fbpx

I po przełajach

Co miało się wydarzyć w tym sezonie przełajowym, już się wydarzyło. Wiele świetnych momentów, kilku prawdziwych bohaterów a w tle dyskusja, czy cyklocross zagości kiedyś na Igrzyskach Olimpijskich.

Wstyd przyznać, ponieważ w pewnym momencie byłem głównym orędownikiem przełajów w lokalnym, rowerowym internecie, ale w tym roku błotna odmiana kolarstwa zupełnie nie zaprzątała mojej uwagi. W poprzednich sezonach przynajmniej pojawiałem się jako kibic na kilku imprezach w południowej Polsce. Tym razem ograniczyłem się do obejrzenia znakomitego wyścigu o tęczową koszulkę i śledzenia postów na wrzucanych przez zalajkowane strony na facebooku.

Tak jak napisałem w tekście dla rowery.org w pewnym momencie cyklokross stał się wygodną zapchajdziurą dla szukających kontentu mediów rowerowych. Przynajmniej dla tych, bazujących na newsach. Przez pięć miesięcy można wrzucać wyniki, relacje, zdjęcia z prestiżowych imprez. Jest co czytać, jest co oglądać, ponieważ to naprawdę dynamiczny sport a jego bohaterowie to atleci pierwszej kategorii.

Tyle tylko, że ja nie przeklejam newsów. Właściwie średnio interesuje mnie, kto wygrał, kto przegrał i o ile. Polskie przełaje zajmują mnie o tyle, o ile mogę pokrzyczeć na znajomych stojąc przy trasie, ewentualnie gdy usiłuję zorganizować budżet na swój własny sprzęt. Z kolei herosi z zachodniej Europy pozostają wyłącznie rywalizującymi ze sobą kodami UCI. Nie mówiąc po flamandzku, trudno śledzić ich jako prawdziwe gwiazdy. W Belgii czy Holandii przełajowcy faktycznie mają status celebrytów, z rywalizującymi ze sobą fanklubami czy wręcz kibolstwem. Jednak do anglojęzycznego świata nie dociera za wiele o samych kolarzach. Zatem, choć wyścigi są pasjonujące jako takie, trudno doszukać mi się w nich większej historii.


Relacja - I Ogólnopolski Wyścig Przełajowy KATOWICE from FINECOLORS film group on Vimeo.

Mimo braku pewnej dawki celebrytozy która mogłaby zapewnić szeroką popularność poza miejscami, gdzie zimowa jazda w błocie nie jest ulubionym zajęciem autochtonów (Benelux), przełaje mają się coraz lepiej. Mam wrażenie, że także u nas, nawet jeśli wziąć pod uwagę fakt startu zaledwie 11 zawodników elity w mistrzostwach kraju.

Choć bieda w sporcie wyczynowym nadal jest widoczna, w minionym sezonie, nieco niespodziewanie, do kalendarza wpadło kilka dodatkowych imprez (Katowice, Tarnów). Co więcej, z relacji uczestników wynika, że się udały. Wniosek jest taki, że rzeczywistość da radę do pewnego stopnia wykreować, a zajawka stricte teoretyczna może udzielić się większej grupie ludzi. W tym momencie cieszę się, że gdzieś na początku miałem w tym swój udział. A że zamiast przeglądać newsy i oglądać obcych herosów, ludzie chcą bawić się sami, to tym lepiej. Niech się więc Nys, Stybar i van der Haar ścigają się między sobą i dają motywację a my korzystajmy z zajawki ile możemy :). I pracujmy nad nią, linkując, wklejając, opisując. Może urodzi się z tego coś więcej.


Opublikowano

w

przez

Tagi: