fbpx

Domniemanie winy

Roman Kreuziger bardzo angażuje się w obronę swojego imienia nie tylko przed organami dyscyplinarnymi, ale i przed opinią publiczną. Sprawa związana z nieprawidłowościami w jego paszporcie biologicznym powoli, ale konsekwentnie zmierza do rozwiązania.

Czeski kolarz to kolejny przedstawiciel światowej czołówki, który zmaga się z zarzutami o doping. Tym razem jednak sprawa nie dotyczy pozytywnego wyniku testu a interpretacji wartości w paszporcie biologicznym. Jest póki co najbardziej eksponowana, obok Denisa Mienszowa postać, która prawdopodobnie zostanie zawieszona za nie-wprost udowodnione wspomaganie.

Kreuziger posunął się nawet do opublikowania swoich danych z paszportu, prezentując sporne wartości krwi z Giro d?Italia 2011, 2012 oraz Tour de France 2011. Jego argumentacja jest znana i zgrana zarazem: nie miałem nigdy pozytywnego wyniku testu a do tego wszystkie parametry są w dopuszczalnych normach. Wedle prawa, zdrowego rozsądku i praktyki sprzed ery paszportów biologicznych, sprawa była zakończona. Gdyby sprawę oddać do amerykańskiego sądu i postawić Kreuzigera przed dwunastoma gniewnymi ludźmi, przynajmniej część z nich powiedziałaby ?niewinny? i Czech mógłby ścigać się dalej. Tym tropem poszła swoją drogą jego rodzima federacja kolarska, która chciała go dopuścić do jesiennych startów.

Jak jednak pokazuje historia, można podawać zabronione środki tak, by w testach nie wyszło nic podejrzanego. Dodatkowo ciągły postęp medycyny w połączeniu z dostępem do czarnego rynku jeszcze niedopuszczonych substancji powoduje, że laboratoria wciąż są w tyle za doperami. Dlatego też powołano do życia program paszportu biologicznego, który ma udowadniać nie przyczyny niedozwolonego wspomagania a jego skutki i na tej podstawie sportowcy mają być dyskwalifikowani.

Spustoszenie, jakie w organizmie człowieka powoduje jazda w trzytygodniowym wyścigu kolarskim jest ogromne. Codzienny, wielogodzinny wysiłek drenuje zasoby, powodując m.in. spadek hematokrytu i wiele innych zaburzeń. W teorii kolejne próbki powinny zawierać więc coraz ?słabszą? krew. Tymczasem materiał pobierany od Kreuzigera pokazywał nienaturalne zmiany. Giro 2011 skończył z wyższym hematokrytem niż rozpoczął a ilość retikulocytów (niedojrzałych krwinek) podczas całej imprezy była wyraźnie wyższa niż ?ustawa przewiduje?. To samo działo się w czasie dwóch kolejnych wielkich tourów, w których startował. Według ekspertów to sugeruje transfuzję krwi, mikrodawkowanie epo lub? użycie jakiegoś środka, który jeszcze nie jest do końca przetestowany. Argument Kreuzigera, który tłumaczy się zażywaniem Tyroksyny (jeden z hormonów tarczycy odpowiedzialny m.in za rozpad tłuszczów do glicerolu i kwasów tłuszczowych), na co miał pozwolenie. Ponieważ nie jest to typowe, wskazuje, że miało to zaburzać funkcjonowanie jego organizmu. Cóż, tłumaczenie tak samo dobre, jak to, że Jonathan Tiernan-Locke odwodnił się na skutek ostrego picia na imprezie, gdzie świętował podpisanie kontraktu z grupą Sky.

Niewykluczone, że w normalnym świecie byłby to wystarczający argument do uznania człowieka za niewinnego. Wszak w naszej kulturze prawnej obowiązuje domniemanie niewinności. Zawodowi sportowcy wieloletnimi praktykami doprowadzili jednak do sytuacji, w której stosuje się wobec nich domniemanie winy. Muszą więc nie tylko podawać alibi, ale szczegółowo udowadniać swoje racje. Jednymi z nielicznych przypadków są te, dotyczące faktycznie zanieczyszczonego klenbuterolem mięsa podawanego w hotelach podczas azjatyckich wyścigów. W ten sposób spod topora komisji dyscyplinarnej uciekł Michael Rogers. Szansa, że Kreuziger wymiga się od kary jest raczej niewielka.

Na koniec jeszcze jedna uwaga, pokazująca, jak wątpliwy jest system paszportów biologicznych oraz kontroli dopingowych w ogóle. Tak naprawdę ilość badanych jednostek jest niewielka a okoliczności często drastycznie różne. Co więcej, zawodnicy poddawani są różnym bodźcom, przyjmują różne – legalne – substancje, mają wypadki, odwadniają się, przegrzewają, podróżują itd. To samo w sobie podważa wiarygodność systemu ze względu na olbrzymią ilość nieprzewidywalnych zmiennych. A pamiętajmy, że ludzka biomachina nie została jeszcze całkowicie poznana i potrafi zaskakiwać największych eekspertów Równocześnie, jeśli Kreuziger faktycznie coś brał, co niemal jednoznacznie sugeruje jego paszport, jakim cudem żaden z jego testów nie dał wyniku pozytywnego?

Zdjęcie okładkowe: admires, flickr, CC BY 2.0


Opublikowano

w

,

przez