Start pierwszego wielkiego touru sezonu to wyjątkowe wydarzenie. W tym roku, zanim elita zawodowców objedzie Półwysep Apeniński, pokaże się kibicom w Irlandii. To kolejny krok w globalizacji kolarstwa i promocji sportu rowerowego w anglojęzycznym kręgu kulturowym.
W ostatnich latach nastąpiła spora zmiana. Uznawane za tradycyjnie kolarskie narodowości są w odwrocie. Producenci sprzętu rowerowego oraz sponsorzy poza branżowi wydali gigantyczną ilość pieniędzy, by dotrzeć na chłonne rynki zbytu. Amerykanie, Brytyjczycy czy Australijczycy być może nie zwariowali na punkcie kolarstwa, ale kupują więcej, jeżdżą więcej a co najważniejsze, wykazują o wiele większy entuzajzm.
#girostart2014 The First Minister and deputy First Minister pictured with Elite cyclist @nicholasroche pic.twitter.com/EbX0wTwcQS
— NI Executive (@niexecutive) May 8, 2014
O ile ?anglosasi? faktycznie zdominowali Tour de France i są liczącą się siłą w zawodowym peletonie, w tym przypadki to nie oni budzą największe emocje. Nowa fala kolarzy z Kolumbii nadciąga, by podbić Europę. Ponieważ w większości znakomicie podjeżdżają, cel inwazji: Włochy, gdzie jak co roku przygotowano najbardziej górzystą trasę w sezonie jest uzasadniony.Choć kolarzom wychowanym u stóp Andów nie sposób odmówić talentu, trzeba na nich patrzeć z pewną dozą podejrzliwości. Mają bowiem w zwyczaju wracać w swoje rodzinne strony i znikać na długie tygodnie, by pozbawieni kontroli trenować w samotności. Po latach przykrych, okołodopingowych doświadczeń, takie praktyki zawsze budzą niepewność. Mimo to czekam na popisy Nairo Quintany i Rigoberto Urana, choć kibicuję Evansowi. Pierwszy weekend Giro d?Italia, przed przelotem na południe Włoch może być kluczowy w konfrontacji anglosasko-latynoskiej. Gdzie, jeśli nie podczas drużynowej czasówki oraz na płaskich, ale wietrznych etapów Cadel Evans miałby zyskać znaczącą przewagę nad młodymi i dynamicznymi rywalami?
W piątek, czyli dziś wieczorem czeka nas porównanie siły zespołów: drużynowa jazda na czas. Na wygraną etapową i koszulkę lidera liczą Australijczycy z Orica-Greenedge. Ze względu na charakter trasy Giro d?Italia nie przyciągnęło uwagi zbyt wielu sprinterów. Michael Mathews, jeden z liderów Oriki powalczy nie tylko o różową, ale też, jeśli ukończy wyścig jest wyraźnym kandydatem do wygrania klasyfikacji punktowej.
But first... Let us take a selfie. #OPQS #Giro @AlePetacchi @UranRigoberto @sergepauwels pic.twitter.com/7NnzzT5GRU
? OPQS Cycling Team (@opqscyclingteam) May 8, 2014
Sobota i niedziela to etapy dla sprinterów, choć niewykluczona jest walka na wietrze. Interesujące jest również, czy czterdziestoletni Alessandro Petacchi, najstarszy kolarz w peletonie Giro będzie w stanie po raz ostatni nawiązać do czasów swojej świetności i da radę młodszym konkurentom podczas jednego ze sprintów. Być może początek wyścigu, gdy wszyscy są w świetnej formie i bardzo zmotywowani nie jest do tego najlepszym momentem, ale i tak będzie on jednym z najważniejszych ?men to watch? tego weekendu. Mam nadzieję, że w, jak zawsze, nerwowym początku wielkiego touru czasu nie stracą Polacy. Rafał Majka i Przemsyław Niemiec będą liderami lub współliderami swoich drużyn, zatem powinni dostać solidne wsparcie od kolegów. Jednym z nich będzie Paweł Poljański, który zadebiutuje w tak dużej imprezie i będzie pomagał Majce w drużynie Tinkoff - Saxo.
Ponieważ mimo najszczerszego entuzjazmu zawsze stawiam wyżej aktywne uczestnictwo nad, nawet bardzo żywe, ale bierne kibicowanie, przypomnę, że zapowiedzi imprez otwartych dla amatorów można znaleźć na mtb-xc oraz bikecalendar.pl. W ten weekend maratończycy pierwszy raz w sezonie pojeżdżą po solidnych górach (Złoty Stok), ciekawe też, czy w Zdzieszowicach frekwencja dorówna tej sprzed kilku tygodni z Wrocławia. Sam wybieram się na wyścig XC w Będzinie - rok temu przywiozłem stamtąd dobre wspomnienia, trasa na niepozornej górze ?Dorotka? solidnie daje w kość.
I pamiętajcie! Prawdziwi twardziele noszą różowy!