fbpx

Co wiemy po sezonie wiosennych klasyków?

Dwa miesiące minęły bardzo szybko. Od Omloop Het Nieuwsbald do Liege-Bastogne-Liege wydarzenia następowały po sobie w takim tempie, że łatwo było niektóre przeoczyć. Nadciągająca zmiana pokoleń, wymagana cierpliwość i spora dawka konserwatyzmu dominowały tej wiosny na trasach wyścigów jednodniowych.

Presja

Aptetyt rośnie w miarę jedzenia. To truizm, często powtarzany w przypadku sportowców, którzy zaczynają odnosić duże sukcesy a ich wyniki potwierdzają przewidywany potencjał. Słowacy czekają na wygraną Petera Sagana w jednym z monumentów. Belgowie liczą na szybki rozwój talentu Sepa Vanmarcke. Polacy na ciągłe poprawianie wyników przez Michała Kwiatkowskiego. Ci młodzi kolarze u progu swoich karier błysnęli talentem, przez co nie mają łatwego życia. Urodzeni na przełomie lat ?80 i ?90 zawodnicy wygrali tej wiosny naprawdę sporo ważnych wyścigów. Kibice są jednak nienasyceni i chcieliby więcej. Peter Sagan wygrywający Gandawa-Wevelgem, za to nie stając na podium Dookoła Flandriii czy Paryż-Roubaix oceniany jest negatywnie. Po serii świetnych wyników wspomnieni Kwiatkowski i Vanmarcke a także Ian Stannard, John Degenkolb, Marcel Kittel czy Alexander Kristoff kolejnej wiosny będa w równie trudnej sytuacji co Słowak. Problem w tym, że młodych pretendentów jest więcej niż miejsc na podium!

Cierpliwość

Philippe Gilbert i drużyna BMC długo czekali na włączenie się do gry o najważniejsze cele w wyścigach klasycznych. W końcu im się udało. Dream team został nieco przebudowany i w końcu zagrał jak należy. Gilbert zwyciężył w Amstel Gold Race i Brabanckiej Strzale, w Strzale Walońskiej i Liege-Bastogne-Liege nieco mu zabrakło do podium, ale nadal był w czołówce. Samuel Sanchez i Greg Van Avermaet wystąpili w roli super pomocników. Ten sam ?GVA? był liderem drużyny na brukach i zaliczył dwa podia (Flandria i Omloop Het Nieuwsbald). Właściciel drużyny, Andy Rhis, wykazał się sporą cierpliwością. Mam wizję menadżera drużyny piłkarskiej, który po czasie posuchy rozpędza skład przepłacanych gwiazd. Tymczasem w BMC poczekano, zawodnicy odbudowali i formę i morale, dzięki czemu wyniki w końcu przyszły. Simon Gerrans z drużyny Orica to również kolarz cierpliwy. Choć zeszły sezon miał udany - zdobył na chwilę koszulkę lidera Tour de France i kilka etapów prestiżowych wyścigów - zwycięzca Mediolan Sanremo 2012 stawia tylko na wybrane cele. Jego portfolio w wieku 33 lat jest dość krótkie, za to pełne doniosłych rezultatów. Wygrywając Liege-Bastogne-Liege zapisał na swoim koncie drugi ?monument?. Sporo, jak na kolarza tak niespektakularnego.
Trzecim z cierpliwych jest Niki Terpstra. Ten znakomity, holenderski zawodnik w końcu dostał swoją szansę. W minionych latach często był równie mocny co jego liderzy, ale dopiero tegoroczne Paryż-Roubaix i korzystny dla zespołu Omega Pharma-Quick Step układ taktyczny dały mu wymarzone zwycięstwo w brukowanym monumencie.

Klasa

Fabian Cancellara nie musi już nikomu nic udowadniać, poza sobą samym. Stąd pewnie pomysł na pobicie rekordu w jeździe godzinnej. Zanim późnym latem dojdzie do tej próby, Szwajcar skupia się na corocznej wiosennej kampanii wyścigów klasycznych. Po raz kolejny zaliczył imponującą serię: był drugi w Mediolan-Sanremo, zwycięski we Flandrii i trzeci w Paryż - Roubaix. Co więcej, każdy z tych wyników osiągnął w świetnym stylu, dodatkowo po raz dwunasty z rzędu stając na podium kolarskich monumentów. Dodatek złotych medali mistrzostw olimpijskich oraz mistrzostw świata w jeździe na czas w połączeniu z elokwencją, kulturą osobistą i szeroko pojętą klasą, czyni z niego żywy pomnik kolarstwa początku XXIw. Dla odmiany jego rywal z tras brukowanych klasyków, Tom Boonen, choć wygrał Kuurne-Bruksela-Kuurne niekoniecznie będzie miał jeszcze szansę zapisania kart historii. Teoretycznie ciągle ma szansę, nadal niewiele brakuje by ustanowił rekord zwycięstw w Paryż-Roubaix czy Flandrii. Biorąc pod uwagę nadciągające zastępy ?młodych - zdolnych - z presją wyniku?, zarówno jemu jak i Cancellarze będzie o to coraz trudniej.

Konserwatyzm

Mimo szczerego entuzjazmu, jakim darzę wiosenne klasyki, muszę przyznać, że bywały bardziej emocjonujące. W tym roku zawodnicy często czekali do ostatnich chwil z decydującymi atakami. W Mediolan-Sanremo, Amstel Gold Race, Walońskiej Strzale i Liege-Bastogne-Liege niemal do końca jechała duża grupa zawodników. Najważniejsi kandydaci do zwycięstwa nie wychylali się, oszczędzając siły na decydujący atak. Ten powiódł się Gilbertowi na Caubergu i Valverde na Mur de Huy. Z kolei wygrane mocnych sprinterów: Kristoffa i Gerransa to ?kara? dla peletonu za zachowawczą jazdę. Gdzie upatrywać przyczyn takiej sytuacji? Z pewnością poziom czołówki jest wyjątkowo wyrównany. Być może odpowiada za to pęd za zyskami aerodynamicznymi. Wszak nawet po przejechaniu szalonych bruków Paryż-Roubaix Niki Terpstra odjechał z aż dziesięcioosobowej czołówki! Zdjęcie okładkowe: ucieczka podczas Mediolan-Sanremo, fot. Martin Myst?re, wikimedia commons CC BY SA 3.0


Opublikowano

w

, ,

przez