fbpx

Daleko do przednówka

Kolarski show trwa niemal cały rok i nikt nie odpoczywa zbyt długo. Największe gwiazdy ścigają się już w styczniu. Przełajowcy jeszcze nie skończyli sezonu, gdy herosi szos już zaczynają starty. Czy coś w ten sposób nam nie ucieka?

Australijski Tour Down Under jest zagrożony przez upały, ale ruszy. Argentyński Tour de San Luis będzie pierwszym wyścigiem sezonu dla późniejszych faworytów najważniejszych imprez. Następnie przyjdzie czas na Oman, Dubaj i Katar. Nowe drużyny, transferowe roszady, świeże wzory na koszulkach. Nowy entuzjazm. Tyle, że ja nawet nie poczułem pierwszych oznak głodu.

Jeszcze dekadę temu pierwsze przebłyski kolarskiego sezonu objawiały się w postaci zdjęć zmarzniętych zawodników, którzy sprawdzali nogę w tradycyjnych wyścigach nad Morzem Śródziemnym. Być może czasy uzyskiwane na Mont Faron były jakąś wskazówką późniejszej dyspozycji, ale tak naprawdę mało kto się tym przejmował. Do marcowego Paryż-Nicea zawodowcy spokojnie budowali formę w oczekiwaniu na najważniejsze starty.

Tymczasem od kilku lat największe tuzy ścigają się na wysokim poziomie już wtedy, gdy zima w Europie dopiero się rozkręca. Kolarstwo, choć to sport konserwatywny, ulega zmianom takim samym jak cała nasza rzeczywistość. Staje się globalno – konsumpcyjne, taniec z gwiazdami musi trwać cały rok.

 

Nie wystarcza, że przełaje zaczynają się, gdy jeszcze trwa sezon mtb a szosowcy mają dwa miesiące do odstawienia roweru na chwilowy odpoczynek. Nie wystarcza też, że torowcy, w tym polscy, walczą w swoich zawodach najwyższej rangi. To Nibali, Sagan i Porte będą bohaterami najbliższych tygodni, nie zostawiając miejsca ani przedstawicielom innych odmian kolarstwa, ani też swoim kolegom na dorobku.

Tak jak w każdej dziedzinie życia, tak i w sporcie duzi i zamożni robią wszystko, by mieć jeszcze więcej. W najwspanialszym ze światów nie ma miejsca na głód ani czasu na chwilę oczekiwania. Pytanie, ile razy komunikat o tym, że wyścigi wśród palm i wielbłądów są ważne i emocjonujące, musi być powtórzony, abym w to uwierzył?


Opublikowano

w

, ,

przez

Tagi: