fbpx

Co wiemy po Tourze?

Giro było piękne. Tour potwierdził, że jest wielki. Mimo szybkiego wykruszenia się kilku kluczowych postaci, Wielka Pętla 2014 była wspaniałym wyścigiem. Wiele emocji, zaskakujące zwroty akcji a do tego świetna jazda Polaków. Czy można było oczekiwać więcej?

Nowy Campionissimo

Vuelta, Giro i Tour. Vincenzo Nibali jest sportowcem spełnionym. Od niedocenianego zwycięzcy ?najgorzej obsadzonej Vuelty? po prawdziwego dominatora Wielkiej Pętli. W zapowiedzi wyścigu zaryzykowałem i postawiłem na Włocha, okazało się, że nie było to pozbawione podstaw. Nibali miał spokojną pierwszą część sezonu, systematycznie budował formę, gdy jego rywale błyszczeli (jak Contador), szarpali się (jak Froome i cały team Sky) lub wystrzelili z dyspozycją zbyt szybko (jak Talansky czy Van Den Broeck). Tymczasem lider Astany stanął na starcie w Leeds nie tylko znakomicie przygotowany fizycznie, ale również wyjątkowo skoncentrowany i umotywowany. Okazał się być najmonicjeszy w każdym możliwym terenie i aspekcie kolarskiego rzemiosła. Pagórki, bruk, deszcz, upał, Wogezy, Alpy, Pireneje ugięły się przed jego klasą. Nibali prowadził od drugiego dnia wyścigu, z krótką przerwą dla Tonego Gallopina na jeden etap. Gdy odpadli jego najgroźniejsi rywale udowodnił, że zasługuje na tytuł. Jechał odważnie, atakując z dala od mety i systematycznie powiększał przewagę. Najwięcej sekund zyskał na brukach, ale również w górach był nie do pokonania a supremację przypieczętował znakomitą postawą w próbie indywidualnej na czas. Co ważne, jego rywale, choć przegrali bardzo wyraźnie, nie składali broni. Liderzy Ag2r, FDJ i Movistaru, zarówno osobiście jak i przy pomocy swoich drużyn próbowali podgryzać pozycję lidera. Kolejne, naprzemienne ataki i tempo nadawane przez ?gregario? często izolowały Nibalego od jego drużyny. Wtedy sam Włoch przystępował do kontrataku, nie pozostawiając złudzeń do tego, komu należy się żółta koszulka.

Kto ma powody do radości?

Oczywiście Włosi. To przecież jeden z najbardziej kolarskich narodów świata a ostatnie lata były dla nich wyjątkowo chude. Nibali sięgnął statusu wielkiego mistrza, ale trzeba pamiętać, że pracował na niego długo i wytrwale. Gdyby był rodzynkiem, powodów do zadowolenia byłoby mniej, ale w odwodzie jest już potencjalny następca, Fabio Aru a także grono utalentowanej młodzieży, która błyszczała na Giro d?Italia. Pytanie tylko, jak Nibali i Aru pogodzą swoje interesy wewnątrz jednej drużyny: obaj kolarze póki co reprezentują ekipę Astana.


Bez wątpienia Francuzi, którzy doczekali się generacji nie tylko zdolnych, ale i skutecznych zawodników. Zespół Ag2r wygrał drużynowo drugi wielki tour tego sezonu, zarówno oni jak i FDJ potrafili przejmować inicjatywę na górskich etapach Wielkiej Pętli. Pinot, Bardet, Rolland, Kadri, ale i sprinterzy: Bouhnani (bohater Giro), Coquard i Demare to przyszłość kolarstwa. Doliczyć trzeba także Tonego Gallopina, kolarza klasycznego, który jechał dzień w koszulce lidera a później wygrał etap (jeszcze niedawno byłoby to maksimum osiągnięć Francuzów na Tourze). Jean Christophe Peraud to przeciwwaga dla zmiany pokoleń w zawodowym peletonie, który potwierdza, że będąc nieco mniej wyeksploatowanym, można osiągać sukcesy również bliżej czterdziestki.

Czesi, ponieważ dopingowo-problematyczny Kreuziger ma równorzędnego następcę/zastępcę w postaci Leopolda Koniga a Jan Barta potwierdził aspiracje związane z dołączeniem do elity specjalistów jazdy na czas.

Oleg Tinkov, ponieważ mimo porażki i kontuzji Alberto Contadora wyjeżdża z Francji jako zwycięzca. Trzy etapy (2 Rafała Majki i 1 Michaela Rogersa) oraz koszulka w grochy to całkiem spory utarg jak na pokonanego.

Marcel Kittel, dominator sprintów, zwycięzca czterech etapów, który wykorzystał swoje szanse niemal w 100%. Tony Martin, który nie tylko zrobił swoje wygrywając czasówkę, ale też zabłysnął znakomitą, zakończoną powodzeniem akcją a?la Jens Voigt. Zadwolony musi być również jego szef, Patric Lefevere: mimo straty Cavendisha pierwszego dnia, kończy wyścig z trzema etapowymi skalpami.

Alexander Kristoff do wygranej w Mediolan-Sanremo dołożył dwa etapy Wielkiej Pętli. Nie jest tak szyki jak Kittel, ale gdy warunki lub trasa robią się nieco trudniejsze, od tego roku trzeba się z nim liczyć jako jednym z głównych pretendentów. Dwóch etapów w jednym Tourze nie wygrywa się przypadkowo!

Kto musi się zastanowić?

Alejandro Valverde po wypadnięciu kilku głównych rywali nie zdołał zająć miejsca na podium Touru. Chyba czas przemyśleć miejsce w drużynie (liderem na trzytygodniowe wyścigi będzie już zapewne tylko Quintana) oraz pozostałe kilka lat kariery. Peter Sagan, ponieważ wygrana klasyfikacja punktowa z bardzo dużą przewagą, ale bez etapowego triumfu musi mieć nieco gorzki posmak. Do swojej regularności i wszechstronności Słowak musi dołożyć więcej skuteczności. Podobnie Michał Kwiatkowski, który mógł nam przynieść radość kilkukrotnie, ale za każdym razem czegoś zabrakło. Jechał świetnie, ale nieskutecznie. Dave Brailsford, ponieważ jego znakomita maszyna do wygrywania, Team Sky, nie tylko się zacięła, co kompletnie zepsuła. Po odpadnięciu Froome?a nie wypalił plan B (Richie Porte), ani nawet plan C, D czy E (wygrane etapowe, koszulka, skuteczna ucieczka). Vincenzo Nibali, ponieważ w temacie wielkich tourów jest już spełniony, ale z drugiej strony jego czas zaczyna się właśnie teraz. Za rok na Wielkiej Pętli czekać będą nie tylko tegoroczni rywale, ale i Nairo Quintana. Pamiętajmy też, że ?Rekin z Messyny? zawsze miał ciągoty to wyścigów klasycznych. Wspomina o mistrzostwie świata, wielokrotnie atakował na trasach Mediolan-Sanremo czy Liege-Bastogne-Liege a do tego świetnie zaprezentował się na brukach. Już teraz jest wielki, ale znalezienie drogi do sportowej ?nieśmiertelności? będzie intrygującym projektem.

Czy ten Tour był czysty?

Oficjalnie tak. Temat dopingu: relanego lub hipotetycznego był mniej eksponowany niż w latach ubiegłych. Nibali miał sporo szczęścia: jego drużyna nie zdominowała rywalizacji, odsuwając porównania z niesławnym US Postal, jakie musiał w dwóch ostatnich latach znosić Team Sky. Do tego Włoch etapowe zwycięstwa odnosił prezentując bardzo wysoki, ale nie szokująco wysoki poziom sportowy. Co więcej, jego przewaga nad rywalami choć ostatecznie wyjątkowo duża (największa strata drugiego kolarza klasyfikacji generalnej od 1997r!), pochodziła raczej z systematyczności niż miażdżącej różnicy poziomów. To raczej ?pierwszy wśród równych?, niż absolutny dominator.

Polacy!

Rekordowa frekwencja (pięciu polskich kolarzy w peletonie Tour de France) przełożyła się na sukces. Rafał Majka wygrał dwa etapy i klasyfikację górską w znakomitym stylu. Nie był jednym z tych ?królów gór?, którzy ciułali punkty przez cały wyścig. Na wybranych odcinkach prezentował tempo najlepszych górali wyścigu a w decydującym momencie zmierzył się z Vincenzo Nibalim i obronił koszulkę. Smaczku sprawie dodaje fakt, że pierwszy wielki, polski sukces w kolarstwie zawodowym od wielu lat został osiągnięty pod wyraźnie eksponowanym, rosyjskim sztandarem. Michał Kwiatkowski zaliczył Tour bez indywiudalnego sukcesu, choć ten kilkukrotnie był bardzo blisko. Z pewnością inaczej ocenialibyśmy jego występ, gdyby w pierwszym tygodniu to nie Matteo Trentin a ?Kwiato? pokonał Sagana na finiszu w Nancy. Polak zużył we Francji olbrzymie pokłady energii, był widoczny, i tak, jak choćby w przypadku Tonego Gallopina, jeszcze niedawno to by nam wystarczyło. Bartosz Huzarski zrobił, co zapowiedział: walczył w ucieczkach, był blisko zdobycia czerwonego numerka na jednym z etapów. Wykazał się heroizmem, czyli tym, za co kibice cenią go najbardziej. A przy tym spełnił swoje marzenie. Michał Gołaś był wiernym pomocnikiem ?Kwiato?: bez niego długie utrzymywanie się w top10 i liczne próby wygranej etapowej byłyby o wiele trudniejsze. Maciej Bodnar to jeden ze współautorów sukcesu Petera Sagana a przy tym potwierdził swoją klasę podczas jazdy indywiudalnej na czas. Słowem: świetny Tour w wykonaniu Polaków.

Brytyjczycy

Na koniec jeszcze kilka zdań o gospodarzach pierwszych dni wyścigu. Eksport kolarstwa na Wyspy drugi raz w tym roku zakończył się sukcesem. Gigantyczne zainteresowanie, jakie wzbudziła wizyta Wielkiej Pętli w Wielkiej Brytanii pokazuje, że Tour to prawdziwe święto sportu. Inna kwestia, to konieczność edukacji. Kibicować trzeba się nauczyć i choć nic nie zastąpi szczerego entuzjazmu, niepohamowana radość bywa niebezpieczna, o czym przekonało się wielu zawodników uczestniczących w kraksach z widzami robiącymi sobie ?selfie? z peletonem w tle.


Opublikowano

w

,

przez