Faworyci gospodarzy nie dali rady. Ivan Basso i Michele Scarponi nie znaleźli się nawet na podium. Trzy pierwsze miejsca klasyfikacji generalnej Giro d?Italia zajęli: Kanadyjczyk, Hiszpan i Belg. Zwycięstwo Rydera Hesjedala to niespodzianka. Trzecie miejsce De Gendta to sensacja.
Joaquim Rodriguez (Katusha) walczył dzielnie, ale po trzech tygodniach jazdy do zwycięstwa zabrakło mu około dwustu metrów. Jak na siebie pojechał świetną czasówkę, ale na Rydera Hesjedala (Garmin Barracuda) było to za mało. Kanadyjczyk jest niezłym czasowcem a co jeszcze ważniejsze, jego forma była równa przez niemal cały wyścig. Nie jest jednak cichym zwycięzcą, który po końcowy sukces sięgnął dzięki słabości rywali. Choć nie wygrał indywidualnie ani jednego etapu (wraz z kolegami z drużyny triumfował w jeździe zespołowej), w gronie faworytów był jednym z najbardziej aktywnie jadących kolarzy.
Ryder Hesjedal jeszcze w cieniu Ivana Basso. ? Claudio Ghizzo, wikimedia commons, CC BY 2.0
Wyścig układał się w ten sposób, że na górskich odcinkach przed liderami do mety często dojeżdżali uciekinierzy. W ciągu trzech tygodni walki, Hesjedal miał jeden słabszy dzień. Na etapie kończącym się na Pian di Resinelli (etap nr 15) stracił do atakującego Rodrigueza niespełna czterdzieści sekund. Aktywnie jadący Hiszpan odebrał mu wtedy koszulkę lidera. Całe szczęście, że na mecie w Mediolanie powszechnie znany jako ?Purito? zawodnik stracił do Kanadyjczyk więcej niż 8 sekund bonifkaty, które wtedy podarował wraz ze zwycięstwem etapowym uciekinierowi Rabottiniemu.
Atak Rodrigueza był jedynie wyrównaniem strat, jakie Hiszpan poniósł dzień wcześniej w Cervinii. To tam Hesjedal zaskoczył przedwyścigowych faworytów i odjechał im (w tym Rodriguezowi) na 26 sekund. Czy wtedy został zbagatelizowany, jako ktoś, kto nie wytrzyma z nimi w najwyższych górach? Nie wiadomo, ale można śmiało powiedzieć, że to tam Hesjedal wygrał Giro d?Italia. Siłę i klasę pokazał również na etapie dziewiętnastym, gdy na Alpe di Pampeago nie tylko obronił się przed siłą drużyny Liquigas, co jeszcze przejął inicjatywę i zyskał kolejne sekundy. Wtedy właśnie był najbliżej wygranej etapowej, gdy do końca ścigał uciekającego Romana Kreuzigera (Astana).
Nie można również powiedzieć, że Hesjedal to zawodnik, który wygrał wyścig jadąc bez wyraźnej pomocy zespołu. Kolarze Garmin – Barracuda nie byli tak widoczni jak ekipa Liquigasu, ale Christian Vande Velde czy Peter Stetina towarzyszyli swojemu liderowi w kluczowych momentach. Kto wie, gdyby nie oni, być może zwycięzcą wyścigu zostałby po śmiałym ataku na Mortirtolo i ?poprawce? na Stelvio Thomas De Gendt (Vancansoleil). Nie wolno również zapominać, że Hesjedal wraz z kolegami wygrał jazdę drużynową. Choć tę próbę rozegrano we wczesnej fazie wyścigu, przy tak niewielkiej różnicy na mecie Giro, również te pięć sekund, które Garmin – Barracuda zyskał nad Katushą było istotną zaliczką. O tym, że, cytując klasyka ?liczy się każda sekunda? a w wielkim tourze nie ma momentów nieważnych, niech świadczy sytuacja ekipy Vancansoleil, która podczas zespołowej próby w Weronie do teamu Hesjedala straciła ponad minutę.
Zanim jeszcze napiszę ostatnie słowa uznania dla zwycięskiego Kanadyjczka, zwrócę jeszcze uwagę na jego parametry fizyczne. Ryder Hesjedal wpisuje się w pewien zauważalny trend w ostatnich kilku sezonach. Jest zawodnikiem bardzo wysokim a przy tym bardzo szczupłym. Przy 188cm wzrostu waży ok 72kg. Jest mu więc wyraźniej bliżej do braci Schleck czy Bradleya Wigginsa niż muskularnych gladiatorów, którzy zwyciężali w wielkich tourach jeszcze kilka lat temu. To również pokazuje, jak bardzo zmienia się kolarstwo.
Co do samego Giro: nikt nie spodziewał się takich rozstrzygnięć. Owszem. ?Purito? Rodriguez stawiany był jako faworyt, ale Hesjedal i De Gendt zaskoczyli wszystkich. Przebieg wyścigu to wielka niespodzianka a w trakcie pojawiały się głosy o rozczarowującym poziomie rywalizacji. Zabrakło Alberto Contadora, który w ostatnich sezonach kompletnie zmienia sytuację na trasie każdego wyścigu, w którym startuje. Ryder Hesjedal jest zasłużonym zwycięzcą, który gdy trzeba jechał odważnie a gdy trzeba mądrze. W obliczu słabości faworytów: Basso i Scarponiego, Kanadyjczyk i jego mniej znani koledzy potrafili zrobić dobre widowisko. To nieczęste, gdyż często dużo bardziej niż samą rywalizacją fascynujemy się pojedynkami gwiazd. Tym razem to nie nazwiska zagrały. Sportowe emocje dostarczyli żywi ludzie i zaskakujące rozstrzygnięcie ich konfrotnacji.
Klasyfikacja generalna:
1 Ryder Hesjedal (Can) Garmin – Barracuda 91:39:02
2 Joaquim Rodriguez Oliver (Spa) Katusha Team 00:16
3 Thomas De Gendt (Bel) Vacansoleil-DCM Pro Cycling Team 01:39
4 Michele Scarponi (Ita) Lampre – ISD 02:05
5 Ivan Basso (Ita) Liquigas-Cannondale 03:44
6 Damiano Cunego (Ita) Lampre – ISD 04:40
7 Rigoberto Uran Uran (Col) Sky Procycling 05:57
8 Domenico Pozzovivo (Ita) Colnago – CSF Inox 06:28
9 Sergio Luis Henao Montoya (Col) Sky Procycling 07:50
10 Mikel Nieve Ituralde (Spa) Euskaltel – Euskadi 08:08
Tekst pierwotnie opublikowany w portalu natemat.pl 28.05.2012