Instagram, Strava, Facebook, WordPress – na bieżąco wrzucamy informacje o naszych sportowych poczynaniach. Bez względu na to, czy świat jest tym zainteresowany, czy też nie, treningami, zdjęciami, wrażeniami dzielimy się wszyscy. Już, teraz, natychmiast.
Średniej klasy smartfon przewyższa parametrami nie tak znowu stare desktopy czy notebooki. To wydajny komputer, który pozwala na wiele. Dokładając do niego możliwości, jakie daje stały dostęp 3G lub LTE można mieć niezłą zabawę i wzbogacić swoją aktywność o dodatkowe doznania.
Ów komputer wymaga jednak ochrony. Wieziony w kieszonce koszulki rowerowej, nawet w silikonowym ochraniaczu, wcześniej czy później zostanie zalany i zapocony. Kilka lat temu dla miłośników outdooru i nowych technologii dostępny był właściwie tylko jeden model: Motorola Defy. Niezbyt wydajna, ale solidna, spełniająca normy szczelności i odporności na kurz, z obudową dodatkowo skręconą kilkoma śrubkami i stabilnym mocowaniem baterii.
Obecnie kolejni producenci zaczynają uszczelniać nie tylko aparaty dla outdoorowych oszołowmów, ale i swoje okręty flagowe. Linie Galaxy czy Xperia oferują wodoodporne smartfony, wytrzymujące przynajmniej zachlapanie. Dzięki temu, w teorii, można robić zdjęcia na wycieczce rowerowej, nagrywać trening aplikacją Stravy i jeszcze w przelocie odpowiadać na twitty.
Wszystko do czasu. Nie chodzi nawet o zużycie sprzętu. Nowoczesne smartfony, również te ze średniej półki, są zaskakująco odporne. Okazuje się, że nie trzeba nawet ?Gorilla Glass? by wyświetlacz wytrzymywał dłuższe użytkowanie i nie rysował się od byle ziarnka piasku, towarzystwa klucza imbusowego czy grudek błota. Dobrze znoszą również upadki, o wiele lepiej niż aparaty starszego typu. Także woda nie jest straszna dla elektroniki chronionej przez gumowe zaślepki zamykające porty ładowania czy słuchawek.
Ostateczny test dla smartfona przychodzi, gdy spadnie deszcz. Wyobraź sobie sytuację: jesteś w górach, wywróciłeś się na zjeździe, chcesz zadzwonić po pomoc. Albo złapałeś defekt i potrzebujesz sprawdzić najkrótszą drogę do domu. Wyjmujesz telefon i? nic. Padający deszcz skutecznie utrudnia lub uniemożliwia korzystanie z dotykowego wyświetlacza. Jeśli jakakolwiek część twojej garderoby jest sucha i uda ci się schronić pod drzewem, z którego nie kapie za bardzo – jesteś uratowany. Przecierasz szybę, wykonujesz opatentowany gest ?slide to unlock? i wybierasz właściwy numer. Jeśli okoliczności nie są tak sprzyjające, po kilku minutach walki udaje ci się dodzwonić do byłej dziewczyny, na infolinię banku i do weterynarza chomika siostry, ale nie tam, gdzie trzeba. Jeśli myślisz o telefonie, który ma cię kiedyś uratować w trudnych warunkach, zapomnij o dotykowym ekranie. Spocona skóra w upalny dzień czy uczciwa ulewa uniemożliwią korzystanie z telefonu i sprawią, że zamarzysz o klasycznej klawiaturze z ?nokii-cegły?.
Samsung zachwala, że telefon wytrzyma zachlapanie i przeżyje różne dziwactwa.
Druga rzecz, to trwałość baterii. Zapisując tracka, robiąc zdjęcia i kręcąc filmy w górzystym, zalesionym terenie nastaw się, że po kilku godzinach zabraknie ci prądu. Nie daj boże dzień będzie słoneczny i będziesz przeglądać swoją twórczość na maksymalnie rozjaśnionym wyświetlaczu. Jadąc na dłuższą wycieczkę wyłącz 3G i synchronizację usług, ogranicz pobór prądu do minimum. Czyli zrób ze smartfona zwykłą słuchawkę, od biedy z trackerem gps.
Złap chwilę, zanim spadnie deszcz
Na koniec, choć pozytywnie wspomniałem o trwałości, weź pod uwagę, że zamknięcia portów w końcu się wyrobią. Smartfona ładuje się codziennie, czasem dwa razy na dobę. Przed upływem gwarancji zabezpieczenia odpadną, coś do czego dodatkowo dopłaciłeś przestanie istnieć, telefon z otwartymi gniazdkami zostanie wcześniej czy później zalany. „Outdoorowy smartfon” to fajna rzecz, ale ciągle bardziej na imprezę niż do lasu.
Zdjęcie okładkowe: superfamous.com CC BY 3.0