kilometrach wyścigu. Na Poggio jechał uważnie, pilnując koła rywali, również na zjeździe poczynał sobie bardzo ambitnie a na niecałe 2km przed metą spróbował solowej akcji. Ewidentnie czuł się tego dnia mocny, ponieważ mimo spalenia sporej porcji kalorii podczas tej szarpaniny zdołał finiszować na czwartym miejscu. Sagan musi być bardzo głodny sukcesu, ale odrobina spokoju z pewnością by mu nie zaszkodziła. Niewykluczone, że gdy peleton zacznie regularnie ścigać się na brukach, Słowakowi wystarczy mocy, by w końcu wygrać jeden z Monumentów.

Gdyby Kristoff był mniej pewny siebie?

Alexander Kristoff, ubiegłoroczny zwycięzca Mediolan-Sanremo również musiał czuć się świetnie. Poggio wjechał w czołówce, prowadzony przez przepychającego twarde przełożenie Paoliniego. Ten sam Włoch świetnie rozprowadził Kristoffa na finiszu, jednak Norweg rozpoczął sprint nieco za wcześnie. Rywale go doścignęli, dużo mniej widoczny na poprzedzających końcowy sprint kilometrach John Degenkolb skorzystał z rozprowadzenia rywali.

Gdyby na trasie była Pompeiana?

Bardziej stromy i nieco dłuższy niż Cipressa i Poggio podjazd w przyszłym roku (jeśli znów ziemia nie osunie się na szosę) zostanie włączony do trasy wyścigu właśnie między tymi dwoma, klasycznymi wzniesieniami. Zabraknie zatem odcinka wzdłuż wybrzeża, na którym peleton rozpędza się, kasuje ucieczki i daje szansę sprinterom na powrót do czoła grupy. Dzięki temu do ostatnich metrów o zwycięstwo walczą kolarze różnych specjalizacji. Dodanie kolejnej górki zwiększy szanse ?górali? nad sprinterami. Niewykluczone, że Degenkolb czy Kristoff mieli w tym roku ostatnią szansę na zwycięstwo. Pytanie, czy za rok z Pompeianą poradzi sobie Sagan?

Gdyby cofnąć czas o siedem-osiem lat

Zjeżdżając z włoskiej szosy na południowoafrykańskie bezdroża należy nagrodzić solidnymi brawami zespół Specialized Vimar Martombike, czyli Andrzeja Kaisera i Dariusza Mirosława. Polacy w najbardziej prestiżowej etapówce mtb zajęli świetne, 21. miejsce open i 18. w elicie (ulegli trzem zespołom mastersów, wśród których byli m.in. Bart Brentjens i Daniele Nardello). To znakomity wynik, ale na usta ciśnie się pytanie, co by było, gdyby Andrzej Kaiser miał szansę pościgania się z najlepszymi, górskimi zawodowcami kilka lat wcześniej, gdy z dużym zapasem czasu wygrywał polskie etapówki.


Opublikowano

w

przez