fbpx

Kolarski rok 2014: Listopad

Jesienną apatię od kilku sezonów rozwiewa moda na przełaje. W tym roku dodatkowych emocji, choć raczej z tego bardziej przykrego gatunku, dostarczyły sprawy okołodopingowe.

Zacznijmy jednak od wydarzenia jak najbardziej pozytywnego. Pruszkowski tor, zgodnie ze swoją nazwą, w końcu stał się Areną. Andrzej Bartkiewicz, zawodnik klubu Sante Whistle Ziemia Brzeska postanowił wykorzystać dobry moment w kalendarzu i zmierzył się z godzinnym rekordem Polski. Poprzedni, najlepszy rezultat wynosił 42 kilometry i został ustanowiony w? 1973r przez Mieczysława Nowickiego. Uzbrojony w nowoczesny sprzęt Bartkiewicz był wyraźnie lepszy: w 60 minut przejechał 47,618km. To o 4km mniej niż aktualny rekord świata Matthiasa Brandle?a, ale nie to jest ważne. Wydarzenie było transmitowane na żywo w internecie i wzbudziło spore zainteresowanie, zarówno kibiców kolarstwa jak i ?mainstreamu?. To ważne, by na fali znakomitych wyników polskich kolarzy na arenie międzynarodowej, pracować nad popularnością bardziej lokalnie.

Wspomniane we wstępie przełaje zagarniają sporą część uwagi. Listopad to ten miesiąc, kiedy emocje kibiców nie są jeszcze uśpione, zatem umiejętne podtrzymywanie napięcia przez ?herosów-błotniaków? dobrze się sprawdza. Na arenie międzynarodowej trwa ewidentna zmiana pokolenia, które decyduje o obliczu rywalizacji. Sven Nys wciąż jest w czołówce, ale nie wygrywa, z kolei młody Lars Van der Haar ma kilku godnych rywali. Leczący kontuzje i coraz mocniej stawiający na szosę Zdenek Stybar w ogóle zrezygnował ze startów w terenie. Z kolei w Polsce niektóre wyścigi zaczynają gromadzić na starcie większą frekwencję niż letnie zawody cross-country. Wyraźnie widać, że moda na cyclocross dociera i do nas.

Wiele pozytywnych wiadomości zostało niestety przyćmionych przez dwie, ciągnące się niczym rozgotowany makaron, sprawy. Pierwsza z nich to dopingowe problemy ekipy Astana. Po pozytywnych wynikach testów na EPO braci Iglińskich oraz sterydowych wpadkach młodzieży z kontynentalnej przybudówki zespołu UCI zaczęła się zastanawiać, czy przedłużyć licencję World Tour kazachskiej drużyny. Zaczęły powracać duchy przeszłości. Aleksander Winokurow, szef klubu, to przecież były doper i współpracownik Michele Ferrariego a spora część składu również współpracowała w przeszłości z ?doktorem zło?. Nawet, jeśli Vincenzo Nibali jest ?czysty?, nie mając zbyt wiele wspólnego z kazachską częścią kierownictwa Astany, musi borykać się z podejrzeniami i udowadniać, że nie jest wielbłądem. Z tą sprawą zazębia się druga, którą również w listopadzie zajmowały się kolarskie media. Przed Romanem Kreuzigerem rozpościera się nieciekawa perspektywa długotrwałej batalii sądowej związanej z nieprawidłowościami w jego paszporcie biologicznym. Spora część kwestionowanych wyników pochodzi z czasów, gdy Czech był właśnie reprezentantem Astany. Obecnie jeździ dla Bjarne Riisa i Olega Tinkowa, a właściwie nie jeździ, bo jest nieformalnie zawieszony.

Powolne działanie procedur i brak transparentności są niestety typowe dla UCI, WADA i narodowych federacji oraz komisji antydopingowych. Pokazuje to sprawa Marcina Sapy, która wypłynęła wiele miesięcy po tym, jak kolarz zakończył karierę a jego ekipa, BDC Marcopol zakończyła działalność. Choć tłumaczenie samego zawodnika wydaje się być prawdopodobne, dość trudno po takim czasie będzie mu obronić swoje dobre imię. Nawet, jeśli ma rację, niesmak pozostaje.

By zakończyć nieco bardziej optymistycznym akcentem, w poszukiwaniu większej profesjonalizacji zawodowego kolarstwa, kierownictwo czołowych zespołów postanowiło powołać do życia ?Projekt Velon?. Ma to być sposób na zagwarantowanie bardziej stabilnego finansowania drużyn i wyścigów. Co z tego wyjdzie, zobaczymy niebawem.

Wideo okładkowe przedstawia rekord godzinny Andrzeja Bartkiewicza


Opublikowano

w

,

przez