fbpx

Niemiec x Covadonga

Świetne zwycięstwo Przemysława Niemca to kolejny składnik najlepszego sezonu polskich kolarzy. Wiosną błyszczał Kwiatkowski, w Giro świetnie walczył Rafał Majka, którego talent eksplodował podczas Tour de France a teraz swoją klasę potwierdził ?ten trzeci?. Dlaczego wygrana jest taka ważna? Jak toczyła się wcześniejsza kariera Przemysława Niemca? Co ten sukces oznacza dla niego i drużyny Lampre-Merida?

Historia polskiego sportu (na naszych oczach)

Sport wyczynowy to taki element rzeczywistości, w którym liczą się symbole. Everest zdobywało kilka tysięcy osób. Świat wspomina Hillary?ego, który zrobił to pierwszy, Polacy pierwszą swoją wyprawę z 1980r, która zarazem była pierwszym udanym wejściem zimowym. Z dużym prawdopodobieństwiem do kronik wejdzie Killian Jornet, który zrobi to najszybciej (a jego rekord będzie długo niepobity). Znamy rekordzistę świata na 100m a do kultury popularnej weszła wygrana Władysławka Kozakiewicza w skoku o tyczce na Igrzyskach w Moskwie. Ten sezon jest wyjątkowy dla polskiego kolarstwa. Rafał Majka wygrał klasyfikację najlepszego ?górala? w Tour de France. Przemysław Niemiec ?odczarował? hiszpańską Vueltę. Polacy kilkukrotnie byli tam blisko wygranej etapowej, dobrze spisywali się też w klasyfikacji generalnej (początek drugiej dziesiątki), ale brakowało wyraźnego akcentu, czyli zwycięstwa. No więc już jest. Bez względu na to, jak dalej potoczą się jego losy (oraz potencjalnych następców), zapamiętamy: ?pierwszym polskim zwycięzcą etapu Vuelta Espana był Przemysław Niemiec?).

Covadonga to wyjątkowy podjazd

Vuelta a Espana cierpi na brak ?kultowych? miejsc, otoczonych tradycją i sportową legendą. Wyścig, jak i jego trasa ciągle ewoluują, pojawiają się nowe, ekscytujące lokalizacje (przerażające Angliru gościło peleton dopiero sześciokrotnie). Lagos de Covadonga to od trzydziestu lat jedna z niewielu stałych w harmonogramie hiszpańskiego touru. Wygrywali tam Robert Millar, Pedro Delgado, Laurent Jalabert, Paweł Tonkow czy Marino Lejaretta. Ze względu na popularność, ten podjazd jest porównywany do francuskiego l?Alpe d?Huez, choć ma zupełnie inny charakter. Choć rzadko rozstrzygają się na nim losy klasyfikacji generalnej, zazwyczaj jest umieszczony w drugiej fazie wyścigu, w związku z czym zwycięzcą nie bywa kolarz przypadkowy. Trzeba dobrze znosić trudny kilkunastu dni rywalizacji a do tego być świetnym ?góralem? by poradzić sobie ze wspinaczką do jezior Covadonga. To właśnie uczynił Przemysław Niemiec.

Przemysław Niemiec jedzie po piąte miejsce w Tour de Pologne

Perła w koronie

Polski zawodnik ma już 34 lata. Na swoim koncie wiele ciekawych i wartościowych wyników, w tym zwycięstw. W latach kryzysu naszego kolarstwa, jako jeden z nielicznych był liderem zagranicznej drużyny, tyle, że w ?drugiej lidze?. Przez kilka sezonów reprezentował barwy włoskiego zespołu kontynentalnego Miche. W związku z tym tylko kilka razy w roku dostawał szansę ścigania się ze ścisłą światową czołówką, co ważne, szansę tę wykorzystywał. Giro del Trentino i Route du Sud, mniejsze, ale prestiżowe etapówki to terytorium, na którym był zawsze groźny. W 2011r podpisał kontrakt z ekipą Lampre i już w pierwszym sezonie wśród kolarzy World Touru pokazał świetną formę. Ówczesna jesień przyniosła kilka świetnych wyników, w tym piąte miejsce w monumencie Giro di Lombardia. Z kolei rok temu, pomagając Michele Scarponiemu, pobił ?rekord Polski? w Giro d?Italia kończąc wyścig na szóstej lokacie (w tym roku osiągnięcie to wyrównał Rafał Majka). Dobiegający końca sezon 2014 póki co miał niezbyt udany. Z problemami przejechał Giro, właściwą sobie dyspozycję zaprezentował dopiero podczas Tour de Pologne (świetne, piąte miejsce, jednak w cieniu zwycięstwa Majki). Do Hiszpanii pojechał początkowo jako pomocnik Chrisa Hornera a gdy ten został wycofany w związku z problematycznymi wynikami badań, dostał wolną rękę. Dzień przed sukcesem na Covadonga również probował uciekać, ale na swój moment musiał poczekać jeszcze jedną dobę. Zabrał się w kolejny odjazd a na finałowym wzniesieniu obronił się przed walczącą o wygraną w klasyfikacji generalnej czołówką. W połączeniu z zeszłorocznym Giro, to zdecydowanie ukoronowanie jego kariery i potwierdzenie potencjału, o którym wszyscy mówiliśmy przez wiele lat.

Dobra Vuelta dla Lampre

Lampre-Merida to jedna z dwóch (a od przyszłego roku jedyna) włoska drużyna wśród drużyn Pro Team. Choć ma w składzie mistrza świata, Rui Costę, ten sezon jedzie ze zmiennym szczęściem. Tour de France był dla nich zupełnie bezbarwny, w Giro Niemiec miał problemy zdrowotne a wschodząca gwiazda: Diego Ulissi został przyłapany na dopingu. Przed Vueltą od składu został odsunięty Horner, wydawało się więc, że kolejny ważny sprawdzian zakończy się klapą. Tymczasem zespół ma już na koncie dwa zwycięstwa etapowe (Winnera Anacony i właśnie Niemca), co więcej, na ważnych, górskich odcinkach. Są już więc rozliczeni z wyścigu i z Hiszpanii wyjadą z tarczą. Jeśli współautorem udanego wielkiego touru dla zespołu z tak dużymi tradycjami jest nasz zawodnik, to ewidentnie świadczy o jego klasie.

Już rok temu Niemiec był blisko wygranej etapu wielkiego touru podczas Giro d'Italia

Przyszłość dla Niemca

W przyszłym roku Przemysław Niemiec będzie miał 35 lat. Po tym sezonie jego kontrakt z Lampre wygasa. Jest cenionym zawodowcem, ale na rynku jest więcej znakomitych kolarzy niż miejsc w ekipach z najwyższej półki. Sukces na Vuelcie przedłuża jego karierę i daje szansę na kolejne dobre rezultaty jeszcze przynajmniej przez rok-dwa. Dalsze starty w wielkich tourach oraz najważniejszych klasykach z udziałem Polaka są jak najbardziej realne. Nasz zawodnik po raz kolejny sprawdził się jako postać, na którą można postawić w trudnych chwilach. W tych okolicznościach jego wiek nie powinien być przeszkodzą do spędzenia jeszcze kilku lat w gronie elity.

W cieniu

Michał Kwiatkowski i Rafał Majka na dobre zawłaszczyli uwagę rodzimych mediów. Są młodzi i niemal od razu zaczęli odnosić znaczące sukcesy. Kariera Przemysława Niemca toczy się inaczej a i sam kolarz nie przejawia cech celebryty. Regularnie dostarcza materiały prasowe specjalistycznym mediom, dzięki czemu wiemy, co u niego słychać, ?mainstream? nieco go ignoruje. W tym roku ma o tyle pecha, że jego wygrany etap Vuelty nie jest ?pierwszym od dwudziestu lat?, jak Rafała Majki na Tourze. Hiszpański wyścig, choć to jeden z trzech największych na świecie, również pozostaje w cieniu Wielkiej Pętli. Do tego w kraju rozgrywane są mistrzostwa w siatkówce a piłkarze rozgromili kelnerów z Gibraltaru. Tym samym dla kolarza brakło miejsca na ?jedynkach? gazet i portali (w tym rowerowych!), choć jeszcze niedawno ?cała polska? była udekorowana grochami Rafała Majki. To pokazuje, jak bardzo zmienia się percepcja wydarzeń, jak łatwo przyzwyczajamy się do sukcesów i jak niewiele trzeba, by nam spowszedniały. Tym lepiej, że Niemiec wygrał nie tylko etap Vuelty, ale etap ważny, w wyjątkowym miejscu. Nawet, jeśli teraz nie obdarzamy go należytą atencją, na stałe zapisał się w kronikach kolarstwa i pozostanie tam już na zawsze.


Opublikowano

w

,

przez