fbpx
"Maki", John Haslam, flickr CC BY SA 2.0

Wyjątkowe dni

Dzielni Francuzi polujący na wygraną etapową w Dzień Bastylii, Holendrzy od lat niemogący wygrać Amstel Gold Race, Baskowie atakujący, gdy tylko Tour de France wjeżdża w Pireneje. Kolarstwo ma wiele szczególnych dni, dziś motywację i presję zarazem odczują Polacy jadący w Giro d?Italia. Metę etapu zaplanowano na Monte Cassino.

Sport wyczynowy to show, igrzyska dla ludu. Ekscytujemy się nie tylko siłą i męstwem gladiatorów, potrzebujemy symboli. Poszczególne wydarzenia budują swój charakter i tożsamość w oparciu o różne konteksty. Niezmienne czynniki: geografia i historia są szczególnie pomocne. Dodatkowo dostajemy jeszcze wiele kwestii osobistych oraz ikonografię specyficzną dla danej dyscypliny. Dzięki temu przeżywanie wydarzenia sportowego przenosi się na wyższy poziom, emocje sięgają zenitu, budują się więzi, poczucie wspólnoty i uczestniczenia w wiekopomnych chwilach. Nawet, jeśli tak naprawdę obserwujemy tylko przerośnięte w formie wyścigi małych chłopców.

Zanim przejdę do kolarstwa, mam w pamięci historię sprzed kilku lat. Adam Małysz, legenda, maskotka i bohater w jednym zmierza do końca swojej wielkiej kariery w sezonie 2010/11. Zakopiański konkurs to wydarzenie wyjątkowe. W przeszłości miejsce triumfów i porażek ?Orła z Wisły?. Pierwsze zawody Małysz wygrywa, w trzecich jednak upada. Porażkę w sukces przekuwa następca, Kamil Stoch, zwyciężając w konkursie. Symboliczne przekazanie pałeczki stało się faktem, co więcej przed własną publicznością, na najważniejszym dla polskich skoczków obiekcie.

Tom Boonen miał za sobą genialny sezon 2005, gdy ustrzelił dublet Flandria-Roubaix a jesienią zdobył mistrzostwo świata. W kolejnym roku musiał zmierzyć się z ?klątwą tęczowej koszulki?. Często kolarze broniący tego tytułu długo wracają na drogę sukcesu. Choć w 2006r Boonen nie wygrał w Roubaix, tydzień przed ?Piekłem Północy? dokonał rzeczy wyjątkowej. Będąc Flamandem, w koszulce mistrza świata triumfował w swoim domowym monumencie. Właściwie kilka chwil później mógłby zakończyć karierę i nikt nie powiedziałby słowa – Boonen stał się sportowcem spełnionym nie tylko pod względem wyników, ale i wyjątkowej symboliki.

"David Moncoutié" by www.instants-cyclistes.fr flickr cc by sa 2.0
„David Moncoutié” by www.instants-cyclistes.fr flickr cc by sa 2.0

Szczególnym dniem dla francuskich kolarzy jest 14 lipca. Święto narodowe upamiętniające zburzenie Bastylii i rozpoczęcie Wielkiej Rewolucji. Sezon wakacyjny, pełnia lata i dzień wolny od pracy gwarantują tłumy przy trasie Tour de France. Do tego zazwyczaj wyścig jest już w fazie, gdy peleton przejeżdża przez góry. Nic dziwnego, że tamtejsi kolarze ochoczo garną się do ucieczek – Francuz triumfujący w dniu święta narodowego trafia do kronik jako bohater. Trudno powiedzieć, z jakiego powodu, ale ostatnim z nich został David Moncoutie. To ciekawa historia, ponieważ ten zawodnik słynął z tego, że nie stosował dopingu a w Dzień Bastylii triumfował w 2005r. gdy spora część peletonu stosowała wspomaganie krwi (lub krwią). Od tego czasu, mimo licznych prób, gospodarze nie są w stanie ugrać nawet tego, symbolicznego wyniku, nie wspominając o odegraniu znaczącej roli w klasyfikacji generalnej.

Zmierzając jeszcze bardziej w stronę historii, warto zauważyć, że sami organizatorzy wyścigów szukają okazji do budowania odpowiedniej atmosfery. W tym roku Tour de France odwiedzi pola bitew Pierwszej Wojny Światowej. Latem minie sto lat od jej wybuchu. Ypres będzie miastem etapowym, kolarze przejadą również przez Verdun. Trasa poprowadzona przez bruki znane z Paryż-Roubaix powinna sprzyjać sportowemu spektaklowi, który uczci ofiary wojny.

 

"Maki", John Haslam, flickr CC BY SA 2.0
„Maki”, John Haslam, flickr CC BY SA 2.0

 

W podobną stronę idą Włosi podczas Giro d?Italia. 19 maja mija 70 lat od zdobycia Monte Cassino. Abstrahując od polityki i ocen historycznych, klasztor w Apeninach jest bez wątpienia szczególnym miejscem w historii Europy jako świadek jednej z najcięższych bitew na kontynencie podczas Drugiej Wojny Światowej. Odgrywa też niebagatelną rolę w historii polskich bojów narodowo-wyzwoleńczych na przestrzeni wieków. Bohaterów upamiętnia cmentarz, do którego prowadzi 8,5km podjazd. To na nim rozegra się rywalizacja o wygraną na szóstym etapie oraz o różową koszulkę lidera. Dzisiejszy odcinek jest długi, liczy sobie niemal 250km, wszyscy więc będą mocno zmęczeni. W peletonie jedzie trzech Polaków: Paweł Poliański, Przemysław Niemiec i Rafał Majka. Dwóch ostatnich to świetni górale, być może średnie nachylenie 5% nie jest dla nich najlepsze, ale i tak powinni próbować ataków. Zdobycie różowej koszulki to cel dość odległy, wygrana etapowa, choć nieoczywista wydaje się być w zasięgu. Co więcej, Majka zapowiada, że zdobędzie dziś prowadzenie w klasyfikacji młodzieżowej. Jeśli tak, to będzie piękny i symboliczny moment. Przez takie historie sport staje się pełniejszy.

Fot. okładkowe, „Maki”, John Haslam, flickr CC BY SA 2.0


Opublikowano

w

,

przez