Tłumy przy trasie, kraksa Cavendisha i żółta koszulka dla Nibalego. Tour de France w Wielkiej Brytanii wystartował z rozmachem.
Ironia losu
Mark Cavendish miał wygrać etap do Harrogate i zdobyć choćby na kilkanaście godzin żółtą koszulkę. Podobno podporządkował cały sezon temu jednemu dniu. Nic dziwnego, ?Manx Man? jeszcze nigdy nie był liderem Tour de France a jeśli do regulaminu wyścigu nie wrócą bonifikaty na premiach lotnych i metach etapów najbliższą okazję będzie miał najwcześniej za dwa lata. Za rok wyścig rozpocznie się w Utrechcie od 13km jazdy na czas, zatem szansa by sprinter objął prowadzenie jest nikła.
Sad for crash injured @MarkCavendish – but good to see royals applaud his #tdfyorks finish http://t.co/U0O0juKuoC pic.twitter.com/aBYAPXliB1
? Graham Walker (@GW1962) July 5, 2014
Ostatnie metry pierwszego etapu były trudniejsze niż wszyscy się spodziewali. Niewielkie nachylenie szosy sprawiło, że finisz wymagał więcej mocy i choć koledzy z drużyny doprowadzili Cavendisha do linii 500m przed metą, Brytyjczyk spalił się psychicznie. Widząc, że nie odjeżdża rywalom, zaczął się przepychać, wpadł w Simona Gerransa, runął na asfalt i zwichnął bark. Stan zdrowia zmusił go do wycofania się z wyścigu i sześciotygodniowej pauzy. Zakrojona na wielką skalę akcja wizerunkowa legła w gruzach. Specjalny kask Cavendisha pomalowany w brytyjskie barwy miał reklamować fundację zbierającą datki na poszkodowanych i niepełnosprawnych żołnierzy. Tymczasem to niedoszły bohater będzie przez najbliższe dni chodził z ręką na temblaku niczym powstaniec styczniowy.
Zobacz galerię z drugiego etapu Tour de France:
Eksportowy sukces
Wydawało się, że wizyta Giro d?Italia w Irlandii to szczyt możliwości w kwestii popularności kolarstwa na Wyspach. Tymczasem Brytyjczycy fetują trzydniową obecność Tour de France w swoim kraju z jeszcze większym entuzjaznem. Niemal każdy metr szosy, którą jadą kolarze jest obstawiony szpalerem widzów. Górzysty etap do Sheffield zgromadził tłumy niczym z pirenejskich przełęczy. Tak wielkie zainteresowanie Tourem stawia nowe wyzwania przed organizatorami wyścigu. Póki co nie doszło do żadnego poważnego incydentu, ale jazda w tłumie 70km/h coraz mniej zaczyna podobać się kolarzom. Tym bardziej, że kibice fetują peleton na wiele sposobów, w tym robiąc sobie ?selfies? stojąc tyłem do drogi. Wcześniej czy później ktoś wpadnie pod koła i oby stało się to na podjeździe przy niewielkiej prędkości. Z drugiej strony nie można ustawić 200km barierek – urok kolarstwa to właśnie bezpośredni kontakt widzów z zawodnikami. Tak czy inaczej popularność kolarstwa w Wielkiej Brytanii i Irlandii przechodzi najśmielsze oczekiwania.

Zdeterminowany Nibali
Można pytać po co i zastanawiać się nad sensem akcji Vincenzo Nibalego. Dwie sekundy to niewiele a żółta koszulka obciąża jej posiadacza (konferencje prasowe, zwiększone zainteresowanie mediów, dodatkowe kontrole antydopingowe) oraz kolegów z drużyny (konieczność prowadzenia peletonu). Mimo to Włoch zdecydował się na śmiały atak w końcówce drugiego etapu, sięgnął po zwycięstwo i prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Odcinek do Sheffield liczył ponad 3300m przewyższenia i zgodnie z zapowiedziami był niczym wiosenny klasyk w Ardenach. Kolejne podjazdy dokonały selekcji w peletonie, na ostatnich kilometrach na czele pozostała niewielka, wyselekcjonowana grupa najmocniejszych zawodników. Do akcji weszli Froome i Contador sprawdzając swoje możliwości krótkimi szarpnięciami. Inaczej niż na Criterium di Dauphine, tempo konkurentów wytrzymał Vincenzo Nibali a następnie ?poprawił? wzbudzając konsternację w grupie liderów. Peter Sagan, który przyjaźni się z Włochem od czasów jazdy w ekipie Liquigas nie rozpoczął pogoni, Froome patrzył się na Contadora a Nibali zyskał kilkadziesiąt metrów przewagi. Jeśli przyjąć początek wyścigu jako sprawdzian formy, Włoch potwierdził swoje aspiracje i zamknął usta wątpiącym w jego dyspozycję. Nie zapominajmy też, że, cytując klasyka, ?liczy się każda sekunda?. Nawet jeśli zaledwie dwie to nikła zaliczka, jednak przewaga, choćby taktyczna, już teraz jest po stronie Nibalego i zespołu Astana.
Here’s how stage 2 of the #TdF unfolded. Stage report and results now up: http://t.co/I5RS07Fcln pic.twitter.com/jzV01zmqmS ? CyclingTips (@cyclingtips) July 6, 2014
Przestrzeń dla Kwiatkowskiego
Kontuzja Cavendisha psuje plany zespołu Omega Pharma Quick Step. Zobaczymy, jak teraz rozwiążą kwestię walki o wygrane etapowe. Czy Manx Mana zastąpi ktoś z jego ?pociągu? (Petacchi, Renshaw?), czy może więcej miejsca i wsparcia dostanie polski kolarz. Oczywiście ?Kwiato? nie może rywalizować z klasycznymi sprinterami na płaskich etapach, ale brak Cavendisha powinien zapewnić Polakowi większe wsparcie na pozostałych odcinkach. O tym, że jest w formie, przekonaliśmy się na mecie w Sheffield, gdzie co prawda za Nibalim i Van Avermaetem, ale pokonał Petera Sagana i zajął trzecie miejsce. To wciąż nie jest upragnione zwycięstwo, ale wygląda na to, że doczekamy się go wcześniej niż później.
ICYMI: #TdF Stage 2 Report: New interviews, analysis & video highlights (and this rad house) http://t.co/WDIiZdHEfJ pic.twitter.com/Q8E7W4Wp4F
? Bicycling Magazine (@BicyclingMag) July 7, 2014
Co dalej?
Dziś sprinterski etap z Cambridge do Londynu alias Londres. Swoją drogą, zabawnie wyglądają angielskie nazwy pisane po francusku lub z francuską manierą na oficjalnych profilach wyścigu, ale cóż, takie prawo właściciela. Bez dnia przerwy kolarze zostaną przetransportowani do północnej Francji i wyruszą w stronę Lille. A już we środę czekają na nich bruki znane z Paryż-Roubaix na etapie z Ypres do Arenbergu.
Zdjęcie okładkowe: peleton TdF w Yorkshire, fot. Dave Haygarth, flickr CC BY 2.0