fbpx

Żółte odliczanie

Ostatnia prosta przed ?Grand Depart?. Tylko dziewięć dni zostało do startu największego, najbardziej znanego i najważniejszego wyścigu kolarskiego na świecie. 101. Tour de France ruszy w następną sobotę z angielskiego Leeds.

 

Eksport na wyspy

Tour de France tak jak Giro d?Italia w tym roku zwiedza drugi brzeg Kanału La Manche. Dla Włochów wycieczka do Irlandii była debiutem, Francuzi do Wielkiej Brytanii wybiorą się już po raz trzeci. Tym razem jednak spędzą tam nieco więcej czasu. Trzy etapy: Leeds-Harrogate, York-Sheffield i Cambridge-Londyn zapowiadają się bardzo interesująco. Na szczegółową prezentację przyjdzie jeszcze czas, teraz wspomnę, że to będą wyjątkowe dni dla Marka Cavendisha. Brytyjczyk nigdy wcześniej nie był liderem Tour de France. Co więcej, pierwszy etap jest względnie płaski i przygotowany jakby specjalnie dla niego: kolarze będą finiszowali w rodzinnym mieście matki Manx Mana. Poddani królowej są przyzwyczajeni do wielkich sportowych imprez, w każdym razie bardziej niż Irlandczycy, ale i tak wizyta Touru w Anglii powinna spotkać się z entuzjastycznym przyjęciem. Kolarstwo na wyspach przeżywa prawdziwy renensans, za sukcesami idzie też promocja roweru jako środka transportu, duży nacisk kładzie się na szkolenie młodzieży i popularyzację sportu jako takiego.

 

Tour górali

Pierwsze brytyjskie zwycięstwo, zaledwie dwa lata temu, Bradley Wiggins do pewnego stopnia dostał w prezencie od organizatorów wyścigu. Tour de France 2012 miał wyjątkowo korzystną dla byłego mistrza jazdy na torze proporcję kilometrów indywidualnych czasówek w stosunku do górskich trudności. W tym roku, gdyby Sir Wiggo był liderem ekipy Sky, szansa na sukces byłaby mniejsza. Numerem jeden będzie jednak obrońca tytułu, Chris Froome, którego dynamicznemu stylowi jazdy powinno pasować sześć finiszy na podjazdach oraz liczne, dodatkowe trudności w górach. 101. Wielka Pętla będzie miała zaledwie jedną próbę na czas, co więcej, jazda indywidualna zostanie rozegrana w przedostatnim dniu, po pokonaniu wszystkich większych wzniesień. Dla równowagi przynajmniej kilka etapów będzie zbliżonych charakterem do wyścigów klasycznych. Szczególnie pierwsza część wyścigu oferuje długie dystanse, krótkie, acz strome podjazdy oraz coś specjalnego: bruki znane z trasy Paryż-Roubaix. Istotna będzie więc uwaga, czujność oraz silna drużyna zapewniająca wsparcie.
 

Tour pamięci

Pisałem już o tym przy okazji Giro diItalia: wielkie wydarzenia sportowe chętnie szukają kontekstów historycznych. Latem sto lat temu napięcia w całej Europie przekorczyły wartości graniczne, zamach w Sarajwie uruchomił lawinę, której efektem była Pierwsza Wojna Światowa. Pogranicze francusko-belgijskie stało się na kilka lat polem krwawej bitwy. Tegoroczny Tour de France pokłoni się tym wydarzeniom i ich bohaterom odwiedzając Ypres, Verdun, Arras, Douaumont i Chemin des Dames. By nie odrywać zupełnie historii od sportu, warto wspomnieć, że  czasie działań wojennych zginęło trzech zwycięzców Tour de France: François Faber, Octave Lapize oraz Lucien Petit-Breton. Emocjonując się rywalizacji na brukach i wzgórzach północnej Francji warto choć na chwilę wspomnieć tamten czas.
 

Liczy się tylko show

Historia, geografia, promocja i polityka to jednak tylko tło dla jednego z największych wydarzeń sportowych. Charakterystyka kolarstwa sprawia, że Tour jest najliczniej oglądaną na żywo imprezą. Francuskie szosy przez trzy tygodnie zmieniają się w naturalne stadiony, na których sportowców wspierają miliony widzów. Wakacje, dobra pogoda, urlopy oraz święto narodowe 14 lipca sprawiają, że na rowerzystów ścigających się o żółtą koszulkę skierowane są oczy całego świata. Tour de France przytłacza inne zawody swoim rozmachem, komercją i sławą, dzięki czemu nawet niezainteresowani kolarstwem, choć na chwilę zwracają uwagę na ten wyścig. Zdjęcie okładkowe: słonecznik, jeden z symboli Tour de France, fot. Noel Pennington, flickr, CC BY 2.0


Opublikowano

w

przez