fbpx

Doping – na czym stoimy?

Raport Niezależnej Komisji ds. Reformy Kolarstwa (CIRC) podsumowuje sprawy związane ze stosowaniem dopingu. Komisja proponuje też rozwiązania, których celem ma być dalsze uzdrawianie sytuacji.

Dokument, będący efektem rocznej pracy kilku ekspertów liczy niemal 230 stron. Szczegóły postępowania, skład Komisji, listę przesłuchanych świadków, streszczenie raportu oraz wnioski znakomicie przedstawił Paweł Gadzała w rowery.org. Nawiązując do mojego wcześniejszego tekstu o poziomie mediów rowerowych, muszę w tym miejscu napisać, że to jest rodzaj treści, którego wciąż tak mało mamy w polskim internecie, a który standardem dorównuje lub nawet przewyższa anglojęzyczne odpowiedniki. Świetna robota!

Raport jest rodzajem kompendium faktów, historii i wypowiedzi, które towarzyszą kolarstwu od początku jego istnienia. Póki co tylko go przeglądnąłem, ale z pewnością dokładnie przeczytam całość. Jeśli w miarę sprawnie radzicie sobie z angielskim, zdecydowanie polecam. Znajdziecie tam przegląd metod, środków, lekarzy i afer, które wstrząsały kolarstwem ?na przestrzeni dziejów?. Ze względu na popularność stosowania EPO i transufzji krwi, szczególnie intensywny czas rozpoczął się w połowie lat ?80 XXw. Główne pytania z jakim zmaga się raport, to czy nadużywanie dopingu jest nadal procederem powszechnym, jeśli tak, to czym się objawia i jak tę sytuację można rozwiązać.

Wygląda na to, że wprowadzenie paszportów biologicznych nie ugasiło dopingowego pożaru, ale trzymając się strażackich porównań, wyraźnie ograniczyło teren trawiony przez pożogę. Jednym z efektów jest sytuacja, w której część kolarzy nie jest w stanie określić, który z ich rywali stosuje wspomaganie, a który nie. I choć autorzy raportu zwracają uwagę na brak spójnych kryteriów, które ułatwiłby samoocenę własnej ?czystości?, może to sugerować, że restrykcje, system paszportów biologicznych i zmiana mentalności sprawiły, że doping sensu stricto przestaje dawać jednoznaczną przewagę.

Niedozwolone wspomaganie ma bowiem charakter o wiele bardziej indywidualny, a co za tym idzie jest utrudnione i bardziej stresujące. Ma ewidentny charakter działalności przestępczej. Z drugiej strony nie oznacza to, że kolarze (a szerzej: sportowcy) przestali interesować się pozatreningowymi metodami poprawiania swoich wyników. Manipulują masą własnego ciała, poprawiając stosunek mocy do masy, nadużywają leków przy użycia procedury TUE (wykluczenie do celów leczniczych) oraz nadużywają leków i suplementów sklasyfikowanych jako legalne lub niezabronione. Krótko mówiąc, wyścig chemicznych zbrojeń trwa, choć został objęty w miarę racjonalnymi ramami. EPO i transfuzje krwi nie są już koniecznością a ci, którzy trzymają się sprawdzonych zasad i pod osłoną nocy korzystają z mikrodawkowania niekoniecznie muszą mieć przewagę nad tymi, którzy dzięki receptom na kortykosterdy, tramalowi i stymulantom są w stanie ważyć mniej i znosić więcej bólu niż zwykli śmiertelnicy.

Czy to optymistyczny wniosek? Nie wiem. Mimo wszystko chyba mniej obrzydliwy niż pozostawanie w mafijnych strukturach znanych sprzed dekady.

Zdjęcie okładkowe: Bob n Renee, flickr, CC BY 2.0


Opublikowano

w

,

przez

Tagi:

Komentarze

Jedna odpowiedź do „Doping – na czym stoimy?”

  1. […] na niemal każdy rodzaj działań. W ciągu ostatniej dekady wiele się jednak zmieniło i choć, zgodnie z raportem CIRC, problem nie wyparował a jedynie został ograniczony, sporty wyczynowy wygląda inaczej. […]